Ginger Golden Girls

7 grudnia 2014

Rozdział XXXVI

Cześć!

Miał być post na Mikołajki, ale się nie udało, jest dzisiaj. Dzięki za głosy w ankiecie, spoko, będzie więcej Rose :D Jest też Leah, chociaż w tym rozdziale zabrakło Jessiego i Dakoty, ale obiecuję, że ich też będzie więcej niedługo. Muszę zaznaczyć coś na początku - pod koniec rozdziału jest opisana pewna sytuacja z dwójką bohaterów. Błagam nie szukajcie tam żadnych podtekstów, oni NIGDY nie będą mieć żadnego romansu! :)


Dzień, w którym Albus Potter odkochał się w Joanne Carter


                 Ciemne chmury zbierały się nad i tak ponurą już Anglią. Źle się działo. Mówiło się, że gdzieniegdzie zwykli ludzie zaczęli dostrzegać dziwne rzeczy i zwyczaje tajemniczych, śmiesznie ubranych ludzi. Niektórzy twierdzili nawet, że widzieli magię. Inni wprost mówili, że mieli z nią do czynienia i nie były to dobre doświadczenia.
                A wszędzie wkoło znikali ludzie. Bez śladu i wieści, słuch o nich ginął. W dodatku pełno obcokrajowców błąkało się po Wielkiej Brytanii, i wydawało się, że czują się tu jak w domu.
                Było już tylko jedno miejsce, gdzie życie biegło po staremu, swoim wyuczonym rytmem. W Hogwarcie echa wojny były wciąż odległe. Czasem tylko słyszeli, że ktoś nowy pojawił się w odgrodzonej części zamku, ale profesorowie dbali by uczniowie nikogo nie widzieli i zajmowali się nauką. Ci natomiast zajmowali się prawdopodobnie wszystkim poza nią.
- GRANT!!!
Czerwony na twarzy pierwszoroczniak przeciął korytarz, a zapalony lont wybuchowej świeczki dymił za nim jeszcze długo. Neville pokręcił głową. Miał tylko nadzieję, że zabawka rozpryśnie się na jego tyłku, choć właściwie nie do końca wiedział jak działają nowe gadżety Georga i Rona.
- Jestem dla nich za miękki – stwierdził Neville ruszając z miejsca. Zatrzymał się kawałek dalej i cały zesztywniał. Zawsze się jej bał. Teraz też na pewno na niego nakrzyczy. Już miał się odwrócić, gdy na korytarz na piątym piętrze napatoczyła się grupka Puchonów z ostatniej klasy i zaczęła przyglądać mu z zainteresowaniem. Rad nie rad, zapukał.
- Neville? – Norah otworzyła mu i natychmiast zrobiła zdumioną minę. Chyba wiedziała, że się jej boi.
- C-cześć – wyjąkał, czując, że robi się tak czerwony jak mały Grant.
- Tak? – zapytała uprzejmie.
- Mam sprawę…
Norah zrobiła jeszcze bardziej zdziwioną minę, ale odsunęła się i wpuściła go do środka. Neville wśliznął się do gabinetu i poczuł, że robi mu się gorąco. Norah nie urządziła go jak większość profesorów, którzy osobiste rzeczy trzymali w sypialni. W jej gabinecie wszędzie były rozłożone jej ubrania i szpargały, a na samej ich stercie – tu Neville przełknął głośną ślinę i odwrócił szybko, tak, że prawie urwał ścięgno w karku – leżał stanik. Z tego co zdołał zauważyć, niebieski i koronkowy. Na samą myśl zaschło mu w gardle.
- Neville? – głos Norah docierał do niego jakby z daleka.
- Co? Och, tak! – prawie podskoczył, gdy podeszła do niego bliżej. Z tej odległości była jeszcze bardziej przerażająca. Wlepiła w niego pełne wyczekiwania spojrzenie.
- Chodzi o to… - spróbował się skupić – Że jest konkurs!
Norah zrobiła minę, która miała ukryć potężne znudzenie.
- Ach, tak? – mruknęła bez zainteresowania. Neville pokiwał skwapliwie głową, a zamiast onieśmielenia poczuł chwilową złość.
- Tak, na syntezę magii. Dwie dziedziny mają stworzyć oryginalne połączenie.
- A co ja mam do tego? – zapytała z żalem w głosie. Neville poczuł, że znowu się czerwieni.
- No, pomyślałem… właściwie to nie ja, ale… Chodzi o to, że Tentakule…
- Neville, dobrze się czujesz? – przerwała mu zaniepokojonym tonem, obserwując jak się męczy. Neville odetchnął głęboko.
- Tak – powiedział najbardziej stanowczym głosem, na jaki było go stać – Chciałbym, żebyśmy wybrali dwoje uczniów i pomogli im stworzyć syntezę Zaklęć i Zielarstwa.
- Hmm… - Norah przechyliła lekko głowę w prawo, a Neville’a uderzyło, że jak tak robi to wygląda mniej strasznie – Sama nie wiem. Nie sądzisz, że to trochę… nudne?
Neville cały się zaperzył.
- Nudne?! Możesz stworzyć coś wspaniałego, przy okazji ucząc czegoś uczniów a ty uważasz…?!
- OKEJ – Norah uniosła ręce na znak, że się poddaje – Niech będzie. Stwórzmy jakąś odjechaną roślinę!
Neville patrzył na nią jeszcze przez chwilę badawczym wzrokiem, a potem skinął głową.
- To ja już pójdę…
Norah uśmiechnęła się uprzejmie.
                Gdy wyszedł na korytarz otarł strużkę potu. Zrobił parę kroków i natychmiast przerażająca myśl pojawiła się w jego głowie – jak on z nią wytrzyma następne parę miesięcy?!

                                                                      *

- Hervellowie. Od tego trzeba zacząć.
Rose i Scorpius pokiwali głowami, ale James chyba go nie słuchał, wpatrując się w okno klasy na czwartym piętrze. Albus podniósł gruby, zmurszały tom i pokazał im tytuł: „Księga zasłużonych absolwentów”.
- Tylko tu znalazłem to nazwisko.
- Coś ciekawego? – zapytał niedowierzającym tonem Scor. Al. Wzruszył ramionami i otworzył książkę gdzieś przy końcu.
- Helen Hervell – odczytał na jednej z pożółkłych kart – skończyła szkołę ponad czterdzieści lat temu. Założyła jakiś warsztat alchemiczny…
- Aha – powiedziała Rose, dając do zrozumienia jak pomocna jest ta informacja – Czy teraz już możemy przejść do MOJEGO planu?
James obudził się z zamyślenia i spojrzał na kuzynkę z figlarnym uśmiechem.
- Bardzo chętnie!
Rose wyglądała na zadowoloną, Scorpius też kiwnął głową, ale Albus przywołał ich do porządku, posyłając chłodne spojrzenia.
- Nie możemy tak po prostu włamać się do drugiej części zamku i zacząć wypytywać o Hervellów! Ktoś nas może przyłapać, albo…
- Pasowałbyś do Dakoty – wtrącił nagle James – Muszę was poznać…
Albus go zignorował.
- Nie chodzi o regulamin – wycedził przez zaciśnięte zęby – Tylko, że to nic nie da! Myślicie, że ktoś nam coś powie?
- Dobrze Mistrzu Intrygi! – warknęła Rose – Wymyśl coś lepszego. Tylko – tu spojrzała z pogardą na „Księgę zasłużonych absolwentów” – daruj już sobie szkolne wypisy.
Albus zmroził ją wzrokiem i zaczął przechadzać się po klasie.
- Hurrlington chce czegoś od tej rodziny… Muszą coś znaczyć. Tata na pewno wie kim są…
- Okej – powiedział z kpiną James – zbieram się i zacznę go gonić po świecie!
Nim Albus zdążył się odciąć, odezwał się Scorpius:
- A może tak się zbierzecie i przestaniecie kretyńsko zachowywać? – Rose i Potterowie spojrzeli na niego oburzeni – No co? Nikt nie ma żadnego pomysłu i tylko się głupio obrażacie!
- Więc może ty masz jakiś pomysł? – zapytała Rose z udawaną uprzejmością, w rzeczywistości podszytą jadowitą obelgą. Scorpius ją zignorował.
- Zapominacie, że Hervellowie to tylko jeden problem. A najbardziej palącym jest to, że mamy tu szpiega!
Reszta zamilkła. Miał rację, w Hogwarcie był niebezpieczny obcy, który miał z pewnością złe zamiary i działał na korzyść Hurllingtona.
- Skupmy się na tym – zgodził się Albus – Trzeba wyśledzić kto wymyka się do zamkniętej części zamku, albo…
- Albo postawić wszystko na jedną kartę! – zawyrokowała Red. Chłopcy spojrzeli na nią z mieszaniną zdumienia i strachu – Jakoś nie sądzę, żeby szpiegiem był jakikolwiek uczeń, który chodzi tu od kilku lat. Trzeba przyjrzeć się nowym osobom…
- Kogo masz na myśli? – zapytał chłodno Scorpius.
- Iana Warrena – odpowiedziała od razu, a po chwili dodała ciszej, ale z równą pewnością – I Elizabeth Cambell…
Scorpius uśmiechnął się triumfalnie i spojrzał na nią lodowato.
 - Zaręczam ci…
- Och, więc tak świetnie ją znasz? – zapytała znowu słodkim i przerażającym głosem jednocześnie. Scorpius wyglądał jakby modlił się o cierpliwość.
- HEJ! – zawołał Albus, wyciągając ręce na znak protestu – Później obgadacie wasze problemy w związku.
James uniósł wysoko brwi, a Rose i Scorpius, w ogóle niezmieszani powiedzieli jednocześnie:
- Nie jesteśmy w związku.
Albus wyglądał jakby siłą woli powstrzymywał się od spojrzenia w sufit.
- W KAŻDYM RAZIE – wycedził, wyprowadzony z równowagi, co wyraźnie bawiło Jamesa – ustalmy jakiś plan. Może być kompromisowy – dodał natychmiast, widząc, że Rose otwiera usta – Ja i James będziemy uważnie obserwować korytarze, zwłaszcza ten, na którym jest przejście do drugiej części zamku. A wy – rzucił w kierunku sztyletujących się wzrokiem Red i Scora – możecie trochę powęszyć wokół nowych.
- Elizabeth… - zaczął Scorpius, na co Rose zaczęła gwizdać.
- Stary – przerwał mu James, zerkając na Red – Może i jest w porządku, ale cała szkoła słyszała jak wyśpiewywała elegie na cześć Hurllingtona i Ankdala. Nie zaszkodzi ją wybadać.
Scorpius ważył przez chwilę jego słowa, a potem niechętnie skinął głową. Rose zacmokała, ale Albus zmiażdżył ją spojrzeniem, więc nie skomentowała tego.
- Ja się powłóczę za Warrenem. Mam nadzieję, że jest niebezpieczny! – ucieszyła się, a kiedy trzy pary oczu wlepiły w nią wściekłe spojrzenia dodała szybko – To znaczy tajemniczy!
- No to do dzieła – powiedział Al bez entuzjazmu, a reszta też zrobiła posępne miny.
Od kiedy tu weszli wiedzieli, że czegoś tu brakuje. I choć przyjęli milczący front i nie mówili nic na temat Jo, każdemu z nich brakowało radosnego podrygiwania jasnej czupryny, za każdym razem, gdy natknęli się na jakiś trop, lub wpadli na nowy pomysł. W podłych nastrojach opuszczali klasę na czwartym piętrze.

                                                                              *

                Wrzesień miał się ku końcowi, a radosne oczekiwanie ogarnęło cały zamek. Pierwszy w tym sezonie mecz Ravenclaw – Slytherin miał się odbyć w ostatni weekend miesiąca i nawet posępni aurorzy, którzy mimo obietnicy McGonagall, że będą niewidoczni, wciąż rzucali się w oczy, nie byli w stanie zepsuć podnieconej atmosfery. Tym bardziej, że był to nie byle jaki mecz, ale spotkanie, które ze względu na dwoje szukających, budziło zawsze największe emocje. Rose i Scorpius byli w tych dniach jeszcze większymi gwiazdami niż zwykle.
- Och, więc muszę tam iść? – pytała Elizabeth przy śniadaniu, przywracając Scora na ziemię.
- Nie chcesz mnie zobaczyć w glorii chwały? – zapytał, udając oburzenie. Elizabeth wzruszyła ramionami. Malfoy szybko jednak przestał zwracać na nią uwagę, bo do Wielkiej Sali wkroczyła Rose, już w szacie do Quidditcha i jak zwykle z rozpuszczonymi włosami, które nadawały jej jeszcze więcej animuszu.
- Więc Weasley jest w drużynie Ravenpuffu? – zapytała obojętnie Elziabeth.
- Ravenclawu – mruknął, siedzący naprzeciw nich Blake, ale Elizabeth obdarzyła go tylko pogardliwym spojrzeniem, więc wrócił do swojej jajecznicy.
-  Jest najlepsza – powiedział Scorpius, nie spuszczając z niej wzroku. W tym momencie słabo pamiętał o co się ostatnio kłócili i czemu był na nią zły. Ale Rose nie zwracała na niego teraz uwagi i zapragnął jak najszybciej znaleźć się na stadionie.

                Tymczasem przy stole Krukonów podniecenie sięgało zenitu.
- Trzysta do dwudziestu! Zmiażdżycie ich!!! – darł się jakiś dryblas z piątej klasy. Albus opadł na miejsce koło Rose, udając, że go nie słyszy. Zapomniał jednak, że od jakiegoś czasu nie może ot tak sobie siadać do śniadania.
- Al!
- Cześć Albus!
Dwie siódmoklasistki, które już kilka razy zagadywały go w Pokoju Wspólnym, usiadły naprzeciw niego, uśmiechając się wyjątkowo szeroko. Rose zmrużyła oczy.
- Eee, cześć – mruknął, gorączkowo szukając w myślach ratunku.
- Chciałyśmy ci życzyć powodzenia! – oznajmiła jedna z nich, blondynka.
- Nie, żeby było ci potrzebne! – stwierdziła druga, brunetka.
Pierwsza spojrzała na nią chłodno.
- Ale chyba wypada życzyć najlepszemu zawodnikowi powodzenia!
- JA tam myślę, że sam ich rozwali – powiedziała brunetka puszczając mu oko. Al zaczynał czuć jak pieką go policzki.
- Eee… - powiedział błyskotliwie. Oczy Rose zwęziły się tak, że ledwo było je widać spod powiek.
- I tak będę trzymać kciuki! – oświadczyła blondynka, trącając koleżankę łokciem.
- Ja już zaczęłam przygotowywać niespodziankę po wygranej! – odparła brunetka. Albus stwierdził, że jest mu obojętne czy nadejdzie ratunek, czy trafi go piorun. W tym momencie było to dla niego to samo.
- Cześć. – usłyszał za sobą i prawie skręcił szyję, obracając się błyskawicznie za siebie. Scarlett zatrzymała się nad nimi i patrzyła gdzieś w okolicach ucha Albusa płochliwym wzrokiem.
- Scar! – zawołał z nieopisaną radością, nie przejmując się siódmoklasistkami, które wlepiły w nią mordercze spojrzenia, ani Rose, która nie zwróciła na przyjaciółkę uwagi, wpatrując się w siedzące naprzeciw niej Krukonki w przerażającym milczeniu.
- Chciałam ci życzyć powodzenia – wydukała Scarlett, wciąż patrząc gdzieś w około jego twarzy. Na jej policzkach pojawiły się nagle dwa wielkie rumieńce i Albus miał ochotę nią potrząsnąć. Ale był zbyt wdzięczny za to, że po raz kolejny go uratowała, więc nie zwracając uwagi na blondynkę i brunetkę, ani w zasadzie całą Wielką Salę, wstał i objął Scarlett, a potem obrócił się z nią kilka razy.
- Co ty wyprawiasz? – burknęła, gdy postawił ją na ziemi.
- Dziękuję za wsparcie – powiedział z szerokim uśmiechem, a potem stwierdzając, że świetnie wybrnął, wyszedł z sali. Scarlett w najwyższym zdumieniu opadła na miejsce, które zwolnił, jeszcze przez chwilę nie dostrzegając tego, jak wiele sztyletujących spojrzeń było wymierzonych w jej stronę.
                Tymczasem Red, która nie widziała co się przed chwilą stało, otworzyła w końcu szerzej oczy, wstała i powiedziała głośno do blondynki i brunetki:
- Ależ jesteście żałosne. Pewnie nikt was nie chce, jak tak toczycie ślinę, co? Ale słyszałam, że Hagrid ma samotne hipogryfy, może z nimi byście spróbowały?
Patrzyła na nie jeszcze chwilę, czekając na odpowiedź, ale chyba odebrało im mowę, bo tylko wpatrywały się w nią na wpół wściekłe, na wpół upokorzone, więc Rose pomachała Scarlett i odeszła za Albusem.
               
                Mecz się zaczął. Slytherin natarł już od samego początku i fani Krukonów wcisnęli się w fotele ze strachu. To byli fani. Fanki miały ważniejsze zmartwienia.
- Więc… - Scarlett prawie poskoczyła, gdy usłyszała głos przy swoim uchu, bo siedziała sama. Ze zdumieniem zobaczyła koło siebie Liv Berkley, koleżankę z roku, z którą rzadko rozmawiała i jej przyjaciółkę Karen.
- Potter w końcu zwrócił na ciebie uwagę? – powiedziała szyderczo Liv – No cóż, chyba doszedł do wniosku, że po tylu latach da szansę twojej obsesji.
Koleżanka Liv zaśmiała się złośliwie. Scarlett znowu oblała się rumieńcem i poczuła, że ręce zaczynają jej drżeć.
- Spadaj, Liv! Jesteś zazdrosna, czy co?
Berkley wykrzywiła usta w pogardliwym uśmiechu.
- Niby o co? Nawet jeśli Al się tobą zainteresował, to na pewno na pięć minut!
- Nikt się nikim… Wiesz co? – Scarlett miała już dość nowych fanek Albusa i tej sytuacji – Myślę, że tylko ty mu się podobasz! Och tak! – dodała z kpiną, gdy Liv otworzyła usta ze zdumienia – Jesteś taka ładna i fajna, Al cały czas o tobie mówi!
Liv nie miała pojęcia jak zareagować na tę zaczepkę, więc tylko posłała jej ostrzegającą minę, skinęła na swoją koleżankę i wróciła na miejsce. Scarlett zatrzęsła się ze złości. Nie dość, że ją odrzucił to jeszcze musi znosić jego szurnięte fanki! Chyba faktycznie powinna o wszystkim zapomnieć… - Myślała, nie zwracając uwagi na to, co działo się w powietrzu.
                A tam trwała wojna.  Slytherin prowadził czterdzieści do zera, ale mało kto zwracał uwagi na ścigających. Rose i Scorpius ścigali się z taką pasją i zapamiętaniem, chociaż nawet nie wiadomo było, czy widzą znicza.
- Stać cię na więcej, kochanie! – wołała Rose, wyprzedzając go o cale.
Scor prawie spadł z miotły. Rose tak rzadko okazywała uczucia, że zawsze dostawał świra, gdy pokazywała mu jak jej zależy.
- Ciebie też, wiewiórko! – odkrzyknął. Rose uśmiechnęła się szeroko i oboje jeszcze bardziej przyspieszyli. To był ich żywioł, prędkość, niebezpieczeństwo i rywalizacja. Żadne nie odpuszczało, liczyło się tylko zwycięstwo.
                Ravenclaw zaczął odrabiać stratę, gdy Red i Scor zamarli w tym samym momencie, a potem rzucili się w kierunku bramki Slytherinu, gdzie złoty znicz zataczał leniwe kręgi. Rose była bliżej. Ale Scorpius przegrał już z nią dwukrotnie i nie zamierzał ponownie.
- Weasley, tylko się nie obrażaj! – krzyknął. Rose z oczami utkwionymi w złotym punkcie, zawołała przez ramię:
- Niby za co?!
Scorpius nie odpowiedział. Zamiast tego poderwał miotłę i skręcił tak, jak Red nigdy by się nie spodziewała. Teraz był nawet dalej od znicza… Trybuny wstrzymały oddech, Rose już uśmiechała się radośnie, gdy… znicz zmienił kierunek. Odbił się od słupków i wpadł prostu w ręce Malfoya. Zielony sektor zawył triumfalnie, drużyny zleciały ze swoich stanowisk a Scorpius wpatrywał się w Rose. Wyglądała jakby chciała go zabić.
- Mówiłem, żebyś się nie obrażała! – krzyknął, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu. Red wycelowała w niego palec, wciąż wisząc w pozycji, w której się zatrzymała.
- Zaczarowałeś go! – zawołała oskarżycielsko. Scor popukał się głowie.
- Latał pięć minut w kółko, to było oczywiste, że zaraz zmieni kierunek! Mógł tylko polecieć w drugą stronę… - Rose patrzyła na niego z nienawiścią, a on śmiejąc się od ucha do ucha podleciał do niej i pociągnął za witki jej miotły. Ramię w ramię zlecieli na boisko.
- Chcę nagrodę – oznajmił Malfoy szczerząc zęby.
- Co?! – warknęła Rose. Drużyna Slytherinu zbliżała się do nich, żeby pogratulować Scorpiusowi,  więc dodał szybko:
- Chcę buzi!
I schylił się w jej stronę, a potem…
- AU! – zgiął się w pół, gdy trafiła go w żołądek, a potem z nosem wycelowanym w niebo odwróciła się i odeszła w kierunku szatni. Scorpius zaklął głośno.

                                                                              *

                Jo przysypiała na fotelu w Pokoju Wspólnym. Przez całe popołudnie zastanawiała się czy powinna pójść do Albusa i dodać mu otuchy po meczu, ale nie wiedziała czy powinna. Myślała nad tym tak intensywnie, że rozbolała ją głowa i poczuła się zmęczona. Ze snu wyrwał ją wybuch głośnego śmiechu tak, że prawie zerwała się na równe nogi.
                Rozejrzała się uważnie po Pokoju Wspólnym i znalazła źródło hałasu, który ją obudził. Siódmoklasiści z Jamesem na czele grali w karty i co chwilę wybuchali głośnym śmiechem. Jo wbiła się w fotel i utkwiła w nich wzrok. Byli tacy beztroscy. Jak ona im tego zazdrościła! Spojrzała na Jamesa i jej ciało przeszył prąd. Tak długo nie myślała o nim w ten sposób. Ale teraz… był taki przystojny, a gdy się uśmiechał nie można było też się nie roześmiać. Nagle przypomniała sobie co obiecała Rose tego lata i całe to chwilowe szczęście wyparowało.
                No tak, była to winna Albusowi. Poza tym przecież nie ma nastroju na… na romanse! To jest przeszłość, ona i James to prze… Wstała z fotela. Już sama myśl o tym, że między nimi nic nie będzie, była dla niej bardziej straszna niż ponowne zamknięcie w ciemnej celi.
                James na moment oderwał wzrok od kart i rozejrzał się po salonie, aż jego wzrok natrafił na Jo. Wstawała właśnie z fotela i patrzyła prosto na niego. Ale było w jej wzroku coś, czego dawno nie widział. Był pewny, że się spłoszy, ostatnio ciągle uciekała, ale ona stała i patrzyła na niego, jakby go dawno nie widziała.
- Carter! – zawołał głośno, a wszyscy siedzący przy jego stoliku poszli za jego wzrokiem, a potem wymienili się znaczącymi spojrzeniami.
                Jo zrobiła kilka kroków w jego kierunku. Było tu tylu ludzi, nie miała ochoty z nimi rozmawiać… Ale był też tam James.
- W co gracie? – zapytała nerwowo, zatrzymując się blisko Jamesa, jakby tylko jemu mogła ufać.
- W pokera! – odpowiedział jej szybko Fabian, przyglądając jej się ciekawie.
                Jo obrzuciła szybkim spojrzeniem resztę towarzystwa i znowu przysunęła się do Jamesa. Było tu jeszcze trzech jego kolegów i dwie koleżanki z roku, a teraz wszyscy zgodnie się na nią gapili.
- Siadaj! – zawołał Sebastian machając ręką w bliżej nieokreślonym kierunku – Nauczymy cię!
- Umiem grać w pokera – odparła Jo z godnością, na co wszyscy parsknęli śmiechem.
- Ho ho! – wołał Fabian – W takim razie pokaż co potrafisz!
Jo poczuła nagłą panikę, ale zdołała ją opanować. Oni nie chcą jej o nic wypytywać. Chcą z nią zagrać. Spojrzała jeszcze na koleżanki Jamesa, ale miały zachęcające miny i patrzyły na nią z uprzejmym uśmiechem. Potem zerknęła jeszcze na niego samego i na chwilę zapomniała, że są tu inni. James patrzył na nią tak, jak mały chłopiec na latającą miotłę.
- Okej – powiedziała bez zastanowienia.
                Sebastian wychylił się na swoim fotelu i wyciągnął różdżkę, żeby przywołać najbliższe krzesło, ale jedna z dziewczyn złapała go za rękę.
- Ten stolik jest za mały. Musimy znaleźć większy, albo usiądę z Jackie…
- Nie trzeba – oznajmił pewnie James, a potem chwycił Jo za rękę i pociągnął tak, że wylądowała na jego kolanach.
- Potter! – zawołała gniewnie.
- Carter!
Reszta parsknęła śmiechem, a Jo poczuła się nagle luźnie i lekko. Koledzy Jamesa szybko przestali zwracać na nich uwagę, gdy wrócili do gry, a ona ze zdumieniem stwierdziła, że wcale jej przeszkadza, że siedzą tak blisko. Choć z drugiej strony to zawsze tylko przy nim tak się czuła.
- Twoja kolej, ja nie podpowiadam! – powiedział jej do ucha, przekazując karty, a ją po raz kolejny przeszedł dreszcz, gdy musnął kawałek jej skóry przy uchu. Kiwnęła tylko głową.
                Grali i śmiali się, a Jo miała wrażenie, że twardy supeł, który miesiącami ściskał jej żołądek, zaczął się rozluźniać. Inni ludzie już jej tak nie przeszkadzali. W pewnym momencie ręka Jamesa wylądowała na jej brzuchu, obejmując ją ściślej i Jo uśmiechnęła się kątem ust. Tak było dobrze.
- Niech was! – zawołał Fabian godzinę później, wpatrując się ze złością w Jo i swoje koleżanki – Ograły nas! – dodał ze zdumieniem. Reszta chłopców z obrażonymi minami zaczęła wstawać od stołu. Chwilę później zostali tylko Jo i James.
- Jest już wolne miejsce – odezwała się Jo, obracając w jego stronę.
- Wiem – powiedział James, trzymając ją mocno. Zaśmiała się.
- Dzięki – powiedziała jeszcze.
- Za co?
Jo wyswobodziła się z jego uścisku tak, żeby móc go zobaczyć, a potem nachyliła się i pocałowała go w usta. Krótkim, słodkim pocałunkiem, bez poruszania ustami i bez namiętnych gestów. A potem wstała i uśmiechnięta ruszyła do dormitorium.
                A James ze szczęścia prawie zwariował.

                                                                      *

                Na szczycie Wieży Astronomicznej powiewał lekki wiatr, ale wieczór wciąż był przyjemny i ciepły.
- Nadal siedzi obrażona? – pytał chłodno Scorpius Ala. Ten tylko kiwnął głową, przyglądając się starej skrytce.
- Powiedziała, że jesteś oszustem i poszła pisać epitafium na twój pogrzeb.
Scorpius spojrzał w niebo.
- Twoja kuzynka jest szurnięta.
Albus uniósł wysoko brwi.
- Bo twoja dziewczyna to jest normalna?
Scor wykrzywił się złośliwie.
- Nie potrafi przegrywać.
- Oczywiście, że nie – powiedział Al – Pomyśl kim jest jej matka, o ojcu chrzestnym nie wspomnę… Rose musi być we wszystkim najlepsza i zawsze grać pierwsze skrzypce.
Scorpius rozzłościł się jeszcze bardziej.
- W związku to dość głupia cecha!
Albus pokiwał głową.
- Wiedziałeś na co się piszesz…
Scor prychnął cicho, jakby poważnie w to wątpił. Pokręcił jednak szybko głową, odganiając złe myśli.
- Dawno nie śpiewałeś o Carter – zauważył, przyglądając się Potterowi. Al wzruszył ramionami.
- Ona nie chce mojej pomocy…
- Pomocy? – powtórzył zdumiony Scor – Stary, zazwyczaj myślałeś o niej inaczej – dodał sugestywnie. Albus zamyślił się.
- Ona nie jest dla mnie – powiedział po długiej chwili – Chyba wolę mniej… samodzielne dziewczyny.
Scorpius uniósł brwi jeszcze wyżej.
- Ten dzień przejdzie do historii! – zawołał z ironią. Albus spojrzał na niego pytająco – Jako dzień, w którym Albus Potter odkochał się w Joanne Carter!
Al parsknął śmiechem.
- Piłeś coś wcześniej? – zapytał teatralnie.
- Nie – odparł Scorpius i jego wzrok natychmiast powędrował do skrytki – Ale jeśli nalegasz…

                                                                      *

                Leah Leander była typem samotniczki. To wiedzieli wszyscy. Mało kto wiedział jednak, że ostatnimi czasy przestała się wzdrygać na myśl o międzyludzkich kontaktach. Ten głupi Krukon chyba trafił ją jakimś zaklęciem! Ciągle miała przed oczami jego irytującą twarz. Jakby tego było mało, wszędzie go widywała. Na lekcjach, na korytarzach… I to jego „wilczku”! Musiała coś z tym zrobić. I nawet wiedziała co.
                Wymknęła się ze swojej wieży późnym wieczorem. Nigdy nie stanowiło to dla niej wielkiego problemu. Założyła plecak na obydwa ramiona i przelazła przez dziurę za portretem. Już nie mogła się doczekać miny Weasley’a.
                Cicho, nie zapalając różdżki dotarła do Wieży Ravenclawu i za drugim podejściem odgadła hasło kołatki. Wyciągnęła rękę, by pchnąć drzwi, gdy…
- STAĆ! – Leah jęknęła głośno. Tylko nie ona…
Dakota maszerowała wściekle przez korytarz, w piżamie w sowy i puchatych bamboszach.
- Scott, co ty tu robisz? – zapytała Leah z rezygnacją. Dakota dotarła do niej szybko i zmrużyła groźnie oczy.
- JA?! To ty wałęsasz się, jak zwykle… po nocy! Co tu robisz?!
Leah wzruszyła ramionami.
- Chciałam się zemścić.
- CO takiego?!
Leah spojrzała w niebo.
- Pewien kretyn za mną łazi. Chciałam go wystraszyć tak, żeby przestał.
Dakota wpatrywała się w nią jakby nie mogła uwierzyć w ludzką złośliwość.
- W jaki sposób? – zapytała wahającym tonem, nie do końca wiedząc czy chce poznać odpowiedź. Leah wyszczerzyła zęby i poklepała się po plecaku.
- Mam nakręcaną zjawę. Raz ją widzisz i odechciewa ci się śledzenia ludzi po zmro… wczesnym rankiem.
Dakota zagryzła wargi.
- Marsz. Do. Swojego. Dormitorium. Leander.
Leah uniosła rękę jakby zgłaszała się do odpowiedzi.
- A mogę tylko nastraszyć Weasley’a i wtedy wrócić? Możesz mi odebrać zylion punktów! – dodała zachęcająco. Dakota zerknęła na najbliższą ścianę, jakby chciała uderzyć w nią głową.
- NIE.
- Świetnie – warknęła Leah, a potem odwróciła się i bez słowa odeszła. Dakota ruszyła za nią.
- Gryffindor traci dwadzieścia punktów! – zawołała do jej pleców.
Leah wzruszyła ramionami. Wolałaby stracić wszystkie punkty Gryffindoru, żeby tylko ten pajac przestał za nią łazić. Ten pajac o niesamowitych niebieskich oczach. Pajac z wyjątkowym uśmiechem… Pajac.

                                                                     *

                Hermiona zacierała ręce na myśl o swoim podstępie. Neville i Norah zaczęli pracę nad konkursem, a ona planowała ich wesele. Ale kiedy tak myślała o tej ich pacy, coś innego zrodziło się w jej głowie. Od kiedy to Hermiona Granger nie bierze udziału w konkursach? Synteza magii… To brzmi jak wyzwanie. Wyzwanie dla niej!
                Zaczęła chodzić po gabinecie coraz szybciej. Mogłaby stworzyć coś wielkiego, tak na pewno byłaby znowu najlepsza, może nawet dostałaby pięćdziesiąt punktów dla… Och, nie, już nie jest w szkole. Więc po prostu byłaby znowu najlepsza! Ta myśl zakiełkowała w niej i nie mogła się jej pozbyć.
                Synteza… Z czym można by połączyć Transmutację… Odpowiedź nasunęła jej się od razu, choć wywołała w niej tylko przerażenie. Przecież oni się pozabijają. Ale z drugiej strony… dla dobra nauki…
Puk. Puk. Pu…
- Granger?
Draco otworzył oczy ze zdumienia. Hermiona uśmiechnęła się uprzejmie.
- Mogę wejść?
- Chcesz mnie zaatakować?
Spojrzała w sufit, nie mogąc się powstrzymać.
- Tak, dlatego zapukałam.
Draco posłał jej lodowate spojrzenie, a potem odsunął się i wpuścił ją do środka.
- Więc tak wygląda twój gabinet… - zauważyła Hermiona, rozglądając się ciekawie, póki chłodny wzrok Malfoy’a nie przywrócił jej do porządku.
- No więc… - zaczęła – Mam dla ciebie propozycję.
- Nie ma mowy – powiedział natychmiast, zakładając ręce na piersi.
- Nawet nie wiesz o co chodzi!
- O co chodzi? – zapytał z teatralną uprzejmością.
- Beauxbatons organizuje konkurs na syntezę magii. Trzeba połączyć…
- Nie zgadzam się.
Hermiona prychnęła wściekle.
- Malfoy, choć raz mógłbyś…
- Granger, naprawdę chcesz ze mną pracować? – zapytał zdumiony. Hermiona wzruszyła ramionami.
- To prestiż dla szkoły, jeśli oczywiście pokonamy Neville’a i Norah…
Draco drgnął.
- Johnson i Longbottom pracują razem?
Hermiona skinęła głową.
- To duża szansa dla uczniów i…
- Zgadzam się – powiedział szybko, w ogóle jej nie słuchając. Hermiona wytrzeszczyła oczy.
- Zgadzasz? Będziemy razem pracować?
Draco pokiwał głową ze zniecierpliwieniem.
- Tak, możesz dla mnie pracować.
- Z TOBĄ!
Malfoy wzruszył ramionami.
- Jutro w moim gabinecie?
- W moim! – zawołała, wyprowadzona z równowagi. Draco pokiwał głową.
- A więc zapraszam o siedemnastej.
Hermiona posłała mu druzgocące spojrzenie i wyszła, trzaskając drzwiami.

                                                                              *

                Rose boczyła się na Scorpiusa przez równy tydzień. Udawała, że go nie widzi w czasie lekcji, albo na korytarzach, a gdy jej się to nudziło, głośno go obrażała. Ale w końcu stwierdziła, że Malfoy’a przestaje to irytować, a ona sama za nim tęskni. Więc w niedzielny wieczór wymknęła się ze swojej wieży i udała do lochów. Nie zwracając uwagi na zainteresowanie, jakie wzbudziła w Pokoju Wspólnym Slytherinu, przecięła go i stanęła pod drzwiami sypialni Scorpiusa, a potem pchnęła je lekko.
                Leżał na łóżku i przerzucał leniwie podręcznik do Transmutacji.
- Znajdzie się tam trochę miejsca dla mnie? – zapytała głośno Red. Scor najpierw zrobił zdumioną minę, potem uśmiechnął się kątem ust i trochę odsunął, ale patrzył na nią jakoś dziwnie.
                Rose przysiadła na skraju jego łóżka.
- Być może nie zaczarowałeś Złotego Znicza – powiedziała ugodowo, wciąż chłodnym głosem. Scorpius tylko prychnął.
- Myśl sobie co chcesz – powiedział spokojnie. Red drgnęła.
- Jest ci to obojętne?
Scor podniósł się do pozycji siedzącej.
- Chyba tak – stwierdził z żalem – Spędziłem pół roku próbując cię przekonać, że już nie gramy przeciwko sobie. Ale ty potrafisz tylko rywalizować! Więc, myśl sobie co chcesz!
Red zastanawiała się chwilę nad jego słowami.
- Co masz na myśli?
Scorpius znowu prychnął.
- To, że zachowujesz się jak dziecko! Ciągle wszczynasz kłótnie, nie potrafisz przegrywać, jesteś zazdrosna bez powodu i… męczy mnie to Rose.
Red siedziała chwilę w milczeniu, a potem powiedziała zimnym, wyzutym z emocji głosem:
- Chcesz coś jeszcze dodać?
Scorpius patrzył na nią ze strachem, ale powiedział:
- To ty dostajesz palpitacji na myśl o tym, że twoja rodzina mogłaby się o nas dowiedzieć. A to chyba znaczy, że aż tak ci nie zależy, prawda? Ostatni tydzień spędziłaś zachowując się jak mój wróg… A od początku wolisz się kłócić niż dogadać. Nie jestem święty, Rose – dodał nagle, z płonącym wzrokiem – I Merlin mi świadkiem, że mógłbym wskoczyć za tobą w ogień. Ale nam nie wychodzi. Nigdy nie wychodziło.
Oczy Rose zrobiły się szkliste, ale zdołała się opanować.
- Masz rację.
Scorpius wyglądał, jakby dostał w policzek. Nie to chciał usłyszeć. Ostatnią siłą woli pokiwał głową. Red wstała i nie patrząc na niego podeszła do drzwi. Wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć. Scorpius też otwierał usta.

                Ale chwila minęła, Red otworzyła drzwi i wyszła, a Scorpius został sam. 

26 komentarzy:

  1. Świetny rozdział , coraz więcej Jo i James'a <3 Tylko szkoda Red i Score'a i mam nadzieje że do siebie wrócą, oczekuje z niecierpliwością na nowy rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że z Jo jest coraz lepiej. Ona musi być z Jamesem, przecież tak świetnie do siebie pasują <3 Podobała mi się ta scena z Nevillem i Norah, to zakłopotanie Nevilla :D Ciekawi mnie współpraca Hermiony i Draco, szczerze to nie wiem jak oni się dogadają. Nie będą razem? Uff... kamień spadł mi z serca, nie za bardzo przepadam za tym paringiem. Nie to co Rose i Scorpius ich to kocham,wielka szkoda że im to nie wyszło :( Ale mam nadzieję, że jeszcze może kiedyś jak Rose dorośnie będą razem.
    Pozdrawiam, Gabi ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, nie ma mniej dziwacznego paringu niż Dramione :P

      Usuń
  3. Wspaniały rozdział! Coraz więcej Jo i Jemsa z czego się bardzo cieszę. Fajna tez była scena z Nevilem i Norah. To zakłopotanie Nevila bylo talie urocze! <3
    Czekam na więcej scen Jo&James
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabieram sie do czytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to Rose i Scorpius zerwali!? Niech ona dorośnie, bo inaczej nigdy nie będą zyli w pokoju!
      ,,Neville i Norah zaczęli pracę nad konkursem, a ona planowała ich wesele" - hahahaha - Hermiona mnie rozwaliła! Neville zdaje sie bac Norah, a nie zwracac na nią uwagę w innym sensie xD.
      Ciekawe, co by zrobil Louis, gdyby plan zemsty Leah doszedl do skutku. Ale nie- Dakota musi oczywiscie pilnować, żeby wszyscy przestrzegali regulaminu! :/
      Albus przestal interesować sie Jo? Wątpię, aby wytrzymał tak długo, ale trzymam za niego kciuki, bo wolałabym, gdyby Carter byla z Jamesem. Albua wydaje mi się dla niej...za grzeczny? ;)
      Jestem ciekawa wspólpracy Hermiony i Draco! Wyjdzie cos z tego wg?
      Pozdrawiam i czekam na kolejny!!! :D

      Usuń
    2. Cóż Louis raczej by się nie przestraszył nakręcanej zjawy, za to bardzo ucieszył z obecności Leah w nocy w swoim dormitorium :P

      A Albus od dawna odkochuje się w Jo, więc mam nadzieję, że żadnego comebacku nie będzie :P

      Usuń
  5. Super rozdział... Cieszę się, że Jo dochodzi do siebie, a scena, że dziewczyny wygrywają w pokera z chłopakami super... Szkoda, że Rose i Scorpius nie są już razem, ale mam nadzieję, że nie długo będą... Pozdrawiam i życzę dużo weny, Nikita

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Szkoda, że Leah nie udało się przemknąć. Ciekawi mnie jak by się to potoczyło. Choć Louis nie wydaje mi się bojaźliwy, przecież ma tak "innych" rodziców. Jest lepiej przystosowany pod tym względem od innych. Scor i Red? Uważam, że przyda im się mała przerwa. Czasem na związek trzeba popatrzeć z rezerwą. No i prawdziwa BOMBA. Hermiona i Draco. Uwielbiam ich połączenie (ale broń Merlinie, nie w sensie romansów, co to to nie). I to szybie zdecydowanie Malfoya gdy usłyszał, że nie są jedynymi nauczycielami startującymi w konkursie. Rywalizacja to jedno z jego imion. :)

    MiMiK

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo ! Nie spodziewałam się, że nowy rozdział będzie tak szybko. Miłe zaskoczenie :).
    I nie spodziewalam się też, że Albus tak szybko odkocha się w Jo. To baardzo miłe zaskoczenie ;). Jednak wyczuwam, że nie przeszło mu tak do końca i minie jeszcze trochę zanim naprawdę się odkocha . Szkoda, że nie było w ogóle Jessiego i Dakoty, ale skoro obiecujesz że będą w następnym rozdziale to będę cierpliwie czekać ;).
    Koniec bardzo mi się nie podoba :( Dlaczego Rose i Scorpius nie są już razem? To była moja ulubiona para i teraz mi smutno.. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys i niedługo do siebie wrócą.
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nn :)

    Nowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rose i Scor nie są już razem bo im nie wyszło :/ Tylko on starał się w tym związku i miał dość. Ale to nie oznacza, że już nic do siebie nie czują :)

      Usuń
  8. Stara Jo prawie wróciła! Niestety mam takie dziwne przeczucie, że zaraz znowu będzie ta nowa, bojąca się wszystkiego, flegmatyczna Jo...
    To jak grała w pokera z Jamesem i jego znajomymi było najwspanialszą sceną w tym rozdziale :)
    Szkoda, że Dakota przyłapała Leah:( Miałam ogromną nadzieję dowiedzieć się co dokładnie wymyśliła z tą zjawą.
    Hermiona i Draco będą pracować razem?! Nie mów mi tylko, że jako uczniów wezmą Red i Scorpiusa! !!
    Przecież gdyby tak się stało to wybuchłaby wojna jeszcze gorsza niż ta z Ankdalem ( nie pamiętam jak się to pisze)!!!
    Trochę przykra ta scena na koniec rozdziału :(
    Czy Al już nie kocha Jo?! Jeśli tak jest to powinien znaleźć sobie jakąś dziewczynę(najlepiej Scarlett) żebu Jo spokojnie migła być z Jamesem. Niestety wiem, że u Ciebie nie ma tak łatwo i zaraz się wszystko popsuje...
    Pozdrawiam serdecznie! Życzę mnóstwa weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale czemu Dakota musiała złapać Leah! Tak chciałam się dowiedzieć co by zrobił Louis (bo raczej by się nie przestraszył (chyba, że to naprawdę przerażająca zjawa;) ))

      Usuń
    2. Na Jo trzeba spojrzeć inaczej. Nigdy już nie będzie całkowicie taka jak na początku. Ale wróci do siebie i będzie po prostu mądrzejsza o to co przeżyła. tak samo jest z całą resztą.
      Aha, więc macie mnie za psuja? :P Al nie weźmie się za Scarlett, bo ona jest dla niego jak siostra. Ale tak, niedługo znajdzie sobie pocieszenie :P
      :)

      Usuń
    3. To całe szczęście, że znajdzie pocieszenie :) tylko trochę szkoda mi Scarlett, ale może ona też znajdzie jakieś pocieszenie ;)
      Tak mam Cię za psuja ;**

      Usuń
  9. BOŻE ! TYLKO NIE ROSE I SCORPIUS ! PROSZĘ ! Ja ich kocham i oni siebie też <3
    W końcu Al się odkochał w Jo. WKOŃCU ! Mógłby zająć się Scarlett :D
    No, Jo i James znowu razem (prawie). Super ! :)
    NEVILLE i NORAH <3 Fajnie gdyby byli razem :P
    Jestem ciekawa jak pójdzie współpraca Draco i Hermiony :D (tylko nie rób z nich paringu bo to jest nienormalne)

    Weny życzę ! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahhh kolejny świetny rozdział *.* Uwielbiam Twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć! Sory, że dopiero teraz komentuje, ale muszę pomęczyć się z szkołą...
    Co do rozdziału jest niesamowity i ekstra.
    Płakać mi się chce na myśl o Scorpiusie i Rose :'(
    Wreszcie Albus się odkochał!
    Ja chcę Scarlbuss! (Scralett&Albus)
    James i Jo są tacy słodcy :)))
    Fajna scena Draco i Hermiony....
    Ogólnie uwielbiam u cb sceny Weasley&Malfoy starsze pokolenie ;)
    Już się nie umiem doczekać kolejnego rozdziału...
    Pozdrawiam i życzę weny.
    ~Natalie

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie!!! Rose i Scor zerwali! ale nie dziwię się Scorowi, że już go męczy ta sytuacja on się stara a Rose ciągle pokazuję fochy mogła by się chociaż minimalnie postarać, mimo to ich kocham i mam nadzieje, że Rose dojrzeje po pewnym czasie do poważniejszego związku i że znów będą razem.

    O ile wcześniej miałam mieszane uczucia co do Leah to teraz ja lubię trochę szkoda, że Dakota ja przyłapała, jestem ciekawa reakcji Louisa gdyby ja zobaczył w swoim dormitorium.
    Jak ja się cieszę, że Jo powoli wraca do normalności i więcej się uśmiecha.:)

    Jestem ciekawa współpracy Draco i Hermiony czy oni się nie pozabijają?
    Pozdrawiam :)
    Carmen.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oni.Mają.Do.Siebie.Szybko.Wrócić.
    Za bardzo ich kocham. Mam nadzieję, że chociaż będą sobie docinać czy coś... Choć może na początku będą oboje w szoku. No ważne, żeby po prostu dalej sobie dogadywali, bo za to ich uwielbiam.!

    Co do konkursu... Biedny Neville! Jak ja nie lubię tej Nohry... Chćby nie wiem co!
    Za to Draco i Hermiona! hahahha :D Rykłam śmiechem, gdy do niego poszła :D Ciekawe, co z tego wyniknie?

    OdpowiedzUsuń
  14. TYLKO NIE ROSE I SCOR!!!!!!!!!! Jo i James tacy słodcy byli ! <3 W końcu Al się odkochał ! NO ALE ROSE I SCOR ?! :""""""(

    Z pozdrowieniami (smutna i zrozpaczona)
    Margo!

    OdpowiedzUsuń
  15. Łał.
    Po prostu... łał.
    Chyba tego nie ogarnę.
    Jo i James.
    Albus i (?) Scarlett.
    Weasley i Wilczek
    Hermiona, Malfoy
    A na koniec... (werble proszę!)
    ...Red. I. Scor.
    Zerwali...?
    Z. E. R. W. A. L. I ?!?!?!?!
    Nie wiem co napisać.
    Serio.
    Nie. Wiem. Co... NAPISAĆ!!!

    Idę gdzieś się zaszyć i to przemyśleć... taak...

    Buziaczki,
    BlackRabbit

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie!!!!! Tyko nie Rose i Scor!!! Oni muszą być razem! Jo i James przesłodcy. Nie mogę doczekać się współpracy Hermiony i Draco.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspólna praca granger i malfoya?bd ciekawie.zerwanie rosę i scorpiusa mnie zaskoczyło

    OdpowiedzUsuń
  18. Najpierw dajesz nadzieję, ze Jomes się uda i wszystko jest pięknie, a potem nagle mój świat się wali, bo Rose i Scorpius zrywają! Nie, nie, nie, nie zgadzam się na to!
    ~TikiTaka

    OdpowiedzUsuń