Zosi Kuchciak, Zdemoralizowanej,
Roxanne Jagger, Panny Bez Gmaila, Liliany Mielthown, Kateriny, Psyche, Calypso,
Patrycji, LS, Gabrysi Szmyd, Natalie Malfoy, Julii xx, Katie Ceetch, Nikity,
MiMiK, Joanny Krzyżanowskiej, Nasi, Weroniki Koszałki, Nowej, Małej Mi,
Anastasii, Gosi Turuli, Afry, Oli Sitarz, Rudej Jędzy, Mimi, Deszczowej, Agathy
Malfoy, Julk:*, A., Diany Malfoy i Annayis Malfoy!
A także dla chyba już byłych, ale
kiedyś wspaniałych Czytelniczek: Gallo Konio Anonim, Wici, Jo, Maripossy!
Dziękuję! <3
Było pięknie
Śmierć
nikogo nie słucha. Modlitwy i prośby rozbijały się o nią jak woda o skały, gdy
pojawiła się w Londynie, by zabrać następne życie.
Gustav
Andkdal stał w kolistej sali Departamentu Tajemnic wpatrując się w drobną
kobietę, o ładnych rysach twarzy i płomiennym wzroku.
- Mniemam, że nie rozumie pani
zaszczytu, jaki przypadł pani w udziale? – zapytał Norweg, przechylając głowę,
by lepiej jej się przyjrzeć.
Mary Hervell odrzuciła do tyłu
długie włosy.
Hurrlington przemknął między
nimi jak cień.
- Już czas, Mary – wyśpiewał,
rozglądając się szybko na boki. – Zdradź nam, gdzie jest siedziba tych, którzy
władają tym upośledzonym ludem.
Ankdal i Hurrlington wlepili w nią straszne,
podniecone spojrzenia i czekali. Mary podniosła się z krzesła nie bez trudu i
stanęła na drżących nogach.
- Nadejdzie kiedyś dzień –
powiedziała cichym, miękkim głosem. – Gdy morza wolnych ludzi będą chodzić po
waszych martwych ciałach. Każdy człowiek na tym świecie, czarodziej i mugol
stanie przeciw wam i podniesie na was rękę, tak jak wy podnosicie ją na tych,
którym nie jesteście godni patrzeć w twarze. Jedyne co macie to nieludzka pycha
i głupota... Zabij mnie, Gustavie Ankdalu – powiedziała pewnie Mary, dumnie się
prostując. – Nie będzie dla mnie większej dumy niż zginąć za każdego na kogo
chcesz podnieść rękę.
Norweg wpatrywał się w nią jeszcze
chwilę. Wydawało się, że jej słowa nie odbiły się tylko pustym echem. A potem
Ankdal podniósł rękę z różdżką.
- Avada Kedavra!
*
Szatańska
Pożoga wchłonęła się w ziemię, skąd pewnie przyszła. Już nie tylko Malfoy’owie
i Rose klęczeli przy Scorpiusie. Mnóstwo ludzi przyszło, by spojrzeć na
chłopca, który chciał oddać własne życie za kogoś kogo kochał.
Astoria
leżała na piersi Scorpiusa, nie przejmując się, że z całego jego boku wciąż
sączył się czarny dym po ogniu, który strawił połowę jego ciała. Jej łzy
upadały gęsto na jego spaloną twarz.
- Błagam…! to powinnam być ja…!
Proszę! Proszę…! Nie… Scorpiusie,
otwórz oczy…
- Musisz się odsunąć… - Draco
chwycił ją w pasie i przesunął o kilka cali, a potem włożył różdżkę między
żebra Scorpiusa i zaczął nucić jakieś melodyjne zaklęcia. Z jego oczu płynęły
niemniejsze łzy, niż te które zalewały twarz Astorii, gdy z końca jego różdżki
wystrzelił grad świetlistych promieni.
Rose
była daleko. Nie potrafiła się podnieść, ani nawet spojrzeć w tamto miejsce.
Trzymała w dłoni grudkę ziemi i zaciskała na niej palce, aż do krwi. Nie
usłyszała, gdy za jej plecami rozległ się głośny tupot, i Jo, James i Albus
pojawili się tuż za nią.
Wiele
twarzy wykrzywił bolesny grymas, gdy zebrani zobaczyli tych młodych ludzi,
prawie jeszcze dzieci, w których rozdzierały się teraz serca na widok
przyjaciela.
Jo
osunęła się na kolana, i byłaby upadła, gdyby James, którym wstrząsały potężne
dreszcze nie chwycił jej w ostatnim momencie. Albus wyglądał jakby nie miał
siły pokonać tych kilku ostatnich kroków, ale szedł dalej, aż dotarł do Rose.
- Musisz wstać… - powiedział jej
bardzo cicho. – Wstań, Rose… - chwycił ją za ramiona, ale Rose nie była w
stanie wykonać jakiegokolwiek ruchu.
I wtedy, gdy
wydawało się już, że nadzieja porzuciła ich jak matka sieroty, usłyszeli słaby
głos. Draco podniósł głowę może na cal, gdy jego ręka zatrzymała się na sercu
jego syna.
- Żyje.
Takiej ciszy, jaka tu zapadła
nikomu nie życzy się przeżyć. Astoria podniosła wzrok na swojego męża a jej
szczęka zaczęła drgać tak gwałtownie, że nie mogła nic powiedzieć. Ale Draco
nie zwracał już na nikogo uwagi i ogień zapłonął w jego oczach, gdy odrzucił
różdżkę i wsunął ręce pod swojego syna, a potem z ogromnym trudem dźwignął go i
wstał, rzucając po tłumie płonące spojrzenia.
- Gdzie są Uzdrowiciele?! – ryknął.
Zrobiło się zamieszanie, ktoś
podbiegł by móc pomóc i zaczęto wskazywać mu drogę.
Rose
patrzyła na to, jakby nie rozumiała. A potem prawda zalała ją jak gorący
deszcz. Żyje. Żyje… Nie wiedziała co się działo dalej. Zemdlała.
*
Połączona
armia Europy spędziła ostatnich żołnierzy Skandynawii i uniemożliwiła im
ucieczkę. Nikt już nie walczył, gdy noc zapadała nad roztrzęsionym Londynem.
Harry szedł przez plac bitwy z nieprzeniknionym wzrokiem i zapewne wielu
chciałoby teraz poznać jego myśli.
- W Hogwarcie cisza – powiedział
porucznik Raejack, gdy tylko zobaczył, że Harry zbliża się w jego stronę. –
Ankdal nie wysłał tam nikogo. Z kraju teleportowało się kilka oddziałów
skandynawskich, a duża grupa ludzi Hurrlingtona uciekła stąd, gdy tylko
zobaczyli Czechów i Polaków.
Harry słuchał go przez chwilę w
milczeniu.
- Świetna robota, Noelu –
powiedział w końcu. – Musimy teraz zająć się tym miejscem. Wielu mugoli
widziało tę bitwę i obawiam się o ich życie.
Raejack skinął krótko głową.
- Natychmiast wyślę Amnezjatorów.
- Trzeba zwołać naradę – dodał
jeszcze Harry, patrząc na ostatnie dogasające płomienie na placu. – Za dwie godziny, w pokoju Ministra Magii…
Na wspomnienie Kingsleya, porucznik
Raejack przymknął ciężko oczy, pokazując, że nawet najtwardsi mają swoje
granice.
- Jego zastępca… Oldman. Nie nadaje
się – powiedział po prostu. – Ludzie potrzebują teraz wodza – i spojrzał
wymownie na Harry’ego.
- Nie ma takiej ilości miodu w tym
kraju, żebym zgodził się przykuć do tego stanowiska – oświadczył Harry. – Mam
ważniejsze zajęcia.
Kąciki ust Raejacka zadrgały, ale
nie zdążył tego skomentować, gdy za ich plecami pojawiła się zasapana Hermiona.
- Mam dość! – powiedziała,
podpierając się na poruczniku, który ciekawie jej się teraz przyglądał. –
Jestem na to za stara!
Raejack prychnął tylko a Harry
uniósł wysoko brwi.
- Hermiono – powiedział nagle Noel,
nie spuszczając z niej wzroku. – Chyba powinnaś coś przemyśleć.
- Co takiego? – zapytała
nieprzytomnie. Harry w lot chwycił myśl porucznika.
- Potrzebujemy cię w Londynie –
oznajmił. – Zastępca Kingsleya to stary kretyn, a ludzie potrzebują teraz kogoś
kogo lubią i szanują.
Hermiona zdjęła dłoń z ramienia
Raejacka.
- Czekaj… - burknęła. – Ty mi
proponujesz stanowisko Ministra Magii?!
Harry i Noel pokiwali jednocześnie
głowami, podczas gdy Hermiona wypuściła głośno powietrze.
- Mocno się uderzyliście? –
warknęła. Raejack zaśmiał się krótko.
- Dość mocno. Ale to nie zmienia
faktu, że nie ma lepszej osoby na to miejsce.
Hermiona wzniosła oczy do nieba, a
potem spojrzała z prośbą na Harry’ego.
- Oszaleliście! Ja nigdy nie
chciałam takiej władzy!
Harry uśmiechnął się ponuro.
- Dumbledore, którego notabene
proszono, by został ministrem dwanaście razy… powiedział mi kiedyś, że najlepsi
u władzy są ci, którzy jej nie chcą. Zastanów się, Hermiono, możesz dużo zrobić
dla tego kraju, który jest na kolanach – dodał, wskazując sugestywnie na
zgliszcza za nimi.
Hermiona zamilkła. Wiedzieli, że
walczy sama ze sobą i Raejack postanowił chyba jej to ułatwić:
- Możesz się nie zgodzić –
powiedział niby obojętnie. – Harry odmówił, więc zostaną dwie kandydatury.
Oldmana, który najpierw myśli o własnym tyłku i prędzej sprzeda nas Ankdalowi
niż obroni następne uderzenie… Ale uważam, że mało kto go właściwie poprze. Drugą
kandydaturą będzie sir Steven Hurrlington, który chwilowo jest na przegranej
pozycji, ale niech mnie piorun, jeśli za parę miesięcy się nie wyliże i nie
zacznie krzyczeć o swoich racjach. A pamiętajmy, że wielu czarodziejów wciąż go
słucha.
Wiedzieli, że z nią wygrali nim
Raejack skończył mówić. Hermiona wyglądała na wściekłą.
- To się nazywa szantaż! – i
walnęła Raejacka w ramię, na co zaśmiał się wesoło. – Wiedzcie, że zawsze będę
pamiętać, że to wy mnie wrobiliście! – i odwróciła się, zamiatając burzą
brązowych włosów.
*
Jo
nacisnęła klamkę z bijącym mocno sercem. James i Albus weszli za nią do
szpitalnej sali i wszyscy troje wstrzymali oddech. Scorpius leżał na łóżku i
wpatrywał się w sufit. Cały jego lewy bok i połowa twarzy były zawinięte w
grube bandaże.
- Ty idioto! – Jo wystrzeliła w
jego kierunku i rzuciła się na niego, nie zważając na protesty Ala i Jamesa.
Scorpius zdążył tylko zobaczyć jej jasne włosy, nim objęła go i wtuliła się w
niego mocno.
- Carter, przeżyłem Szatańską Pożogę,
ale ciebie mogę nie wytrzymać – burknął, na co Jo zaczęła się śmiać, co
przerodziło się nagle w szloch.
James i Al też podeszli do jego
łóżka i sami wyglądali, jakby zupełnie ją rozumieli.
- Potter, sprawdzałeś jej
tożsamość? – zapytał wymownie Scor. Jo w końcu podniosła się i zaczęła szybko
wycierać mokrą twarz.
- Ty pieprzony draniu! – Teraz Al
nachylił się i tylko szturchnął Malfoy’a, by jakoś okazać całe szczęście, które
go wypełniało od chwili, gdy okazało się, że jego przyjaciel będzie żyć. Scorpius
tylko wzniósł oczy do nieba.
James
chwilę ze sobą walczył, a potem zrobił jeszcze jeden krok i wyciągnął do niego
rękę.
- Jestem dość zaszczycony, że cię
poznałem, Malfoy… - wydukał słabo. Teraz to już Scorpius westchnął.
– Skończyliście?
Jo przyciągnęła sobie krzesło.
- Jak… się masz? – zapytała kulawo.
- Jak ktoś kto prawie spłonął
żywcem – odparł jej uprzejmie.
- Czyli coś cię boli? – dopytywała
się.
Znowu przymknął oczy.
- Yhym. Może
mnie pomasujesz?
- Nic go nie boli! – prychnął
natychmiast James. Scorpius w końcu się zaśmiał, a potem znowu spoważniał.
- Co z Rose?
- Jest w sali obok – odpowiedział
mu Albus. – Nie mogli jej docucić, ale już jest lepiej. Tyle, że nie pozwolili
jej jeszcze wstać.
Scorpius pokiwał powoli głową.
- Jak już jej pozwolą to zabierzcie
ją stąd, okej?
Wszyscy troje zamilkli a potem
spojrzeli po sobie zdumieni.
- Nie chcesz jej zobaczyć? – wydukała
Jo. Scorpius spojrzał na swoje bandaże.
- Raczej ona nie chce zobaczyć
teraz mnie.
- Co ty wygadujesz! – zdenerwował
się Al. – Prawie wyzionęła ducha, jak tam leżałeś… A teraz terroryzuje lekarzy,
żeby ją do ciebie puścili!
- Niech tego nie robią! – warknął
Scorpius i Jo przestraszyła się nie na żarty.
- Odbiło ci? – zapytała zdumiona. –
Rose ma gdzieś ile masz blizn!
Scorpius spojrzał w jej stronę, a w
jego wzroku było coś przerażającego.
- To nie jest parę zadrapań, Carter
– powiedział lodowato. – To była Szatańska Pożoga. Moje blizny nie znikną.
Nigdy…
Jo wpatrywała się w niego, jakby
nadal nie rozumiała.
- I jakie to ma znaczenie? –
zapytała buntowniczo.
- Idźcie już – powiedział nagle
Scorpius. – Cieszę się, że wpadliście, a teraz wynocha!
Jo, Al i James patrzyli po sobie ze
strachem. Albus podniósł się w końcu z miejsca, a Jo choć nie miała na to
najmniejszej ochoty, zrobiła to samo.
- Wrócimy później – powiedział
Albus do Scorpiusa głosem nie znoszącym sprzeciwu. – I nie łódź się, Rose też
tu przyjdzie, a lepiej, żebyś do tego czasu zmądrzał, bo Szatańska Pożoga
będzie przyjemnym wspomnieniem, kiedy Red cię usłyszy!
Scorpius nic nie powiedział, więc z
ciężkimi sercami skierowali się do drzwi.
*
Rose nawrzeszczała na trzech lekarzy, dwie
przerażone pielęgniarki, swoją matkę, ojca, Scarlett i Albusa, panią Malfoy i
Draco. Pozwolili jej wstać.
Idąc
korytarzem do sali, w której leżał Scorpius miała serce na ramieniu. Żył.
Wiedziała to. Ale tamten widok nie mógł zniknąć jej z myśli. Wciąż trzęsła się
jak w gorączce.
Była już przed
drzwiami, gdy zobaczyła kogoś, na czyj widok prawie dostała wścieklizny.
- NO NIE! – ryknęła i odwróciła się
w stronę Elizabeth Cambell. – Masz czelność tu przychodzić?! – krzyczała idąc w
jej kierunku, podczas gdy Ślizgonka stała niewzruszenie. – Mało ci?!
- Uspokój się, Weasley –
powiedziała tylko Elizabeth. – Teraz jestem po waszej stronie.
- TERAZ?! – wrzasnęła znowu Rose. –
Przez ciebie…!
- Hej, nawciskałam Ankdalowi. I
jakbyś nie wiedziała to wyjątkowo efektywnie walczyłam z Norwegami! Więc
zastanów się o co mnie oskarżasz!
Rose niczego nie rozumiała.
- Więc zmieniasz strony co pięć
minut? Bo o ile pamiętam współpracujesz z tą…
- Uważaj na słowa, Weasley –
powiedziała cicho Elizabeth. – Genevive nie żyje.
Rose otworzyła szeroko usta. Cambell
zrobiła parę kroków w miejscu i zaczęła wykręcać sobie ręce, a potem wyrzuciła
z siebie wszystko:
- Kiedy trafiłam do Hogwartu
nudziłam się jak nigdy w życiu. Zero rozrywek dla ludzi na moim poziomie…
Almond nie cierpiała mnie od początku i zaczęłyśmy małą wojnę. Żeby kogoś
pokonać musisz wszystko o nim wiedzieć, więc zaczęłam się nią interesować. A to
co odkryłam sprawiło, że zupełnie zapomniałam, że chciałam jej tylko trochę
podokuczać. – Elizabeth zrobiła krótką przerwę i mówiła dalej. – Genevive była
spokrewniona z Gutavem Ankdalem. Jej matka jest jego kuzynką drugiego stopnia.
Kontaktowali się od ponad roku. Wydaje mi, że Gen dostała swoje zadanie już
dawno, ale była… cóż, była strasznie tępa! Ankdal kazał jej znaleźć Czarną
Różdżkę. Radziła sobie tragicznie, więc postanowiłam jej pomóc.
- Dlaczego? – zapytała zdumiona
Rose. Elizabeth zrobiła pełną wyższości minę.
- Bo od zawsze uważam, że my,
czarodzieje czystej krwi powinniśmy mieć najwyższą władzę. Tylko szlachetnie
urodzeni…
- Przymknij się – powiedziała od
razu Rose, a Elizabeth wzniosła oczy do nieba i kontynuowała:
- Myślałam, że tego chce Ankdal.
Zająć należytą pozycję. Więc pomagałam Gen, bo z niczym sobie nie radziła.
Tylko, że ona wcale nie potrzebowała pomocy. Kiedy się o to kłóciłyśmy napatoczyła
się Archibald.
- I zrzuciłyście ją z ósmego
piętra! – zawołała wściekle Rose. Elizabeth pokręciła głową.
- Genevive ją zrzuciła. Co ciekawe
chciała ją zabić – dodała, na co Rose wydała z siebie zduszony okrzyk. – Ale
poziom jej czarów… - urwała kręcąc z politowaniem głową. – Scarlett ma
szczęście, że tylko się potrzaskała. Chciałam sprawdzić czy wszystko z nią w
porządku, ale ciągle się tam kręciliście…
- …więc wróciłaś w nocy! – wpadła
jej w słowo Rose. – Zakradłaś się, jakbyś chciała dokończyć wasze morderstwo!
Elizabeth objechała ją lodowatym
wzrokiem.
- Miałam tam pójść za dnia z
kwiatami? Chciałam tylko upewnić się, że wszystko z nią w porządku!
Rose prychnęła.
- Mam gdzieś twoje zdanie –
oznajmiła Elizabeth. – Ankdal zabił Gen za to, że nie wykonała zadania.
- I to cię oświeciło? – zadrwiła
Rose. Cambell kiwnęła pewnie głową.
- Żebyś wiedziała. Nadal uważam, że
mugole są od nas gorsi, i że my czarodzieje czystej krwi jesteśmy jedyną rasą
godną chwały i wszystkich honorów, ale… są granice. Nie będę popierać nikogo
kto morduje ludzi dla zabawy!
Elizabeth zamilkła a Rose
przypatrywała jej się z ukosa. No, to było… coś.
- Czemu właściwie przybyłaś do
Hogwartu? – zapytała nagle. – Podobno czeka na ciebie stanowisko w rodzinnej
firmie i wcale nie potrzebujesz dyplomu.
Ku jej zdumieniu Cambell wyraźnie
przygasła i poczerwieniała. Przewróciła oczami, a potem powiedziała
zdenerwowana:
- Jeśli już musisz wiedzieć, to…
mój ojciec postawił mi warunek! Powiedział, że mam spędzić czas z innymi ludźmi
i nauczyć się… jak z nimi żyć.
Rose wybuchła nagle głośnym,
niekontrolowanym śmiechem.
- No… nieźle ci idzie! – zadrwiła.
Elizabeth zabiła ją spojrzeniem.
- Jak Scorpius? – zmieniła temat.
Rose natychmiast się spięła.
- Dopiero do niego idę.
- Ach… W porządku, w takim razie
wrócę później.
Zmierzyły się jeszcze spojrzeniem,
po czym Elizabeth skinęła jej głową i odeszła pewnym krokiem, a Rose westchnęła
zdumiona i odwróciła się.
Ruszyła
sprężyście w kierunku sali, gdy jak spod ziemi wyrósł przed nią chudy
pielęgniarz.
- Panna Weasley? – zapytał.
- Nom.
- Nie może pani wejść.
- Mogę – oznajmiła pewnie Rose i
nacisnęła na klamkę, ale pielęgniarz zagrodził jej drogę.
- Przykro mi, pan Malfoy prosił, by
pani nie wpuszczać.
Rose była pewna, że się
przesłyszała.
- Nazywam się Rose! Jestem jego… ja
muszę tam wejść.
Pokręcił głową.
- Przykro mi, pan Malfoy wyraził
jasno. Potrzebuje teraz spokoju.
Pielęgniarz stuknął w klamkę i
odszedł a Rose stała jak oniemiała przed drzwiami. Dlaczego? Zapytała sama
siebie żałośnie. Ale nie znalazła odpowiedzi.
*
Jo
i James siedzieli na szpitalnych schodach.
- Trwa narada – odezwał się James.
– Ojciec powiedział, że zaprosi mnie na nią za miesiąc, jak skończę szkołę –
dodał z mieszaniną złości i rozbawienia. Jo westchnęła ciężko.
- Nie wierzę, że każą nam wracać do
szkoły…
- To tylko miesiąc – pocieszył ją,
ale ona wciąż była smutna.
- Tyle potrwa leczenie Scora –
powiedziała cicho. – Nie wyobrażam sobie Hogwartu bez niego i Rose ganiających
się jak szaleni po korytarzach.
James zaśmiał się cicho.
- Wszystko się zmieni – powiedział
poważnie. – To się chyba nazywa dorosłość.
- Powiedziałeś ojcu? – zmieniła
temat. James pokręcił głową.
- Zamieniliśmy dwa słowa, bo ktoś
ciągle czegoś od niego chciał. To nie był dobry moment, żeby mu opowiadać, że
wstępuję do wojska.
- Jesteś tego pewny? – zapytała
jeszcze Jo. Kiwnął powoli głową.
- Mieliśmy dużo szczęścia, Carter.
Ale wiem, że muszę jeszcze dużo pracować, żeby być lepszym.
Jo spojrzała na niego płonącymi
oczami.
- Średnio sobie wyobrażam siódmą
klasę. Może…
- Zapomnij! – prychnął. – Skończysz
szkołę!
Odwróciła się obrażona i zaczęła
coś mamrotać.
- Będę cię często odwiedzał – dodał
nagle i pogładził ją po ramieniu. – Przecież wiesz, że nie ma takiej siły,
która odciągnęłaby mnie od ciebie. I przecież muszę sprawdzać, czy nie plączą
się koło ciebie jacyś kretyni!
Jo spojrzała na niego z ukosa, a
potem ku jego zdumieniu uśmiechnęła się i… poklepała po nosie. James poczuł
ukłucie w sercu. Nie robiła tego od roku. Od porwania. Bez słowa przyciągnął ją
do siebie wiedząc, że jego dziewczyna nie jest przecież zbyt wylewna. Dlatego
tak bardzo zdziwił się, gdy usłyszał:
- To dobrze, James. Jesteś jedyną
rzeczą na świecie, od której jestem uzależniona.
I przyciągnęła go do siebie, a
James oparł się o czubek jej głowy, jakby niczego mu już więcej nie było
trzeba.
*
Scorpius
wpatrywał się w sufit. Ostatnimi czasy było to jego ulubione zajęcie. Nie pozwalali
mu wstawać, a miał już dość łez swojej matki, więc zabronił w końcu wpuszczać
do siebie nie tylko Rose, ale w ogóle kogokolwiek. Teraz postawało mu już tylko
gapienie się w sufit.
Drzwi
jego sali trzasnęły z hukiem i zerwałby się, gdyby pozwalały mu na to siły. Ale
wciąż był przykuty do łóżka, więc tylko przeniósł zdumione spojrzenie na
wejście i wytrzeszczył oczy. Stał w nich wysoki i chudy mężczyzna, rudy i
piegowaty, którego Scorpius widział tylko raz w życiu.
- Co pan tu robi, panie Weasley?
Ronald zamknął za sobą drzwi i
podszedł do niego sprężystym krokiem.
- Wybacz ten hałas – powiedział
chowając różdżkę. – Podobno zabroniłeś komukolwiek się odwiedzać i Uzdrowiciele
zaczarowali drzwi.
- Owszem.
Ronald zatrzymał się przed jego
łóżkiem, a potem omiótł go krótkim spojrzeniem.
- Rzuciłeś się w ogień dla swojej
matki – powiedział spokojnym głosem. – A boisz się zobaczyć z własną
dziewczyną?
Scorpius wzniósł oczy do nieba.
- Jeszcze parę miesięcy temu robił
pan wszystko, żeby Rose nie była moją dziewczyną.
Ron westchnął i pokiwał głową.
- Może nie jestem tak dzielny jak
ty? – zapytał chyba sam siebie. – Ale zdradzę ci mały sekret. Zawsze miałem
twojego ojca za… kretyna.
- Tak jak i on pana – odparł
uprzejmie Scorpius. Ron parsknął śmiechem.
- Taka zależność – mruknął. – Rose
jest cudowną osobą. Często się dziwię, że zdołałem wychować kogoś tak
niesamowitego. I wiadomość o tym, że ktoś mi ją zabierze… A zwłaszcza, że
będzie to syn Draco Malfoy’a… - Scorpius miał wrażenie, że pan Weasley za
chwilę złapie się za głowę. – Gdy nadejdzie wasza chwila, oddam ci moją córkę
bez namysłu. Trochę sobie popłaczę przy Ognistej… ale będę dumny mając takiego
zięcia. Pod warunkiem, że weźmiesz się w garść!
- Słucham? – zapytał obrażony Scor.
- Słyszałeś – uciął Ronald. –
Przestań się mazgaić i nad sobą użalać. Nie jesteś już takim ślicznym
chłopczykiem, jak ci mamusia mówiła? Trudno. Rose jest wystarczająco śliczna.
Weź się w garść, Malfoy i wpuść swoją dziewczynę do środka. Inaczej będziesz
miał ze mną do czynienia!
Skinął mu jeszcze głową, a potem
odwrócił się i pewnie wyszedł z sali. Scorpius wstrzymał oddech.
*
Harry
żegnał się ze wszystkimi wychodzącymi z sali.
- Muszę wracać – powiedziała Ginny a
on uśmiechnął się szczęśliwie.
- Nie będę tu długo – obiecał i
pocałował ją szybko.
Reszta czarodziejów i czarownic
opuściła salę i Harry zamknął drzwi.
- Jesteś gotowa?
Hermiona obrzuciła go nienawistnym
spojrzeniem.
- Nie. Nie chcę być Ministrem
Magii.
Harry przewrócił oczami.
- Jak dziecko… - mruknął i usiadł
przy stole. – Wiesz, że…
- Wiem! – przerwała mu ze złością.
– Noel podał mi dwadzieścia sześć powodów, których nie mogłam obalić! Daruj
sobie.
Harry zaśmiał się krótko.
- Czemu nie wracamy? – zapytała z
westchnięciem Hermiona. – Omówiliśmy już wszystko co trzeba zrobić by
zabezpieczyć się przed następnym atakiem, wysłaliśmy spore oddziały do
środkowej Europy i zaszachowaliśmy Rosję przed jakimkolwiek ruchem. Chciałabym
teraz pojechać do szpitala, gdzie leży mój dzielny zięć…
Harry spojrzał na zegarek.
- Jeszcze chwila. Omówiliśmy
wszystko co trzeba zrobić, żeby bronić kraju i Europy przed Ankdalem. Pozostaje
kwestia tego co musimy zrobić, żeby pozbyć się go raz na zawsze.
Hermiona otworzyła szerzej oczy.
- Dowiedziałeś się tego? – zapytała
prędko. – Wiesz dlaczego Ankdal jest tak potężny? Wiesz jak go pokonać?
Harry otworzył usta, ale nie zdążył
jej odpowiedzieć. Drzwi do sali otworzyły się i zaczęło wchodzić wiele osób, na
widok których Hermiona na przemian otwierała i zamykała usta.
Pierwszy
wszedł Ron i uśmiechnął się trochę krzywo do Harry’ego, ale ten na jego widok
wstał i szczerze go uściskał. Tuż za nim wchodzili Bill i Charlie Weasley,
Fleur i Teddy Lupin z Victoire; George i Percy, potem Neville i Norah Johnson,
Noel Raejack, Seamus Finnigan i Dean Thomas; Luna, Parvati Patil i jej siostra
Padma, Cho Chang, dalej Draco i Astoria Malfoy’owie, Agatha i Robert
Carterowie, a za nimi Cameron; potem wkroczyła profesor McGonagall, a za nią
Hestia Jones i Ryan Hastings. Na samym końcu przez drzwi ledwie przecisnął się
Hagrid i w końcu zamknął je za sobą.
- Eee… Harry? – wyjąkała Hermiona.
– Reaktywowałeś Zakon czy Gwardię?
Harry zaśmiał się wesoło.
- Możesz wymyślić jakąś nazwę dla
naszego nowego zgromadzenia – i uśmiechnął się do wszystkich.
*
Rose
nie znalazła nigdzie różdżki, ale nie przejmowała się tym. Pewnie wracała w
stronę sali Scorpiusa z postanowieniem otworzenia jej kopniakiem. Ale ku jej
zdumieniu, gdy tylko podeszła bliżej zdała sobie sprawę z tego, że drzwi nie są
już zamknięte. Nie zastanawiała się. Po prostu wbiegła do środka.
Scorpius
siedział podparty o ścianę i wpatrywał się w wejście. Serce Rose zadrgało
boleśnie, gdy zobaczyła, że bandaże pokrywają ponad połowę jego ciała. Ale nie
podbiegła do niego. Zatrzymała się w połowie, patrząc na niego z urazem.
- Szanowny książę raczył przyjąć
gości?! – zawołała ze złością.
Scorpius długo jej się przyglądał.
- Jutro zdejmują mi bandaże, Rose –
powiedział. – Nie sądzę, żebyś wytrzymała ten widok.
Red prychnęła tylko wściekle.
- Och, skąd! W życiu nie widziałam
blizny!
Scorpius zaśmiał się okrutnie.
- To nie będą zwykłe blizny,
Weasley. Szatańska Pożoga zostawia ślady na całe życie. Straszne, brzydkie
ślady.
- I. CO. Z. TEGO?! – darła się
Rose, tupiąc nogą. – Dlaczego nie chciałeś mnie widzieć, ty wstrętny palancie?!
Scorpius pokręcił głową.
- To ty nie będziesz chciała
widzieć mnie, Rose.
Pojedyncza łza spłynęła jej po
policzku, ale Rose nie miała chyba zamiaru przestać krzyczeć.
- Nienawidzę cię! – wołała. – Za
kogo ty mnie masz?! Mam gdzieś jak wyglądasz! Uratowałeś życie swojej matce i
poświęciłeś swoje! A dla mnie to wszystko niczego nie zmienia! – krzyczała ani
na chwilę nie gubiąc oddechu. – Bo dla mnie zawsze będziesz tym samym kretynem,
który wrzucił mnie do jeziora pierwszego dnia szkoły, sześć lat temu! I TEGO
kretyna kocham!
Scorpius słuchał jej przerażony.
Nie miała pojęcia co mówi.
- Rose, teraz wszystko się zmieni –
powiedział delikatnie. Tupnęła nogą aż zadudniło.
- Nic. Się. Nie. Zmieni! –
krzyczała a łzy ciekły jej już ciurkiem po twarzy. – Bo ja cię kocham! I możesz
sobie nawet mieć wodorosty i rogi na twarzy! I… i ogon! I jeszcze…
- Eee… Rose – przerwał jej
zdumiony. – Blizny. Będę miał tylko cholerne blizny.
Rozpłakała się jeszcze bardziej,
ale nic już nie powiedziała.
- Nie mogę chodzić – powiedział
Scorpius.
- I co? To kolejny powód, żeby się
ode mną odsunąć?! – warknęła.
- Nie. Ale nie mogę do ciebie
podejść, żeby cię przytulić.
Rose zamarła, a potem bardzo powoli
ruszyła w jego stronę i zatrzymała się przy jego łóżku.
- Obiecałeś mi, że przeżyjesz – załkała
cicho. – I dotrzymałeś słowa. Teraz ja obiecuję ci, że zawsze z tobą będę.
Choćbyś miał tysiąc blizn – zbliżyła dłoń do jego twarzy, której większą połowę
zakrywał gruby bandaż. – Kocham twoje blizny – powiedziała drżącym głosem i
bardzo powoli dotknęła białego materiału, a potem odciągnęła go delikatnie.
Jego
skóra była zupełnie biała i wypalona w miejscu, gdzie dotknęła jej Szatańska
Pożoga. Scorpius wyglądał już zupełnie inaczej z długimi, lśniącymi bliznami na
twarzy i szyi, którym przyglądała się Rose. Ani drgnęła, gdy jej palce wodziły
po zgrubieniach i bielmach. A potem bardzo powoli przysunęła swoją twarz do
jego poranionej skóry i przymknęła oczy, by ją ucałować.
Scorpius
czuł, że za chwilę po prostu eksploduje. Przecież miał świetny plan, by odesłać
ją i nie zmuszać do życia z tym, co po nim zostało. Ale gdy jego piękna Rose
siedziała obok i bez najmniejszego wzdrygnięcia dotykała jego blizn, po prostu
nie umiał tego zrobić.
- Chodź do mnie – powiedział tylko.
Rose poprawiła jego bandaż i przylgnęła do niego tak, że choćby chciał (a wcale
nie chciał), nikt by mu jej teraz nie zabrał.
*
*
*
Jest
taki smutek, który nie jest nieszczęśliwy. Są takie łzy, które nie płyną ze
zmartwienia.
Pogrzeb
Kingsley’a Shacklebolta rozpoczął się rankiem, pełnej wiosny, przy pięknym,
ciepłym słońcu. Hermiona próbowała zorganizować małą uroczystość, żeby nie
narażać nikogo na zbędne niebezpieczeństwo, ale w ogóle jej się to nie udało.
Morze ludzi przybyło na londyński cmentarz by oddać cześć wielkiemu bohaterowi.
Z tyłu grała
muzyka, która Harry’emu i ostatnim członkom Zakonu Feniksa przywodziła na myśl
głęboki, uspokajający głos Kingsley’a, którego dziś nie nazywali już ministrem.
Dla nich był nieprzecenionym przyjacielem, opoką.
Hermiona była
wyraźnie spięta, gdy po raz pierwszy musiała pełnić publicznie nową funkcję,
ale zdołała się jakoś odnaleźć.
- Zginął tak jak żył – mówiła,
wpatrując się w zdjęcie przyjaciela. – Dla innych. Zginął tak jak wielcy tego
świata. Zginął walcząc…
Harry
i Ginny stali w pierwszym rzędzie. Nie mogli się powstrzymać przed ciągłym
zerkaniem na Albusa i Jamesa.
- Nie wiem która ładniejsza –
oznajmił Harry, przyglądając się Jo i Scarlett. – Będziemy mieć piękne wnuki!
- Harry! – syknęła ze zgrozą Ginny
i próbowała nadepnąć mu na stopę. – Jest pogrzeb!
- Wiem. Ale na pogrzebie powinno
mówić się o życiu…
Muzyka
grała pięknie, gdy Hermiona wspominała Kingsleya. Co lubił, czy potrafił grać w
Quidditcha… Wielu zebranych nie rozumiało czemu nowa Minister Magii nie wylicza
orderów Shacklebolta ani jego zasług, ale opowiada o nim jak o zwykłym
człowieku. Innym, właśnie to wydawało się teraz właściwe.
Kilka rzędów za Harrym
i Ginny stali Neville i Norah. On wciąż nie mógł zrozumieć, czemu spędzają
ostatnio tyle czasu ze sobą. I gdy tylko zapomniał o tym na moment, Norah
odezwała się półgębkiem:
- Umówisz się ze mną? Po pogrzebie…
Neville prawie zadławił się śliną.
- Myślałem, że podoba się Ian
Warren! – syknął.
- To palant! – szepnęła. – A
prawdziwego bohatera miałam tak długo pod nosem, że przestałam zwracać na niego
uwagę.
- Co ty masz z tymi bohaterami? –
westchnął Neville. – Widzisz we mnie kogoś kim nie jestem…
- Po prostu się ze mną umów!
Neville nie wierzył w to co słyszy.
- Eee… Okej.
Hermiona
skończyła mówić i przymknęła oczy. Muzyka rozbrzmiała głośniej, a słońce
zaświeciło jeszcze jaśniej, gdy do trumny Kingsleya podszedł niski człowieczek
w czarnej szacie i wyciągnął różdżkę.
Louisowi trudno
było się skupić na pogrzebie. Przybył tu tylko dlatego, że dzięki temu nie
musiał jeszcze wracać do Hogwartu. Nie wyobrażał sobie tego. O ile bardziej
wolałby, żeby to był jego pogrzeb. Żeby nie musiał kolejnej nocy śnić o
Leander, która mówi mu, że jest szpiegiem… Udawał, że nie widzi przerażonego
spojrzenia matki, za każdym razem gdy na niego patrzyła. Żył, bo musiał.
Oddział
Straży Ministra stanął na baczność przed dębową trumną i zasalutował po raz
ostatni…
Dakota
stała pod drzewem. Bardzo chciała być dzielna. Bardzo.
- Jak cholernie zły jest ten
moment? – usłyszała nerwowy szept i prawie podskoczyła.
- Cholernie – mruknęła tylko do
Jessiego.
- Świetnie – odpowiedział, a potem
złapał ją za rękę, wiedząc, że nie może się wyrywać.
- Wiem, że nie chcesz mnie znać –
szepnął, wpatrując się w jej oczy. – I ja sam też siebie unikam ostatnimi
czasy… Ale pierwszy raz w życiu mam jakiś dobry cel, Scott. Ciebie. Nawet
gdybym miał spędzić następne pól wieku na wynagradzaniu ci tego co spieprzyłem,
to zrobię to. Nigdy nie dam ci odejść.
Dakota patrzyła na niego z
potwornym bólem.
- Jest pogrzeb… - wyjąkała tylko.
Jesse kiwnął głową i przygarnął ją do siebie, gdy zaczęła płakać.
Salwa
honorowa z różdżek gwardii Ministra pomknęła w górę, a wszyscy czarodzieje
spontanicznie przyłączyli się do niej. Setki kolorowych grotów pomknęło w niebo
dla Kingsleya. Po raz ostatni. Gdy spojrzeli w dół nie było już trumny, a
piękny, czarny grobowiec.
Jo
uśmiechała się. Cam i Lucy stali w cieniu drzewa i przytulali się. Będzie ślub…
I tyle jeszcze przed nimi wszystkimi. Spojrzała znowu na piękny i straszny
grobowiec. Tak wiele żyć zakończyło się niedawno. Ale śmierć nie była
najgorszym co może spotkać człowieka, i ona to wiedziała. I żyła nadzieją, że
inni też o tym wiedzą.
*
Błędny
Rycerz na specjalne zamówienie miał się pojawić lada moment. Albus przysypiał
na ramieniu Scarlett pod dworkiem Malfoy’ów, gdzie czekała też cała reszta.
Louis był milczący i nieobecny, Lucy nie puszczała ani na moment ręki Cama,
jakby chciała nacieszyć się każdą sekundą, Jo i James przedrzeźniali się cicho
a Dakota i Jesse w ciszy obserwowali dwór. W końcu brama posiadłości otworzyła
się i ich zobaczyli.
Rose
i Scorpius szli powoli w ich stronę. Zdjęto mu już bandaże i mogli zobaczyć w
całej okazałości żniwo Szatańskiej Pożogi. Cała lewa strona twarzy i szyi
Scorpiusa, a pewnie i reszty ciała była spalona i biała. Długie szramy i blizny
pokrywały go jak siatka. Szedł w ich stronę z ponurym, pustym spojrzeniem.
Inaczej niż Rose. Ona podrygiwała zwyczajowo, gdy rzucała po wszystkich pełne
wyższości spojrzenia, mówiące: „Patrzcie, mój facet to bohater!”.
Zatrzymali
się przed resztą i Scorpius włożył ręce do kieszeni.
- Wiem, jestem piękny – prychnął,
bo wszyscy przyglądali mu się z trwogą. Natychmiast się zmieszali i zaczęli
patrzeć w inną stronę. Poza Jo.
- Uważam, że jesteś cholernie
seksowny… – palnęła. Dziesięć par oczu wbiło w nią ostre spojrzenia.
Niespodziewanie odezwała się Scarlett.
- Coś w tym jest… - mruknęła z
zafascynowaniem.
- Fakt… - dodała Dakota. – Te
blizny sprawiają, że zrobiłeś się strasznie pociągający…
James, Al i Jesse wyglądali jakby
dostali gorączki, ale nim zdążyli cokolwiek powiedzieć odezwała się Rose:
- Możecie pomarzyć! – fuknęła na
Jo, Scarlett i Dakotę.
Scorpius przymknął oczy z
zażenowania, Jo i Scarlett zorientowały się, że James i Albus patrząc na nie z
wściekłością i zajęły się nimi, Lucy i Cam od dobrej chwili zajmowali się tylko
sobą, a Dakota westchnęła i zaczęła wypatrywać Błędnego Rycerza. Rose odwróciła
się do Scorpiusa.
- Zmuszę McGonagall, żeby
podłączyła mi prywatny kominek – oznajmiła. – A jak nie to rzucę szkołę i…
- Rose – przerwał jej cicho. – To
tylko miesiąc.
- Wiem. Ale będzie strasznie nudno
– jęknęła.
- To fakt – przyłączyła się Jo.
Nagle wszyscy odwrócili się, bo
znikąd pojawił się wysoki, czerwony autobus i zatrzymał na cal przed nosem
Jessiego.
- Ale jeszcze będzie ciekawie! –
pocieszyła sama siebie Jo, gdy podbiegła, by jeszcze wyściskać Scorpiusa.
- Racja, Carter – powiedział. – Ale
nie ma co, było pięknie!
Wszyscy spojrzeli na niego z
podziwem, a potem zaczęli się żegnać i pakować do autobusu. Rose jeszcze raz
obróciła się w jego stronę i przymknęła na sekundę oczy, jakby bała się, że nie
da rady, ale uśmiechnęła się i wsiadła do autobusu za Jo i Albusem.
Scorpius
pomachał im kilka razy, a potem chyba się znudził, bo tylko przewrócił oczami i
odwrócił się w kierunku swojego dworku. Błędny Rycerz zafurkotał, odbił się, strzeliło
i pognał przed siebie, by odwieźć ich jeszcze jeden raz do Hogwartu.
KONIEC
CZĘŚCI DRUGIEJ
Nie będę mówić jak się czuję po tym jednym słowie: "żyje".
OdpowiedzUsuńTo co zrobiła Mary Hervel było najlepszym co mogła zrobić. Oddała życie za tysiące, miliony istnień. Nie ważne czarodziejów, harłaków, czy mugoli. Ludzi. Ludzi, którzy gdyby doszło do walki nie potrafiliby się obronić. Zginęliby niemal od razu lub staliby się niewolnikami Gustava Ankdala.
Rose, która darła się na wszystkich dookoła żeby tylko móc zobaczyć swojego, poranionego, seksownego Scorpiusa.
Za Hermionę na stanowisku Ministra, cudowny pogrzeb Kingsleya, piękne wnuki Harry'ego, randkę Nevilla, Jesse'ego i Dakotę, i jeszcze wiele rzeczy, które tu pominęłam DZIĘKUJĘ.
~Ruda
Ps. Cały komentarz pisałam trzęsącymi się rękami.
Płaczę, ze szczęścia, mimo takiego poświęcenia Mary Hervel, ale Ankdal ciągle żyje. To opowiadanie jest moim ulubionym, naprawdę, jest w nim tyle wspaniałych postaci, cudownych scen i szczerze dziękuje za nie, bo moje życie opiera się głównie na czytaniu książek i opowiadań i już wiem, że przeczytam Ginger Golden Girls jeszcze wiele razy przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o Scorpiusie, on jest silny, ma wspaniałą dziewczynę, świetnych przyjaciół i rodzinę i wiem, że da sobie radę.
Ginger cieszyłam się jak dziecko, kiedy widziałam, że dodałaś nowy rozdział.
Dziękuje za całe to opowiadanie i nie mogę się doczekać 3 części!
To jest piękne! Moj ulubiony rozdzial na twoim blogu! :)
OdpowiedzUsuńNaprawde podziwiam Mary Hervel. Poswiecila swoje zycie, aby uratowac tyle innych! Jest prawdziwa bohaterka!
W tym rozdziale Rose przeszla sama siebie. Te jej krzyki i wrzaski są jedną z jej charakterystycznych cech! Prawie sie poplakalam , jak krzyczala na Scorpiusa, ze nie obchodzi jej to, ile ma blizn!
Hermiona ministrem? Wow. Tego to sie nie spodziewalam!
,, - Wiem! – przerwała mu ze złością. – Noel podał mi dwadzieścia sześć powodów, których nie mogłam obalić! Daruj sobie." - rozwalilo mnie to!
No coz, na koniec chcialam Ci podziekowac za to, ze dajesz nam mozliwosc czytania tego opowiadania! Nawet nie wiesz, jakie teraz wazne miejsce u mnie zajmuje!
Pozdrawiam i z niecierpliwoscia czekam na trzecia czesc! :)
ALLLELUJA! ALLELUJAAAAAA! ALLELUJAAAAAA! ALLELUUUUUUUUUUUUUJAAAAAA!
OdpowiedzUsuńPrawie zawału dostałam.
Boski Dracze płakał O.o
Wzruszyłam się.
O ile pamiętam to jestem tu jedyną Anastasią, więc dziękuję <3
Śmiałam się z głupoty Scorpa i z reakcji Rose, serio.
Tylko dwie autorki mogą mnie doprowadzić do tak skrajnych emocji i jedną z nich jesteś ty (drugą jest kayla silverstorm). Nie mogę uwierzyć, że to już koniec drugiej części i zakończenie opowiadania jest coraz bliżej. Chętnie przeczytałabym wszystko od pierwszego rozdziału, ale obawiam się, że moja psychika może tego nie wytrzymać. Co ja jeszcze mogę tutaj napisać? Po przeczytaniu pierwszej części mój humor stał się jeszcze bardziej spaczony i czarny, a kiedy w szkole mówiłam wszystkim, że Ginger ma oberwać bombą atomową, to patrzyli się na mnie jak na debila (którym jestem!). W moim pokoju wiele razy przelatywały takie wiązanki przekleństw, że własny ojciec mógłby się ode mnie uczyć. Śmiałam się i płakałam jednocześnie, ale wiele momentów było takich, że wpatrywałam się w ekran laptopa/telefonu z niedowierzaniem i miałam ochotę rzucić nim o najbliższą ścianę. Co do tego rozdziału, to nie wyobrażasz sobie mojego szczęścia kiedy okazało się, że Scorpius żyje i mogę porwać go i Red w celu założenia haremu dla zdrowych psychicznie inaczej. Pierwszy raz polubiłam postać Ronalda, więc ogromny plus, że mnie do niego trochę przekonałaś. „- Nie wiem która ładniejsza – oznajmił Harry, przyglądając się Jo i Scarlett. – Będziemy mieć piękne wnuki! " zgadzam się z Potterem i zazdroszczę takich wnuków (nie mam własnych dzieci, ale zazdroszczę xd). Podsumowując – cieszę się, że dalej piszesz tę historię i liczę, że jeżeli kiedykolwiek wydasz książkę to poinformujesz mnie o tym :D
Będę pierwsza w księgarni ;D
Powodzenia w dalszym pisaniu ;3
siedząca z bananem wymalowanym na twarzy Nessia.
[nie-placz-w-hogwarcie]
[ferro-igni-dramione]
Miałam łzy w oczach podczas czytania o pogrzebie Kingsleya. To chyba pierwszy raz podczas czytania jakiegoś opowiadania. Mnie trudno złamać, ale tu po prostu łzy pojawiły się same. Naprawdę, jesteś niesamowita Ginger.
OdpowiedzUsuńByłam już pogodzona z prawdopodobną śmiercią Scorpiusa, ale nie wiesz nawet jak mi ulżyło gdy się okazało,że jednak żyje. Wspaniałe, jak bardzo mogł poświęcić się dla swoich bliskich. Rose ma naprawdę wspaniałego chłopaka.
Mogłabym długo pisać jak bardzo poruszająca była rozmowa Rona ze Scorem, poświęcenie Mary Hervell czy wreszcie scena Rose i Scora w sali szpitalnej. Jak rozmowa Norah i Nevilla czy komentarz Harrego o pięknych wnukach wywołała na mojej twarzy uśmiech. Jak bardzo szkoda mi Louisa, którego miłość do Leah tak bardzo zmieniła...
Dzięki ci Ginger, że twoje opowiadanie wywołuje u mnie tyle skrajnych emocji. To właśnie kocham w czytaniu :")
W tej chwili jestem zbyt wzruszona, żeby napisać porządny komentarz. Zrobię to za chwile. :')
OdpowiedzUsuńDobra, jestem.
UsuńPo pierwsze chciałabym baaardzo pięknie podziękować za dedykację, to takie słodkie kiedy dedykujesz czytelnikom najważniejsze rozdziały.
Po drugie nie mogę uwierzyć, że to już koniec 2 części. Było z nią tyle zabawy. :) Jestem niesamowicie wzruszona, bo jeszcze niedawno miałam wrażenie, że wciąż sporo przed nami, a teraz zdałam sobie sprawę, że została już tylko jedna część. A ja to bym chciała by to opowiadanie ciągnęło się w nieskończoność, przywiązałam się do niego. No chociaż z innej strony to nie mogę się doczekać jak rozwiążesz wątki, to może być ciekawe. Zresztą na pewno będzie. ;D
Jestem pozytywnie zaskoczona zachowaniem Mary. Bałam się, że to wszystko wyjdzie raczej kiepsko (w sumie wyszło, w końcu ja zabił), a tak chociaż nie zdobył tego, co chciał.
Rozmowa Harry'ego z Ginny o pięknych synowych wywołała na mojej twarzy ogromny uśmiech. Osobiście uważam, że Scar jest ładniejsza, ale ćśśś, bo James mnie zabije. xD
To samo tyczy się rozmowy Rona ze Scorpiusem. Mogę zrozumieć początkowe wahanie, w końcu jest cały zabliźniony, ale jak Ron powiedział, że Rose jest wystarczająco śliczna, to aż miałam ochotę go uściskać.
Moment, kiedy Rose wykrzyczała Scorowi miłość był BEZCENNY!!! Chyba zaczynam właśnie fangirlować, ale jak dla mnie to mistrzostwo świata.
Od kiedy powiedziałaś nam, że okoliczności tego wyznania będą "inne", w mojej głowie pojawiały się różnie scenariusze. Że na wojnie, że przy rodzicach, że w objęciach Śmierci... A tutaj czeka na mnie taka śliczna chwila. C:
I jeszcze rozmowa Rose i Elizabeth. I jak Rose terroryzowała wszystkich chcąc zobaczyć się z miłością swojego życia. AWWWWWW. *.*
AAAAAAA!!!!!!! Neville i Norah. Tak, tak, na początku byłam przeciwna, a Norah była suką, ale mi przeszło. Kurde, mam nadzieję, że im wyjdzie, nie mogę się doczekać.
Hermiona Ministrem Magii!!! TAAAK! Jestem na tak, jak już pewnie zdążyłaś zauważyć. :) Jak najbardziej pasuje na to stanowisko, uuuu, ale super. I mam nadzieję, że rozwiniesz trochę wątek Raejacka, zaintrygował mnie. Nie jako Potencjalny partner dla pani Weasley oczywiście (bo wciąż Weasley, no nie?), ale może jako dobry przyjaciel czy coś w tym stylu. :D
Och, prawie zapomniałam! Ten moment gdy pod koniec dziewczyny gadały o seksapirze Scora, hahahahaha! Nieziemski.
Rozumiem, że widzimy się niedługo z częścią 3? Mam nadzieję. I jeszcze ogromny plus za rozpoczęcie jej na ich wakacje, to może być ciekawe.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, CJ xx
Przez calusieńki rozdział na mojej ślicznej twarzyczce (dostałam dedyk co pobudziło we mnie narcystyczne zapędy :P) malował się ogromny, gigantyczny wręcz wyszczerz. Śmiałam się jak głupia prawie cały czas (to chyba przez to kolosalne uczucie ulgi kiedy już pewnym było, że nasz mega-seksowny i hiper-bohaterski Scorpius Malfoy jednak żyje i wcale nie wybiera się na tamten świat).
OdpowiedzUsuńGinger, należą Ci się WIELKIE i bardzo SERDECZNE PODZIĘKOWANIA za Twój czas poświęcony tej opowieści. DZIĘKUJĘ za skaczących sobie do oczu, ale kochających się miłością piękną i kompletnie nielogiczną Red i Scora, za Jo i Jamesa, którzy razem dadzą radę, za Albusa i Scarlet, którzy jak na krukonów przystało wykazali się odwagą, sprytem i lojalnością, za zaręczyny Lucy i Camerona, za Dakotę i Jesse'iego, za (mimo wszystko) Rona i Hermionę, za cudownego Draco i fantastyczną Astorię (pozdrowienia dla Rożka ;) oraz oczywiście za kolejną zagadkę, której nie udało mi się rozwiązać, ale trudno mam jeszcze całą trzecią część na ćwiczenie mojej wymizerowanej dedukcji. Dziękuje również za całą paletę czarnych charakterów, którzy czuwali nad tym, żeby nie było czasem zbyt spokojnie.
Cóż rzec na zakończenie? Trzymaj formę i wracaj jak najszybciej z kolejną odsłoną mojej najprawdopodobniej najulubieńszej historii o nowym pokoleniu, buźka~ Mała Mi
Bardzo dziękuję! :)
UsuńAle czemu uważasz, że love Rose i Scora jest nielogiczna? :) Zakazany owoc + podobne charaktery! Dla mnie nie było nic bardziej oczywistego niż ich związek :P
Po pierwsze bardzo, ale to bardzo dziękuję za dedykację ,którą dostałam, mimo iż jestem tu od niedawna :) Po drugie poświęcenie Mary Hervel godne podziwu. Rose, która (akurat to wiedziałam od początku xD) nie jest pustą dziewczynką ! Scor za chował się tak jak się tego spodziewałam - jak zwykle najlepiej <3 Porządna postawa Rona, w końcu zachował się jak na ojca przystało. Nowy Minister Magii - świetny wybór ^^ Pogrzeb Kingsleya jak dla mnie wzruszający, ale nie przesadzony. W Hogwarcie.. wątpię, żeby było nudno, nawet jeśli zabraknie Scora, mega seksownego Scora :D :( - dzięki Tobie tam nigdy nie jest nudno :D Elizabeth - muszę przyznać, że chyba nie będę w stanie jej polubić, za no cóż dość osobliwe poglądy, ale wcale nie jest taką porażką moralną jak myślałam na samym początku jej pojawienia się. Dakota i Jessie <3 <3 Wiem, że zrobił jej świństwo i co? chce to naprawić i żałuje tego co zrobił ! A Leah jeszcze odpokutuje to co zrobiła ! <3
OdpowiedzUsuńNo i na koniec ! Dziękuję za to, że było mi dane przeczytać dwie wspaniałe części wyjątkowej historii <3 Sprawiałaś, że niejednokrotnie czytając śmiałam się, płakałam, umierałam z przerażenia i napięcia <3. Uwielbiam kiedy w dużo się dzieje i tak jest u Ciebie <3. Bohaterowie, których wykreowałaś są cudowni, każdy ma inny charakter, i chyba właśnie przez to utożsamiam się z każdym po trochu co tylko sprawia, że coraz bardziej przywiązuję się do tej historii <3 Dziękuję za to, ze chcesz, że to kochasz i znajdujesz czas na wstawianie <3 Równie dobrze mogłabyś to pisać tylko dla siebie, ale ty to udostępniasz, poświęcając swój czas <3 Jeszcze raz DZIĘKUJĘ i życzę sukcesów, spełnienia marzeń- szczególnie tych pisarskich, no i nie jednej, a setek kolejnych części <3
Z wyrazem podziwu dla najlepszej autorki EVER,
Diana Malfoy xoxo
Dziękuję!
UsuńA Scora tak naprawdę nie zabraknie - część 3 zaczyna się w dwa miesiące po tym rozdziale, i szkoła już się skończyła.
:))
Ooo to dobrze <3 Już czekam na III część <3 xoxo
UsuńJestem rozdarta. Jednocześnie smutna i szczęśliwa. Mam taką wielką gulę w gardle, łzy w oczach i ostatkiem sił powstrzymuję się by znowu ich nie wypuścić.
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję za wszystko.
Myślę co napisać, bo nic nie przychodzi mi w tym momencie do głowy...
Pamiętam jak znalazłam GGG. Desperacko próbowałam znaleźć jakiegoś fanfika, nie ważne jakiego, byleby był. Nie liczyłam na cuda, bo byłam przekonana, że wszystko co jest dobre, przeczytałam. No i trafiłam tu. I uświadomiłam sobie, że byłam w błędzie. Najlepsze na koniec, prawda? :D Potem maltretowałam przyjaciółkę moim bezgranicznym szczęściem (zapewne prawie wpędziłam ją w depresję), ale już nie będę zanudzać.
Byłoby dziwnie gdybym nie wspomniała o Scorpiusie. On żyje! (No shit, Sherlock!)
Ron mówiący, że jest dumny mając takiego zięcia. Roztapiam się jak o tym myślę. :)
I zdecydowanie podzielam zdanie dziewczyn! Scorpius jest jeszcze bardziej pociągający z tymi bliznami. (To tak w ogóle się da?)
Obawiam się, że nie rozwiązałam niczego. Już nawet się pogubiłam w tym co ja nawymyślałam. Wszystkim mnie zaskoczyłaś. Mogłabym teraz Ci dziękować bez końca. I zrobię to, ale duchowo, bo nie starczyłoby mi klawiatury.
Zawsze chciałam przeżyć niesamowite przygody. Być częścią wielkiej tajemnicy i razem z przyjaciółmi rozwiązywać ją. Ale gdy teraz o tym myślę to zapewne odegrałabym rolę takiego Iana Warrena (jeśli źle napisałam nazwisko to przepraszam). Nie jestem odważna, więc chyba pozostanę przy niezwykłych opowieściach. :)
Znowu przynudzam i piszę jakieś bzdury, które nikogo nie interesują. Robię się sentymentalna. :D Z nadzieją, że będzie mi dane poznać dalszy ciąg tej historii, nie żegnam się jeszcze.
Pozdrawiam ciepło i dziękuję po raz kolejny!
Patrycja, która ma ochotę Cię wyściskać. :D
PS Przez ten rozdział wpadłam dzisiaj do kuchni wrzeszcząc ''On żyje! On żyje!'', moja mama zrozumiała, że postanowiłam oznajmić wszystkim, że to ja żyję. Teraz nie mam pojecia co krzyczałam. W efekcie czego, zaczynam wierzyć w to, iż Scorpius i ja jesteśmy połączeni duchowo. (Powinni mnie wysłać do wariatkowa.)
<3
Tak z dobrego serca radzę usunąć ten komentarz, bo jak się Rose dowie o Tobie i Scorze... :P
Usuń<33
Hej. Bardzo Ci dziękuję za dedykację. Nawet nie wiesz, jak poprawiłaś mi humor po wczorajszym dniu w pracy i na myśl o jutrzejszym. Wiesz, co chętnie bym to opowiadanie oprawiła w książkę i postawiła sobie na półce, żeby w każdej chwili po nią sięgnąć. A nawet obejrzała film na podstawie tego opowiadania. Jak będziesz to planować, to uwzględnij mnie w tym.
OdpowiedzUsuńA teraz przejdę do rozdziału, który jest, jak zwykle cudowny i wspaniały.
Ankdal się tego nie spodziewał po Mary. Myślał, że jak jest kobietą to będzie chciała sama żyć, a nie oddać życie za ludzi, których nie zna i nigdy nie pozna. Muszę Ci powiedzieć, że ta drobna kobieta, to jest odzwierciedlenie wielkiej odwagi i bohaterstwa. I mam nadzieję, tak jak Mary. "- Nadejdzie kiedyś dzień – powiedziała cichym, miękkim głosem. – Gdy morza wolnych ludzi będą chodzić po waszych martwych ciałach. Każdy człowiek na tym świecie, czarodziej i mugol stanie przeciw wam i podniesie na was rękę, tak jak wy podnosicie ją na tych, którym nie jesteście godni patrzeć w twarze. Jedyne co macie to nieludzka pycha i głupota... Zabij mnie, Gustavie Ankdalu – powiedziała pewnie Mary, dumnie się prostując. – Nie będzie dla mnie większej dumy niż zginąć za każdego na kogo chcesz podnieść rękę."
Co może najbardziej doprowadzić do łez rodzica, a wcześniej "ciemny charakter". Chore, poranione i nic nie mogące zrobić dziecko. Taa. Wszyscy już myśleli, że Scor nie żyje, a on przecież obiecał Rose, że będzie żył, więc żyje.
Powiem Ci, że nigdy nie wyobrażałam sobie Harrego na stanowisko Ministra Magii. Zawsze wydawała mi się odpowiednia do tego Hermiona. I nie ma to, jak dowiedzieć się o tym po walce i bycia ledwo żywym. Bardzo mi się to podobało. "- Mam dość! – powiedziała, podpierając się na poruczniku, który ciekawie jej się teraz przyglądał. – Jestem na to za stara! Raejack prychnął tylko a Harry uniósł wysoko brwi.- Hermiono – powiedział nagle Noel, nie spuszczając z niej wzroku. – Chyba powinnaś coś przemyśleć.- Co takiego? – zapytała nieprzytomnie. Harry w lot chwycił myśl porucznika. - Potrzebujemy cię w Londynie – oznajmił. – Zastępca Kingsleya to stary kretyn, a ludzie potrzebują teraz kogoś kogo lubią i szanują. Hermiona zdjęła dłoń z ramienia Raejacka. - Czekaj… - burknęła. – Ty mi proponujesz stanowisko Ministra Magii?!" To, jak Harry i Rajack przekonywali Hermionę było wyśmienite. Ha i pojawił się mój kochany Semus. A powiedz mi gdzie podziałaś Molly i Artura? Cos ominęłam, czy tylko mi się wydaje? A na nazwę proponuje Zakon Dambledora.
No, jak Scor mógłby nie przeżyć swoje drugie dziewczyny, a zarazem ukochanej siostrzyczki i najwspanialszej przyjaciółki, Jo. Rozumiem Scora, że nie chciał, żeby jego dziewczyna go oglądała w takim stanie, jakim jest, ale oni i tak są sobie przeznaczeni. Więc nawet, jakby zjadł go niedźwiedź, wypluł, zakopano to i tak Rose by go kochał. I nasz kochany, mądry Al. ma rację "- Wrócimy później – powiedział Albus do Scorpiusa głosem nie znoszącym sprzeciwu. – I nie łódź się, Rose też tu przyjdzie, a lepiej, żebyś do tego czasu zmądrzał, bo Szatańska Pożoga będzie przyjemnym wspomnieniem, kiedy Red cię usłyszy!"
Rose wkracza do akcji. Nawrzeszczeć na tyle osób, to jest coś. Po drodze spotkać Elizabeth. Co ta miłość robi z człowiekiem. Podobało mi się to, jak Rose wykrzyczała wszystko Scorpiusowi "- Nienawidzę cię! – wołała. – Za kogo ty mnie masz?! Mam gdzieś jak wyglądasz! Uratowałeś życie swojej matce i poświęciłeś swoje! A dla mnie to wszystko niczego nie zmienia! – krzyczała ani na chwilę nie gubiąc oddechu. – Bo dla mnie zawsze będziesz tym samym kretynem, który wrzucił mnie do jeziora pierwszego dnia szkoły, sześć lat temu! I TEGO kretyna kocham!"
Nikita
Jaki piękny komentarz! <3 Dziękuję! :)
UsuńDzięki Tobie wyobraziłam sobie film na podstawie GGG i zaczęłam się śmiać jak głupia, bo czuję, że jedyne co by z tego powstało to brazylijska telenowela komediowa :DDD
Molly i Artura nie było na walce. Myślę, że Charlie, George i reszta wymusili na nich obietnicę, że zostanę w domu, bo przecież w Londynie walczyły wszystkie ich dzieci i gdyby coś im się stało, ktoś musiałby zająć się wszystkimi wnukami...
"Więc nawet, jakby zjadł go niedźwiedź, wypluł, zakopano to i tak Rose by go kochała" <3333
:))
Oj tam, tak jak filmy o Harrym. Piszesz w 3 częściach, to i film by był w 3 częściach.
UsuńTeż fakt. Sama, bym nie chciała, żeby moi rodzice walczyli, tylko, żeby miał ktoś z rodziny się nimi zajął.
Pozdrawiam Cię i życzę weny, Nikita
A tu druga część mojego komentarza.
OdpowiedzUsuńElizabeth w końcu się komuś wygadał. I dobrze, że Rose. Niby jest porywcza, ale zawsze wysłucha. Chyba, że to jest Scor, to wtedy, co innego. No tego się nie spodziewałam, dlaczego Elizabeth poszła do Hogwartu. Rozbawił mnie to "- Jeśli już musisz wiedzieć, to… mój ojciec postawił mi warunek! Powiedział, że mam spędzić czas z innymi ludźmi i nauczyć się… jak z nimi żyć."
James zazdrosny. "- Będę cię często odwiedzał – dodał nagle i pogładził ją po ramieniu. – Przecież wiesz, że nie ma takiej siły, która odciągnęłaby mnie od ciebie. I przecież muszę sprawdzać, czy nie plączą się koło ciebie jacyś kretyni!". Jakby się jakiś obok niej kręcił to Jo by dostał od Jo, a póżniej jeszcze zostaje Rose, Scor, Al. i Jessie.
A jednak Ron nauczył się przydatnych zaklęć. Nie ma to, jak pogawędka z teściem. I to, jaka.
Pogrzeb Kingsley był wzruszający. Rozmowa Harrego z Ginny o wnukach. A umówienie się i rozmowa Nevilla i Norah była rozbrajająca. Smutek Louisa z powodu Leah. Wyznanie Jessiego, że będzie walczył o Dakotę.
Jakie miłe powitanie dla Scora przed jego domem. Jo, James, Al, Scarlet, Lucy, Cam, Jessie i Dakota. To są prawdziwi przyjaciele. Na dobre i na złe.
Ale się rozpisałam. Pozdrawiam Cię gorąco, życzę dużo weny i mam nadzieję, że będę miała możliwość przeczytania kolejnej części, Nikita
Wiedziałam! Wiedziałam, że Scor nie umarł!
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę go zabić jak nie chciał wpuścić do siebie Rose. Z jednej strony doskonale go rozumiem i wiem, że bardzo musiał się bać jej reakcji, ale z drugiej strony (mimo, że jest bohaterem) zachował się jak tchórz!
Poza tym po przeczytaniu tego rozdziału jeszcze bardziej polubiłam Rona! Wspaniale się zachował! Jednak nie jest złym ojcem a po prostu jak każdy tatuś martwi się o swoją córeczkę ;) no w tym wypadku to może trochę wybuchowy tatuś...
Hermiona ministrem magii? Jestem zachwycona, od zawsze wiedziałam, że ona nadaje się na takie stanowisko.
Harry wie dlaczego Ankdal jest tak potężny? Jeśli tak to dlaczego nam tego nie zdradziłaś?!
Al to jednak ma łeb na karku, poza tym umie znaleźć się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze.
Naprawdę nie mam pojęcia co jeszcze napisać, jestem zarazem przeszczęśliwa, zaszczycona i także zaskoczona, że jestem jedną z osób którym zadedykowałaś ten rozdział:)
Poza tym jestem twoją ogromną fanką, uwielbiam twój styl pisania i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wydasz książkę :)
Będzie trzecia część, prawda?
Pozdrawiam serdecznie! :)
Harry wie bardzo dużo o Ankdalu. W czasie tego prawie roku, gdy go nie było budował koalicję przeciw niemu, ale też szukał odpowiedzi na pytanie co sprawia, że jest tak silny. A nie zdradziłam tego z bardzo prostego powodu - fabuła GGG od pierwszej części jest tak budowana, że wszystkie tajemnice odkrywamy razem z nowym pokoleniem. Jaki miałoby to w innym przypadku sens? :) Od początku wiedzielibyśmy o drzewie początku itd...
UsuńTak, będzie trzecia część :)
:)
Bardzo dziękuję za dedykacje. Jest mi niezmiernie milo :).
OdpowiedzUsuńRozdział mega wzruszający. Nikt z głównych bohaterów nie zginął wiec odetchnęłam z ulgą. Pogrzeb Kingsleya był niesamowity. Pewnie gdybym osobiście na nim była to strasznie bym ryczala ;).
Postawa Mary zaskoczyła mnie. Niewiele osób zdecydowaloby się na taki czyn. Jestem pod wrażeniem jej odwagi
Ze wszystkich bohaterów najbardziej szkoda mi Louisa. Widać, ze ciężko mu się pozbierać po tym co dowiedział się o Leah. No i kiedy każdy miał swoje szczęśliwe zakończenie on jedyny był smutny i przygnębiony. Mam nadzieje, ze w następnej części jakoś mu to wynagrodzisz .
Rose w piękny sposób pokazała jak bardzo zależy jej na Scorpie. To było cudne.
Moment, w którym Jo poklepala się po nosie - uroczy. Zapomniałam o tym, ze kiedyś to robiła :D
Hermiona Ministrem Magii.. Nie spodziewałam się. A tak w ogóle czy ona i Noel maja jakieś szanse? No wiesz skoro nie będzie z Ronem to no milo by było gdyby kogoś fajnego sobie znalazła. Kogoś właśnie taiego jak Raejack... Przemysl to ;)
Oby Jesse się juz opamiętał i nie latał za innymi panienkami tylko skupił się na Dakocie.
Norah zaprosiła Neville'a na randkę. Można się było tego domyślić. zaskakujące byłoby gdyby stało sie na odwrót :D
Jestem dumna z Rona. W końcu zachował sie jak należy i pogodził sie z tym że jego córka jest z Malfoyem juniorem.
To chyba tyle. Ten rozdział ma tyle wątków, ze mogłam coś pominąć (za co przepraszam) .
Oczywiście nie mogę sie doczekać dalszych przygód naszych bohaterów i licze na to ze pojawia sie one juz niedlugo.
Dużo dużo weny życzę :)
Pozdrawiam
Nowa
Taka mała poprawka - nie tylko Louis był nieszczęśliwy - Dakota wcale nie wybaczyła Jessiemu!
UsuńNoel Raejack został dodany do stałych bohaterów GGG, więc jego wątek mam od dawna przemyślany :)
:)
No w sumie tak.. Ale był taki załamany i tak mi go było szkoda
UsuńA co do Raejacka to bardzo się cieszę ze zostal dodany do stałych bohaterów bo zdążyłam go juz polubic ;)
Tyle piękna <3
OdpowiedzUsuńPrzemowa Mary, Draco podnoszący Scorpiusa, 26 powodów, dla których Hermiona powinna zostać ministrem, Jo przytulająca Scora, powód przybycia do Hogwartu Elizabeth, klepanie się po nosie Jo, Ron w szpitalu, nowe stowarzyszenie Harry'ego, Rose całująca blizny Scora, muzyka na pogrzebie, która przypominała głos Kingsleya, niewłaściwy moment Jessiego, zawstydzony Neville i prywatny kominek Rose. Za to Cię ubóstwiam <33
Panna Bez Gmaila
Rozdzial byl najlepszy jaki kiedykolwiek tu przeczytalam. Nie sposob podsumowac wszystkiego bo pisalabym non stop to samo. I tak jak wszyscy chcialam ci podziekowac za to wspaniale opowiadanie. Masz ogromny talent! Pozdrawiam i do 3 czesci - Lilka. :)
OdpowiedzUsuńTak więc... Nie mam pojęcia od czego zacząć.
OdpowiedzUsuńPierwsze wrażenie? Rozczarowanie (w dobrym znaczeniu tego słowa) samą sobą. Nastawiałam się od kilku dni na śmierć któregoś z głównych bohaterów. Mój umysł podsyłał mi pokryjomu takie scenariusze, że horror można by nakręcić. Czytam... "Avada Kedavra" i o Merlinie czuję dwa sprzrczne uczucia na raz. Szczęście, bo Scorpius jest bezpieczny, tak jak pozostali, oraz smutek, że taka młoda kobieta ginie w tak ochydny sposób. Żal mi jej. Zaczęłam się zastanawiać kto obciążył drobne barki Mary takim brzemieniem. I w jaki sposób ona wpadła w jego łapy? (Znaczy wiem, że to Leah ją sprowadziła, ale jak? Cofnęłam się kilka rozdziałów i nie znalazłam nic na ten temat. Albo kiepsko szukałam).
Scorpius - momentami miałam ochotę go udusić. Jak mógł zachowywać się w tak arogancki sposób? (Cały Malfoy ;) ) dobrze, że poszedł po rozum, a raczej ktoś mu go przyniósł
Rose - dawno jej takiej nie było. Cieszę się, że jej ognisty temperament powrócił w odpowiednim momencie.
Harry - jak większość, nie wyobrażam go sobie jako ministra. Za bardzo ściąga kłopoty.
Hermiona - nigdy nie brałam jej pod uwagę, a dzięki tobie wyobraziłam to sobie i już nie potrafię zobaczyć na tej pozycji nikogo innego.
Jo - wydaje mi się, że wraz ze śmiercią oprawcy odszedł strach który gdzieś tam wewnątrz niej drzemał.
James - próbowałaś go sobie wyobrazić w moro? (Ja tak. Ciacho :)) mam wrażenie, iż nadal próbuje coś udowodnić ojcu. Ale to pewnie moje wymysły (jak większość do tej pory)
Al - cieszę się, że moje chore wizje się nie sprawdziły.
Scarlett - kiedy ona właściwie do nich dotarła? Ubzdurałam sobie że Draco odesłał ją do Hogwartu (sprawdziłam, nic takiego nie miało miejsca)
Jesse - pokutuj chłopcze, pokutuj. Może kiedyś Dakota spojrzy na ciebie bez bólu w piersi.
Dakota - nie odpuszczaj mu zbyt łatwo.
Elizabeth - oficjalnie ją polubiłam. Taka niby biedna zagubiona dziewczynka niemająca przyjaciół ale posiadająca niewyparzony język. Wciąż pamiętam tego "wieprza" :)
Louis - pozwól mi go pocieszyć... (Zdradź gdzie się zaszył)
Neville - nareszcie ktoś na niego leci. Szkoda, że z takiego płytkiego powodu.
Wszyscy? - mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam.
Oczywiście dziękuję za wszystkich Weasleyów na polu bitwy i...
Ronald - bardzo, bardzo dziękuję za jego postawę. Ten mini wstrząs który zaaplikował "zięciowi" boski. (Ja to bym tam jeszcze dorzuciła jakąś groźbę, żeby był pewny, że Rose nie może przez niego cierpieć). Dziękuję ;) ;)
Rozdział ekstra. Oczywiście chcemy więcej. Ja też chcę wiedzieć o tym kiedy wydasz książkę. Możesz być pewna, że ją kupię.
MiMiK
Ps. Ślicznie dziękuję za dedykację. Tak cieplutko się w środku zrobiło.
Wątek Mary nie został jeszcze do końca wyjaśniony, ponieważ zastanawiałam się na miniaturką z nią w roli głównej. Na razie wiadomo tylko, że była niesamowitym człowiekiem, który wolał zginąć niż pozwolić Ankdalowi na zabijanie niewinnych ludzi. A co do Leah - wiemy, że to ona była szpiegiem i ona sprowadziła do Londynu Mary. W 3 części dowiemy się reszty.
OdpowiedzUsuńJames po części nigdy nie pozbędzie się kompleksów związanych z ojcem bohaterem, ale myślę, że to raczej jego charakter i podszepty Warrena wzięły tu górę. Mimo wszystko ja go absolutnie widzę w wojsku :)
Ale kompletnie nie rozumiem uwagi o Elizabeth. Chyba pomyliłaś ją z jakąś inną postacią... Ona biedną, zagubioną dziewczynką? I niemającą przyjaciół? Ona nie chce żadnych przyjaciół, bo nikt nie jest godzien jej towarzystwa :P Ale serio, to nie ta postać :P
Scarlett dotarła do nich po bitwie (Draco miał jej różdżkę i nie mogła dołączyć). Przecież nie będę opisywać każdej bzdury! :P
Gdzie miał się zaszyć Louis? Wrócił razem z resztą do Hogwartu...
:))
No widzisz. Mój pokręcony umysł leci swoim tokiem. Przeczytam jedno, pomyśle drugie a napisze trzecie.
UsuńJames oczywiście, że do wojska. Wygląda bosko w moro. Ale tak sobie myśle, że nie będą mięli z nim łatwo. Nie należy do osób które daja się łatwo podporządkować.
Louisa przegapiłam w tej bandzie czekającej na Rycerza. Pomyślałam że gdzieś tam rozpacza nadal.
I nie pomyliłam Elizabeth z nikim innym. Ja ją tak odebrałam. Wysłana przymusem do szkoły. Szkoda mi jej. Z własnego wyboru czy nie, przykre jest, że nie ma żadnego przyjaciela. Przy którymś rozdziale odniosłam wrażenie, że jest podobna do kogoś znajomego. Długo się zastanawiałam do kogoż to. I bam. Draco za czasów pierwszych lat w Hogwarcie. Wyniosły, lepszy od innych. Przyjaciele? Nie dla niego. Co najwyżej głupki którymi można się posłużyć i zabawić. No podobieństwo ogromne. ;)
Okeeeej, idąc Twoim tropem - czy Draco był "biednym chłopcem" :P
UsuńZ punktu widzenia mojej psychiki oczywiście. ;)
UsuńNie przejmuj się moim zdaniem. Mój umysł jest wypaczony. (Skutki zbyt długiego studiowania psychologii na własną rękę)
Bardzo się statam "wyłączyć" tę część mnie kiedy czytam. Ale niekiedy udaje jej się przedostać i mąci. :)
MiMiK
Rany, jesteś genialna. A ten rozdział oficjalnie – jak na razie – jest moim ulubionym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńPłakałam, chichotałam i śmiałam się przez łzy (już chyba nie muszę wspominać, że jestem ciotą, prawda?). Dzisiaj wypunktuję komentarz i dodam kilka, cudnych cytatów, okey?
1. Elizabeth – teraz oficjalnie mogę już ją bardzo, bardzo lubić bez wyrzutów sumienia!
2. Postawa Mary była wspaniała. „Zabij mnie, Gustavie Ankdalu – powiedziała pewnie Mary, dumnie się prostując. – Nie będzie dla mnie większej dumy niż zginąć za każdego na kogo chcesz podnieść rękę.” - chyba moja ulubiona wypowiedź w tym rozdziale.
3. „Mnóstwo ludzi przyszło, by spojrzeć na chłopca, który chciał oddać własne życie za kogoś kogo kochał.” - a to jest – jeśli o czymś nie zapomniałam – moje ulubione zdanie w tym rozdziale. Jak już pisałam w komentarzu pod poprzednim rozdziałem: Gdyby Scorpius umarł, byłaby to dobra śmierć. Naprawdę chwyciło mnie za serce, to co zrobił. I cieszę się, że jednak jak na razie (nie chcę zapeszać) żyje. A byłam pewna, że będzie drugim Scorpiusowym trupem (w innym fanficku, który czytałam też umarł na wojnie, też osłaniając kogoś). A blizny są sexy i niech się Scorpius tak nimi nie przejmuje. Nawet Datkota, Scarlett i Jo to potwierdziły (a planowałam Ci napisać, żebyś mu to przekazała! XD).
4. Hermiona Ministrem Magii. No nieźle. Kolejnym wzruszającym, dla mnie, momentem było to, jak tyle osób weszło do tej sali. „- Eee… Harry? – wyjąkała Hermiona. – Reaktywowałeś Zakon czy Gwardię?” – a to mnie rozbawiło. X'D
5. „- Wszystko się zmieni – powiedział poważnie. – To się chyba nazywa dorosłość.” – Boli mnie to, że oni wkraczają w dorosłość w czasie wojny. W zasadzie jeszcze byli dziećmi, ale wojna zmusiła ich, żeby dorośli. Rany, nawet nie wiesz jak mi przez to przykro – a to tylko opowiadanie (w sumie to książka?). Ale serio, wojenna tematyka porusza mnie najbardziej i – teraz weźmie mnie na sentymenty, uwaga – kiedy w drugim (?) rozdziale dowiedziałam się o wojnie, wiedziałam, że nie przestanę czytać tej historii.
6. Podobał mi się Ron w tym rozdziale!
7. Na pogrzebie Kingsley'a trochę płakałam i, co było raczej niewłaściwe (ale chyba zamierzałaś wywołać u czytelników uśmiech?), trochę się śmiałam. Bardzo ładnie wyszły Ci te opisy. W ogóle na początku jakoś na to nie zwróciłam uwagi, ale bardzo podobają mi się Twoje... zdania. Bardzo ładnie piszesz!
Ok, to by chyba było na tyle (na bank o czymś zapomniałam).
Pozdrawiam, LS
PS: Bardzo dziękuję za dedykację!
Cudowne zakończenie drugiej części. Kiedy można się spodziewać rozpoczęcia kolejnej części?
OdpowiedzUsuńPodpis błagam! :P nie wiem kiedy, nigdy tego nie wiem :)
Usuń,,Do łezki łezka, aż będę niebieska..."
OdpowiedzUsuńTo było cudne! I smutno, i radośnie, i zabawnie, i uroczo... Tylko Ty tak potrafisz!
Rose&Scorpius, Albus&Scarlett, Jo&James, Cam&Lucy, Dackta i Jessy...
Tylko Louis taki samotny,... Ale Leah też mi żal. Mam nadzieję, że w 3 części ich jakoś połączysz . I że na końcu trzeciej części będę mogła napisać Dacota&Jessy, Louis&Leah.
Dziękuję za dedykację i za 2 część.
Pozdrawiam i życzę weny
Zawsze Tylko Twoja ( i 98 moich menszów)
TTNA
Znalazłam twojego bloga wczoraj (jakim cudem dopiero teraz?!) i nie mogłam się od niego oderwać, dopóki nie skończyłam obu części i w rezultacie w ogóle nie spałam :D Dawno już nie czytałam takiego opowiadania, po prostu je pochłonęłam. Śmiałam się, płakałam, złościłam. Niestety nic bardziej konstruktywnego nie potrafię teraz dodać, bo siedzi mi to w głowie i wszystko jeszcze przeżywam. W tej chwili mogłabym jedynie rozwodzić się na temat tego jak świetne jest to, co piszesz i jak piszesz i w ogóle.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na trzecią cześć. :)
???
Usuń54 rozdziały x średnio 14 stron = 756 stron. Albo czytałaś tylko wybrane fragmenty, albo jesteś cyborgiem (mam nadzieję, że to drugie:P)
Prawie zeszłam na zawał ... serio myślałam, że go uśmiercisz! najgorsze chwile w tym dniu xd HERMIONA MINISTREM! wohooo ;p genialny rozdział, czyli jak zawsze ;) do następnego, pamiętaj jesteś najlepsza (teraz bez błędu, ostatnio mój mózg chciał się docenić) do następnego xx
OdpowiedzUsuńAfra
Piękny!!! :***
OdpowiedzUsuńStrasznie mało Jo i Jamesa, ale rozumiem, że rozdział jest długi i chciałaś zakończyć wszystkie wątki. Ważne, że w ogóle się pojawili.
Tak się cieszę, że wszyscy (pierwszoplanowi) bohaterowie przeżyli!
Mam wrażenie, że w pierwszym fragmencie jest małe proroctwo (po przemowie Mary):
"Wydawało się, że jej słowa nie odbiły się tylko pustym echem." Strasznie podobało mi się to zdanie i mam wielką nadzieję, że to zapowiedź nie długiej wygranej!
Nie będę powtarzać tego wszystkiego co pisały już dziewczyny. Tak samo jak wszyscy tu, płakałam i śmiałam się na przemian. Strasznie podobają mi się postaci dwóch panów żołnierzy, Hermiona na stanowisku ministra i wizja wnuków Harry'ego (a najlepsze jest to, że pewnie będą rude, bo i Jo i Scar są blondynkami a Al i James brunetami plus babcia i obydwie prababcie były są rude!!! :P)
Chciałabym jeszcze dodać, że mimo wszystko mam nadzieję, że Dakota nie wybaczy Jessiemu, bo mimo, że jest cudowny po czymś takim nie można zbudować normalnego związku. Tak myślę.
Dziękuję za ten rozdział i całą piękną II część! :))
Katerina
Dziekuje za dedykacje *.*
OdpowiedzUsuńa teraz strasznie przepraszam za nie skomentowanie ostatniego rozdzialu i za to ze ten komentarz pojawil sie dopiero dzisiaj. Ale zrozum mam testy -,-' i nauczyciele serio nie dawali nam zyc! A chcialam napisac cos ladnego i troche dlugiego :)
Mary... taka odwazna! Niesamowita postac... troche malo o niej bylo ale i tak to dzieki niej ci mugole sa bezpieczni. Szkoda ze zginela bo takich ludzi teraz ich swiat potrzebuje
Scorpiusie ty zyjesz! wiedzialam ze go nie zabijesz bo jakbys mogla to zrobic! Uratowal matke taki z niego bohater <3 Draco i Astoria tacy kochajacy rodzice... i reakcja Rose... ale zyje i jest idiota bo myslal ze Rose nie bedzie go chciala! (przekaz mu to prosze.. ze jest idiota!) i wykrzyczala mu ze go kocha *.* tak jak obiecalas
Ron! wreszcie sie zrehabilitowal w moich oczach! i dobrze ze go opiepszyl!
Elizabeth... taki czarny charakter ale lubilam ja... taka troche suka patrzaca na wszystkich z gory ale pokazala co potrafi! i jeszcze przyszla do Scora i nie wystraszyla sie Rose...
Hermiona Ministrem Magii! wiedzialm ze nie tylko ja widzialam ja na tym miejscu! Ta kobieta ma taka charyzme jak malo kto! ale bedzie mi jej brakowalo w Hogwarcie..
Pogrzeb... plakalam jak zreszta przez 3/4 rozdzialu jesli nie wiecej... poprostu no
Norah&Nevill
Biedna Dakota i Louis :/ Tylko by on sobie krzywdy nie zrobil!
,,- Nie mogę chodzić – powiedział Scorpius.
- I co? To kolejny powód, żeby się ode mną odsunąć?! – warknęła.
- Nie. Ale nie mogę do ciebie podejść, żeby cię przytulić.''
najlepsza scena rozdzialu!
A teraz Ginger bede Ci dziekowac :)
Dzieki nie tylko za rozdzial, za druga czesc ale za cale opowiadanie! Za kazda kłótnie Rose i Scora... za to ze James i Jo sa taka idealna para... za bohatersskie czyny Albusa i Scarllet... za to ze pokazalas ze prawdziwa milosc moze wszystko jak Cam i Lucy... za to ze przeciwienstwa sie przyciagaja jak Jesse i Dakota... ZaHuga Louisa i za cala rodzine Weasleyow... za kazdy czarny charakter... za to ze twoj blog ma jakas fabule a nie jest poprostu spisem romansow nowego pokolenia... za cale stare pokolenie i za powrot Zakonu i Gwardii...
I za to ze z kazdym kolejnym rodzialem pokazujesz ze potrafisz pisac jeszcze lepiej!
Duzo weny do pisania trzeciej czesci (i mam nadzieje ze nie ostatniej)
Jeszcze raz dziekuje
Julk ;*
PS. Napewno o czyms zapomnialam ;D
Jedyną osobą na której mogę się skupić w tym rozdziale jest Scorpius, kocham Cię za to, że jesteś jedyną osobą której udało się stworzyć mój ideał prawdziwego mężczyzny :* Cieszę się, że Rose sprostała moim oczekiwaniom i nie obeszło jej jak wyglądają blizny Scora :) Rozmowa Rona i Scora też była super:) Przeznaczeniem Hermiony było zostać ministrem magii chociaż nie wiem czy nie będzie mi brakować jej sprzeczek z Malfoyem w Hogwarcie :( Mam też nadzieję, że Dakota i Jesse się jakoś dogadają :) Cam i Lucy jak zwykle przesłodcy <3 Harry będzie miał teraz dylemat - która z synowych jest jego ulubioną :) Ale i tak najlepszą częścią był komentarz Jo :"Uważam, że jesteś cholernie sexowny" <3<3<3 Cudowny rozdział i cudowna cała 2 część z ogromną niecierpliwością czekam na następny rozdział :* Jesteś genialna i dziękuję Ci bardzo za całą pracę jaką wkładasz w tego fanfica:* Kochamy Cię wszyscy, nigdy ale to nigdy nie przestawaj pisać <3<3<3
OdpowiedzUsuńScor zyje??? Jeee!!! Jaki on jest glupi, ze myslal ze Rose nie bd chciala z nim byc. Hah Ron, bardziej bylam przekonana, ze moze jednak nie do konca go zaakceptowal i bedzie sie cieszyl. Jednak ludzie sie zmieniaja ;). Serio nic nie mozna zrobic zeby Scor wygladal normalnie?? Elizabeth sie zmienila? Jakos ciezko mi w to.uwiezyc. Hahah " Nie wiem która ładniejsza – oznajmił Harry, przyglądając się Jo i Scarlett. – Będziemy mieć piękne wnuki!" :) Mina Jamesa, Ala i Jesse'go (nwm jak to sie odmienia) musiala byc bezcenna :)
OdpowiedzUsuńjejkuu❤️❤️❤️ na początku chciałabym baaardzo podziękować za dedykacje, czytając ten rozdział cały czas sie uśmiechałam:D duzo rzeczy mnie w nim zaskoczyło:O
OdpowiedzUsuńpostawa Mary Hervell(?) po prostu nie do opisania, oddała zycie za ludzi, których nie znała, ale wiedziała, ze sa duzo bardziej wartościowi niz Ankdal, myslalam ze on jej nie zabije, ze bedzie sie starał o tą informacje, ale jednak :O o i mam pytanie na ten temat, bo on tam chce wiedziec gdzie jest przejście do świata mugoli? czy ja zle zrozumiałam :o bo przecież, jak sie jedzie do Hogwartu to sie przechodzi przez tą bramkę na peronie 9i3/4 i juz nie rozumiem:/ ale skoro znała ją tylko Mary, to chyba nie chodzi o to haha
tak sie bałam o Scora, ale skoro obiecał Rose, że przezyje, to musiał dotrzymać słowa! i to jak ona mu wykrzyczała, że go kocha❤️ jeden z moich ulubionych momentów
pozytywnie zaskoczył mnie Ron, że przyszedł do Scora, po prostu wow
najśmieszniejszym momentem było to jak Harry mówił na pogrzebie o tym która jego synowa jest ładniejsza, ahahahaha
Hermiona jako minister magii, swietnie pasuje na to stanowisko, i to jak mowila o Kingsleyu jako o przyjacielu i bohaterze, a nie wymieniala jego osiągnieć, medali ;o
biedny Louis nie moze przestać myslec o Leah, i Dakota, przez Jessiego:( mam nadzieje, ze kiedys mu wybaczy
Neville i Norah jako para, awww hahahaha
najlepszy moment tego rozdziału był, jak dziewczyny rozmawiały o tym jaki Scor jest pociągający, ahahahaha i mina ich chłopaków, bezcenna :')
jeszcze raz dziekuje za dedykacje, jest mi bardzo miło:* +kiedy zamierzasz zacząć publikować 3 czesc?
p.s pisząc ten komentarz strasznie sie denerwowałam, bo chciałam powstawiać te emotki co sa na fb, iPhonie itp a nie moge bo sie nie wyświetlają :<<
Eee, chyba źle zrozumiałaś. Nie chodzi o przejście do świata mugoli, a o siedzibę władz - pałac brytyjskiej królowej i kwaterę rządu. Mary ginąc i tak ujawniła tę tajemnicę - teraz te adresy nie są już objęte Zaklęciem Fideliusa. Ale dzięki temu, że Hrurrligton i Ankdal przegrali bitwę, Harry i reszta mieli czas, żeby inaczej zabezpieczyć mugolskie władze.
UsuńChwilowo brak mi weny i czasu na 3 część :/
Jejku,nie mogę uwierzyć,ze to już koniec tej części i teraz trzeba będzie czekać :( Ten rorozdział,jak wszystkie był świetny. Śmierć Mary,której się nie spodziewałam,przeżycie Scorpiusa ❤ i jego rozmowa z Ronem,który wreszcie się ogarnął i nawet nazwał to zięciem! A Rose na szczęście nagadał Scorowi,który chyba był głupi myśląc,że Red to zostawi! Świetna była jej rozmowa z Elizabeth,do której trochę się przekonałam. I łał Hermiona Ministrem Magii,jestem na tak! :D Skoro Harry nie chce,ktoś inny musi to wszystko ogarnąć. I Miona pięknie mówiła na pogrzebie Kingsleya,na którym się trochę wzruszyłam( oprócz sceny gdy Harry zastanawiał się która synowa jest ładniejsza xD) tak jak przy myślach Louisa o Leah.Jak on sobie z tym poradzi :(
OdpowiedzUsuńAsa,nareszcie rozmowa Dakoty i Jessiego! Mam nadzieję,że ona mu wybaczy,a on jej już nie zrani i będą żyć sobie szczęśliwie ^^
Norah i Neville? Czemu nie,nareszcie jakiś sensowny facet dla niej :D I najlepsze na kkoniec,czyli dziewczyny rozmawiajace o seksapilu Scora,miny chłopaków musiały być bezcenne :D
Już nie mogę się doczekać kolejnej części więc życzę jak najwięcej weny ;)
- wisniakkk
Przepraszam za to że w trakcie czytanie nie komentowałam. Byłam bardzo zaczytana. Masz świetne opowiadanie :) Jak już mówiłam mówiłam duuużo weny.
OdpowiedzUsuńNajjlepszy blog jaki czytałam!
OdpowiedzUsuńNaprawdę masz wielki talent, styl pisania jest bezbłędny! Są ludzie, którzy zdecydowanie są stworzeni do pisania i ty właśnie zaliczasz sie do takich osób.
Wiem że nie komentowałam ale GGG znalazłam niedawno i po prostu siedziałam i przewijałam kolejne rozdziały aby jak najszybciej dowiedzieć się co dajej dlatego mam ogrooomną prośbę abyś pozwoliła mi czytać kolejną część opowiadania :)
Dziękuje, pozdrawiam i weny życzę xxx
Trafiłam na Twojego bloga tydzień temu. Właśnie skończyłam czytać drugą część i brakuje mi słów, ponieważ to, co piszesz jest cudowne. Nie doskonałe, ale nie wiele brakuje. GGG ma w sobie to coś, co sprawia, że nie można się oderwać od lektury. Nie pisałam komentarzy pod poprzednimi rozdziałami, bo to bez sensu; zapewne i tak ich teraz nie poprawisz. Kłótnie Rose i Scora są genialne, a Dakota i Jesse to ideał. Hermiona jako Miniser Magii? To może być ciekawe... Historia Louisa także jest wyjątkowa i mam nadzieje, że ułoży mu się z Leah. Zazwyczaj nie przepadam z trójkątami miłosnymi, ale Jo, James i Albus byli genialni. Nadal jestem w lekkim szoku po ostatnich rozdziałach, więc raczej nie napiszę nic dłuższego.
OdpowiedzUsuńDobra. Najpierw usprawiedliwienie ;
OdpowiedzUsuń-Ekchm, Ja Karolina usprawiedliwiam samą siebie za moje emocje, hormony i wszystkie inne pierdoły,które siedzą w organizmie człowieka. A ! No i przepraszam za to, że rodział komentuję tak późno, ale wiesz... Dobra, nie wiesz to mówię xD Znalazłam twój blog tydzień temu, a że lenistwo rzecz ludzka to nie chciało się wrednemu gnomowi, czyli mnie łapek podnieść i skomentować.
Przechodząc do sedna sprawy :
PRZEPRASZAAAM !
...
..
.
Aajajajajaja ! Rozdział cuudowny przez wieeelkie "c".
I był Jomes i była Rose i był Scor i był Albus.
Mogę umierać !
Jak zwykle sceny z Jo i Rose wychodzą ci przepiękne i takie agfhaagfh...
Tjja. Sprawne i szybkie i treściwe komentowanie - nie u Ginger.
Patrz! Ja już ci kampanię reklamową załatwiam xD
No i co ja mam jeszcze napisać ?!? Wszystko, co miało zostać powiedziane, zostało powiedziane, czy jakoś tak...
To co piszesz... Achh. GENIUSZ. Podziel się zdolnościami pisarskimi. ;p
A co tam, będę inna i nie napiszę talent xD
Pozdrawiam i życzę weny. Tyleee weny !
Carolyn
To oddanie dla sprawy Mary... Ale się przestraszyłam! Wojna, wojna. A młodzi na czele, jak zwykle... No cóż, co ja mam pisać? Tyle emocji naraz! Wszystko tak szybko przeczytałam... I chcę dalszej części! Ginger... Norah i Neville <3
OdpowiedzUsuńTylko co z Scorpiusem? Boże, jak się przestraszyłam! On sobie poradzi? Ahhh! Awww! Kobito, zabiję! Coś ty porobiła? Scorpius? Moja ulubiona postać, a ty mi go spaliłaś. Noo... po części. Ale jego poświęcenie godne orderu Merlina. Uratował swoją matkę. Takie słodkie... Niech te blizny będą jego odznaką męskości, czy coś... :( :( :(
Nie wiem od czego zacząć więc zacznę od początku.
OdpowiedzUsuńJestem pozytywnie zaskoczona zachowaniem Mary wykazała się ogromna odwagą i poświęceniem oddając życie za niewinnych ludzi.
Na początku byłam trochę zła na Scora za to że nie chciał dopuścić do siebie Rose, wiem nie chciał żeby oglądała jego blizny no ale przecież Rose nie jest słodką dziewczynką której zależy tylko na wyglądzie, Rosie jest silna i oddana i jak miała by nie kochać człowiek który poświęcił się dla matki. Cieszę się, że w końcu to zrozumiał, rozmowa z Ronem pomogła i tu w tym momencie Ron zyskuje mój szacunek nigdy jakoś szczególnie go nie lubiłam ale ten moment jak gdy poszedł do Scora i kazał mu wziąć się w garść i wpuścić Rose do siebie momentalnie go polubiłam. A Rosie i jej wyznanie miłości to coś cudownego nigdy nie czytałam tak pięknego i wzruszającego wyznania miłości.
Tak przypuszczałam, że Elizabeth przejdzie na ich stronę po tym jak ujrzała prawdziwe oblicze Andkdala ( nie wiem czy dobrze napisałam), ale nadal nie mogę się do niej przekonać to chyba przez jej poglądy na temat mugoli.
Bardzo poruszył mnie pogrzeb Kingsley’a nie wiem czemu ale zrobiło mi się bardzo smutno, natomiast podobało mi się to że został on przedstawiony tak jakby z perspektywy każdego z bohaterów dzięki czemu można było zobaczyć jakie uczucia ogarniają ich w trakcie trwania pogrzebu.
Najbardziej w tym wszystkim żal mi Louisa dziewczyna do której coś czuł/czuje okazała się szpiegiem i na chwilę obecna zniknęła nie wiadomo gdzie.
Ale cieszy mnie fakt, że wszystkie pary są szczęśliwe. :)
No dobrze podsumowując drugą część II część było to cudowne, wspaniałe, niezwykle wciągające, pełne akcji, momentami poruszające i pełne przekomicznych momentów opowiadanie ( swoją droga dzięki któremu moja mama już całkowicie zwątpiła w moje zdrowie psychiczne :D no bo kto normalny w środku nocy szczerzy się jak głupi do monitora i śmieję tak głośno, że słychać go w całym domu :D), które nie wiem co ze mną zrobiło bo zaczęłam więcej się wzruszać i ryczeć a z reguły próbuję być twarda ale co tam nie żałuje :D Zakochałam się w tym opowiadaniu i jego bohaterach.
P.S Właśnie zapomniała bym miałam cię przeprosić za to że większość moich komentarzy jest chaotyczna i kompletnie bez ładu i składu ale ja chyba tylko takie właśnie umiem pisać :)
Pozdrawiam :D
Carmen
Chce mi się płakać jak widzę, że to koniec ;(
OdpowiedzUsuńPogrzeb był bardzo wzruszający, ale i tak rozdział jest cudowny :D
Hej :) To mój pierwszy komentarz chciałam pisać wcześniej ale uznałam że to bd banalne jak będę ciągle pisac jaka jestem podjarana twoim blogiem i postanowiłam napisac na sam koniec i wszystko podsumować..... DZIEWCZYNO masz TALENT!!! Pierwszy taki blog który potrafi trzymać w napięciu i wzruszyć inni skupiają się głównie na Rose i Scorpiusie chodź to i tak moja ulubiona para ale czytanie ciągle o tym bez żadnej fabuły psuje całą historie u ciebie jest inaczej.Nowa generacja nowe problemy historia sie powtarza super ekipa bardzo podobało mi się jak Scorpius upijał się z Albusem, bardzo podoba mi się para Jamesa i Jo ale Albus i Scartlett średnio mi leżą nie wiem w sumie czemu wspominałas coś że ktoś umrze błagam niech to nie bd Rose Scorpius James Jo ani Albus tworzą super ekipe nie mogą zginąć wgl miłość Lucy i Camerona jest po prostu przepiekna mam nadzieje że w którymś z rozdziałów opiszesz ich ślub, zastanawiam się czy Dakota kiedyś wybaczy Jessemu, mam nadzieje że tak po dłuższym czasie ale wybaczy chłopak musi pocierpieć. Cała ta sytuacja w kraju trzymała mnie w napięciu wydawało sie ze nie mają szans a przecież wiedziałam że to musi się dobrze skończyć i zastanawiałam sie jak z tego wybrniesz, ale dałaś rade Polaczki jak wkroczą do boju to nie ma siły XD Zastanawiam sie czy Hermiona sb kogoś znajdzie po rozwodzie czytając twojego bloga miała kilka teorii od początku wiedziałam że nie układa jej się z Ronem i to była tylko kwestia czasu jak się rozstaną zastanawiałam sie nad nią i Harrym ale on zbyt kocha Ginny z resztą to byłaby dziwna sytuacja przy całej rodzinie potem myślałam o niej i Draconie ale szybko zmieniłam zdanie on i Astoria tak bardzo się kochają i nie są nudnymi snobistycznym małżeństwem jak wszyscy z reguły zakładają widać że lubisz ich parę bo nawet napisałaś o nich miniaturke nareszcie ktoś docenił ich uczucie wgl sikam po prostu z momentu kiedy Draco przyłapał Rose i Scorpiusa w klasie ten pisk jakby zaraz zawału miał dostać wyobraziłam sobie jego mine i zaczęłam się śmiać na cały dom wgl bardzo podobał mi się wątek z początku spięć między Harrym a Jamesem widać tu że nie każda rodzina jest idealna i jaką presje mogą wywrzeć na ciebie rodzice czekam na rozwinięcie wątku Leah i Louisa mam nadzieje że Leander postawi na miłość i przejdzie na stronę Hogwartu Z nauczycielskiej kadry najbardziej lubię Nevilla rozwala mnie on i Norah potrafią mnie rozwalic w kilku zdaniach zwłaszcza na pogrzebie a ten tekst Harrego bd miec ładnie wnuki hahhahahah boski mam nadzieje że w trzeciej części rozwiniesz wątek Ryana jako jego wygląd zewnętrzny podałaś mojego kochanego Jensena widać że wiesz co dobre czeakm jak dalej się potoczy historia Warrena on coś mi nie pasuje zastanawiam sie czy jest szpiegiem czy to zwykły palant nie mogę sie doczekać trzeciej części o ile mi ją udostepnisz wiem ze to mój jedyny komentarz na tyle rozdziałów i mam nadzieje że mi to wybaczysz ale nie lubie tak pisac po trochu jaki ten blog jest niesamowity wolałam na koniec wszystko z siebie wyrzucić dlatego błagam o udostepnienie trzeciej części jestem tylu rzeczy ciekawa że aż mnie rozsadza oto mój adres: www.patipupati@interia.pl
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3 a najbardziej moment kiedy Draco płacze nad Scorpiusem widac jak bardzo kocha syna Lucjusz taki nie był widmo Voldemorta pozostawiło swoje piętno...
Twój mail jest niepoprawny
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńTak jak moje poprzedniczki jestem wzruszona. Jeszcze tak nie dawno (wczoraj w zasadzie) czytałam jak Rose i Scorpius się nienawidzili i opiekowali się pieskiem, jak Carter chodziła z Albus'em, a James przez to cierpiał, ale teraz... to wydaję się takie odległe. Nie wiem czemu, lecz zdaję mi się, że z każdym rozdziałem stopniowo dorastałam z bohaterami tego opowiadania. Siedzi we mnie tyle emocji, że chyba... Jesse! Ty patafianie! Idioto pie*dolony! Ty... (tu używam słów, których uczyłam się od samego poltergeista Irytka)! Jak mogłeś zdradzić Dakota'ę z jakąś babką spod latarni, która daję każdemu! Ty *CENZURA* *CENZURA* *CENZURA* *CENZURA* *CENZURA* *CENZURA* *CENZURA* *CENZURA* *CENZURA* *CENZURA*!
Wybacz moje jakże niekulturalne zachowanie, ale nienawidzę zdrady (pod każdą postacią) i poza tym Twoje opowiadanie wywołało we mnie takie uczucia, że... wow!
Najpierw go lubiłam, lecz teraz bardzo, bardzo, BAAARDZO trudno będzie mi go polubić z powrotem! Kobieta jest kimś kim powinno się opiekować (chociaż Jo jest całkowicie samowystarczalna dałaby sobie rada sama, ale przemilczę ten temat), a nie ranić! Chociaż czekaj... nie, jednak nigdy nie wybaczę Jesse'mu, niech cierpi kutafon walony. Moją ulubioną parą na tym blogu oficjalnie, niezaprzeczalnie jest... Jomes! <3
Nie no błagam! Oni tak do siebie pasują! I są tacy słodcy! OMG! Zaraz się rozpłynę... ale Scarlett nigdy nie lubiłam. Sama nie wiem czemu. Po prostu jej nie lubię. Lucy też z początku nie lubiłam za to, że tak dużo płacze (wiem, wiem. Specjalnie została tak wykreowana, lecz czekaj, daj mi dokończyć) i ogólnie była taka, iż nie raz ręce mi się załamywały, lecz Cameron ma na nią dobry wpływ i teraz nawet trochę ją polubiłam. Jejku... jak ja kocham Jomes! <3
W niektórych momentach coś kompletnie mi odwalało (na przykład oświadczyny Cameron'a), że nie mogłam się powstrzymać. Czasami zdarzało mi się piszczeć jak pustej idiotce i powinnaś być z siebie dumna. Żadnemu blogowi nie udało się doprowadzić mnie do takiego stanu jak Twój. Poza tym, w Twoim opowiadaniu wystąpiła Polska (♥)! Czytałam dużo, dużo DUUUUUUŻO blogów o tematyce HP, lecz tylko w dwóch czy trzech (licząc też Twój) wystąpiła Polska. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że pokazałaś ją w takim dobrym świetle. Nasza Ojczyzna nie poddała się tylko walczyła i pomagała Wielkiej Brytanii (po raz drugi, bo wcześniej podczas II wojny światowej). No i był Paweł! Szczerze mówiąc to zawsze, gdy tylko znajdowałam jakiś blog o Nowym Pokoleniu to zawsze go omijałam. Wiedziałam, iż na 1000 procent będzie tam Scorose (czy jak to się nazywa), którego nie znoszę, ponieważ jest to drugie Dramione, a bloggerki tak kreuję Rose, że szkoda gadać. A u Ciebie? Wyszła idealna! Taka jak powinna być od początku, a nie jakaś tępa idiotka rycząca bez powodu! Wcześniej myślałam też, że pomysł na trzecią wojnę czarodziejów jest nudny i oklepany (zazwyczaj jest tak, że Śmierciożercy robią bunt lub Voldek powstaję i to straaaaasznie nudne oraz mało oryginalne) a u Ciebie? Znowu zaskakujesz i dajesz jakiegoś Ankdala (tak się nazywał) pochodzącego z zupełnie innego kraju i który może i nie jest lepszy od Tom'a, ale nie jest też najgorszy. Twoje rozdziały dawały mi takiego kopa, że myślałam, iż serce mi z piersi wyskoczy! Łał... chyba w życiu nie napisałam tak długiego komentarza!
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Tutaj masz mój gmail: seleneneomajni@gmail.com
Selene Neomajni
Po prostu łzy mi napłynęly do oczy, gdy rose wpadła do sali Scora i na sam koniec <3
OdpowiedzUsuńJak ja ich kocham i ciebie Ginger girl za to wszystko co tu znalazłam. Jesteś wspaniała!
Och, nie lubię się rozpisywać, ale spróbuję choć trochę...
Będzie ślub! Aaaa! Nie nawidzę śluów, ale to jednak Cameron i Lucy <3
Draco i Astoria... Boże jak dobrze, że nic się nie stało pani Malfoy i jak tragicznie, że stało się Scorpiusowi... Ale on da sobie radę <3
Norah i Neville! Nareszcie się ze sobą umówią!
Louis, jak mi szkoda tego chłopaka... Smutno mi, gdy o nim myślę... A za Leah jakoś nie przepadam, ale zobaczymy co będzie dalej :D
James do wojska - nie wiem czy cieszyć się jego szczęściem, czy smucć tym, że nie będzie go już w Hogwarcie...
No i nie wiem co jeszcze pisać .. Jest tego tyle, że nie nadążam za swoimi myślami...
Pisz dziewczyno i nigdy nie przestawaj, bo twoje pomysły są niesamowite!
Tu masz gmail jeśli można prosić o dostęp do trzeciej części : zaborowska2000@gmail.com
Dodane :)
UsuńTak Scor ŻYJE ! ON ŻYJE ! Dobra a tak na poważnie przeczytałam dwie części twojego opowiadania i myślę że to jest najlepszy blog na jaki trafiłam. Jeśli nie przeczytam trzeciej części to się zabije! Nie wiem co napisać więc powiem tylko tyle : TO JEST WSPANIAŁE, REWELACYJNE, SUPER HIPER ODLOTOWE ITP.
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami i dobrymi myślami
Margo!
AAAAAAAAAAAA!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twojego bloga przez jakieś cztery dni (zajęło mi to tak długo, tylko dlatego, że robiłam przerwy na jedzenie i spanie :P)
Już od dawna, wróć, NIGDY żaden fanfic tak mnie nie wciągnął!
Świetnie napisany, nie przesłodzony, czytało się jak książkę profesjonalnego pisarza, naprawdę!
Bardzo mi się podobało, to, że przyciągałaś uwagę do ogólnej fabuły opowiadania, a nie skupiałaś się tylko na romansach, bardzo nie lubię kiedy ktoś tak robi, więc masz u mnie za to wielkiego plusa! :)
Ale nie będę się dłużej rozwodzić nad tym, jak został napisany ten fanfic i przejdę do tego o czym on był XD
Moje trzy ulubione wątki, to:
Wszystko co wiąże się z rodziną Malfoy ;)
Jomes - to taka podręcznikowa "prawdziwa miłość" ale trochę podrasowana, są naprawdę świetni! <3
Cameron i Lucy- oni są tak przesłodcy, że nawet ja się rozpływam, brak mi słów i mam wielką nadzieję, że w III części opiszesz ich ślub ^.^
No i oczywiście szalona miłość Rose i Scora! pamiętasz to wielkie "AAAAAA" na początku? w dużej mierze to właśnie przez nich.
Nie wiem nawet w którym momencie, zaczęłam ich tak bardzo lubić, ale im dłużej czytałam opowiadanie, tym częściej łapałam się na tym, że nie mogłam się doczekać, scen w których oni właśnie występują :P
I tak, wiem, że wcześniej pisałam o tym, że fabuła powinna być przed romansami, ale hej! nie jestem bez serca! :D Prawie się popłakałam kiedy myślałam, że postanowiłaś bezdusznie zabić Scora :P A jeżeli któryś związek ma nie przetrwać do przysłowiowego "żyli długo i szczęśliwie" niech to nawet będzie Cameron i Lucy, byle Ropius wyszli na prostą!
Poza paringami niezwykle podobają mi się intrygi i nieoczekiwane zwroty akcji w pierwszej części nigdy nie wpadłabym, że to woźny jest szpiegiem, nawet o nim nie myślałam! Co do tej części, miałam głęboką nadzieję, że to nie Leah, ale chyba wiedziałam, że to by było za piękne. Sorry Louis, trzeba było nie rzucać dziewczyny!
Dodam jeszcze, że najmniej lubiłam "zaloty" Jessego i uważam, że jest straszny i okropny i w ogóle zły! Byłam też przerażona tym, że Ginny i Harry nie kochają się już tak bardzo jak kiedyś i patrząc na to jak przedstawiłaś małżeństwo Hermiony i Rona (co nawiasem mówiąc było świetne) bałam się, że oni też się skłócą czego bym nie chciała, ale jak dobrze obydwie wiemy, wszystko się ułożyło.
Naprawdę POTRZEBUJĘ dowiedzieć się co było dalej!
Mam nadzieję, że jeden komentarz na dwie części wystarczy, żeby dostać się do trzeciej :P
Jeśli mogłabym poprosić o udostępnienie, to jest mój mail :)
lulukrolak12@gmail.com
Na zakończenie dodam, bardzo mądrze, że ten blog jest naprawdę super i nie wiem co jeszcze napisać, żebyś poczuła, jak bardzo go kocham, dzięki <3
No widzisz, jakoś nie czuję. Nie, jeden komentarz nie wystarczy. Parafrazując Ciebie - mam nadzieję, że 2 części Ci wystarczą, bo 3 jest dla tych, którzy poświęcili troszkę czasu na to o co prosiłam.
UsuńCudowna część! Biedy Scor. Dobrze, że ma Rose. Fajna była scena w, której Ron przyszedł do Scora. Oficjalnie polubiłam Elizabeth. Jest dla niej nadzieja. Mam nadzieje że Neville i Norah będą razem. Pasują do siebie. Hermiona jako minister magii super interesujący pomysł. Kocham twojego bloga. Bardzo wciąga i szybko się go czyta.
OdpowiedzUsuńPłacze. Łzy lecą mi jak grochy. Spójrz na długi kom w spisie treści. Proszę o dostęp do 3 części. Jestem nowa. Po prostu płaczę. Dziękuję za tą historię.
OdpowiedzUsuńRaczej ty wróć do tamtego posta, bo ja nie mam ochoty ci wszędzie odpisywać...
UsuńMuszę przyznać ,że ostatnie rozdziały czytałam z zapartym tchem i nie mogłam się od nich oderwać.tyle się działo.liczę na to że poznam lepiej przeszłość państwa malfoy bo bardzo zainteresował mnie ten wątek.a scorpius?mega odwaga i miłość.szkoda mi tylko Louisa ale może jeszcze będzie szczęśliwy.mam nadzieję,że włączysz mnie do grona osób które mogą przeczytać 3 część bo bardzo chciałabym poznać zakończenie. Serio -jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńPrzeszłość państwa Malfoy jest opisana w miniaturce "czarująca uciekinierka". DOstałaś zaproszenie.
UsuńNigdy nie spodziewałem się że można być głupszym od Voldemorta. No ale z poglądami Gustava trudno, byłoby się spodziewać innego zachowania.
OdpowiedzUsuńUwielbiam świrnięte czarne charaktery.
No dobra, co tu napisać, żeby miało to ręce i nogi? Jestem strasznie roztrzęsiona po przeczytaniu tego rozdziału... No dobra.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Mary. To. było. Po prostu. Piękne. (Nie będę się nad tym rozpisywać, jestem pewna ze wiesz o co mi chodzi)
Po drugie: Ta chwila w której dowiadujemy się, że Scor żyje, wow, to było niesamowite, reakcja Rose, o matko, nie umiem nawet wytłumaczyć, jak bardzo mi się to podobało.
No i jeszcze rozmowa Rona ze Scorem byla świetna, zabawna i wzruszająca.
Dodam jeszcze, że jak dla mnie Rose wydzierająca się z miłości na Scora zawsze jest epicka, wiec chyba nie muszę tłumaczyć, jak bardzo podobała mi się ta scena :P
A tak z innej beczki, Hermiona ministrem? Wreszcie ten świat stanie na nogi! :P
Na koniec dodam, że cały blog jest świetny i bardzo doceniam twoją pracę i dziękuje ci za każde napisane słowo, może to znaczy niewiele, ale jak dla mnie jesteś wspaniałą pisarką ;)
~TikiTaka
Ps. Jeżeli moglabym prosić o dostęp do następnej części, to jest mój mail 007tikitaka@gmail.com
Cześć. Dziękuję za wszystkie komentarze. Blog już się skończył, w związku czym został ostatnio odblokowany. Wystarczy kliknąć nowszy post, lub przejść do spisu treści.
UsuńPozdrawiam :)
Ostatnie rozdzialy przeplakalam... Zdecydowanie sa tu najlepsze momenty w opowiadabiu... Choc mam jeszcze swone ulubione w nasteonym rozdziale :D jestes swietna a opowiadanie PERFEKCYJNE ! Nie dam rady opisac co mi sie tu podobalo bo to bylo WSZYSTKO
OdpowiedzUsuń