Ginger Golden Girls

30 września 2015

Rozdział LXXVI cz. 1


Jest! tak szybko, bo początek jest napisany dawno temu, a po drugie od rana na wszystkich wrzeszczę i chodzę wściekła, więc musiałam się uspokoić :) Do końca 2 posty :/

 

Nigdy, nigdy, przenigdy

Cz. 1



Siedem lat temu

                Niewielu nowych uczniów szkoły magii i czarodziejstwa miało czas, by podziwiać krajobraz, gdy ekspres Londyn-Hogwart pędził mozaiką pól i łąk.
- A może jednak do Slytherinu?!
                Albus nawet nie spojrzał na Rose, tylko poprawił okrągłe okulary. Od dobrej godziny zmieniała zdanie ze dwanaście razy.
- Tak, Rose… Myślę, że się tam nadasz.
                Rose pomachała czerwonymi włosami, które sięgały jej pasa. Wyglądała, jakby znowu zmieniła zdanie, ale nie zdążyła się odezwać, bo drzwi przedziału, który jakimś cudem zajęli tylko dla siebie otworzyły się i James wsadził głowę do środka.
- Kici kici! – zawył złośliwie. – To co, pierwszaczki?! Gotowe na chrzest?!
                Rose wstała z miejsca.
- Żebym ja ci nie zrobiła! – pogroziła mu ręką, a potem chyba przypomniała sobie, że może w końcu używać różdżki i wyszarpnęła zupełnie nową, jeszcze błyszczącą witkę.
- Eee… - uniosła brwi, przypominając sobie jeszcze jedno - że, nie umie czarować.
- Wiedziałem, że będę dumny ze swojej rodziny! – mruknął z bólem James, zarechotał i odwrócił się na pięcie.
                Daleko jednak nie uszedł, bo po dwóch krokach ktoś przeciął mu drogę i odbił się od niego, tak, że oboje stracili równowagę. Dziewczynka z jasnymi włosami i ciemnymi oczami patrzyła na niego spode łba.
- Hej, uważaj jak chodzisz! – zawołała, wygrażając mu ręką. James znowu zarechotał, podniósł się i podał jej rękę, a Rose i Al, którzy przyglądali się temu ze swojego przedziału unieśli brwi.
- Sorry… Chociaż właściwie to ty na mnie wpadłaś! – uzmysłowił sobie nagle James. Dziewczynka postukała się w głowę i odtrąciła jego rękę.
- Tu jesteś, Jo! – tuż za nią pojawił się czarnowłosy chłopiec i pomógł jej wstać.
- Dzięki, Jesse. Do NIE zobaczenia! – ryknęła jeszcze w stronę Jamesa i odmaszerowała za czarnowłosym chłopcem, celując nosem w sufit. Rose zachichotała a potem zatrzasnęła drzwi przedziału.

- Pirszoroczni! Do mnie! Do mnie pirszoroczni… CZEŚĆ!!! – Hagrid wyraźnie ucieszył się na ich widok i poczochrał Ala po głowie. – Jak tam?
- Chcę do Ravenclawu! – oświadczyła Rose. – Albo Gryffindoru – dodała natychmiast. Ale Hagrid jej nie słuchał, bo jego uwagę przyciągnęło coś innego i Rose i Albus poszli za jego wzrokiem.
                Pucułowata dziewczynka z bardzo długim warkoczem dygotała tak, że mieli wrażenie, że za chwilę się przewróci. Hagrid szybko podszedł w jej stronę.
- Jak się nazywasz?
- S-scarlett! – pisnęła dziewczynka.
- Boisz się płynąć łódką? – zapytał bystro Hagrid. Skinęła mu główką.
- Popłyniesz ze mną! – powiedział, ale chyba nie podniosło jej to na duchu. – No dalej, za mną! – huknął do reszty i sznurek pierwszoklasistów podążył za olbrzymem.

                Rose wpakowała się do łódki za Alem z bardzo filozoficzną miną.
- Postanowiłam udać się do Hufflepuffu – oznajmiła konspiracyjnie. Al udawał, że jej nie słyszy.
                Większość łódek była już zapełniona i musieli zrobić miejsce jeszcze dwóm osobom. Rose przesunęła się i dwóch chłopców weszło do ich łódki.
- Dziękuję, rudzielcu!
Albus jęknął. Rose podniosła wzrok i zmrużyła oczy najbardziej jak się dało, ale by mogła jeszcze widzieć, kto śmiał ją obrazić. Blondwłosy chłopiec o bardzo jasnej cerze wpatrywał się w nią złośliwie. Nawet nie zauważyli, że łódka odbiła się od brzegu i wypłynęła na jezioro.
- Nie mów tak do mnie! – ryknęła Rose. Kolega blondyna aż się odsunął.
- Nie bój się, Blake – powiedział spokojnie tamten. – Rudzielec tylko się ze mną droczy.
- Ty jesteś Scorpius Malfoy… - odezwał się z westchnięciem Al. Chłopiec pokiwał z dumą głową.
- Tak, Potter, jam ci on – zadrwił, wciąż nie spuszczając wzroku z Rose. – Jesteś cała czerwona. Będę mówił na ciebie Red.
No i się doigrał. Nie zważając na to, że ich łódka była już na środku głębokiego jeziora, Rose podniosła się i założyła ręce na biodrach.
- Rose, siadaj! – krzyknął szybko Albus.
- On ma rację, Red – dodał poważnie Malfoy.
- Nie. Mów. Do. Mnie. Red!!!
                I chlup. W następnej chwili straciła równowagę, zamachała dziko rękami i przeleciała zgrabnie przez łódkę. Albus wrzasnął, Scorpius zerwał się z miejsca i wyciągnął ręce by jej pomóc a wszyscy inni zaczęli wrzeszczeć.

                Osuszona i zagrzana Rose wkraczała dumnie do Sali Wejściowej. Ciągle ktoś ją poklepywał i sprawdzał czy ma się dobrze, a Albus powtarzał, że chce trafić do innego domu niż ona.
- To było super! – darła się Jo, dziewczynka która potrąciła w pociągu Jamesa i chwyciła ją za rękę, by nią potrząsnąć.
- Dobrze się czujesz? – pytała szybko Scarlett, która przestała się już tak okropnie trząść.
                Ale Rose na nikogo nie zwracała uwagi, bo właśnie w jej stronę maszerował Scorpius Malfoy.
- Przepraszam – powiedział szczerze skruszony. - Nie chciałem, żeby coś ci się stało. – i wyciągnął rękę w jej kierunku.
Wszyscy zamilkli. A potem Rose odrzuciła do tyłu swoje wilgotne włosy.
- Nie znoszę cię! – krzyknęła i tupnęła nogą. – Jesteś wstrętny! Nie zbliżaj się do mnie bo już nigdy, nigdy, nigdy, przenigdy cię nie polubię!!!

                                                          *


 
Teraz

- Jak Scor? – zapytała ze strachem Rose. Jo przecierała oczy ze zdumienia. Już dawno nie widziała jej tak zdenerwowanej.
- Nie może się doczekać.
                Rose wygładziła brzegi ślubnej sukni.



                                                           *

                Albus jęknął. Mosiężne lustro, które musiał trzymać w górze, by Scorpius mógł się przeglądać zaczynało mu poważnie ciążyć. W dodatku Malfoy uparł się, że jak je lewituje to źle się widzi.
- Założę się, że Rose mniej się pindrzy niż ty! – burknął Al. Scor nie zwracał na niego uwagi.
- Rose nie musi nic robić, żeby wyglądać najlepiej na świecie. Ja… potrzebuję chwili.
I po raz siedemnasty poprawił krawat. Albus zagryzł wargi z miną, jakby obiecywał sobie, że później mu dokopie.
                Rozległo się pukanie i weszła Jo.
- Rose jest gotowa – poinformowała ich, przyglądając się z uniesionymi brwiami Alowi, dźwigającemu ciężkie lustro i skupionemu teraz na swoich włosach Scorpiusowi. Ten ostatni szybko na nią spojrzał a Al błyskawicznie odstawił szkło.
- I to… już? – zapytał Malfoy, ewidentnie zdenerwowany. Jo pokiwała głową i zacmokała.
- Dlatego tradycyjne śluby są słabe – stwierdziła. – Nerwy, chaos…
Albus spojrzał na nią jak na kosmitkę.
- Bo w środku walki w górach to jest spokój i sielanka…
Jo wzruszyła ramionami.
- Ja bym tu dostała zawału, jakby cała rodzina miała się na mnie gapić do rana. Powodzenia! – zawołała szybko do Scorpiusa i wypadła z pokoju, głośno rechocząc. Albus poklepał go plecach i po krótkim wahaniu też wyszedł, najwyraźniej stwierdzając, że pan młody potrzebuje tych ostatnich minut ciszy.
                Gdy zamknęły się za nimi drzwi Scor pogrzebał w kieszeniach marynarki. Wyjął przetarte zdjęcie i uśmiechnął się szeroko.
- Co byście powiedzieli? – zapytał cicho. – Stalibyście tam za mną… Po prostu życzcie mi szczęścia.
                Elizabeth uśmiechała się dumnie i z gracją, tak jak tylko ona potrafiła. Blake wpatrywał się w nią jak w obraz z błogim wyrazem twarzy. Byli tacy szczęśliwi. Od dwóch miesięcy byli już tylko szczęśliwi.
                Scorpius włożył ich do kieszeni, ostatni raz spojrzał w lustro, wygładził włosy i wyszedł.

                                                               *

                Ruda dziewczyna i tak pewny siebie chłopak. Dwie rodziny, które się nie znoszą. Wojna, piekielny ogień, który prawie zabrał jedno i śmierć, która przyszła po drugie. Czy to przypadek, że przetrwali? Że on właśnie czeka na nią, gdy ona idzie do ołtarza?
                 Ile mieli szans, by odwrócić się i odejść i poddać się i zapomnieć. Nawet miłość nie wszystko zniesie, nie wszystko pokona. Życie wybrało ich a oni wybrali życie. I dostali nagrodę.

                Rose nie wyglądała jak porcelanowa piękność. Nigdy nią nie była. Jej suknia była prosta, nie miała żadnych ozdób, tylko czerwoną różę w upiętych delikatnie włosach. Na ramionach miały puchowy kożuch, na nim jeszcze płatki śniegu, które zebrała przed chwilą. Jakbyś się przyjrzał, zobaczyłbyś, że chyba nawet nie była umalowana. Ona nie z tych. Ona z tamtych co dzisiaj rano krzyczały na wszystkich wokół, a przed południem trochę płakały.
                Scorpius przewrócił oczami. Czy ona nie może iść szybciej? I tak serce mu wali, jakby miał w nim jeden magnes a Rose trzymała w ręce drugi… I w końcu…
- Cześć, Scor – szepnęła. Ron podał jej dłoń Scorpiusowi i odszedł.
- Czesć, Rose.

                Hermiona płakała tak głośno, że Hugo musiał ją co chwilę szturchać. Weasley’owie kręcili głową ze zdumieniem; Draco i Astoria prężyli się z dumy; nawet Narcyza wygłosiła tylko ze trzy, może cztery niezadowolone opinie (ale dodała jedną pozytywną!)… Harry robił zdjęcia, na co Ginny przewracała oczami. Jo i James siedzieli w drugiej ławce z minami małżeństwa z wybitnym stażem (mieli obrączki od dwóch miesięcy). Albus i Scarlett, którzy stali za młodą parą zerkali na siebie bardzo nieśmiało, jakby było między nimi jakieś niedopowiedzenie, ale na szczęście Mary, która zaczęła raczkować wdrapywała się właśnie na schody i Cameron co chwila rozpraszał wszystkich, maszerując przez całą kaplicę.
                Tylko dwie osoby były zbyt skupione, by zwrócić uwagę na cokolwiek innego niż siebie nawzajem. Złote obrączki zalśniły w białym, zimowym świetle, gdy kudłaty i stanowczo za bardzo ożywiony Frank przydreptał pod ich nogi, trzymając w psyku przezroczysty woreczek. Rose poddarła głowę wysoko. Wciąż była przy nim tak niska…
- Zapomniałam przysięgi – powiedziała po prostu. – Napisałam bardzo długą i nie pamiętam ani słowa – Scorpius uśmiechnął się zachwycony a Rose mówiła dalej – ale wiem co chcę ci obiecać. Będziemy się kłócić. – Urzędnik uniósł brwi wysoko, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. – I wrzeszczeć. I chcę ci obiecać, że po tych kłótniach i wrzaskach i tak zawsze do ciebie przyjdę, tak jak wracam od trzech lat. Albo czekać, aż ty wrócisz. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu a moje życie toczy się dalej tylko dzięki tobie.
                Rose skończyła, uśmiechnęła się i szepnęła bezgłośne „kocham cię”. Scorpius ścisnął mocniej jej rękę.
- Red, gdybym miał ci się oświadczać drugi raz, pewnie bym stchórzył – Scorpius przysunął się blisko i mówił bardzo cicho. – Do tej pory nie wierzę, że spotkał mnie taki zaszczyt. Nie wiem co mogę ci dać, bo jesteś warta rzeczy, których ja nie mam – Rose przymknęła oczy i pokręciła głową. – Ale obiecuję, że będziesz mieć długie i szczęśliwe życie. I, że dam ci wszystko co sam zdobędę, albo i dla ciebie ukradnę.
                Rose otworzyła oczy, gdy mówił „kocham” bez słów.

                A potem był Frank z obrączkami i formuła urzędnika. I już wychodzili z kaplicy na mroźny dziedziniec. Sypały się kwiaty i były gratulacje. A potem było wesele i tańce i szampan i śpiewy i śmiechu tyle, że przez całe ostatnie lata byś tyle nie znalazł.
                Ale o jedno trudno było na tym weselu – o taniec z panem lub panną młodą, bo po kilku piosenkach, które przetańczyli osobno wrócili do siebie i złączyli się już, można powiedzieć – na zawsze.

                                                         *

- Ostatecznie cieszę się, że nie urwałem Malfoy’owi głowy za łażenie za Rose.
Trzy pary oczu wbiły w Jamesa zniesmaczone spojrzenia.
- Taki ładny ślub – powiedziała Scarlett. Jo przewróciła oczami.
- Nasz…
- Tak, tak – przerwał jej szybko Al. – Wasz był legendarny. Kiedy wyjeżdżacie?
James objął Jo ramieniem.
- Za dwa tygodnie. Moja żona uparła się na jutro, ale jakoś Nowy Rok nie wydaje mi się najlepszym pomysłem.
- Hej, zaczynanie łowów w pierwszym dniu nowego roku jest dobrym znakiem! – przekonywała Jo. Al i Scarlett wymienili spojrzenia.
- Nie skończyliśmy remontować Grimmauld Place – przypomniał jej natychmiast James. – Chcesz mieć gdzie wrócić?
Jo wzruszyła ramionami.
- Nie ma tam już tych wszystkich rozwrzeszczanych portretów i pułapek w każdym kącie. I powiesiłam już obraz dziadka. Więcej mi nie trzeba.
James machnął ręką.
- Trzeba jeszcze uporządkować sklep twoich rodziców. Agatha i Robert też wyjeżdżają na łowy - dodał wyjaśniająco do Ala i Scarlett. 
- A co z tym sklepem?! – zapytała Scarlett robiąc wielkie oczy. Jo zwiesiła nos.
- Jest zniszczony… jak połowa Pokątnej.
James widząc, że jego żonie włącza się przygnębienie wstał i szybko podał jej rękę. Odeszli a Albus spojrzał na Scarlett.
- Same zmiany – powiedział i wyszczerzył zęby. Scarlett natychmiast oblała się rumieńcem.
- Al, proszę cię! – syknęła szybko. Potter złapał ją za rękę.
- Jo i James są małżeństwem, Red i Malfoy też… Ile razy mam cię prosić…
- Al! Jesteśmy na ślubie! – zawołała odwracając natychmiast wzrok. Albus zrobił naburmuszoną minę.
- Rozumiem – powiedział, zabierając rękę. – Nie chcesz mnie – dodał teatralnie gorzko. Scarlett spojrzała na niego tak, że ucieszył się, że ma kilkudziesięciu świadków wokół.
- Al… James i Jo przeszli coś strasznego. Ona myślała, że James jest po stronie Ankdala. Oni zawsze będą mieć w głowie to i strach, że wydarzy się coś złego. Ten ślub był im potrzebny. A Red i Scorpius… - obróciła się lekko w stronę państwa Malfoy’ów. – Rose miała na sobie wyrok śmierci, Scor stracił najlepszych przyjaciół. Dla nich ten ślub to początek nowego, lepszego życia.
Albus pokręcił nosem.
- Mówisz jakbyśmy my nic nie przeżyli!
Scarlett przymknęła na moment oczy.
- Nigdy, nawet w tamtej okropnej chwili nie pomyślałam, że możemy się rozstać. Ja się tego nie boję, a ty?
Albus spojrzał w sufit a Scarlett uśmiechnęła się szeroko.
- Nie chcę mieć jeszcze narzeczonego a już na pewno nie męża! – oświadczyła wstając. – Daj nam rok, albo dwa… Mamy po osiemnaście lat!
Scarlett podała mu rękę a Albus uniósł wysoko brwi.
- Kochanie, czy ty właśnie zostałaś szalona?!
Scarlett ryknęła śmiechem i nie przestając rechotać pokiwała głową. Albus też się śmiał, a potem wzruszył ramionami. I ponad trzydzieści par zwolniło w tym samym momencie, gdy zatrzymał się po środku parkietu, chwycił ją wpół i pochylił, tak, że jej złote włosy dotknęły parkietu a on pocałował ją namiętnie i zdecydowanie z szaleństwem.

                                                               *
                                                               *
                                                               *

                Mówią, że ślub jest najpiękniejszym dniem twojego życia. Nie uważali tak ani Rose ani Scorpius, gdy wracali do Malfoy Manor, w którym teraz mieszkali. Tylu ludzi, zmęczenie… Dla nich to był bardzo ciężki i zakręcony dzień.
- Daj spokój! – mruknęła Rose. – Nie masz na to siły!
Scorpius tylko prychnął, a potem pochylił się, chwycił ją pod kolanami i przeniósł przez próg.
               
                I tak zaczęło się ich życie w zimowy, mroźny poranek ostatniego grudnia, roku, w którym skończyła się największa czarodziejska wojna w dziejach. Wstawał właśnie nowy dzień, o wiele spokojniejszy od tych, które już przeżyli, a miał być też szczęśliwszy i radosny jak te wszystkie dni, w których zakochiwali się w sobie dawno temu i te, w których wracali do siebie po największych burzach. Bo to były ich dni. I na takie jeszcze czekali. 










 

30 komentarzy:

  1. tyle emocji w tym rozdziale jest jejuuu❤️❤️❤️ w sumie to tyle milosci bo to ona głowie króluje, w sumie tak wyobrażałam sobie ślub Rose i Scora miałam nadzieje ze przysięga nje bedzie banalna tzn no taka jak wszystkich ahahaha
    ten moment ich zapoznania tez jest super i to jak Rose powiedziała ze juz nigdy go nie polubi ahahahaha cudowne serio, to takie smieszne i romantyczne w sumie
    cieakwe czy faktycznie Al i Scar wezmą ślub za rok czy dwa:D ahahahah mam pytanie czy opiszesz jeszcze jakies śluby w ggg? i ile jest rozdziałów do konca:(((
    jak zwykle Narcyza mnie rozśmieszyła ahahaha tym 1 pozytywnym komentarzem na 3 negatywne:')
    duzo weny zycze i czekam na nastepny rozdział:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież jest napisane, że jeszcze 2 posty. 2 połowa tego rozdziału i ostatni. Nie, nie będzie więcej ślubów, bo ja ich nie lubię :P

      Usuń
  2. Jutro mam egzamin z prawa jazdy i zamiast powtarzać (niby praktyczny, ale mam wrażenie, że to, iż zdałam teorię było tylko kwestią szczęścia...) pochłaniam dwa rozdziały GGG pod rząd.

    (Pozwolę sobie skomentować oba rozdziały w jednym komentarzu.)

    Ale się cieszę, że ten szmaciarz, Ankdal, nie żyje. I że dzięki jego śmierci Rose ma się w sumie dobrze. W życiu nie wpadłabym na takie rozwiązanie z horkruksem. Jesteś genialna, Ginger. Ja byłam niemal pewna, że Rose umrze. Że nie opiszesz tutaj tego, ale czytelnik będzie wiedział, że nie ma sposobu, by ją ocalić i kiedyś tam ona zginie. Jeszcze tytuł tego rozdziału i dopisek przed zabrzmiały tak złowieszczo i przyznam się, że bałam się zacząć czytać.
    Ja myślałam, że to zaręczyny Jomes były najbardziej nietypowym, romantycznym wydarzeniem, jakie było dane mi przeczytać, ale ten ślub pobił wszystko. Był wspaniały.

    Za to pierwsza część najnowszego rozdziału była bardzo sielankowa (chociaż fragment ze Scorpiusem i zdjęciem Elizabeth i Blake'a był raczej gorzki, ale wywołał u mnie delikatny uśmiech) i trzeba przyznać, że to całkiem miła odmiana po tych wszystkich rozdziałach, które przepłakałam. Znaczy... ja całkiem lubię się dołować i tamte rozdziały były cudowne, ale nasi ŻYJĄCY bohaterowie zasłużyli sobie na szczęśliwe zakończenia. Ta retrospekcja na początku rozdziału była mocno kochana i szczerzyłam się przez cały czas, kiedy ją czytałam. "- Nie znoszę cię! – krzyknęła i tupnęła nogą. – Jesteś wstrętny! Nie zbliżaj się do mnie bo już nigdy, nigdy, nigdy, przenigdy cię nie polubię!!!" - Och, Rose, gdybyś tylko wiedziała. W ogóle wiesz, że dzięki Tobie polubiłam połączenie Scorpiusa z Rose? Kiedyś uciekałam od tego pairingu daleko.
    W ogóle fajnie, że Scarlett i Al wstrzymają się ze ślubem i zaręczynami, bo chyba byłoby tego za dużo.
    "Ruda dziewczyna i tak pewny siebie chłopak. Dwie rodziny, które się nie znoszą. Wojna, piekielny ogień, który prawie zabrał jedno i śmierć, która przyszła po drugie. Czy to przypadek, że przetrwali? Że on właśnie czeka na nią, gdy ona idzie do ołtarza?" - Śliczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za prawko! :) A z tą śmiercią... poza Kingsleyem nie zabiłam żadnego bohatera wymyślonego przez Rowling i nie zabiłabym też Rose. Teraz już będzie sielanka, a jeśli będą łzy to wzruszenia, no i pożegnania :/

      Usuń
  3. Witam!
    Zacznę od jednego (a tak naprawdę wielu), ogromnego PRZEPRASZAM!

    Moim jedynym wytłumaczeniem jest to, że zbyt 'lajtowo', jak to mówią moi koledzy, podeszłam do ważnych obowiązków. Nie miałam czasu dosłownie na nic. Całe dnie siedziałam w różnego rodzaju papierkach, zeszytach i książkach, a na czytanie, czy pisanie to już nawet nie miałam czasu.
    Jeszcze raz przepraszam.
    Najpierw leci komentarz do tego rozdziału. Obiecuję, że wszelkie zaległości nadrobię. Kołysankę też ;)
    Uwielbiam retrospekcje, naprawdę. 'Stara Rose', 'stary Scorpius', 'stary James' i 'stara Jo'. Ehh... Jak miło było do tego wrócić. Ten rozdział był taki... przyjemny, sielankowy. Taki bezproblemowy. Ślub był świetny. Mimo, ze nie bardzo lubię tego typu wydarzenia. W realu też. I teraz wychodzi moja prawdziwa natura, jestem nerdem. *smuteczeg*
    Taki ogromny kamień spadł mi z serca, że już nikogo nie uśmiercisz. Chociaż, mimo wszystko, każda z twoich śmierci była fajna. Chociaż okropne, dołujące i wywołujące u mnie łzy i złość, to jednak były wspaniałe.
    Nie rozpisałam się zbytnio. Po pierwsze, nie mam dużo czasu (Boże, to brzmi jakbym zaraz miała umrzeć), po drugie jestem okropnie zmęczona i nawet nie chce mi się uśmiechać...
    Wracając. Kocham Twój styl pisania, kocham Twoją mądrą głowę, która wymyśliła tą wspaniałą historię (i wiele innych zresztą też), kocham twoje poczucie humoru, które potrafię zrozumieć i śmiać się wtedy jak wariatka. Podsumowując krótko. Uwielbiam Cię. Nie potrzebuję nawet do szczęścia jakiegoś większego opisu Twojej osoby. Wystarczą mi te wszystkie 'małe dzieła', które tworzysz. Teraz trzeba mi tylko czekać na jakieś 'większe dzieło'. Mam nadzieję, że o książce nas powiadomisz. Jeżeli takowa wyjdzie, ale mam nadzieję, że tak będzie, bo na to zasługujesz. Twój talent i Ty potrzebujecie czegoś więcej niż garstka obserwatorów na blogspocie. Bo to kiedyś będzie garstka, zobaczysz.
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
    nadal przepraszająca Karolina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, dziękuję za wszystkie miłe słowa, ale... w komentarzu na pół strony jest 2-3 zdania o tym rozdziale, a z tym nadrabianiem to nigdy tego nie robisz. Przemyśl, proszę to czy ja piszę to opowiadanie, żeby czytać o tym, że Ty nie masz na nic czasu :P
      Z LL też będę usuwać.

      Usuń
    2. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Ja, ja... odpokutuję! Nie, no... Teraz zacznę komentować na bieżąco, obiecuję. Tak to bywa, że są w naszym życiu takie momenty, które prawie zatrzymują ci czas i przyprawiają o wielokrotne zawały serca. Np. ważna, poważna operacja, śmierć bliskiej ci osoby. Dwie takie rzeczy przeżyłam bardzo niedawno. Nie potrzebuję współczucia i nie domagam się go. Po prostu, na razie jestem troszeczkę 'wycofana' z mojego życia. Przepraszam, ale wiesz... siły wyższe ;P
      Pozdrawiam, Karolina.

      Usuń
    3. Ale mi nie o to chodzi. Po prostu ja mam dość tego, że mi się z czegoś tłumaczycie, opowiadacie o braku czasu, albo właśnie takie rzeczy jak te Twoje ostatnie. Nie macie czasu - nie piszcie komentarzy - zróbcie to wtedy, kiedy go znajdziecie, ale napiszcie coś o rozdziałach, a nie 120 zdań na temat waszych obowiązków. Ja wbrew pozorom też je mam, a nie zanudzam was nimi ciągle :P Ja bym chciała odzyskać 1/100 tego co ja daję wam :P

      Usuń
  4. Choć nie przepadam za ślubami, to ciebie kocham za to, że moją ulubioną parę ukarałaś tym okropieństwem :D A teraz trzymaj za mnie kciuki, bo w sobotę tez będę skazana na ślub ;/
    Czytając "7 lat wcześniej", aż łezka w oku się kręci.
    Kto by się spodziewał wybuchowej reakcji Rose? Choć Scor musiał czuć się po takich słowach naprawdę okropnie skoro (jak można wyczytać) był skruszony przy przeprosinach; (
    Aczkolwiek ich ślub wyglądał idealnie. Tak jak bym się spodziewała. Poza tym to, że miało to miejsce w zimie, to już w ogóle ideał.
    Scorpius bardziej przejmował się swoim wyglądem niż dziewczyna? Skąd ja to znam... Rose piona za to, że nie musimy się pindrzyć przed lustrem, bo jesteśmy naturalnie piękne (dobra... po prostu mi się nie chce malować :D)!
    A! No i dziękuję za to, że nie będzie kolejnego ślubu. Wiem, że to tak musiało skończyć, ale chyba nie zniosłabym trzeciego ślubu pod rząd. Scarlett i Albus jeszcze sobie poczekają!
    Poza tym wciąż nie mogę się pogodzić z tym, że zbliża się koniec przygód naszej ukochanej czternastki...
    Ale dziękuję za zaproszenie do LL (again), bo to oczywiście także świetnie się zapowiada ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne, piękne, piękneeeee!
    Pierwszy dzień szkoły naszych bohaterów, kiedy byli tacy mali.. I perwsze spotkanie Jomes było takie.. W ich stylu :D
    "Postanowiłam udać się do Hufflepufu" hahaha myślę ze byłaby pierwsza osoba, która by wyrzucili z domu w Hogwarcie :P
    A ja myślałam ze Red wzięło się od włosów.. I to ze tak ja nazwał Scor to się nie spodziewałam :
    Myślałam, ze ten ślub będzie bardziej... wybuchowy? No nie wiem, ale to ślub Rose, wiec to dziwne, ze wszystko było tak normalnie :D Ale i tak wzruszające
    I mój drugi ulubiony tekst ( zaraz po tym o Rose w Hufflepuffie) "nawet Narcyza wyglosila tylko ze trzy, może cztery niezadowolone opinie" :P
    Dobrze, ze Al i Scarlett się nie hajtaja :) Co za dużo ślubów to niezdrowo. I tanio na pewno też nie ;)
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział tu i na LL

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Red przecież wzięło się od włosów, po prostu Malfoy nazywał ją tak pierwszy :P

      Usuń
    2. Myślałam ze chodziło o kolor jej twarzy jaki miała w tamtym momencie :)

      Usuń
  6. Przepraszam, że nie komentowałam ostatnio, teraz postaram się to nadrobić.
    Zacznę od ślubu Jomes, przysięga ,, na zawsze'' i Harry udzielający ślubu mistrzowstwo, to było takie legendarne hah.
    Ale nic, jak dla mnie, nie pobiło zaręczyn i ślubu Rose i Scorpiusa. Same zaręczyny i horkruks, świetny pomysł.
    Uświadomiłaś mi jak bardzo jestem słaba, bo kiedy Scor mówił do Elizabeth i Blake'a, miałam łzy w oczach, chociaż dosyć często tak jest, szczególnie dzięki Tobie i GG, ale za każde wzruszenie dziękuję.
    Restrospekcja była taka urocza i Jo, James, Scarlett, Albus, ale przede wszystkim Scorpius i Rose. To on wymyślił nazywanie jej Red i rzucił się jej na pomoc i tak szczerze ją przeprosił, ooo to było takie sentymentalne.
    Wiesz z czym skojarzyły mi się ostatnie słowa tej części rozdziału? Z piosenką ,, Dni, których jeszcze nie znamy''
    Przepraszam jeszcze raz i obiecuję poprawę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Naj naj naj naj najlepszy rozdział. Moja ulubiona para. Prawie się popłakałam. Super wzruszający. Scor przed lustrem <3. I początek rozdziału 7 lat wcześniej.. Cudo... Mały Scor taki uroczy <3. I jak przepraszał Rose... Kocham kocham kocham. Ich wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedz Ty mi, nowa czytelniczko co ja mam z tych Twoich komentarzy? Ehh, nigdy się nie nauczę nie ulegać Wam za szybko i dawać dostępu za parę zdań :/

      Usuń
    2. Przepraszam, nigdy nie potrafiłam pisać zwłaszcza długich rzeczy. Naprawdę kocham twojego bloga. Stworzyłaś świetną historię i postacie. Daj mi szansę. Obiecuje, że postaram się bardziej na twoje 2 ostatnie posty.

      Usuń
  8. uwielbiam śluby, a ten był taki cudowny, pewnie dlatego że parą młodą byli Rose i Scorpius :D
    Cieszę się, że Rose nie umarła, było już mi mega przykro jak Elizabeth umarła :(
    Retrospekcja jest cudowna <3
    nie wierzę, ze zostały już tylko dwa rozdziały :( chyba przeczytam dzisiaj od początku wszystkie rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój królu złoty! To jest bajeczne! :)
    Nim zapomnę, zacznę od najważniejszego - podoba mi się, że ten ślub był taki zwyczajny! Oni tyle przeszli, i Pożoga i horkruks i te zaręczyny... Cieszę się, że nie było tu już żadnych hec :D

    Początek ściska za serce! Małe Rose i Jo wymiatają po prostu, starsznie fajny pomysł z tym cofnięciem się do momentu jak się poznali. I to "nigdy przenigdy cię nie polubię!" Fantastyczne. A i jeszcze Jomes, którzy teraz nawet w takich małych fragmentach są boscy (małżeństwo z długim stażem ::DD) nie mogę się przywyczaić do Jo Potter, ale i tak to uwielbiam!
    Pozdrawiam Cię! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój Merlinie! Ile razy mam ci powtarzać, że przez ciebie zostanę nieszczęśliwą starą panną? Bo zrobiłam to już przynajmniej jakieś dziesięć razy i prawdopodobnie zrobię kolejne dwadzieścia! Chcę takiego ślubu! Chcę Jamesa, Scorpiusa, Albusa, Ryana (choć go nie było w tym rozdziale, a szkoda) i nawet Harry'ego! Chcę takiej miłości, jaką dzielą oni wszyscy i w ogóle jakoś tak...Och! Na dodatek ten początek! Powrót do przeszłości to świetny pomysł. Strasznie uroczy :3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, nawet jeśli to jest koniec. Bo tym, co o tobie wiem jest to, że u ciebie koniec jest tak naprawdę dopiero początkiem i zawsze masz głowę pełną pomysłów ;) Uwielbiam cię i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Retrospekcja cudowna. Takie małe pewne siebie pyskate dzieciaki. Starcie Potter-Malfoy-Weasley takie tradycyjne. Nie wyobrażam sobie nawet aby było inaczej. I zawarłaś wszystkich, nawet pulchniutką Scarlett. Swoją drogą nigdy nie wzięłam pod uwagę, że którekolwiek z nich u początku nauki mogło być "puszyste". ;P
    Nasłodziłaś w tej części. Lukier ścieka kaskadami z weselnego tortu. Na pewno chciałaś nam wynagrodzić ostatnie gorzkie wydarzenia. Nie narzekam. Lubię słodycze.
    Ślub. Taki, taki... Brak mi przymiotników by go opisać. Tradycja i niezwykłość. Cudny. Pełen stylu i lekkości. Rose która się nie przejmuje zamieszaniem i ważnym zbliżającym się wydarzeniem oraz Scorpius, który stresuje się za nich oboje. Stwierdzenie, że Rose nie musi się szykować, bo i tak pięknie wygląda bardzo mnie ujęło. Taki słodziutki zdenerwowany Scorpiusik.
    Prawie płakałam razem z Hermioną. Moja słodka, mała Rosie.
    Zdesperowany Al. Chłopak czuje presje otoczenia. Dobrze, że Scar go uspokoiła. Mają przecież czas na zabawe w prawdziwe życie.
    Rozwaliłaś mnie Narcyzą i jej jednym pozytywnym komentarzem :D, oraz to niezdecydowanie Weasleyów (starszych). Doskonale pokazują, że dawne urazy i uprzedzenia czasem tkwią dość głęboko.
    Urywek rozdziału słodziachny. Dawaj mi tu Louisa!!! (Prośba, nie groźba)

    MiMiK

    Ps. Czytam, czytam... (Fragment rozmowy Scarlett i Ala w którym ona patrzy na państwa Malfoyów) co? Zaczynam się zastanawiać czy Draco coś może zaraz ogłosi czy coś. I po chwili dopiero (porządne pacnięcie w czoło) zajarzyłam, że Rose już jest Malfoy. Sama z siebie zlewałam.
    Ps2. "Daj spokój... Nie masz na to siły" - pomyślałam o czymś... Innym. Zbereźnik ze mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha fakt, powinnam zacząć ten fragment od tego, że stali pod drzwiami! :))

      Usuń
  12. Oisze ten rozdział tak późno ponieważ:
    a) nie miałam wcześniej czasu
    b) troche się boje zakończyć tą historie...

    Mam nadzieje, że pojmujesz co przechodziłam w ostatnich dniach: wykończona, z chęcią do czytania, a jednak nie chcenia zakończenia tej pięknej historii...

    Ten rozdział mnie zachwycił. Początek, środek, jak i zakończenie. D-O-S-K-O-N-A-Ł-Y. Doskonały w każdym calu *-*

    Ślub Rose i Scoroiusa uroczy i spontaniczy (oczywiście, mnie niż Jo i Jamesa, ale też coś ;p). Myślałam jednak, że będzię więcej krzuków ze strony Rose xddd
    Jo przypominająca wszystkim non stop o ślubie jej i Jamesa *_* awwwww *,*
    Pierwsza scena ze Scarlett, która nawet mi się podoba zachowanie Scar... (wiem, przesadzam na jej tamat, ale co zrobisz?)

    Czekam na nexta ze zniecierpliwieniem...
    Życze gromu weny na kolejne zachwycające powieści ;D
    I jeszcze raz przepraszam, że tak późno komentarz ;c
    ~Nat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, trzeba to przyjąć na klatę. Ja już nie mam pomysłów na GG, a na pewno nie mam dobrych pomysłów. Poza tym zżyłam się z nimi wszystkimi na tyle, by dać im już święty spokój :)

      Usuń
  13. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    SCOROSE!!! ROSPIUS!!! ROSCO!!! MOJE UCZUCIA!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Nawet sobie nie wyobrażasz jak żałuję, że nie mogłam skomentować wcześniej, ale dopiero dzisiaj dostałam się do komputera. :)

    Ich zaręczyny były PRZEPIĘKNE!!! <3<3<3<3<3
    A TEN ŚLUB???!!! JESTEM ZACHWYCONA, WZRUSZONA I LECĄ MI ŁZY SZCZĘŚCIA.

    A co do horkruksa, to mam to gdzieś. Moja Różyczka żyje, więc wszystko jest w jak najlepszym porządku. :)
    Pani Malfoy... I mieszkaja razem w Malfoy Manor. No wszystko jest boskie. WSZYSTKO.

    Scarlett ma rację, przecież oni wszyscy są jeszcze tacy młodzi, nie ma sensu brać ślubu. A szczególnie, kiedy wie, że ona i Al to endgame. *,*

    Ta scenka z ich pierwszego roku rozłożyła mnie na łopatki.

    Nie jestem w stanie pożegnać się jeszcze z tą historią. Z moim Rospiusem... :"""(
    Ale dobra, wezmę się w garść i może, podkreślam, może, dam radę.
    Ten rozdział jest nieziemski, po prostu fantastyczny. Dziękuję (za Rospiusa oczywiście).
    Pozdrawaim gorąco, do następnego. CJ XX

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział, przedstawiłaś ślub Rose i Scorpiusa w piękny, ale nie przesłodzony sposób, co bardzo cenię. I Frank przynoszący obrączki... To on praktycznie połączył tę dwójkę, super, że o nim nie zapomniałaś.
    Pierwsze spotkanie Jo, Jamesa, Rose i Scora świetne. Kto by się pomyślał, że w przyszłości będą sobie tacy bliscy. Szczególnie ta ostatnia dwójka, los potrafi być przewrotny :D I nie spodziewałam się, że ksywkę Red wymyślił Malfoy, jak widać świetnie się przyjęło.
    Uwielbiam Ala i Scarlett, jednak dobrze, że jeszcze nie planują ślubu, choć widać że Albus nie miał by nic przeciwko. Uważam jednak, że to za wcześnie, Scar czekała na Ala prawie siedem lat to jeszcze może poczekać teraz on :P
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jedno słowo: przysięga .
    Pokazałas taka milosc, o ktorej mozna marzyc!

    OdpowiedzUsuń
  16. Najlepsza para i najbardziej wzruszający ślub w opowiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń