Z dedykacją dla każdego Czytelnika Ginger Golden Girls, dla którego to opowiadanie było oderwaniem od smutków; dawało trochę uśmiechu i wzruszeń. Pisałam je dla Ciebie, Czytelniku i dziękuję, że byłeś ze mną do końca.
Jest pięknie
- Harry James Potter! Za zasługi dla całej społeczności czarodziejów, niestrudzoną walkę w obronie najsłabszych i najbardziej pokrzywdzonych, niesienie pomocy i mądrości, w końcu za wybitne czyny wojenne, których nie sposób wymienić – Order Merlina pierwszej klasy!
Rozległy się brawa, ludzie wstali z miejsc, by lepiej widzieć, ale chyba nie było czego. Minister Tally uniósł brwi w oczekiwaniu, ale nie przeciągał go niepotrzebnie.
- Z pewnością pan Potter ma lepsze rzeczy do roboty niż zbieranie orderów – stwierdził z rozbawieniem pan minister i uśmiechnął się, ale zobaczył minę kilku surowych urzędników i szybko przywołał powagę na twarz. – Pani Hermionie Jean Granger w podziękowaniu za stanie na czele brytyjskiej społeczności w trakcie najtrudniejszej próby czasu, oraz za pokonanie zbrodniarza Stevena Hurrlingtona – Order Merlina pierwszej klasy!
Oklaski były nie mniej gromkie, ale i tym razem chyba daremne. Minister znowu nie czekał za długo.
- Tak, cóż, była pani minister zapewne jest na zasłużonym urlopie. Chciałbym dalej ogłosić… Przyznanie Orderu Merlina pierwszej klasy panu Jamesowi Syriuszowi Potterowi za niewyobrażalną odwagę, która doprowadziła do upadku najezdczej armii i przywróciła ład w naszym świecie. Czy jest pan Potter? – zapytał bez większych nadziei Tally. Odpowiedziała mu cisza. Minister postanowił zmienić taktykę. – Czy na sali jest ktokolwiek kto został nagrodzony orderem?
Zdumienie. Tally zachichotał.
- Wobec tego wymienię wszystkich zasłużonych… Order Merlina pierwszej klasy dla pani Joanne Shirley Potter, z domu Carter, za odwagę, której nie wymaga się nawet od wiele starszych, i mężność, niespodziewaną u tak młodej kobiety, które to doprowadziły do unicestwienia zła, gorszego od najgorszych… - brawa na sali a Tally wziął wdech. – Pani Rose Margaret Malfoy, z domu Weasley – za poświęcenie większe od strachu i pokonanie najgroźniejszego czarnoksiężnika naszych czasów – w sali zrobiło się małe zamieszanie ale minister mówił dalej. – Cameronowi Christianowi Carterowi za wytrwałość i wiarę, które pozwoliły cieszyć się nam magią wobec olbrzymiego zagrożenia… Scorpiusowi Hyperionowi Malfoy’owi za poświęcenie i chęć oddania własnego życia za życie innego człowieka. Następnie panu Albusowi Severusowi Potterowi za dostarczenie ważnego szczegółu w bitwie o Ministerstwo Magii a tym samym uratowanie brytyjskiej armii… Pannie Scarlett Erin Archibald za wyczarowanie zbawiennego świstoklika i uratowanie co najmniej kilku żyć.
Tally zamilkł na moment i za wszelką cenę starał się nie zaśmiać nad dalszym tekstem – odręczną notatką, którą napisali jego koledzy przy następnych nazwiskach: „Jak nas wyczytasz, utniemy Ci jaja – Raejack i Hasting.”
Całe szczęście, że następne nazwiska były już o wiele poważniejsze.
- A teraz proszę o powstanie – powiedział głośno Tally i mały tłum zaczął się podnosić. – Najwyższą ceną w naszym świecie zawsze niech będzie poświęcenie. Na koniec, proszę o chwilę ciszy dla uczczenia pamięci osób, dzięki którym żyjemy znowu w spokojnym świecie i cieszymy się pokojem. Order Merlina pierwszej klasy jako wyrazy uznania całej społeczności czarodziejów przyznaję pośmiertnie pannie Elizabeth Cambell i panu Blake’owi Carringtonowi za stawienie czoła najgroźniejszemu czarnoksiężnikowi naszych czasów, otwartą walkę z nim, postawienie się złu i pełne pasji, najwyższe poświęcenie.
W sali zapadła długa cisza. A potem:
- Są błędy, które się wybacza, ale są też takie, które się spłaca i wynagradza. Order Merlina pierwszej klasy przyznaję pośmiertnie pannie Leah Leander za uratowanie świata czarodziejów i mugoli i odwagę, której nie da się zmierzyć żadną miarą.
I znowu cisza, jakby tylko ona była godna wymienionych osób.
- Pamiętajmy każde z tych imion – powiedział znowu Tally, odsuwając już kartki. – Nikt z nich nie przyszedł. Ci ostatni, bo poświęcili dla nas swoje życia. Ci pierwsi, bo nie chcą wdzięczności i nie wymagają sławy. Pamiętajmy każde z tych imion i bierzmy z nich przykład jak walczyć każdego dnia w obronie naszych przyjaciół, rodzin i ukochanych osób, ale przede wszystkim tych najsłabszych. Pamiętajmy każde z tych imion, bo one piszą historię narodów, historię wartości tego świata. Pamiętajmy każde z tych imion.
*
*
*
Harry zesłał walizki na dół, gdzie Ginny ubierała właśnie płaszcz i kapelusz, przeglądając się sobie w lustrze.
- Nie wierzę – powiedziała na jego widok. – Wciąż nie wierzę, że jedziemy na wakacje.
- Nie przesadzaj – odparł wesoło Harry, zbiegając po schodach. – Byliśmy już na wakacjach!
Ginny spojrzała na niego morderczo.
- Z bandą bachorów, jednym gorszym od drugiego.
- A propos naszych dzieci – mruknął rozbawiony Harry i sięgnął po swój płaszcz. – Jo i James wyjeżdżają jutro. Zostawiłaś Alowi jakieś jedzenie?
Ginny od razu się zasępiła.
- Tak, ale pani Archibald uznała, że będzie go dokarmiać. Ona mi kradnie syna! – oburzyła się natychmiast a Harry zarechotał i otworzył przed nią drzwi.
- Podałem Lily nasz adres, obiecała często pisać.
- Zostało tylko parę miesięcy szkoły – powiedziała Ginny, widząc, że Harry natychmiast smutnieje na myśl o ukochanej córeczce. – Wrócimy przed wakacjami.
Harry wyciągnął różdżkę i machnął nią a ich bagaże zniknęły. Machnął po raz drugi i dom zamknął się na cztery spusty, a potem przyciągnął Ginny do siebie i poprawił jej kapelusz.
- Nie, kochanie. Wakacje właśnie się zaczynają!
I teleportował ich tak szybko, że kapelusz pani Potter zerwał się z jej głowy i odfrunął daleko.
*
Dakota pchnęła drzwi oddziału i poczuła znajomą woń mieszaniny zaklęć czyszczących i eliksirów pieprzowych – był sezon grypy.
- Cześć, chcesz mi dzisiaj asystować? – usłyszała i odwróciła się przez ramię. Serkins, Uzdrowciel od chorób zakaźnych uśmiechał się do niej zachęcająco.
- Wybacz, Feliksie! – zawołał nagle ktoś wchodzący przez drzwi i zobaczyła Rega Starowsky’ego. – Panna Scott pracuje dzisiaj ze mną!
Dakota poczuła się głupio i miała ochotę zwiać od nich obydwu. Jeden był namolny, a drugi… też. I jak zwykle przyszło wybawienie.
- Dzień dobry, panowie!
- Cześć, Jack! – zawołała z ulgą. Uśmiechnął się do niej na moment.
- Wybaczcie – zwrócił się znowu do kolegów. – Obiecałem Dakocie, że pokażę jej dziś operację usuwania trollich uszu! – i pociągnął ją za łokieć, nim tamci zdążyli zaprotestować.
- Dzięki! – syknęła szybko, gdy wyszli z oddziału. Jack zachichotał.
- Jesteś stanowczo za ładna! Ale jeśli wybierzesz specjalizację u mnie, mogę cię ochronić przed tymi napaleńcami.
Dakota uśmiechnęła się i… szybko zgasła. Jack obrócił się przez ramię i widząc jej minę zatrzymał się w pół kroku.
- Co jest?
- Ja… Nie będę robić specjalizacji w Świętym Mungu. Wyjeżdżam – dodała ciszej i odwróciła wzrok, bo wiedziała, że jej przyjaciel nie będzie tym zachwycony. – Dostałam staż w Chicago.
- Wyjeżdżasz do Stanów?! – ryknął Jack na pół szpitala i Dakota szybko przyłożyła palec do ust.
- Tak, tak postanowiłam. Potrzebuję czegoś nowego. Muszę wyjechać z Londynu.
Dickens przyglądał jej się długo.
- Musisz wyjechać od tamtego gościa, nie z Londynu.
Dakota westchnęła.
- Moi przyjaciele wyjeżdżają… W Wielkiej Brytanii trwają porządki. Wrócę – dodała pewnie. – Wrócę ale nie wiem kiedy.
Jack był poważnie smutny.
- Kiedy wyjeżdżasz?
- W przyszłym tygodniu.
Pokiwał głową.
- No to chodź, pokażę ci tyle świetnych operacji ile zdołam.
Uśmiechnęła się pięknie i ruszyła za nim.
Mijała sale szpitalne i nagle przed jej oczami stanął jak żywo Hogwart. Jakby znowu maszerowała korytarzami pilnując porządku i odbierając punkty szkolnym przestępcom. Zachichotała. Zdecydowanie wraca do siebie.
*
Hermiona wzięła trzy bardzo głębokie wdechy i wkroczyła do jednostki magicznej armii. Bycie byłą Minister Magii miało przynajmniej ten plus, że poza sprawdzeniem różdżki niczego od niej nie wymagali a przede wszystkim nie zapytali co tu robi.
Ruszyła korytarzem, przyglądając się tabliczkom na drzwiach i czując wściekłość na samą siebie za to, że tak się denerwuje. A gdy zobaczyła nazwisko była już ewidentnie chora ze strachu. Ale nie po to tu przyszła, by teraz zwiać…
Uniosła rękę, zawahała się, i zastukała bardzo cicho. Przez chwilę była cisza po drugiej stronie drzwi i Hermiona odetchnęła z ulgą, że go nie ma. Odwróciła się i już miała zwiać, gdy drzwi otworzyły się na oścież. Noel wyglądał na szczerze zdumionego.
- Hermiona?
Spojrzała na niego pytająco i wpuścił ją do środka.
- W ministerstwie trwa rozdanie orderów… - powiedziała, rozglądając się po małym, skromnie urządzonym gabinecie. Raejack kiwnął szybko głową.
- Wiem, napisałem Tally’emu, żeby się nie ważył mnie wyczytywać, a Ryan poprawił to po swojemu…
Hermiona parsknęła śmiechem. Noel odbił się i od miejsca i podszedł bliżej, a ona znowu spoważniała.
- Przyszłam, bo…
Uniósł rękę, by jej przerwać.
- To naprawdę niepotrzebne – powiedział szybko. – Rozumiem czemu się na mnie wydarłaś i czemu miałaś mi za złe, że nie powiedziałem ci o Rose. Miałaś pełne prawo.
Hermiona pokręciła głową.
- Nie. Byłoby tak, gdyby chodziło o kogokolwiek innego na świecie. Ale ja znam Rose – wtrąciła, przewracając oczami. – Wiem jak bardzo jest uparta i, że zawsze stawia na swoim. Właściwie to współczuję ci, że wiedziałeś o tym najdłużej.
Raejack uśmiechnął się ciepło.
- Najważniejsze jest to, że znaleźliście jakiś sposób. Choć jak rozumiem, nadal nie możecie powiedzieć jaki?
Potrząsnęła głową.
- W każdym razie… - wzięła głębszy wdech. – Przyszłam tu w jednym celu i proszę nie przeszkadzaj mi… Przepraszam. I dziękuję za wszystko co zrobiłeś dla mojej córki.
- To był zaszczyt – odparł tylko a Hermiona znowu spojrzała w sufit. Był niemożliwy. Uśmiechnęła się i zrobiła krok w kierunku drzwi, ale znowu się odezwał – Wiesz, że jak byłem na pierwszym roku w wojsku, ty byłaś trzy lata po kursie aurora i byliście właśnie na twojej ostatniej misji? Łapaliście Ronkgora Zavrly’ego – Hermiona uniosła brwi najwyżej jak umiała, wsłuchując się w niego z uwagą. – Spotkaliśmy się wtedy w ministerstwie. Pytałem czy było ciężko a ty mi powiedziałaś, że masz płetwę rekina wbitą w stopę.
Hermiona otworzyła szeroko usta i ryknęła śmiechem. Nie śmiała się tak odkąd została Ministrem Magii…
- Wybacz! – rechotała dalej. – Nie pamiętam tego!
Raejack trochę się zasępił.
- Wtedy mi się spodobałaś. Byłaś cholernie seksowna z tą płetwą w stopie.
Hermiona zamarła i pokręciła szybko głową.
- Miałam już wtedy męża!
Noel uśmiechnął się szelmowsko.
- Dlatego nie próbowałem cię zdobyć.
Zachłysnęła się powietrzem.
- Jesteś okropny! – oświadczyła i ruszyła do przodu, omijając go szerokim łukiem. – Do widzenia, Noelu!
I wyszła trzaskając drzwiami i czując, że robi jej się gorąco.
- Do zobaczenia, Hermiono! – usłyszała jeszcze za drzwiami i znowu parsknęła śmiechem.
*
Jesse trzymał pewnie miotłę. Kolejka przed nim trochę się trzęsła, a on tylko przewracał oczami na ten widok.
- Atwood Jesse! – usłyszał i ruszył do przodu raźnym krokiem.
Przeszedł cały stadion, pogwizdując niedbale i zatrzymał się przed trenerem drużyny.
- Ma pan nieduże doświadczenie – powiedział krępy czterdziestolatek znad wielkiego zeszytu. – Grał pan tylko w Hogwarcie. A nasz klub zajmuje obecnie drugie miejsce w lidze…
Jesse zastrzygł brwiami.
- To może zamiast gadać wsiądę już na miotłę?
Trener łypnął na niego groźnie, a potem wskazał ręką, by ruszał.
Dziesięć minut później Jesse wracał przez stadion z karteczką kiedy i o której ma się zgłosić na badania i pierwszy trening. Przy szatniach zobaczył dwie dziewczyny w kurtkach z nazwą drużyny i plakietkami. Skierował się w ich stronę.
- Cześć!
Odwróciły się. Na plakietkach miały napisy „asystentka trenera”. Jesse zatrzymał się i uśmiechnął, pokazując rząd białych zębów.
- Nowy? – zapytała pierwsza z westchnięciem.
- Już czujesz się gwiazdą? – dodała druga, ziewając.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej i ruszył do nich.
- Może porozmawiamy o tym przy najlepszym miodzie w tym mieście, a wy mi powiecie co modelki robią w tej drużynie?!
Kto by mu odmówił?
*
Astoria siedziała przy kominku, czytając gazetę. Poczuła znajomy zapach i chwilę później Dracon przykleił się do jej szyi.
- Dzieci nie ma – szepnął znacząco. Astoria spojrzała na niego z zaskoczeniem i parsknęła śmiechem.
- Jest czternasta. Nie wiem co chcesz robić, ale ja jestem głodna.
- Ja też – oznajmił, nie odrywając ust od jej szyi. – I nie ma dzieci – powtórzył.
- A co ci one szkodzą, ten dom jest tak duży, że ciężko ich czasem spotkać nawet jak tu są!
Draco odsunął się od niej nagle.
- No właśnie! – zawołał z frustracją. – Albo ich nie ma, albo się gubią w tym domu!
- Czujesz się samotny? – zapytała z westchnięciem, przewracając oczami. Pan Malfoy pokiwał głową a Astoria wyciągnęła rękę by go pogłaskać. Straciła na moment czujność i w następnej chwili wystrzeliła w powietrze w ramionach swojego męża.
- Czuję się samotny i chcę nowe dziecko! – oznajmił poprawiając ją sobie na rękach i ruszając w stronę drzwi. – Tamto już mi się znudziło.
Astoria ryczała ze śmiechu, jednocześnie próbując pacnąć go w ramię.
- Niedługo pewnie będziesz dziadkiem! – Draco zatrzymał się z nią i zastrzygł brwiami.
- A to ok.
- Puścisz mnie?
- Nie.
*
Ostatnia szansa. Więcej nie było i na więcej nie miał siły. Spróbuje jeszcze tylko raz, a potem odejdzie gdzieś, gdzie będzie mógł przeczekać.
Louis nie przypominał już siebie. Odeszło wszystko co czyniło go wesołym, szczęśliwym człowiekiem. A pozostała ziejąca ogniem dziura i… wykradziona różdżka.
Witka Stevena Hurrlingtona leżała na stole w mieszkaniu, z którego bardzo chciał wyjść. Od miesięcy był tu tylko po to, by zabrać rzeczy. Nie mógł tu wytrzymać, bo ciągle słyszał dźwięk roztrzaskiwanych talerzy i miał wtedy ochotę krzyczeć.
Uniósł swoją różdżkę. Czy miał nadzieję? Czy ludzie bez wiary mają choć nadzieję?
- Prior incantato.
Nic. A potem złowieszczy syk, mgła wyłaniająca się z różdżki Hurrlingtona i jakimś cudem Louis już wiedział, że się udało. Ostatnie zaklęcie tego potwora zostało wywołane.
Szara poświata wypełniła pokój, rozległ się szelest i Louis praktycznie poczuł jak jego serce się zatrzymuje.
- Nie powinieneś tego robić – usłyszał ją nim zobaczył. A potem mgła trochę opadła.
Leah, nie żywa, ale i przez ten moment też i nie martwa spoglądała na niego swoimi wielkimi szarymi oczami, znad burzy zwichrowanych włosów. Nie mógł się odezwać. Czuł się prawie jak wtedy, gdy go sparaliżowała na kilka dni. Jedyne do czego się zmuszał to podtrzymywanie połączenia z różdżką Hurrlingtona.
- Teraz będzie ci trudniej. – szepnęło widmo Leah. – Teraz mi będzie trudniej odejść.
Louis przełknął ślinę i całą siłą woli zmusił się, by w końcu odezwać.
- Chciałem tylko sprawdzić gdzie jesteś, żeby do ciebie dołączyć.
Pokręciła głową bardzo szybko.
- Nie zrobisz tego. Nie po to umarłam, żebyś ty nie miał żyć.
Drgnął. Zrobił krok w przód. Ile by dał… tak bardzo pragnął jej dotknąć.
- Wolałbym, żeby ten świat spłonął niż mieć to co mam teraz.
Leah uśmiechnęła się i przymknęła na moment oczy.
- Nie wolałbyś. A ja nie wolałabym wcale żyć, jeśli świat miałby płonąć, bo płonął też przeze mnie. Lou, ja już jestem spokojna. Nie wiem jak mogłeś myśleć, że zostałam i wybrałam wieczną tułaczkę jako duch.
Louis zacisnął zęby, bo jego wargi drgały okropnie.
- Myślałem, że zostałaś ze mną… - powiedział bardzo cicho.
Leah podpłynęła na kilka cali.
- Zostałam. Tu – i wskazała na jego pierś. – Duchy to istoty, które były za życie nieszczęśliwe, a ja… przez kilka chwil byłam najszczęśliwsza na świecie. I jeszcze będę – dodała szybko, patrząc mu w oczy. – Czekam na ciebie i kiedyś się doczekam, ale jeszcze nie teraz – powiedziała pewnie. – I nie z twojej decyzji, Lou. Za chwilę to połączenie się urwie, bo jeśli tego nie zrobisz z różdżki Hurrlingtona wyjdą zaklęcia, których używał wcześniej a jedno z nich to przywołanie Bestii. Ona nie pozwoli mi tu zostać. Posłuchaj, mnie – szepnęła przysuwając się tak blisko, że powinien ją poczuć. Ale przecież było to niemożliwe. – Nie żegnam się. Mówię ci: do zobaczenia. Przygotuję nam miejsce, w którym kiedyś będziemy rzucać w siebie talerzami… Ale nie wpuszczę cię do niego teraz. Idź stąd, Lou. Wyjdź z tego mieszkania, żyj! Odpocznij, znajdź inne szczęście. Przeżyj wiele pięknych lat, wiele chwil! Kochaj. A potem do mnie wróć.
Po twarzy Louisa ciekły łzy. Nie miał siły przerwać tego zaklęcia, choć różdżka Hurrlingtona wibrowała coraz mocniej i wiedział, że musi to zrobić. W głowie brzmiał mu cudowny dźwięk jej głosu. Oczy napatrzyły się, choć za mało, niewystarczająco.
- Kocham cię, wilczku.
Szarpnął różdżką. I już jej nie było.
Dotknął swojej piersi i upadł ciężko na podłogę. Leżał tam bardzo długo, aż noc zabrała ból i wysuszyła łzy. Ale gdy się obudził, było inaczej.
Gdzieś tam była nadzieja. I póki żyła, póki tliła się gorącym żarem i on nie umarł. Walczył.
*
*
*
Są takie miejsca i są takie wydarzenia a przede wszystkim są tacy ludzie, którzy zmieniają świat. Wojna i miłość odmieniła ten nie do poznania.
Nie wszyscy przetrwali tę próbę, nie wszyscy wyszli z niej zwycięsko. I zło też nie umarło, mój Czytelniku, a schowało się i czeka dogodniejszej chwili. Ci, którzy mają jeszcze siłę pracują teraz ciężko, by odbudować ten świat i w wielu miejscach toczą się jeszcze walki o jego lepszy kształt.
Dziurawy Kocioł tętnił życiem. Barman nie nadążał z zamówieniami, bo ciągle schodzili się ludzie, by wymienić się pozdrowieniami, porozmawiać, a przede wszystkim uśmiechnąć do obcego, co było nie do pomyślenia przez ostatnie lata.
Przy stoliku pod oknem siedziało osiem osób, które starało się nie zwracać na siebie uwagi, ale biorąc pod uwagę okoliczności, było to bardzo trudne.
- Oddam swój order na jakąś aukcję – poinformował wszystkich Albus. – Na jakiś szczytny cel.
- To może na mnie?! – odezwała się natychmiast Rose. – Dostałam posadę w Żonglerze, ale póki nie zrobię naprawdę dobrego materiału nie mam co liczyć na jakieś dobre pieniądze…
- To sobie sprzedaj swój order – odburknął Al, urażony, że nikt nie pogratulował mu pomysłu. Jo zarechotała.
- Ja tam nawet nie chcę swojego – oznajmiła. – To jest takie przytłaczające go posiadać…
- Wolałabyś łeb jakiegoś porządnego potwora na ścianie, co? – zadrwił James, zakładając jej rękę za szyję, a wszyscy ryknęli śmiechem. Tylko Jo trochę się zaczerwieniła i kiwnęła nieśmiało głową.
- Jaki w ogóle jest ten nowy minister? – odezwał się Scorpius, gdy już przestali się śmiać i spojrzał pytająco na Camerona, który bawił się ręką Lucy.
- Fajny facet – odpowiedział. – Wiesz, jest wojskowym, takich ludzi nam teraz trzeba. Tally ubóstwia Harry'ego i myślę, że jak wasz ojciec wróci z wycieczki to i tak będzie miał kluczowy głos w każdej sprawie – dodał Carter do Potterów.
- Kiedy wyjeżdżacie? – zapytała Rose Jo i Jamesa.
- Jutro wieczorem – poinformowała ją Jo i wszyscy mieli wrażenie, że aż się trzęsie, nie mogąc się doczekać. – Skończyliśmy remontować Grimmauld Place i jakbyście mogli czasem podlać nam kwiatki… - i zaczęła grzebać w kieszeni.
- Jednego kwiatka – poprawił ją szybko James, krzywiąc się natychmiast. – Dakota nam go wcisnęła a Jo zapytała czy ma jakieś odjechane właściwości…
Jo nie zwracała na niego uwagi i grzebała dalej w spodniach aż wyjęła magiczny klucz. Spojrzała na wszystkich po kolei badawczo a potem podała go Lucy.
- Gdzie w ogóle jedziecie? – zapytała jej szwagierka, chowając klucz, podczas gdy Rose i Albus wbijali w Jo obrażone spojrzenia.
- Nie możemy powiedzieć – odparł James, szczerząc zęby. – Dostaliśmy na razie kilka informacji od Agathy i Roberta i musimy sprawdzić parę miejsc. Odezwiemy się.
- Ja wyjeżdżam w przyszłym tygodniu do Francji – poinformowała ich Rose.
- Na parę dni – syknął Scorpius, obrażonym tonem. Scarlett zaśmiała się tak głośno, że Rose nie zdołała mu odpowiedzieć.
- Wiecie co? – mruknęła Archibald. – Red nie mogła znaleźć lepszej pracy! Dzięki tym wyjazdom będziecie widywać się rzadziej, czyli mniej kłócić!
Rose i Scorpius spojrzeli na siebie szybko, a potem jednocześnie wyszczerzyli zęby.
- Na to nie licz! – zawołali, na co tamci znowu parsknęli śmiechem a Scarlett trochę się zasępiła, że jej teoria legła w gruzach.
- A kiedy zaczyna gwiazda naszej reprezentacji? – zapytał głośno James i rąbnął Ala w plecy.
- Pojutrze. I jestem tylko rezerwowym – przypomniał mu ostrożnie.
- Och, ja myślę, że zrobisz karierę – wtrąciła Jo i szybko upiła łyk swojego piwa, żeby się nie zdradzić.
Zamilkli na chwilę, ciesząc się tą atmosferą i ostatnim takim spotkaniem przed długą rozłąką.
- Pamiętacie jeszcze Drzewo Początku? – zapytała nagle Jo. – To pewnie najbardziej niesamowita rzecz jaką widzieliśmy, a nawet nie mogliśmy się wtedy na tym skupić…
- Masz rację – przyznała Rose. – Było niesamowite.
Ona i inni, którzy oglądali tę wyjątkową roślinę, zawiesili się na moment. Poza Scorpiusem.
- Tak, to było naprawdę ładne drzewo – mruknął z drwiną. – Widok tylko trochę gorszy od Alusia-idola hogwarckich nastolatek!
Albus, który brał właśnie łyk piwa, zachłysnął się i opluł siebie i Malfoy’a. Na to wspomnienie wszyscy wyszczerzyli zęby.
- Rose nazwała psa Frank Vasco Grigorij I… – wtrącił James, kręcąc głową, jakby ten fakt docierał do niego przez cztery lata.
- Lucy odebrała mi punkty za to, że nie odrabiałem sam zadań – dodał Cam, patrząc złośliwie na żonę.
- Prawie zabiliśmy mojego ojca – mruknął Scropius, zerkając na Rose. – Jak nas razem zobaczył miał głos jak śpiewak operowy…
Już się nie śmiali. Wspomnienia wróciły do nich i otuliły ich jak ktoś bardzo bliski.
Długo jeszcze siedzieli w Kotle przypominając sobie każdą z tych historii. W końcu Albus podniósł swój kufel i spojrzał po reszcie.
- Za tamte, to, i wszystkie następne spotkania! – powiedział głośno. Szkło uderzyło o szkło.
Wyglądają tak zwyczajnie. Zwykli oni i zwykłe one. Ale to są giganci. Bohaterowie swoich czasów.
O bohaterach śpiewa się i pisze i ja też to zrobiłam. Pokazałam ci kim byli. Ile błędów narobili, jak głupi byli nie raz. Ile stracili a ile wzięli. Dokąd szli i co widzieli po drodze.
Nigdy się nie żegnaj, nie patrz za siebie, nie żałuj. Nie wiesz czy najmniejszy szczegół twojego życia nie zaprowadzi cię do zwycięstwa. Kto by powiedział, że chwila ciekawości zamknie ich w tamtej szafie? A z tej szafy oni nigdy nie wyjdą, bo przyjaźń i odwaga, mój Czytelniku przyprowadziła ich z szafy, przez Hogwart, na wojnę, cmentarzem, ołtarzem… do Dziurawego Kotła.
I w Dziurawym Kotle ich zostawmy.
Rose i Scarlett śmieją się głośno z dowcipu Jamesa. Scorpius i Al rozmawiają o czymś żywo. Lucy ciągle szturcha Cama, by wracali już do Mary i on chyba jej posłucha.
Jo klepie się po nosie palcem, na którym błyszczą ich wspomnienia.
- Jest pięknie – mówi cicho. – Jest pięknie.
KONIEC
Kłania się Wam Ginger Girl!
O cholera!
OdpowiedzUsuńOd niedzieli chodziłam [jeździłam] podekscytowana, a zarazem nie chciałam epilogu. Wczoraj i dziś to dosłownie dostawałam białej gorączki. Cały czas wchodziłam tu by zobaczyć czy nie dodałaś. No i w końcu się doczekałam.
Łezka mi się zakręciła przy rozdawaniu orderów i na filmiku. Resztę się cały czas uśmiechałam. Nie umiem opisać co teraz czuje. Smutek? Radość? Ulgę? Nie wiem.
Pamiętam jak koleżanka mi cie poleciła. Przez pierwsze rozdziały nie wiedziałam kto jest kim. Przez dwa tygodnie przeczytałam 2 części i chciałam więcej. Udało się! Udostępniłaś mi 3 cześć. Byłam strasznie szczęśliwa.
Całe to opowiadanie wzburzało we mnie tyle emocji, ze nie sposób je policzyć. Płakałam, śmiałam się i złościłam z bohaterami. Z niektórymi się porównywałam. To było coś pięknego. Naprawdę trudno mi powiedzieć coś negatywnego o tym opowiadaniu. Wszystko było w nim zawsze spójne i takie realistyczne. Jest ono zdecydowanie najlepszym jakie czytałam kiedykolwiek.
Ginger dziękuje ci za:
godziny spędzone na czytaniu,
różne emocje,
i przede wszystkim za to, ze pozwoliłaś mi na czytanie naprawdę wspaniałej powieści.
To chyba wszystko.
Pisz i nigdy nie przestawaj bo jesteś cudowna.
Realistyczna
Witam!
OdpowiedzUsuńTo dziwne. GGG już się skończyło, lecz nie czuję smutku tylko... pustkę.
Może to dlatego, że mam jeszcze LL i jestem szczęśliwa? No cóż, jak to się skończy to wtedy będę się smutała i wyzywała Cię od najgorszych jaka to ty jesteś okropna, że kończysz kolejną, zajebistą historię. Ale to później. Skupmy się na teraźniejszości.
,,„Jak nas wyczytasz, utniemy Ci jaja – Raejack i Hasting.”" Za nimi akurat nie będę specjalnie tęsknić, bo spotykam się z nimi w LL co nie zmienia faktu, że ta dwójka jest... taka bad boysowa? No przynajmniej Ryan. Szkoda, że nie było tu Alexa.
On też na pewno by coś od siebie dodał :D
,,- Wtedy mi się spodobałaś. Byłaś cholernie seksowna z tą płetwą w stopie." No cóż, każdy ma inny ideał kobiety. U jednych to długonoga blondynka, a u drugich szatynka z rekinią płetwą w stopie. Każdy ma inny gust. A propos gustów... wiesz może jakie kobiety pociągają Alexa (bo wymagania Ryana już poznaliśmy, ale nie potrafię się równać z Jo, więc... może wiesz)? Kto wie, może spełnię jego wymogi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Praktycznie wszyscy wyjeżdżają, cieszą japy, a Louis... kto pamięta o tym biednym, porzuconym blondynie? O tragicznym końcu jego BIG TRU LOFF? To nawet fajnie, że dodałaś jakiś fragment z nim. Pokazałaś, że nie wszystkim się w życiu poszczęściło.
I to jest tak smutne, ale też takie realne, że aż smutne.
Spodobał mi się ten fragment z Draco i Astorią, mimo, że nigdy nie lubiłam tej tlenionej tchórzofretki to jego teksty mnie rozwalały. Nie ma dzieci w domu, w domu dzieci nie ma, to dziecko mi się już znudziło, zróbmy sobie nowe! :D
A teraz przejdźmy do tej poważniejszej części jaką jest odejście Ginger z GGG.
Także, więc. Drodzy czarodzieje, mugole, pół-bogowie, trybuci i inni. Żegnamy dzisiaj naszą drogą Ginger. Żegnamy naszą przyjaciółkę, autorkę (niezwykle zajebistego opowiadania, swoją drogą), cwaniaczka, debila, koleżankę, znajomą i przede wszystkim kobietę, która pokazała nam okrutną prawdą jaką jest, iż nieważne czy poznamy jakiegoś jakże zajebistego faceta to on nas później zdradzi, bo będzie niewyżytym seksualnie frajerem albo weźmiemy z nim rozwód, bo będzie rudy i będzie kazał naszej córce wynosić się z domu, bo znalazła sobie chłopaka albo ktoś mu wleje do żarcia Eliksir odmóżdżenia i będzie próbował nas zabić. Tak, tak. Ginger nauczyła mnie wielu pożytecznych rzeczy, a jedną z nich jest zasada "nieważne czy poznasz jakiegoś świetnego faceta, bo potem i tak albo Cię zdradzi albo weźmiesz z nim rozwód albo będzie próbował Cię zabić albo będzie zajęty". Dzięki naszej kochanej Ginger uświadomiłam sobie, że umrę jako stara panna. No! To tyle, do zobaczenia cwaniaczku! <3
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Selene Neomajni
Selene jak zawsze na temat. Tak Alex jest niezwykle ważnym bohaterem tego rozdziału :P
UsuńCieszę się, że zrozumiałaś przesłanie tego bloga :DD
Zawsze jak zaczynam komentarz to nie wiem co napisać... no chyba, żd chodzi o Twoje opowiadanie :D W tedy nad głową nagle pojawia się lampeczka jak w kreskówkach i mówi mi co nyło w tym rozdziale... i samo wychodzi xd
OdpowiedzUsuńMusiałsm zacząć tak komentarz by choć troche ochłonąć. Ten rozdział jak każdy inny w tym opowiadaniu zachwyca, oczarowuje i intryguje. Rok temu znalazłam Twoje opowiadanie. Myślałam, że to kolejna nidna historua Scorose, którą zapomne na następny dzień... A tu proszę od roku jestem Twoją wytrwała fanką! I czekam ns książke (którą ja i kilka innych czytelniczek wpoimy Ci do głowy byś napisała). Ten rozdział... ma w sobie magie (ale nie taką magie jak czary, tylko, taka niezwykła) którą w wielu książkach starają się napisać najlepsi. Jednak mało komu się to udaje. J. K. Rowing; Cassandra Clare i Ty, droga Ginger zachwyciłyście mnie tak badzo, że co wspomne o waszych książkach/opowiadaniach zamiera mi dech w piersi! Naprawdę kocham to opowiadanie, śmieszne epizoty, ckliwe wątki, zachwycające historie, niesamowite połączenie każdej historii bogatera w całość! Uwielbiam Ciebie za Twój styl pisania, za niesamowitą wytrwałość w pisaniu tego i Twój całokształt twórczości!
Teraz pomęczę Cię moim dialogiem o bahaterach...
Jo Carter-Potter = zdecydowanie moja ulubiona bohaterka płci żeńskiej, jeszcze nikt tak mnie nie zachwycił tak damską bohaterką jak Ty. Jej pomysły, logika, dziwne zachowanie to wszystko łączy się w niesamowitą całość. Myśląc tak teraz to zdecydowanie najbardziej uwielbiam jej trzy sceny: z dziadkiem, jak James jej się oświadcza i jak jest w przyszłości.
James = moja pierwsza miłość z GGG. James na początku był takim podrywaczem i popadającym w samozachwyt egoistą, że teraz jak na niego patrze to nie ten sam James co kiedyś! Moja ulubikna scena z nim to jak tłumaczy Jo co się wydarzyło przez jej ostatni rok szkolny z nim.
Rose = kłótliwa, uparta i ciekawska, czyli bohaterka diabelnie przypomniającą mnie na codzień! No bo kto by inny chciał się non stop kłócić o najdrobniejsze głupoty jak nie ona? Jej sceny - każda po kolei mnie rozwala, ale chyba najbardziej Draco × Rose, pierwsze lekcje...
Scorpius = młody Malfoy... - chyba nic więcej nie musze doawać. Po. Prostu. Go. Uwielbiam. Koniec, kropka. Ulubiona scena... jak porywa Jo z Alem z rąk Jasona oraz jak pił z Alem ns wieży astronomicznej! No i oczywiście najbardziej zachwycjąca i niesamowita scena Scorose; jak Rose jest za drzwiami, a on myślał, że poszła i jest załamany (kiedy Scorp ma drame z poparzeniami)
Albus = kujonek zmieniający się w super ciacho? Tak to odebrałam. W każdym razie ulubiona scena - jak zdaje sobie z sprawę, że kocha Scarlett (prawie całując się z Jo).
Scar = spokojna, miła, totalne przeciwieństwo Red. Najlepsza scena, gdy James ratuje ją od wykrwawienia się na śmierć xddd
Elizabeth = arogancka, sarkastyczna, królowa świata. Każda scena rozwala z nóg: ale chyba najlepsza z błotem i Scorpiusem...
Blake = kocham. Kocham. Kocham. Żarującyt, nie znający pojęcia NIE, uwielbiajacy Elizabeth... scena każda :))
Ryan = tajemniczy, ale i tak go uwielbiam <333 scena: jak mówi z Jamesem, jak się pierwszy raz poznali, cri
Louis = jego wrażliwość, którą wcześniej, na pierwszy rzut oka nie da się zauważyć. Ciągnie go do kłopotów i do Leah. Scena: rzucanie talerzami, klasa z wkurzoną Leah, śmierć Leander i dzisiejsza...
Leah Leander = nasza bohaterka! Na początkj mnie tak intrygowała, że ja nie mogę! Nie zawiodła mnie. Nadal nie mogę Ci wybaczyć, że zabiłaś wilczka!
Harry, Hermiona, Noeal, Norah, Astoria, Draco, Neville i reszta również byli niezwykli i dziękuje Ci za nich...
UWIELBIAM CIĘ
Twoja fanka, życząca wydania książki;
Po raz ostatni w tym opowiadaniu:
~Nat
Bardzo dziękuję za każde słowo! A przede wszystkim za postawienie mnie w szeregu z Rowling, która bardzo by się na Ciebie pogniewała. Ja też się koło niej nie widzę tylko tak parę pięter niżej, ale to strasznie miłe usłyszeć od czytelnika coś takiego :)
UsuńOstatni rozdział, koniec ale początek czegoś nowego, zdecydowanie najbardziej sentymentalny rozdział.
OdpowiedzUsuńHarry i Ginny wyjeżdżają na wakacje, jak najbardziej zasłużenie. Mają w końcu czas dla siebie.
Dakota ma nieźle powodzenie, dobrze, że jest taki Jack ratujący ją z opresji. Ciekawe jak odnajdzie się się w Nowym Yorku, pewnie dobrze. Mam nadzieję, że w końcu była szczęśliwa i dla niej też się wszystko zakończy happy endem.
Noel i Hermiona to byłoby naprawdę niezłe rozwiązanie. Widać że Raejack interesuje się nią całkiem długo. Różnica wieku to szczegół.
Jesse jak to Jesse, podrywacz jakich mało. Tak mi przeszło przez myśl, że może jedna z tych dziewczyn będzie matką Laury, ale pewnie całkowicie błędnie.
Hahah, Draco niesamowity <3 O tak, za parę lat będzie dziadkiem i to jakich wnuczek. Na pewno dadzą mu popalić.
Dobrze, że Louis mógł porozmawiać z Leah. Dużo mu to dało. Teraz będzie mógł ruszyć dalej.
Spotkanie bohaterów w Dziurawym Kotle... Ach, przynosi tyle wspomnień... Drzewo Początku, Al- idol nastolatek, Frank. Jest pięknie- powiem, cytując Jo. :)
To jest już koniec... Nie mogę w to uwierzyć, choć wiedziałam, że to nastąpi. Przede wszystkim dziękuję Ci, Ginger za wszystko, za to, że zechciałaś podzielić się z nami tą wspaniałą historią. Za te szczęśliwe momenty w których nie mogłam się przestać śmiać, ale także te w których nie potrafiłam powstrzymać łez. Za to, że dzięki Tobie na nowo mogłam wgłębić się w świat magii i zapomnieć o wszystkim innym. Naprawdę brakuje mi słów żeby opisać to jak wiele dało mi to opowiadanie.
"Pamiętajmy każde z tych imion, bo one piszą historię narodów, historię wartości tego świata. Pamiętajmy każde z tych imion." Uwielbiam ten cytat. Bohaterowie GGG na pewno długo zostaną w mojej pamięci.
Nie żegnam się, bo mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy na LL, oczywiście jeśli mnie jeszcze stamtąd nie usunęłaś za moje okropne zacofanie z komentowaniem. Postaram się nadrobić w najbliższym czasie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Matka Laury, była przypadkową dziewczyną w życiu Jessa, myślałam, że to dość jasne :p Jeszcze nie usunęłam, na razie się przymierzam :P
UsuńRozdział taki sentymentalny. Taki wyniosły a zarazem lekki. Idealne podsumowanie GGG.
OdpowiedzUsuńRozdanie orderów - miałam takie przeczucie, że skoro Harrego nie było to i cała reszta się nie pojawiła. Dopisek odnośnie Ryana i Noela boski.
Harry/Ginny - zasłużony urlop, bez wrzeszczących dzieciaków ;), a jednoczesnie pani Potter narzeka, że matka Scarlett kradnie jej syna.
Hermiona - wiedziałam, wiedziałam, że przeprosi za swój wybuch. Czułam to w kościach (jak mówią starsze panie :D).
Louis - skąd on ma różdżkę Hurrlingtona, nie wnikam, ale cieszę się, że udało mu się jako tako pozbierać. Niech wie, że zawsze może przyjść do mnie kiedy będzie mu źle.
Spotkanie naszych milusińskich w Dziurawym Kotle miało taki sentymentalny oddźwięk. Wspomnienia z przeszłości były niczym użycie myślodziewni. Zaskakujące jak dużo przygód przeżyli (o części zupełnie zapomniałam, jak choćby przydługawa nazwa Franka) w tak niedługim przecież czasie. Stworzyli coś niezwykłego. Przyjaźń na całe życie.
Dziękujemy. My czytelnicy, dziękujemy Tobie wspaniała pisarko. Za każdy w pocie czoła napisany post. Za rozbawienie nas i doprowadzenie do łez. Za ukazanie wielu wspaniałych wartości: miłość, przyjaźń, poświęcenie czy niezachwiana wiara w dobro człowieka. Byliśmy świadkami śmierci i narodzin. Wraz z bohaterami kroczyliśmy wyznaczonymi przez Ciebie ścieżkami. Dziękujemy za trud i cierpliwość jakimi nas obdarzyłaś. Za wspaniałe chwile przed ekranem, umilające nam popołudnia, wieczory, bezsenne noce czy leniwe poranki. Za światełko nadziei w codziennym życiu.
Za GGG. Nie mówimy żegnaj. Dozobaczenia.
MiMiK i Mary
Ps. Nie ociągając. Zmykam na kołysankę. Muszę nadrobić.
Zawsze, gdy kończę czytać jakaś książkę, która była fantastyczna, a wiem że nie będzie kontynuacji jest mi tak strasznie smutno i w tym przypadku też tak jest :(
OdpowiedzUsuńTo co stworzyłaś to po prostu arcydzieło <3 Jetem wręcz tego pewna, że w przyszłości będziesz popularną pisarką i będziesz miała miliony fanów :D
Co do rozdziału... moment, w którym wszyscy są w dziurawym kotle jest chyba najlepszy i jak zaczynają wszystko wspominać, cudne po prostu <3
Hermiona i Noel czekam na ich wątek bardzo mocno w LL :D
Dopisek Ryana i Noela świetny!!
Nie pojawienie się wszystkich na rozdaniu orderów to w ich stylu :D
Czekam na rozdział w LL i żegnam się już z tym pięknym opowiadaniem :)
Dziękuję! Naprawdę nie wiecie ile znaczą te słowa o "talencie" :)
UsuńCudo cuuudo. Najlepsze opowiadanie ever!! Będę do niego często wracać :)
OdpowiedzUsuńMoment, w którym żadna z wyróżnionych osób nie pojawiła się na rozdaniu orderów.. To takie w ich stylu :D. Tally jest w porzo. To jak podszedł do tego ze nie miał komu wręczyć orderów. :)
"Jak nas wyczytasz, utniemy Ci jaja - Raejack i Hasting" hahaha :D Coś mi się wydaje, ze wersja Noela przed poprawka Ryana wyglądała nieco inaczej :P
Dakota wyjeżdża.. :( . Ale to o niej też ma być miniaturka, tak?
Hoel, Hoel, Hoel! Nananana. Taak :D "Wtedy mi się spodobałaś. Byłaś cholernie seksowna z tą płetwą w stopie" O.O Matuuuulu! To było takie awww.. ;)
Jesse wciąż taki sam :)
" Czuję się samotny i chcę nowe dziecko! - oznajmił poprawiając ją sobie na rękach i ruszając w stronę drzwi. - Tamto mi się już znudziło." <3 <3 I juz sobie wyobrażam dziadka Draco jak niańczy Elizabeth i Blake. On przy nich wysiądzie :D
Ohhh... Mój biedny kochany Lou :( To był bardzo smutny moment. Zwłaszcza, kiedy po odejściu Leah przeplakal cala noc :'(. Mam nadzieje, ze szykujesz i dla niego jakieś szczęśliwe zakończenie w tej miniaturce.. Należy mu się :)
I ta ostatnia scena, tyyle wspomnień.
"Prawie zabiliśmy mojego ojca - mruknął Scorpius, zerkając na Rose. - Jak nas razem zobaczył miał głos jak śpiewak operowy" :D wyobrazilam to sobie i teraz cały czas mam ten obraz przed oczami :P
Piękny ten filmik <3. Wzruszyłam się jak go oglądałam, serio.
Szkoda, ze to juz koniec.. Będzie mi ich brakowało .. Bywajcie dzielni bohaterowie! :)
Pozdrawiam
Tak, będzie miniaturka o Dakocie i jedna o Lou. Ale niezbyt prędko.
UsuńDziękuję, to bardzo bardzo miłe co napisałaś! :)
nie jestem w stanie nic napisac, opisac trgo jak sie czuje
OdpowiedzUsuńcholer mi trudno jakos sie rozstać z tym opowiadaniem, ale prwnie zaczne je czytac od nowa i od nowa😂😂to co Jo zobaczyła w poprzednim rozdziale jest takie motywujące, beda szczęśliwi, zobaczą sie jeszcze❤️❤️ prawie sie popłakałam przy tym jak Scor powiedział ze prawie zabili jego ojca i ze śpiewał jak operowy śpiewak ahahahah, bedzie mnie to chyba śmieszyć przez najbliższe pare dni XD
Giiingeeer baaaaardzo ci dziekuje za takie wspaniałe opowiadanie jakie stworzylas❤️ zawsze jak byłam smutna czy cos i bylo nowe ggg to juz dalej sie szczerzylam tylko bo inaczej nie mogłam, masz wielki talent i mam nadzieje, ze kiedys o tobie uslysze(jakas ksiazka moze?) zycze powodzenia w literaturze czy tam no, w pisaniu, o!
Pozdrawiam
p.s ten film jest na yt? bo nie chce mi sie tutaj odtworzyc:o
Zdemoralizowana robi filmy w formatach flv i prawdopodobnie nie masz programu. Ściągnij np. "FLV and Media Player" jest mały, szybko się pobiera i powinno działać.
UsuńA tak poza tym sprawdź maila, bo dopiero jak zaczęłaś się żegnać odkryłam, że Cię pominęłam :P
Zacznę od tego, że cieszę się, że blog jest znowu otwarty dla wszystkich, bo zawsze mi było szkoda tych wszystkich, którzy nie mogli cieszyć się tym wspaniałym opowiadaniem!
OdpowiedzUsuńKilka słów o rozdziale - piękny, sentymentalny, idealne zakończenie! Piękne słowa o wszystkich bohaterach, cudowne pożegnanie, ordery i taka sielanka jakiej tu nigdy nie było. Bardzo się cieszę, że na ten ostatni moment wróciła Leah! Tak okropnie mi jej brakowało! Łezki poleciały, ale gorzej będzie pewnie za parę dni, tydzień i dłużej, gdy tu już nie będą pojawiać się te cudowne rozdziały :/
Dziękuję! To opowiadanie, które nie ma sobie równych w całej blogosferze (podjerzewam, że nie tylko polskiej) jest piękną, porywającą a przede wszystkim stylistycznie podobną do Rowling kontynuacją HP! Masz niesamowity dar, dobre serduszko, boskie poczucie humoru i błyskotliwość, której można pozazdrościć. Dziękuję za to opowiadanie, jego bohaterów, z którymi się zżyłam, klimat bloga i Twój czas!
Jesteś wspaniała!
Pozdrawiam, Zosia :))
Witam!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że po przeczytaniu rozdziału będę wyć, płakać, stanę się odludkiem i pogrążę się w długo trwającej żałobie, ale ku i mojemu zdziwieniu... tak się nie stało. Co nie oznacza oczywiście, że nie będę tęskniła. Będzie mi brakować idealnego Jomesa, mniej idealnego, ale nadal cudownego Rospiusa. Jessego i Dakoty, którzy (chyba) nadal nie mają swojej nazwy. Louisa i Leah, o których nikt nigdy nie zapomni. I każdego z osobna, bo nadawali tej historii coraz to nowego znaczenia. A przede wszystkim dziękuję Tobie Ginger, bo nauczyłaś mnie tylu wspaniałych zwrotów frazeologicznych i przypominałaś wszystkie zasady ortografii po kolei! Dziękuję Ci również za to, że w te wszystkie dni, w które nie miałam, co robić, mogłam przeczytać o zmaganiach Jamesa, o humorze Scorpiusa, waleczności Jo i szaleństwie Rose.
Cieszę się, że mogłam trochę pośmiać się, popłakać, poczekać i zezłościć. Czuję tylko pustkę, bo mam jeszcze Kołysankę. Na razie nie tęsknię tak niewyobrażalnie.
Mam nadzieję, że wiesz, że to najlepsze opowiadanie jakie do tej pory czytałam :P
To, że nikt nie pojawił się na wręczeniu orderów to tak bardzo w ich stylu.
Każdy ma inny ideał kobiety, Noel, jak widać, lubi kobiety z płetwą z nodze. Nie wnikamy!
Jesse wciąż jest taki sam i wciąż tak samo go lubię. Mimo, że jest kompletnym debilem, że pozwolił Dakocie odejść, a ona właśnie wyjeżdża... Powtarzam, i tak go lubię :> Ale Dakota, no. Nie wyjeżdżaj. Albo dobra, odpocznij od debila Jessego, a potem porozmawiamy. *schizofrenia*
Harry i Ginny (pomimo tego, że jej nie lubię) mają wreszcie swój zasłużony urlop. Na Karaiby! Karaiby są fajne. Ale wiesz, czego mi najbardziej szkoda? Tego kapelusza :p
Ale to dobrze, że Scar gotuje. W końcu nie będziesz tyle wydawała na dzieci. A może ja się nie znam. Może nasi rodzice lubią na nas wydawać? Wracając...
I wszyscy przyszli na ploteczki do Dziurawego Kotła. Jak miło! Czy ktoś ma papiloty?!? Nie no, żartuję. To było, takie miłe, spokojne. Mają co wspominać. Najpierw prawie pozabijały ich zwierzęta. Psy, wilki i inne mordki. Potem na ich życie targnęło się drzewo. Następnie to już ogólnie wszyscy chcieli ich pozabijać. A oni stworzyli przyjaźń, piękną i (prawie) bezproblemową. Uwielbiam ich <3
Draco rozwala system. Scor mu się 'znudził' to chce następnego płaczącego bachora. Logiczne? Logiczne. Ale ja naprawdę gratuluję Astorii.
Ja nie umiem być poważna nawet w takim momencie. Przepraszam. Może dlatego, że mogę czytać LL, bo jeszcze nie odebrałaś mi dostępu :P
Życzę Ci wydania książki. A jeżeli już to zrobisz, to my, czytelnicy GGG mamy być poinformowani pierwsi. No dobra pierwsza będzie twoja mama, ale my mamy być drudzy w kolejności!
Dałaś mi tyle nowych emocji twoim opowiadaniem, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. Dziękuję!
Mam nadzieję, że kiedyś (już niedługo) jakieś najfajniejsze na świecie wydawnictwo Cię doceni i wyda Twoją książkę we wszystkich językach świata i wszyscy będą się zaczytywać w historiach tych bohaterów. A Ty wtedy napiszesz drugą część. Widzisz, jaki mam chytry plan!
Nie przeciągając już za bardzo, dziękuję Ci za wszystkie chwile w GGG.
A teraz lecę na Kołysankę!
Pozdrawiam, dziękuję i życzę samych sukcesów w pisaniu,
Karolina.
Długo się ociagalam ze skomentowaniem tej końcówki... naprawde nie wiem co Ci napisać bo też nie lubię pożegnan
OdpowiedzUsuńŚle dziękuję Ci Ginger za to całe opowiadanie które przyniosło mi wiele radości... nie raz widok nowego rozdziału poprawił mi humor a niektóre sceny sprawiły że skakałam z radości
masz ogromny talent i ogromnie żałuję że to ff i nie możesz go wydać w wersji książkowej
Nie żegnam się bo wiem ze kiedyś przeczytam jeszcze nie jedno Twoje opowiadanie
Do zaś :*
Przepraszam, że tak późno komentuję, ale najpierw nie mogłam się zebrać do przeczytania rozdziału, a później tak mi się zrobiło smutno, że to konieć i nie wiedziałam jaki napisać komentarz.
OdpowiedzUsuńMyślę, nie nie myślę ja to wiem, że masz ogromny talent i według mnie sama Rowling nie powstydziłaby się tego co stworzyłaś :)
Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam twoją książkę :)
Mam też nadzieję, że bohaterowie twojego opowiedania będą żylu długo i szczęśliwie.
A co do rozdziału to uwielbiam moment wrèczania orderów. Nie wiem czy wiesz ale pokochałam Ryana :) (dobrze napisałam jego imię? ;P)
Oj gdyby taki James, Scor albo Ryan istnieli naprawdę... Niestety James i Scor mają żony a ja uwielbiam ich żony więc zostałby dla mnie Ryan ;)
Ale do Ryana chyba też ustawia się długa kolejka czytelniczek więc nie wiem czy by mi się udało ;'(
Hermiona z płetwą rekina w stopie, to jest coś! Gdybym była Noelem to też by mi się taka spodobała, widać, że waleczna ;)
No i nie wiem co jeszcze mogłabym napisać :(
Pozdrawiam serdecznie! :D
Przepraszam, że tak późno komentuję, ale najpierw nie mogłam się zebrać do przeczytania rozdziału, a później tak mi się zrobiło smutno, że to konieć i nie wiedziałam jaki napisać komentarz.
OdpowiedzUsuńMyślę, nie nie myślę ja to wiem, że masz ogromny talent i według mnie sama Rowling nie powstydziłaby się tego co stworzyłaś :)
Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam twoją książkę :)
Mam też nadzieję, że bohaterowie twojego opowiedania będą żylu długo i szczęśliwie.
A co do rozdziału to uwielbiam moment wrèczania orderów. Nie wiem czy wiesz ale pokochałam Ryana :) (dobrze napisałam jego imię? ;P)
Oj gdyby taki James, Scor albo Ryan istnieli naprawdę... Niestety James i Scor mają żony a ja uwielbiam ich żony więc zostałby dla mnie Ryan ;)
Ale do Ryana chyba też ustawia się długa kolejka czytelniczek więc nie wiem czy by mi się udało ;'(
Hermiona z płetwą rekina w stopie, to jest coś! Gdybym była Noelem to też by mi się taka spodobała, widać, że waleczna ;)
No i nie wiem co jeszcze mogłabym napisać :(
Pozdrawiam serdecznie! :D
WItaj! dzisiaj skończyłam czytać bloga i nie wiem jak teraz będzie wyglądało moje życie!
OdpowiedzUsuńTo był powrót do Harry'ego i mam nadzieję, że rozumiesz w pełni ten komplement :) Klimat, postaci, fabuła - myślę, że Rowling nie powstydziłaby się tego opowiadania. Wiadomo, u niej było mniej miłości, ale ona pisała dla dzieci, Ty dla nieco starszych :)
Bardzo lubię Jo i ubóstwiałam Leah! Zresztą, musiałabym pisać do jutra, gdybym chciała wymienić wszystkich i wszystko co mi się tu podobało!
Piękne zakończenie, bardzo dojrzałe, wręcz wbijające w fotel ze wzruszenia. Podobnie jak przedostatni post. Szkoda mi wszystkich, którzy zginęli, a jednocześnie nie wyobrażam sobie 100% happy endu. To właśnie czyni bloga doskonałym. Będę tu wracać i pewnie kiedyś przeczytam Twoją książkę, czego bardzo bardzo Ci życzę!
Nowa czytelniczka.
Aha! Bardzo żałuję, że Hermjiona i Noel nie mają dalszego ciągu, choć w mojej głowie to właściwie on istnieje ! :)
UsuńŚwietny rozdział. Tak jak cała historia. GGG był chyba pierwszym ff za który się zabrałam po kilkuletniej przerwie od czytania fanfiction (bo do tej pory nie mogłam znaleźć niczego dobrego/wciągającego nie licząc jakichś miniaturek) i pokochałam tę historię całym serduchem. Dziękuję za to, że ją napisałaś.
OdpowiedzUsuńPrzez to całe zamieszanie zapomniałam skomentować ostatni rozdział mojego najukochańszgo fanficka o Młodym Pokoleniu! Jak do tego w ogóle doszło?! Jestem okropną czytelniczką. Ale podziękowań musisz wysłuchać ;p
OdpowiedzUsuńNo więc..
Kochana Ginger, absolutnie totalnie kocham tę Historię. Bezwarunkowo i na amen. Z całego serducha. I nie bardzo wiem jak Ci podziękować za każdorazowo opluty ekran laptopa przez niekontrolowane wybuchy śmiechu, za łezki wylane w momentach tragicznie smutnych, niemożliwie wzruszających i prawdziwie radosnych. Za cięty język Rosie, harem Jamesa, blond kłaczki Scora, kukurydziany szampon Jo, prefektusia-Alusia, Scarlet, Lucy, Camerona, Jesse'ego, Dakotę, cudowną Astorię, państwa Carterów, Leah i Lou, przepiękną śmierć Blakea i Elizabeth ;_;
Po prostu dziękuję Ginger i do przeczytania na LL!
Mała Mi
Och, oczywiście zapomniałam dodać, że totalnie zauroczyło mnie tytułowanie rozdziałów króciutkim cytatem z ich treści <3
UsuńSzkoda ze to już koniec...
OdpowiedzUsuńI szkoda ze żaden mój poprzedni komentarz mi się nie dodał...
W całym opowiadaniu najbardziej kibicowalam Rose i Scorpowi achhh <3
Jomes....
Naprawdę uwielbiam twój styl.
Dziekuje ci za to ze napisalas tak piękne opowiadanie.. I nie wierze ze to juz koniec;(((
Anonim
Czytałam wszystko z zapartym tchem przez 2 dni. Super. Od razu zakochałam się w Jamsie i Scorpiusie ❤ Jo też wzbudziła we mnie miłe uczucia :) Była taką ciekawostką, tajemnicą. Rosę... Niezły ma charakterek xD Lubię osoby pewne siebie, buntownicze :) Chociaż rude to wredne... Aż dziw mnie bierze, że nie urodziłam się ruda ;D Kocham Lou... Jaka szkoda, że Leah zginęła. Była bardzo ciekawą osobą. ;'( Do tego Blake. No i oczywiście mój ukochany Draco (moje ciasteczko xD) jest taki uroczy :) Chociaż shippuje Dramione to As jest tutaj fajnie przedstawiona :) Zwykle w ff jest zimna i wyrafinowana, a tu taka miła niespodzianka :P Och, nigdy nie czytałam ff o nowym pokoleniu, ale naprawdę było warto ;) Zakochałam się w stylu twojego pisania i nigdy nie będę mogła się odkochać. Dziękuję ci za emocję, które rzadko ukazuje, a jednak... Co prawda to były noce, więc... Teraz mam geografie, ale co tam xD Najwyżej pan zauważy i skonfiskuje mi komórkę >.< Po prostu Cię Kocham!!!!! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! Niezmiernie mi miło i cieszę się zawsze, gdy czytam, że GGG poprawiło komuś nastrój :)
UsuńNie lubie długich pożegnań i raczej sie z toba nie żegnam. Bo ta historia jest tak długa i fascynująca jak kanoniczne ksiazki wiec wiem napewno ze do niej wroce! I przeczytam jeszcze raz, przywołując tych wszystkich bohaterów.
OdpowiedzUsuńCo do epilogu - uwielbiam fragment z Louisem. Albo ja lubie sobie popłakać albo ty masz dar do wyciskania prawdziwych lez nad wspaniałymi opowieściami. Raczej to drugie.
Widac ze jestes dojrzała emocjonalnie i ze wiesz o czym piszesz. Szanuje cie bardzo i składam pokłony nad twoim talentem i pomysłami. Mowisz ze nie masz juz pomyslow? Nie wierze! W trakcie czytania tego opiwiadania myslalam ze nie jestes w stanie wymyślić niczego nowego a ty zadziwialas mnie za kazdym razem!
O mój Boże !!!! Zakochałam się w tym opowiadaniu. Od początku moją ulubioną parą była Rose i Scor ale innych również kochałam. Strasznie się przywiązałam do tych bohaterów i mocno przeżywałam wszystkie ich przygody. Mam nadzieję, że będziesz jeszcze coś pisać o nich. Nie umiem się rozstać z tym opowiadaniem i na pewno jeszcze nie jednokrotnie je przeczytam. Pisze to wszystko cała w emocjach. bo nadal myślę o Rose, Score, Jo, James, Al i Scarlet. Jesteś wspaniałą pisarką i mam nadzieję, że jeszcze nie jednokrotnie przeczytam Twoje opowiadania i również w postaci książki. :) Nie wierzę, że nie masz pomysłów xd to była genialna przygoda i chcę jeszcze raz ją przeżyć. Jak już mówiłam kochm te opowiadanie i nie raz płakałam przy nim. Rzyczę Ci weny i chęci do pisania, bo już nie mogę się doczekać co dalej. ^^ Mam nadzieję, że będziesz kontynuować tą opowieść. :)
OdpowiedzUsuńWiem, że blog zakończył się już jakiś czas temu, ale po przeczytaniu wszystkiego czuję się zobowiązana, żeby zostawić coś po sobie. Najchętniej napisałabym komentarz pod każdym rozdziałem, jednak jest chyba troszkę za późno na komentowanie na bieżąco ;)
OdpowiedzUsuńWpadłam do ciebie gdzieś z tydzień temu i od razu się zadomowiłam. Najpierw zajrzałam do bohaterów i od razu do mojej rozczochranej czupryny wpadł pomysł, że stworzysz Scorose. Troszkę się zniechęciłam (nie przepadam za tą parą, ale to wina tego, że jestem ogromną fanką Dramione), jednak zabrałam się za czytanie i od razu poprawił mi się humor! Przedstawiłaś Rose w taki... inny sposób niż wszyscy, ale wyszło ci to świetnie! Na koniec bez bólu mogę przyznać, że Red (na równi z Albusem) jest moją ulubioną bohaterką :)
Od samego początku kochałam Jo i Albusa, choć czułam, że nie wróżysz tej dwójce przyszłości. Nawet nie wiesz jaka byłam szczęśliwa, kiedy zostali parą! Moja radość trwała jednak niewiele, a moje biedne szesnastoletnie serce zostało wyplute i zmiażdżone wojskowymi butami, kiedy się rozstali (wszystko zaczęło się od sceny w szpitalu, kiedy Jo wołała imię Jamesa). Później można powiedzieć, że przywyknęłam do Jamesa i Jo i teraz bardzo ich lubię :)
Scorpius i Rose (o dziwo!) zostali moją trzecią ulubioną parą (Jesse&Dakota i Leah&Louis są niestety bezkonkurencyjni, ale o tym niżej) :)
A teraz trochę o tych ''pobocznych''. Lucy i Cameron są cudowni i cieszę się, że zostawiłaś ich ze sobą na koniec. Boli mnie jednak fakt, że Jesse i Dakota nie mieli już tak kolorowo... Kocham tę parę całym sercem i dalej cicho marzę, że może kiedyś się zejdą ;)
A co do Leah... Cierpię, płaczę, wszystko naraz. Kochałam tę bohaterkę i do samego końca chciałam wierzyć, że może jednak nie umarła (nadzieja matką głupich). Bardzo żal mi Louisa, płakałam jak dziecko, kiedy żegnał się z ukochaną. Mam nadzieję, że ułoży sobie życie, bo na to zasługuje.
A teraz coś do ciebie, droga Ginger. Nie wiem, czy to przeczytasz, ale z całego serca dziękuję ci za tę historię! Nie raz przy niej płakałam, śmiałam się, wkurzałam. GGG bez dwóch zdań jest najlepszym opowiadaniem, jakie czytałam kiedykolwiek! Życzę ci dużo, dużo weny! Mam nadzieję, że kiedyś wydasz książkę i ja będę pierwszą osobą, która ją kupi ;))
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś napiszesz jakąś nową historię, którą po raz kolejny będę mogła czytać z zapartym tchem. Na pewno wrócę na tego bloga jeszcze nie raz!
Pozdrawiam cieplutko, wierna czytelniczka :)
Witaj :) czytam czytam komentarze i bardzo dziękuję za każde słowo :) jeśli podasz maila mogę udostępnić Ci również mojego drugiego bloga, który jest kontynuacją GGG.
UsuńZ miłą chęcią :)
Usuńola180700@vp.pl
Zaloguj się na swojego maila i przejdź później pod adres http://lilyslullaby.blogspot.com
UsuńProszę o komentarze :)
Właśnie próbuję, ale dalej wyskakuje mi "Odmowa uprawnień"...
UsuńWejdź na maila, odbierz wiadomośc i przejdź do bloga.
UsuńDziękuję i przepraszam, że robię takie problemy, ale wiadomość znalazła się w spamie i jej nie zauważyłam...
UsuńA komentować będę, tylko najpierw wszystko nadrobię :)
Bardzo proszę, wyślij mi kolejne zaproszenie do LL, bo mi się nie otwiera, a nie mogę bez niego żyć :) Proszę, proszę, proszę :) Obiecuję komentować każdy rozdział najszybciej jak się da... Daj mi szansę.
OdpowiedzUsuńAle wysłałam Ci ostatnio jak prosiłaś... Ten mail? pottearhead@gmail.com
OdpowiedzUsuńWysyłam jeszcze raz, przeszukaj dobrze pocztę, spam itd.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZnalazłam jednak w koszu xD Nw jak to się stało
UsuńWiem,że ten komentarz jest totalnie spóźniony,ale trafiłam na tego bloga całkiem niedawno i wciągnął mnie bez reszty. Uwielbiam opowiadania o nowym pokoleniu,a Twoje jest bezkonkurencyjne w tej kategori. Masz niesamowity talent-czytając tą historię nieraz płakałam ze śmiechu,złości albo z żalu.
OdpowiedzUsuńGinger,dziękuję ci za te wspaniałe chwile i radość jaką dało mi czytanie tego bloga. I coś czuję,że będę tu wracać,gdy będę mieć paskudny humor,co często mi się zdarza C:
Jak już trafisz tu następnym razem, podaj swojego maila :)
UsuńTrafiłam!C: Z przeziębieniem,ale zawsze.
OdpowiedzUsuńMój mail to kinga56165@gmail.com
Sprawdź pocztę :)
UsuńWielkie dzięki za zaproszenie. LL przeczytałam w ciągu jednego wieczora. Niestety,przeglądarka mi szwankuje i nie zostawiłam po sobie komentarza. A opowiadanie jest nieziemskie. Chcę żebyś to wiedziała.
UsuńKocham Cię ! Popłakałam się jak bóbr. Przeczytałam całe GGG w tydzień i teraz mam ochotę siebie zabić. że nie robiłam tego dłużej. Twoja historia jest piękna, prawdziwa z duszą i niesamowicie wzruszająca. Jak ja kocham Jomes, Rospiusa i Arlett (nie mam pojęcia jaki skrót stworzyć od Ala i Scarlett... Jo pomóż) te ich wspaniałe kłótnie, przygody. Nigdy nie zapomnę dnia gdy pierwszy raz ruszyłam pociągiem do Hogwartu razem z Nowym Pokoleniem. Postacie takie jak Cam, Lucy, Dakota czy moi ukochani Leah i Lous będą w mojej pamięci już długo. Jednego jestem pewna: Ruszę z Jamesem, Rose, Scorpiusem, Alem, Scarlett, Jo kolejny raz w tą magiczną podróż jak tylko wypłaczę wszystkie łzy, a moje serce będzie całe. Z całego serca dziękuję za to co napisałaś i pokazałaś nam i pędzę do Twojego nowego opowiadania oraz z niecierpliwością czekam na Twoje książki ! Nie piszę tego w pełni świadoma, jestem rozbeczana i muszę się szybko ogarnąć po rodzina zamknie mnie do psychiatryka :D. Spodziewaj się nowych komentarzy pod starymi rozdziałami, mam nadzieję, że mimo wszystko je przeczytasz, gdy je umieszczę (jak będę w stanie je napisać). Całuję serdecznie i liczę na miniaturki !
OdpowiedzUsuńJezu, serio jest kontynuacja !? Moje serce natychmiast złączone. Jestem ślepa i zamiast czytać komentarze pod rozdziałami uważnie to... bark słów. Nie wytrzymam jak nie przeczytam kontynuacji ! Jeśli stwierdzisz, że jestem godna zaproszenia to mój adres to: anarockpotter@op.pl.
UsuńOk, ok ale komentuj tam coś.
UsuńZakochałam się w tym blogu, przeczytałam to na jednym tchu <3. Nie mogę się doczekać kontynuacji, dlatego mój adres to: zuska9@gmail.com
OdpowiedzUsuńNigdy niczego nie komentuje. Wolę być anonimowym czytelnikiem/sluchaczem. Choć wiem że nie lubisz ja nie miałam na to czasu bo jak najszybciej chciałam zobaczyć co się będzie w następnym rozdziale! Opowiadanie poleciła mi moja siostra... czy to dziwne że pracująca dziewczyna (22-letnia ;o) czyta coś takiego? Tyle że już nigdy to opowiadania tego typu nie zajrzę. Wiesz dlaczego? Tak przedstawilas te postaci ze nie chce niszczyć ich obrazu innymi bezplciowymi charakterami. A teraz po kolei. Dziękuję ci ze zanosilam się smiehem i wylam w poduszkę. Ze opowiadanie wypełnialo mi każdą chwile, a gdy padł mi telefon nie chciałam się do nikogo odzywać. Teraz dopiero mam czas na przemyślenia i podsumowanie. Nic nigdy mnie tak nie porwalo.. Teraz czuję pustkę. Rose jest zdecydowanie moja ulubiona postacią! Akcja z horkruksem? Mega! James.. ah! Pokochałam go! To jak był tym złym.. wiedzialam, Że to przez eliksir, ale ze uratowała go leah?! Wow! A nie przepadałam za nią... najwspanialsza akcja drugiej części był powrót Camerona.. jak Harry po spotkał w ministerstwie! Płakałam.. Magiczna scena sroca i rosa przez drzwi.. brak słów żeby opisać twój talent. Cały wątek z Albusem i Jo.. każdy od początku tak naprawdę wiedział że będzie z Jamsem ale to było świetnie w wplecione. Ten komentarz nie oddaje wszystkich moich emocji i jest bez ładu i składu. Dziękuję ci za chwilę w którym mogłam oderwać się od trudu życia codziennego i odskoczyc do wspaniałego magicznego świata. - Afrodyta
OdpowiedzUsuńChciałąbym dokończyć komentarz wyżej.
OdpowiedzUsuńJames- miał po prostu coś w sobie, że chciało się o nim czytać! Waleczny jak ojciec.. Alvaro jak dziadek! JEst cudny!
Jo- miała w sobie tajemnice, którą chciało się odkryć, nie obliczalna osoba, a do tego jakże dumna!
Rose- wspaniała kreacja.. szacunek! wybuchowa, kłotliwa osoba, która w środku jest miękka i kocha, kocha całym sercem, całą sobą, każdą komórką swego ciała! Dzięki Rose ta opowieść była barwna pełna wspaniałych tekstów, przez które to nawet nie mogło się znudzić!
Srocpius- niby podobny do ojca.. Widać połączenie tu Astorii i Draco, czyli - idelanie! wredny, żartobliwy, dumny i oddany, mnie jego postać uwiodła
Albus- niby cicha woda, niby w cieniu brata- ale czy tak było do końca? Właśnie on wydaje mi sie bohaterem! Za to jak walczył przy drzewie pocżatku, jak dał Harremu Czarną Różdżkę, tak zdecydowanie według mnie ma miano bohatera, ale i pokrzywdzonego. Przez ślepą miłość do Jo, przez upadek Scar, a potem jej porwanie..
Scarlett- jej postać mnie nie porwała, choć jest to idealna dziewczyna dla Ala, najbardziej spodobało mi się jej podejście do ślubu!
Cameron- nie wiem jak tworzyłaś te postacie, ale on od razu ujął moje serce.. to jak dzielnie walczył i wyruszył w podróż, choć tak bardzo ją kochał- Lucy.. Jak wspomniałam wyżej. Wspaniała scena, gdy Harry go poznaje, gdy doniósł klucze, wyłam, kompletnie
Lucy - niby poukładana, choć jak wpadła do Malfoyów..! Miała swój charakterek!
Louis- hmmm... choć widziałam, że był lubianą postacią mi coś nie pasowało, może wolałam czytać o "silniejszych" osobach?
Leah- aaa, no i właśnie. Wkurzyło mnie to, że Louis musiał zerwać ze swoja dziewczyną dla niej choć jej nie znał.. okazało się, że jest szpiegiem.. no to już coraz gorzej.. tym bardziej, że nie porzuciła tego mimo miłości do Luisa. Potem, gdy spotkała Jamesa pod wpływem eliksiru.. wow, wow, wow!! w życiu bym się nie spodziewała, że tak potoczy się akcja! Że ona się poświęci po tym jak obezwładniła Louisa! Szacunek... na jej pogrzebie płakałam.. eh
Dakota- nie, żałuje tylko, że dała Jessemu drugą szansę. Fajna z niej dziewczyna ale nie dla kogoś takiego, szczerze byłam pewna, że ją uśmiercisz w drugiej części po tym jak Jess powiedział jej że był wobec niej "nie uczciwy". Myliłam się. No jej wątek był ok, ale jak już mówiłam były po prostu lepsze :)
Jess- on także mnie nie porwał. Ok, że miał życie pełne kobiet, ale nie z Dakotą! Dla niego chyba tylko harem...
Elizabeth i Blake- ich wątek po prostu połączę, najwspanialsze u niech była śmierć.. Miałam to przed oczami i pisząc to dalej mam, przechodzi mi dreszcz.. kolejny moment w którym płakałam jak gówniarz..
Wspaniałe dla mnie było jeszcze trzymanie się kanonu. Tego, że Harry był taki jakiego go sobie wyobrażałam za X lat. Że Hermiona zawsze miała głowę na karku. Że Ginny się zamartwiała jak jej mama. Że Ron był niedojdą. Tak. Tak właśnie miało być. Chciałam wspomnieć jeszcze o tym, że baaardzo podoobały mi się tytuły rozdziałów! Nie wiem czy ktoś ci kiedyś o tym wspomniał, ale ja zawsze czekałam na ten cytat :D hee.. piszę to pewnie od 20 minut. Więc czas najwyższy to zakończyć. Jutro zapewne zacznę czytać od nowa i mam nadzieję, że znowu porwą mnie zwariowane przygody tej bandy! Dziękuje, Dobranoc. :*
P.S.
To było lepsze od nie jednej książki. Zrób coś ze swoim talentem
P.S 2
Przepraszam za język i styl, ale ty tu jesteś od pisania! :)
Witam Cię :) Miałam już tego nie robić, ponieważ sequel GGG wczoraj się zakończył, ale dziękuję Ci za tyle miłych słów i jeśli masz ochotę przeczytać przygody Lily, zostaw tu swojego maila i dostaniesz na pocztę zaproszenie.
UsuńCzy ten sequel będzie kiedyś otwarty dla wszystkich? :)
UsuńNie
Usuńbauer0karolina@gmail.com, możesz liczyć na komentowanie ;)!
Usuńbasia.kurzak@onet.pl
OdpowiedzUsuńBłagam... Ja muszę po prostu muszę przeczytać dzieło mojej ulubionej blogerki/autorki/ czy co tam chcesz....
Wow... Ten rozdział (jak i wszystkie inne) jest po prostu idealny! Taki wzruszający... Kawałek z Astorią i Draco the best xD Ehh... Leah :( Ginny i Harry wreszczie na zasłużonych wakacjach, bez "bandy bachorów" :D Naprawdę świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina
Chcę tu tylko napisać dziękuję, przez ostatnie dni każdą wolną chwilę poświęcałam czytaniu twojego opowiadania, bo mimo mojej fascynacji nowym pokoleniem nigdy nie znalazłam opowiadania w tej tematyce, które by mi się spodobało. Przyznaje się do braku komentarzy i przepraszam, ale uzależniłaś mnie od GGG gdy tylko skończyłam jeden rozdział to od razu przeskakiwałam do następnego. Mega ciekawi mnie co jeszcze może wydarzyć się w 4 części, ale skoro komentarze są warunkiem dostępu to nie będę zebrać skoro nie komentowałam :p
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję i pozdrawiam
Natalia
Hej :) Na początku mojego komentarza chciałabym zaznaczyzć, że twojego bloga odkryłam dość niedawno ok tydzień temu i wczoraj wieczorem skończyłam czytać. Przyznaję się, że nie skomentowałam ani jednego posta, ale to tylko i wyłącznie z jednego powodu kiedy zaczynałam czytać rozdział nie potrafiłam przestać czytałam dosłownie wszędzie na spacerze z psem potrafiłam z nią wychodzić na godzinny spacer, poniewaz wtedy nikt mi nie przeszkadzał w czytaniu xd Kiedy byłam w szkole (raz nawet nauczyciel zabrał mi telefon, bo ponoć upomnienia nie dzialay ja osobiscie sobie o nich nie przypominam xd), kiedy jechalam do drugiej szkoly tramwajem (podroz od razu byla krotsza) oraz kiedy szlam spac lub sie vbudzilam. Wracajac nie komentowalam, poniewaz ten blog jest dla mnie jak narkotyk jak zaczelam to ciagle bylo mi malo i tylko zmienialam strony. Uwazam, ze piszesz genialne malo tego teraz bardzo żałuję, ze przeczytalam to opowiadanie jako pierwsze, w ktorym role glowne odgrywaly dzieci wielkiej trojki, poniewaz teraz nie potrafie znalezc nowego bloga gdyz wszystkue porownuje z toim i smutno mi, ze juz sie skonczyl :(- to ma byc komplement :) Kolejna sprawa bohaterowie musze przyznac, iz bardzo podoba mi sie to, ze jak opisywalas uczucia miedzy nimi nie bylo niczego przeslodzonego, historia miala fabule i na niej sie skupilas nue byl czegos takiego, ze np Red i Scor w 1 rozdziale sie nie znosili i skakali sb do gardel a 2 oficjalnie byli nie rozlaczna para. Budiwalas cale ich uczucie od poczatku do konca historii, kolejnym plusem jest to, ze w rozdzialach pojawialo sie wielu bohaterow i watki byly pisane z perspektywy kilku osob a nie tylko jednej czy też dwóch ;) No, ale wracajac do bohaterow:
OdpowiedzUsuńROSE- uwazam, ze idealnie podkreslilas cechy charakteru zarówno jej matki jak i ojca, podoba mi sie ze jest bardzo wesola, chetna do poszukiwania przygod, pyskata, ze potrafi bronic swoich racji a przy tym wszystkim bardzo inteligentna :)
JO- co tu duzo mowic zaluje ze jest postacia wymyslona przez ciebie, poniewaz wiem ze nawet jezeli znajde jakues fajne opowiadanie to ona sie tam nie pojawi :/ Bardzo przypomina mi moja mlodsza siostre, ona rowniez kocha przygody, nie chce krzywdzic innych (nue chciala byc z Jamsem bo bala die o Ala <3), broni slabszych i spelnia swoje msrzenia :)
JAMES- widac jego przenmiane z typowego playboya w wiernego i kochajacego meza ��, jest taki opiekunczy zarowno w stosunku Ko jak i Rose (rozwalila mnie rozmowa Scora i Jamesa jak obaj mowili ze jeden bedzie mial doczynienia z drugim jezeli skrzywdzi Carter lub Weasley ������), widac bylo ze kocha Jo gdy walczyl o jej uczuvia lub podczas gdy byla porwana. Marzenie kazdej dzieqczyny, zeby miec takiego Pottera ❤
ALBUS- hmmm... Kolejny ideal inteligentny, wysportowany i do tego opiekunczy. To bylo urocze jak zaprowafzil Scarlet do sali od eliksirow i przypomnial ich pierwsze spotkanie :* Albo jak opiekowal sie nia po wypadku. Bardzo fajnie ze pod wplywem nowych znajomycg noe byl typowym lizusem tylko potrafil sie bawic-chociazby na wiezy astronomicznej xdd
SCOR- i na koniec ideal ❤ on jest taki odwazny, opiekunczy, potrafi oddac zycie za osoby ktore kocha, co mi sie bardzo podoba, bo rzadko kiedy ślizgon charakteryzuje sie taką cechą charakteru, a to jak byl zazdrosny o Rose bylo takie urocze ��
Podsumowując uwielbiam Twoją historię i bardzo dziękuję i cieszę się, że dostałam szanse od losu, aby ją przeczytać ����������❤❤
Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze kiedyś jakieś opowiadanie związane z młodym pokoleniem, a tym czasem dozobaczenia (zaraz zaczne czytac twojego drugiego bloga) ;)
Sonixxx ;****
Cześć :) Jak widzisz jestem tu nowa i bardzo żałuję, że odkryłam to opowiadanie tak późno i nie mogłam wcześniej wraz z innymi niecierpliwie oczekiwać nowych rozdziałów i na bieżąco komentować postów :( Jest mi bardzo przykro, że historia tak szybko mi przeleciała. Wszystkich bohaterów pokochałam bardzo mocno i po trochu w każdzym starałam się odnaleźć jakieś swoje cechy i wydaje mi się, że najbardziej przypominam Albusa i Rose. Nie okazuje tak otwarcie swojej troski o najblizych jak robil to Al za co mocno go pokochałam, za to że jest taki opiekuńczy ❤ Nie potrafię pisać długich komentarzy, wiem o tym doskonale dlatego pisanie pozostawiam lepszym od siebie, takim jak Ty. Chce tylko powiedzieć, że gdy czytałam GGG poczułam się znowu jak mała dziewczynka, która przynosiła kolejno wszystkie swoje skarby(ksiazki o Harrym Potterze) i siadala wygodnie w fotelu oraz sluchala jak czyta jej starszy brat lub mama popijajac kakao. Naprade bardzo Ci za to dziekuje ❤ Uważam, że od pierwszego rozdzialu budowalas tajemnice, ktorej napiecie wzrastalo przy kolejnym i kiedy bylam pewna, ze wiem co sie dzieje i o co chodzi Ty i tak mnie zaskakiwałaś :) Mam nadzieje, ze to nie koniec i kiedys jeszcze napiszesz cos o podobnej tematyce.
OdpowiedzUsuńKlara ;)
I po roku pisze tu znów;) dziękuję po raz kolejny za odskocznie... Najgorsze że w pracy się opierdzielalam bo czytałam xD wszystko napisałam w sumie rok temu ;) teraz miałam na celu choć trochę ci pokomentowac(ciezko jeśli wiesz co się stanie;() teraz muszę przyłożyć się do wioski czarownic :) bo do LLL zablokowałaś mi dostęp a nawet pierwszego rozdziału nie przeczytałam ;pp ciężko z czasem :) pozdrawiam serdecznie! ;*
OdpowiedzUsuńO jejku, piękne to, no nie mogę, że to już koniec. Przez ostatnie tygodnie zamiast spać, żyć i się uczyć czytałam tylko. Świetnie piszesz i bardzo fajnie czytało się tę historię. I jest milion razy lepszą wizją nowego pokolenia niż ta oficjalna. Serio, kozacka. Naprawdę nie ma nic dalej? Pozdrawiam bardzo.
OdpowiedzUsuńPrzecudnej urody epilog, będę twoje dzieło traktować jako prawdziwą kontynuacje hp a nie jakieś tam przeklęte dziecko. Z pewnością jeszcze tu kiedyś wróce i przeczytam od nowa :)
OdpowiedzUsuńCzytam to opowiadanie chyba 7 raz. Nie przesadzam, serio. Nie znam opowiadania o nowym pokoleniu, które było by takie dobre, realistyczne, śmieszne, a przede wszystkim piękne. Scor i Rose mieli najpiękniej budowaną relację, jaką kiedykolwiek widziałam w książce. Jo i James. Muszę przyznać, że nigdy za nimi nie przepadałam, ale nie zmienia to faktu, że bez nich ta książka była by niepełna. Al i Scar też są cudowni i chyba nie ma drugiej pary, która by tak do siebie pasowała. Cam i Lucy są po prostu prze uroczy razem z ich malutką Mary. Blake i Elizabeth umarli, bo jestem pewna, że nikt nie wyobrażał sobie ich dorosłych. Campbell nie mogła się przecież pomarszczyć! Jesse i Dakota nigdy do siebie nie pasowali, więc zdecydowanie na dobre im wszystko wyszło. Najlepszą parą i tak zostają Draco i Astoria. Kocham to czytać i teraz odczekam trochę czasu, żeby zapomnieć szczegóły i przeczytam to znów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Suzie
Droga Ginger totalnie uzależniłem się od GGG. Całość przeczytałem w ciągu trzech nocy.
OdpowiedzUsuńGdybym wiedział że kontynuacja jest tylko dla wybranych to nigdy bym nie zaczął.
Po co publikujesz jak nie chcesz żeby ktoś czytał to co stworzyłaś.
Żebrać o dostęp nie zamierzam.
LL nie jest kontynuacją, jest opowiadaniem o Lily, GGG jest opublikowane całe.
UsuńHej! Piszę ten komentarz, żeby powiedzieć, że jest to jeden jedyny blog, do którego wracam znowu po latach - myślę, że to zdecydowanie świadczy o świetnym poziomie literackim, Twoim wielkim talencie i tym, jak piękny jest świat i bohaterowie, których stworzyłaś.
OdpowiedzUsuńŻeby nie skłamać, wydaje mi się, że czytam to opowiadanie przynajmniej raz w roku od kiedy się zakończyło, a byłam tu już dużo wcześniej, w sumie jak zaczynałaś. Z niecierpliwością czekałam na każdy nowy rozdział i jest dla mnie niesamowitym odczuciem, gdy raz po raz tu do Ciebie wracam, a to opowiadanie mnie tylko na nowo, pozytywnie zaskakuje.
Chcę żebyś wiedziała, że bardzo żałuję, że nie dawałam Ci z każdym nowym rozdziałem znać, jak wspaniała jest Twoja historia i jak bardzo zawsze poprawiała mi nastrój. Myślę, że to niedopatrzenia nastolatki - mam nadzieję, że rozumiesz.
Teraz jednak, mając 23 lata, a nie 14, widzę, jak ważne jest, by autorów doceniać. Jest wielka szansa, że tego komentarza nigdy nie zobaczysz, minęła kupa czasu - jeśli tak się stanie to trudno, przynajmniej udało mi się przekazać, co chciałam.
GGG jest wielką częścią mojego dorastania, nawet nie wyobrażasz sobie, jak na mnie wpłynęło. Mam nadzieję, że więcej fanów HP się tu zaplącze i będzie miało przyjemność przeczytać Twoją pracę.
W skrócie - jesteś niesamowita i jestem Ci dozgonnie wdzięczna za GGG!!!
Twoja wielka fanka
Roxanne/Constance Jagger (kiedyś ;))
Droga Constance, pamiętam Cię bardzo dobrze! Dziękuje, to piekne co napisałaś :) ja dzis pracuję nad swoją pierwszą książką, która mam nadzieję wydać, a to opowiadanie po raz pierwszy dało mi nadzieję, że mogę profesjonalnie zająć sie pisaniem:) to opowiadanie i kilka osób takich jak właśnie Ty :) pozdrawiam Cie bardzo serdecznie!
UsuńKurde, miło tu wrócić po latach, ta historia nadal wyciska ze mnie łezki ale chyba tak to już jest, ze z milosci do HP nie da się wyleczyć 😅 Pamiętam jak czytałam to opowiadanie jeszcze w liceum, poprawiało mi humor za każdym razem. Trochę czuję niedosyt wiedząc, że jest jeszcze historia Lily ale no trudno. Serdecznie Cię pozdrawiam droga Autorko i życzę powodzenia z wydaniem książki, daj znać jak już się uda z chęcią przeczytam 😀
OdpowiedzUsuńMimi