Ginger Golden Girls

25 marca 2014

Rozdział II

 McGonagall wie, że mole zjadły jej płaszcz?



                    

                 Rose była ściśnięta między Alem a Jo, Scorpius wylądował skulony w kącie szafy, a James prawie siedział na jego głowie. Ale żadne z nich nie drgnęło, bo ledwie zajęli swoje pozycje, do gabinetu dyrektorki zaczęło wchodzić sporo osób.
- Usiądźcie, proszę. Hermiono, usiądź koło mnie… – mówiła McGonagall. W gabinecie przez chwilę słychać było tylko szuranie krzeseł. Jo wyciągnęła rękę, żeby uchylić drzwi szafy na cal, ale James szybko odtrącił jej rękę. Spojrzała na niego oburzona, ale dała sobie spokój.
- Myślę, że możemy zaczynać – odezwał się spokojnie jakiś mężczyzna i Jo domyśliła się, że był to Harry Potter. James przymknął powieki.
- Moi drodzy – odezwała się znowu McGonagall – ta narada jest zwołana szczególnie z myślą o was, nauczycielach. Podobna odbyła się dwa tygodnie temu w Ministerstwie Magii. Jak wiecie Wielka Brytania dostała w lipcu ultimatum od Unii Trzech Królestw.
- Jakiej unii? – powtórzył Hagrid.
- Trzech Królestw – odpowiedziała natychmiast kobieta, w której Jo rozpoznała Hermionę Weasley. Rose spojrzała w sufit – Dania, Norwegia i Szwecja.
- Czego chcą? – zapytał Hagrid.
- Tego, co każdy kraj rządzony przez szaleńców – oświadczył Potter – władzy.
W gabinecie zapadła cisza, a w wąskiej szafie James mimowolnie wymienił spojrzenie z Albusem. Jo zagryzła wargi i czekała.
- W Norwegii do rządów doszli groźni czarnoksiężnicy – kontynuowała Hermiona – chcą tego, co nie udało się Grindelwaldowi.
- Wyjść z ukrycia? - westchnął profesor Longbottom. Odpowiedziało mu milczenie.
- Przynajmniej raz na dekadę pojawiają się podobne pomysły – powiedziała ciężko McGonagall – ale trwanie czarodziejów w ukryciu ma silne podstawy i tradycje, więc zawsze udaje się poskromić takich „innowatorów”.
- Ale tym razem jest inaczej – oznajmiła Hermiona – Norwegia wyniosła do władzy swoich popleczników w Danii i Szwecji. Mówi się, że nad Bałtykiem ich wyznawcy rosną w siłę. Tworzy się potężna koalicja, która ma na celu jedno – wyprowadzenie magii z ukrycia i podporządkowanie mugoli.
Ukryci w szafie Jo, Rose, Albus, James i Scorpius mogli się tylko domyśleć, co odmalowało się na twarzach zgromadzonych w gabinecie dyrektorki osób.
- To szaleństwo! – powiedziała słabym głosem profesor Johnson.
- Oczywiście, że to szaleństwo – przyznała sucho Hermiona – dlatego rządy światowe są postawione w stan gotowości, żeby interweniować w Skandynawii.
- Problem w tym, że niewiele udaje się zrobić – dodał Harry – te kraje zamknęły się na cztery spusty. Podejrzewamy, że prowadzą badania.
- Badania? – powtórzył profesor Gilbert.
- Prawdopodobnie testują na mugolach jak sobie radzą z wiedzą o magii.
- Jak sobie radzą! – zawołał histerycznie Hagrid – Bidaki, pewnie tracą zmysły ze strachu!
Jo mimowolnie kiwnęła głową.
- Jakie ultimatum dostał Minister? – zapytał profesor Longbottom.
- Wielka Brytania ma przystąpić do paktu – odparł krótko Harry.
- A jeśli nie?
- Będzie wojna.
Jo otworzyła szeroko usta.
- To jest sprawa rządu – ucięła krótko McGonagall – My powinniśmy się martwić o Hogwart.
- A cóż takiego mu grozi? – zapytała ze strachem profesor Johnson.
Zamknięci w szafie Potterowie, Jo, Rose i Scorpius instynktownie wyczuli, że cisza, która zapadła w gabinecie jest dziwnie znacząca. Rose była pewna, że jej matka i wuj wymienili spojrzenia.
- Jeśli dojdzie do wojny Hogwart będzie pierwszym celem – odpowiedziała Hermiona – każdy najeźdźca wie, że najłatwiej przekonać do czegoś młode umysły.
W gabinecie nastał gwar i wszyscy zaczęli mówić przez siebie. Ale niezaproszeni członkowie narady, którzy ukrywali się w szafie już ich nie słuchali. Każde z nich pogrążyło się w swoich myślach.
                Jo nie miała pojęcia jak groźna jest sytuacja. James i Albus nie wierzyli własnym uszom, i James pluł sobie w brodę – uważał się za wyjątkowo sprytnego, bo podsłuchał rozmowę Harry’ego z innym aurorem i dowiedział się, że kraje Skandynawskie chcą czegoś od Wielkiej Brytanii. Ale żeby grozić jej wojną? Na to nigdy by nie wpadł! Rose nerwowo czochrała swoje rude pasma, a Scorpius przestał nawet się wiercić, mimo, że James prawie na nim stał.
- Szkoła jest bardzo dobrze chroniona – usłyszeli głos McGonagall – ale w porozumieniu z Ministerstwem postanowiliśmy przygotować dzieci najlepiej jak się da.
Kolejna cisza, która wywoływała ciarki na plecach Rose, trwała tylko chwilę.
                Dziesięć minut później zaczęli się rozchodzić. Jo zastanawiała się czy może wyjrzeć, kiedy usłyszeli:
- Tyle im wystarczy – powiedziała łamiącym się głosem McGonagall.
- Niewiedza to bezpieczeństwo – powiedział uspokajająco Harry.
- Nadal uważasz, że dzieci powinny zostać w zamku? – zapytała dyrektorka. Potter milczał przez chwilę.
- Jeszcze długo nie będzie potrzeby opuszczenia Hogwartu – powiedział w końcu.
- Mamy sporo do zrobienia – odezwała się Hermiona – Ale pani powinna się już położyć.
- Bądźcie ostrożni – powiedziała jeszcze McGonagall, a potem usłyszeli trzaskanie kilku par drzwi.

- Doprawdy, Potter, ile ty ważysz?
- Mam chyba połamane żebra…
- Ciekawe czy McGonagall wie, że mole zjadły jej płaszcz?
- Cicho! – zagrzmiał Albus. Wysypali się na korytarz przed gargulcem, który Jo obrzuciła niemiłym spojrzeniem – Masz mapę? – zapytał Jamesa. Ten prychnął.
- Ja? Tatuś zabrał mi ją, kiedy dostałem osiem szlabanów w jeden tydzień, na trzecim roku. Myślałem, że tobie ją podarował – dodał gorzko. Albus pokręcił szybko głową.
- Może Lily?
- Przecież ona wdała się we mnie – James wypiął dumnie pierś – ojciec nigdy by jej nie dał…
- Czego? – zapytała głośno Jo. – O jakiej mapie mówicie?
James, Albus i Rose wlepili w nią identyczne, badawcze spojrzenia.
- Ty jesteś Jo Carter – powiedział Albus trochę nieśmiało. Zawsze uważał, że Gryfonka jest śliczną dziewczyną, ale nigdy z nią nie rozmawiał.
- Taaa, wiem o tym – mruknęła Jo a James parsknął śmiechem – a wy jesteście dziwną rodziną.
- Twój brat w zeszłym roku wyzwał na pojedynek połowę Gryffindoru, bo nie wiedział, który chłopak dał ci walentynkę – palnęła Rose. Celnie.
- Nie powiedziałam, że ja mam normalną rodzinę – burknęła Jo – w każdym razie – dodała rozglądając się do koła – musimy znaleźć waszego ojca i twoją matkę. Chyba gdzieś poszli.
- Zapomnij – stwierdził Al – jak nas złapią za wałęsanie się nocą po zamku…
- To dostaniemy szlaban! – Jo machnęła lekceważąco ręką – Wielkie mi co!
James uśmiechnął się szeroko i mrugnął do niej. Przewróciła oczami.
- Sama nie wiem – zastanawiała się Rose – dowiedzieliśmy się wszystkiego. Po co dalej węszyć?
- Wszystkiego? – zapytali jednocześnie Jo i James.
- Oni ich okłamali! – syknęła Jo, a Potterowie kiwnęli głowami, choć Al z niezadowoleniem. Rose wytrzeszczyła oczy.
- Naprawdę sądzisz, że nasi rodzice-gwiazdy światowej sławy zostali wysłani do naszej szkoły, bo Norwegia zaatakuje Wielka Brytanię i zajmie zamek, żeby nam prać mózgi? – James wpatrywał się w kuzynkę z troską.
- Nie wiedziałem, że potrafisz zbudować zdanie podrzędnie złożone – oświadczył z udawaną powagą Albus. James chciał go trzepnąć w ucho, ale Jo kopnęła go w kostkę.
- Chodzi o to Weasley – powiedziała do Rose – że twoja matka i ich ojciec są tu z jakiegoś powodu. I bynajmniej nie po to, żeby nas chronić.
- Sama słyszałaś jak mój ojciec powiedział, że Hogwart jeszcze długo będzie bezpieczny – dodał James. Rose się zamyśliła.
- A co o tym myśli największy mądrala Slytherinu? – zapytała w końcu odwracając się do Scorpiusa. Tyle, że Scorpiusa tu nie było.
- Gdzie on się podział?! – zawołała zdumiona.
- Poszedł sobie – odparł obojętnie Albus.
- Kiedy?!
- Od razu – powiedziała Jo – Skup się, Rose.
Red zaczęła sobie wykręcać ręce.
- Dobra, macie rację. Coś tu śmierdzi i nie zaszkodzi to sprawdzić.
- To co? - Jo klasnęła w dłonie – Rozdzielamy się i szukamy agentów specjalnych? – Wszyscy parsknęli śmiechem.
- Ojciec mnie zabije – oświadczył Albus – Idę z tobą – dodał nagle do Jo. Ta wzruszyła ramionami i ruszyła na lewo. James z niezadowoloną miną pociągnął Rose w przeciwnym kierunku.













                                                                              

13 komentarzy:

  1. Fajnie się zaczęło. Ciekawe jak się potoczy dalej, mam nadzieję, że wena cię nie opuści jak większość początkujących blogerów.

    OdpowiedzUsuń
  2. To dopiero drugi blog z fanfikiem o nowej generacji, jaki mi się podoba. Juhu! Oprócz typowego love story jest jakaś fabuła (na razie - i mam nadzieję, że tak zostanie) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze się czyta i dobrze, że nie zapominasz o jakimś bohaterze jeśli występuje ich kilku w jednej scenie bo to się u niektórych zdarza ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Drugi rozdział a już mam całkiem niezły zarys bohaterów w głowie . U dużo piszących osób charaktery bohaterów zanikają i potem czyta się mdło .

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z innymi, co do postaci. Są dobrze przedstawione, można określić niektóre ich cechy charakteru. Zobaczymy, co będzie później. Co do rozdziału - podobał mi się.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spodobał mi się ten motyw wojny :D Już uwielbiam Jo, Jamesa i Scorpiusa :D

    OdpowiedzUsuń
  7. "Nie wiedziałem, że potrafisz zbudować zdanie podrzędnie złożone – oświadczył z udawaną powagą Albus." - śmiechłam. :]
    Uważam, że tę pięć osób jest mistrzami ciętej riposty :] Jestem pewna, że skoro oni to i autorka zapewne także :D
    Świetny rozdział,
    Paulina M. aka Hit Girl

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział :-) Niedawno natrafiłam na bloga, a uwielbiam historię o nowym pokoleniu. Sama jedną piszę;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastycznie :) jestem trochę przerażona liczbą rozdziałów, ale myślę, że dam radę xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Taaaak! Wreszcie jakieś opowiadania z porządną fabułą! Mam nadzieję, że wątek wojny nie zostanie przysłonięty miłostkami ( do których nic nie mam, ale co za dużo, to nie zdrowo ;) )
    ~TikiTaka

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten wątek wojenny jest bardzooo ciekawy. A ta zgraja musi być niezwykle inteligentna, bo od razu wyczaiła, że Harry i Hermiona oszukują resztę. Widać, że mamy do czynienia z zawodowcami XD!
    Ten dialog pomiędzy nimi kiedy już wypadli z gabinetu był świetny! ~Hmm, ciekawe, czy McGonagall wie, że mole zeżarły jej płaszcz?- po prostu padłam i nie wstaje. Na dodatek młody Malfoy już zdążył zwiać, ciekawe dokąd polazł. No robi się bardzo ciekawie, a więc pędzę komentować kolejne rozdziały *~*

    OdpowiedzUsuń
  12. Te huncwockie klimaciki xD I ten tekst z dziwnymi rodzinami xD "Twój brat wyzwał na pojedynek połowę Gryffindoru, bo nie wiedział, kto Ci wysłał walentynkę" - padłam XD
    No i wojna! A podobnież "blizna nie zabolała go ani razu. Wszystko było dobrze". XD No ale cóż, bez wojny byłoby zdecydowanie nudniej, prawda?
    Pozdrowienia od Tity Pocky, która stanowczo nadużyła "XD" w tym komentarzu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej super rozdzial, bardzo mi sie podoba motyw wojny, taka zagadka i tajemnica, a nie tak jak przy wiekszosci opowiadan najwiekszym problemem glownych bohaterow jest to jak sie maja ubrac lub z czego zadanie odrobic najpierw xd
    "Taaa, wiem o tym – mruknęła Jo a James parsknął śmiechem – a wy jesteście dziwną rodziną.
    - Twój brat w zeszłym roku wyzwał na pojedynek połowę Gryffindoru, bo nie wiedział, który chłopak dał ci walentynkę – palnęła Rose. Celnie.
    - Nie powiedziałam, że ja mam normalną rodzinę – burknęła Jo"- 😂😂😂😂😂 genialne. Dobra lece czytać dalej ❤
    Caraline Gentile

    OdpowiedzUsuń