Ginger Golden Girls

12 kwietnia 2015

Rozdział LIII cz.1

No cześć!

Wrzucam pierwszą część przedostatniego rozdziału. Jest już napisany w całości, ale opublikuję go w 3 częściach. Dzieje się tu naprawdę bardzo dużo. Poza tym jak się domyślacie końcówka będzie dość mocna, i pozostałe 10 stron poszłoby w zapomnienie, gdybym wrzuciła go w całości.



Jak zginąć, to tylko z tobą

 



                  Harry stał wyprostowany. Naprzeciw niego, za plecami Gustava Ankdala, wpatrywało się w niego kilkudziesięciu żołnierzy. Za jego plecami nie było nikogo.
- Od dawna chciałem pana poznać – powiedział Norweg, przyglądając mu się uważnie przerażająco jasnymi oczami.
- Nie mogę powiedzieć tego samego – odparł Harry. Ankdal wykrzywił się, co nadało jego twarzy jeszcze straszniejszy wygląd.
                A potem nagle trzasnął różdżką jak biczem i bez żadnego ostrzeżenia zaczął walkę.

                                                               *

                Jo chrząknęła głośno. Cameron i Lucy w końcu przypomnieli sobie o bożym świecie i oderwali się od siebie. Jo i James podbiegli do niech.
- Nasze gratulacje! – powiedział James i przybił Camowi piątkę. Jo wyszczerzyła się do Lucy.
- Hej, dostałaś pierścionek babci Hazel! – zawołała, ściskając ją krótko.
- Nie zazdrość, też dostaniesz… - mruknął James. Jo spojrzała na niego z takim strachem, że aż westchnął. – Budująca reakcja…
- Chodźmy – odezwał się nagle Cam. – Mieliśmy znaleźć waszego brata.
James kiwnął głową, Jo wykonała dość nieprzytomny ruch a Lucy wyciągnęła różdżkę.
- Och, nie – powiedział szybko Cameron. – Nie mówiłem do ciebie, kochanie.
Lucy spojrzała na niego ze złością.
- Nawet mnie nie denerwuj!
- Serio? – jęknął James. – Będziecie się kłócić pięć minut po zaręczynach? Cam, po prostu jej pilnuj! – zawołał, chwytając wciąż nieprzytomną Jo za rękę i zaczynając zbiegać po schodach.

                Dochodzili do Departamentu Tajemnic, gdy usłyszeli jakieś poruszenie. Zatrzymali się i jedno po drugim przystawili uszy do ściany, a potem Cameron wychylił się i zrobił wielkie oczy.
- No nie! Was też przywiało! – Jesse i Dakota wpadli do ich korytarza ciężko dysząc. James natychmiast się najeżył.
- Cam! – ucieszyła się Dakota. – Dawno cię nie widziałam! I LUCY! Co ty tu…
- Potem się nadziwisz, okej? – przerwała jej Jo. – Gdzie byliście?
- Gnała nas banda wampirów… - wycharczał ciężko Jesse.
- Mocno dostałeś? – zapytał James. Dakota kiwnęła za niego głową. – To świetnie – stwierdził James, a potem pomógł mu się podnieść. – Dasz radę iść?
Jesse kiwnął krótko głową.
- Muszę tylko złapać oddech.
- Szukamy Ala! – odezwała się Lucy. – Widzieliście go?
Dakota i Jesse pokręcili głowami.
- Ale w tamtym korytarzu coś się dzieje. – Dakota wskazała na lewe rozwidlenie, za którym był jeszcze jeden korytarz. Reszta kiwnęła głową, a potem bez słowa, jedno po drugim ruszyli w tamtą stronę.

                Szli chwilę w ciszy, starając się nie robić najmniejszego hałasu, ale okazało się to niepotrzebne. Coś huknęło, ktoś krzyknął, Jo odbiła się od czegoś i byłaby upadła, gdy Cam jej nie chwycił. Okazało się, że tym czymś był Louis.
- LUCY! – warknął wściekle. – Szukam cię od godziny!
- A ty to kto? – zapytał natychmiast Cameron. James szybko włożył różdżkę między nich.
- Nasz kuzyn, uspokój się.
- Ach… - Louis zrobił wszechwiedzącą minę. – Cameron jak mniemam?
Podali sobie ręce, a Jo wywróciła oczami.
- Herbaty napijecie się później! – syknęła. – Idziemy!
- Dokąd? – zdumiał się Lou, gdy ruszyli z miejsca.
- Szukamy Albusa – odpowiedziała mu Lucy.
- Rozumiem, że się zgubił… - mruknął jeszcze Louis, ale nikt mu nie odpowiedział.

                                                            *

                Al odzyskał władzę w kończynach i natychmiast się wycofał. Miał plan. Cholernie dobry, ale nie miał jak go wykonać. Musiał więc sprowadzić pomoc. Rzucił się do pierwszego oświetlonego korytarza jaki zobaczył i modląc się, by na jego końcu były schody do Atrium popędził ile miał sił. Ale przejście prowadziło do następnego i Albus zaczynał czuć panikę. Nie miał pojęcia gdzie jest ani którędy ma pobiec.
                Skręcił w lewo, potem w prawo, zaklął i w końcu zatrzymał się przerażony. Może powinien krzyczeć? Ktoś na pewno go usłyszy… Ale szybko zganił się za ten pomysł. Tym „kimś” mógł być równie dobrze sam Ankdal. I gdy panika zaczęła brać nad nim władzę, usłyszał coś. Ciche, ale jednak wyraźne głosy. Nie mogły należeć do ludzi Hurrlingtona.
- Jak go znajdę to urwę mu…
Potężne uczucie ulgi spłynęło na Albusa ze zdwojoną mocą. Odbił się z miejsca i rzucił w stronę głosu Jamesa, który dochodził z sąsiedniego korytarza. Zapomniał tylko o jednym…
- Pojebało was? – zapytał uprzejmie, gdy siedem różdżek wystartowało w jego kierunku. Ktoś zachichotał, James westchnął z ulgą, a Jo rzuciła się na niego, jakby cieszyła się, że jeszcze żyje.
- Trwa wojna – mruknął James. – A ty sobie zwiedzasz korytarze?
- Zamknij się. – powiedział zwyczajowo Al, ściskając Jo i omiótł szybkim wzrokiem połowę swojej rodziny, Camerona, Jessiego i Dakotę. Ale nie miał czasu dziwić się tej wycieczce. – Tata walczy z Ankdalem.
- CO?!
- Cicho, kretyni! – syknął i gestem wskazał im, by za nim szli. – Hurrlington i Ankdal przygotowali pułapkę. Tata jest sam.
- Trzeba wezwać pomoc! – odezwał się Cameron. – Sami nie damy rady!
Zatrzymali się. Cameron wbijał spojrzenie w Lucy.
- Ja mam to zrobić, prawda? – jęknęła. Kiwnął jej głową. Lucy westchnęła.
- Po ślubie nie będę cię słuchać! – oznajmiła, a potem odwróciła się i odbiegła. Albus złapał się za głowę.
- Po jakim ślubie? – jęknął. – Skąd się tu w ogóle wziąłeś?!
- Świetne miejsce na tą rozmowę, ale opowiem ci potem, okej? – rzucił Cameron, a potem poruszył sugestywnie brwiami, by ruszył się z miejsca. Al przypomniał sobie o Harrym i zerwał się, a potem zaczął biec. Reszta była tuż za nim.

                                                                 *

                Deszcz wciąż lał. Na zewnątrz trwał chwilowy spokój, gdy obydwie strony przygotowywały się do dalszej walki.
- Jakie są rozkazy? – zapytał wysoki, posępny czarodziej młodzieńca z jasnymi włosami i ziemistą cerą, który wydawał się odzyskiwać zdrowie po długim niedomaganiu.
- Czekamy na Skandynawię – odpowiedział Greyson Hunt.
Mężczyzna oddalił się bez słowa. Greyson zerknął jeszcze przez ramię na grupę, która stała w milczącym kręgu i wydawała się najbardziej żądna krwi. Powoli ruszył w ich stronę.
- Jeszcze chwilę… - powiedział zatrzymując się przed kręgiem śmierciożerców. – Czekamy na ludzi Ankdala.
- Oby prędko! – zaśpiewał krępy człowiek z wilczym wzrokiem. – Dawno nie miałem takiego apetytu!
- Spokojnie, Greyback! – zaśmiał się inny śmierciożerca. – Starczy dla wszystkich! – i spojrzał z rządzą mordu w stronę obrońców ministerstwa.
- Nie atakujcie bez wyraźnego rozkazu, zrozumiano? – upewnił się Hunt. – Wy też? – dodał w stronę dwóch wysokich mężczyzn, którzy wpatrywali się w coś z nieprzeniknionym wzrokiem.
- Czekałem dwadzieścia lat – odpowiedział mu Raphael Alexander. – Zaczekam jeszcze moment.

                                                                 *

- Gdzie jest Jo i reszta? – zastanawiała się Rose, wykręcając sobie ręce. Scorpius suszył się do wyczarowanego ognia.
- Pewnie zeszli do ministerstwa.
- Jak zwykle… - mruknęła Red. – Zawsze idą na łatwiznę.
Scor tylko przewrócił oczami.
- Gdzie oni są?! – ryknęła nagle Rose, podrywając nie tylko swojego chłopaka, ale i pół tuzina stojących najbliżej niej osób.
- W ministerstwie! – krzyknął Scor ze złością. – Chyba już to uzgodniliśmy!
- Nie o nich mówię! – zawołała Red. – Gdzie jest ta cała Skandynawia?!
Scorpius wpatrywał się w nią przez moment, a potem podszedł do niej i przygarnął ją do siebie.
- Jak zginąć to tylko z tobą… - powiedział jej na ucho. Rose przytuliła się mocno.
- Bredzisz, Malfoy. Przeżyjemy i będziemy mieć zajebiste życie.
Scorpius nachylił się nad nią, zaciskając swoje ramiona jeszcze mocniej.
- Kocham cię, Rose.
Zduszony głos wyrwał się z jej gardła, gdy odsunęła się nagle i spojrzała na niego wściekle.
- Odwołaj to! – krzyknęła.
- Bo co? – zapytał rozbawiony.
- Bo zabraniam ci się ze mną żegnać! Słyszysz? Nie zginiemy w tym pieprzonym miejscu! Tylko w swoim domu, starzy i pomarszczeni!
Scorpius zaśmiał się głośno.
- Myślałem, że śmierć na polu walki to dobra opcja.
- Dla Carter i Jamesa! – darła się dalej Rose. – My mamy swoje plany!
Scorpius był zupełnie rozbrojony.
- W porządku! – powiedział, znowu ją przytulając.
- Obiecaj! – szepnęła jeszcze Red. – Obiecaj, że tu nie zginiemy! I odwołaj TO!
Scorpius zaśmiał się bardzo cicho.
- Obiecuję. Ale niczego nie odwołam.
Rose westchnęła ciężko.

                                                             *

- Przed chwilą mówiłeś, że się tu zgubiłeś! A teraz wymyślasz drogę OD TYŁU?!
Albus nie zwracał uwagi na Dakotę.
- Nie wiedziałem jak stąd wyjść do Atrium! Wiem, gdzie widziałem tatę i Ankdala!
- Dobrze, obejdźmy ich i zaatakujmy z tyłu! – zawyrokował Cameron. – Będziemy mieć pięć sekund przewagi.
- To dużo – mruknęła Jo sama do siebie.

                Albus prowadził ich wąskim przejściem, potem ciemnym korytarzem, w końcu przebiegli jakąś kolistą salę i wypadli w miejscu, gdzie dochodziły ich wyraźne odgłosy walki. James wysunął się na przód.
- Na mój znak.
Zamarli a potem James machnął ręką i cała szóstka rzuciła się w kierunku stojącej tyłem do nich kolumny żołnierzy Hurrlingtona i Andkala. Strzelili kilkoma zaklęciami i zdążyli powalić wielu z nich, nim tamci zorientowali się z ich obecności. James rzucił się w bok, odciągając sporą grupę żołnierzy. Jo i Cameron pobiegli w drugą stronę, a za nimi rzucił się spory oddział Norwegów. Jesse, Dakota i Louis przyjęli na siebie uderzenie reszty, zatrzymując się w korytarzu.
                Al nie przyłączył się do nich. Zamiast tego strzelił na oślep kilkoma zaklęciami i pognał w stronę Harry’ego. W połowie drogi zwolnił. Ojciec walczył już ostatkiem sił. Nie było wątpliwości kto w tym pojedynku jest lepszy i Albus poczuł palące uczucie paniki, gdy zobaczył jak Andkal macha różdżką po raz ostatni i Harry upada ciężko na kolana. Sir Hurrligton śmiał się okrutnie.
- Ach, jest i młodsza latorośl naszego największego wojownika! – drwił, gdy Albus rzucał nieporadnie zaklęcia, które tylko odbijały się od Norwega. – Cóż… przynajmniej kiedyś był wielki! – wołał Hurrligton nawet nie wyciągając różdżki.
- Al… - jęknął słabo Harry i spojrzał na niego z bólem, jakby błagał go by uciekał. Ale Albus wierzył, że jest jeszcze nadzieja.

                                                               *


                Potężny grzmot rozjaśnił niebo, a na ziemi huknęło strasznie i wszyscy poderwali się z miejsca. Tysiące zakapturzonych wojowników aportowało się w Londynie i milcząco zbliżało się w kierunku ostatnich sił obrońców ministerstwa. Na ich widok jeden po drugim załamywali ręce i wielki cień strachu i beznadziei położył się na ich twarzach i sercach.
                Ryan i porucznik Raejack stali niewzruszenie w pierwszym rzędzie, ale tylko oni nie modlili się już tutaj o szybką śmierć.

                Zaczęło się. Skandynawia naparła na nich z całą swoją mocą, nieznużona, wiecznie ponura i posępna. Rozkładali oddziały jeden po drugim, bez jakiegokolwiek wyrazu na bladych twarzach.

                Draco nie liczył żołnierzy. Bitwa była bitwą, zawsze bez względu na szanse. A więc walczył. Tak jak nie walczył ostatnim razem. Dając z siebie dwa razy więcej, by spłacić dług. I szło mu całkiem świetnie, do momentu, w którym zorientował się, że coś jest nie tak. Scorpius i Rose, których jeszcze przed chwilą miał na oku, zniknęli gdzieś bez śladu. Nie było też Astorii. Draco ryknął wściekle i jednym machnięciem różdżki położył dwóch przeciwników, a następnie okręcił się w miejscu, zlany zimnym potem.

                                                               *

                Albus zatrzymał się. Gustav Ankdal przeniósł na niego spojrzenie swoich dziwnych oczu.
- Taki młody… - zdumiał się. Hurrlington zaśmiał się służalczym śmiechem.
                Gdy tak przyglądali się Alowi, Harry dźwignął się na nogi ostatkiem sił i wyciągnął swoją różdżkę z ostrokrzewu. Ale Ankdal obrócił się błyskawicznie w jego stronę i znowu zamierzał go zaatakować, tyle, że nie zdążył! Albus pochylił się i błyskawicznie strzelił zaklęciem. Niewiele mu zrobiło, ale dało im kilka sekund, gdy Norweg obracał się w jego stronę, a wtedy Al sięgnął za pazuchę i momentalnie wyciągnął z kieszeni cienki patyczek, strzelił jeszcze jednym zaklęciem i rzucił z całych sił witkę w stronę Harry’ego. Ten miał tylko sekundę na zdumienie się, w następnej chwili musiał przypomnieć sobie o refleksie szukającego i wyciągnął się cały, by chwycić Czarną Różdżkę.
                Ankdal zaśmiał się lodowato, ale Albus widział, że Hurrlington truchleje na ten widok.
- Myślisz, że pomoże ci inny patyczek? – zapytał Gustav. Harry wyglądał jakby wstąpiło w niego nowe życie.
- Szczerze mówiąc, tak właśnie myślę.
A potem smagnął różdżką jak biczem, a Norweg otrzymał dwa potężne ciosy w pierś. Wyglądał na zdumionego i przerażonego jednocześnie.
- To… to… - charczał przyglądając się Berłu Śmierci.
- Owszem – syknął Harry, a potem znowu zaatakował.
                Walka się wyrównała. Harry nie był już z tyłu, teraz to on atakował i wydawało się, że Ankdal zaczyna się szczerze bać. Nagle Hurrlington ryknął wściekle i rzucił się na pomoc swojemu mistrzowi, ale wtedy i Albus włączył się do walki. Może i za wiele nie pomagał, ale przynajmniej odciągnął sir Stevena od Harry’ego.
                Ale Hurrlington szybko dał sobie z nim radę i Al wyczarowywał już tylko tarczę, wiedząc, że długo nie wytrzyma. I, gdy był już pewien, że to koniec, znikąd pojawił się Cameron i przejął za niego tę walkę. Albus ostatkiem sił zwrócił się jeszcze w stronę Harry’ego i odetchnął.
                Ojciec machnął Czarną Różdżką po raz ostatni, Ankdal nie zdołał się zasłonić, cienki, złoty promień trafił go w sklepienie i zwinął się w pół. Różdżka wypadła mu z dłoni i Harry podniósł swoją raz jeszcze. Wszyscy myśleli, że za chwilę będzie po wszystkim, ale wtedy niespodziewanie Hurrlington huknął potężnie w ziemię, zatrzęsły się ściany a korytarz wypełnił pomarańczowy dym. Harry krzyknął coś i znowu strzelił zaklęciem, ale po chwili dym opadł, a w korytarzu zostali tylko oni. James, Jo, Dakota, Jesse i Louis podbiegli do nich szybko.
- Gdzie oni są?! – zawołał James, rozglądając się uważnie. Harry machnął ręką.
- Już ich nie znajdziemy – powiedział z dziwną pewnością. – To nie ten dzień.
Nie rozumieli, ale ufali mu na tyle, by wiedzieć, że ma rację. Harry przyglądał się długo każdemu z nich.
- Nigdy nie byłem tak dumny… - powiedział w końcu wibrującym ze wzruszenia głosem, gdy jego wzrok zatrzymał się na Albusie. Spojrzał jeszcze na Czarną Różdżkę, którą trzymał, a potem wyprostował się - Nie ma teraz niestety czasu na opowieści... A to jest pewnie opowieść na Order Merlina...
Albus i James wymienili zażenowane spojrzenia.
- Tato - jęknął Al. - To ty go pokonałeś.
Harry milczał przez chwilę, przyglądając się badawczo całej bandzie.
- Macie jeszcze trochę siły? Bo tak sobie myślę, że na zewnątrz jest jeszcze paru Norwegów.
Jesse zagwizdał głośno, Jo uśmiechnęła się szeroko, a reszta uniosła wyżej różdżki.
- Zaczekam na Lucy – oznajmił jeszcze Cameron. – Poszła po pomoc, zabiorę ich wszystkich ze sobą.
Harry skinął głową a potem ruszył z miejsca, gdy przez jego twarz przeszedł potężny paroksyzm bólu.
- Tato? – zapytał James. – Dobrze się czujesz?
Harry zwolnił.
- Na tyle dobrze, by znaleźć Hermionę. Ona się zna na leczeniu. I na wszystkim... - dodał przewracając oczami. 

Jo, Al i James szli za nim ramię w ramię.
- On z tym orderem tak serio? - szepnął wystraszony Al. Jo i James zaśmiali się wesoło.
- Mmm... O ile nie dasz się zabić za pięć minut - oznajmił raźno James, a potem pierwszy wskoczył do wyjścia z Ministerstwa Magii. 
 

36 komentarzy:

  1. Albus! <3
    Dobrali się ze Scarlett, taka para supermanów :D
    Moment, w który Jo słyszy, że dostanie pierścionek - kolejne dwa serduszka :)
    Rospius, ehhh. Ciary mam. I wielki dylemat. Z jednej strony, wiem, że będzie teraz masakra, bo sama powiedziałaś, że R mu wykrzyczy, to co on jej powiedział. Więc Scor może zginąć... Ale z drugiej... ON JEJ OBIECAŁ. Nie można łamać obietnic, prawda, słodka, kochana, piękna, cudowna Ginger? :P:P

    Ale jakoś tak końcówka mnie natchnęła na nową paranoję. Ty chyba nie zamierzasz zabić Jamesa?!
    Ehhh, ile chcesz za to, żeby obydwaj przeżyli? :)

    Katerina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahha. Z tych wszystkich kłamstw zgadza się tylko to, że jestem piękna. A nie... to też nie! :P

      Chcę worek galeonów i jedną czekoladę z Miodowego Królestwa.

      <3333

      Usuń
  2. Uff juz myslalam ze Harry nie da rady, ale Czarna Rozdzka dziala cuda :) Wydaje mi sie, ze Jo nie miala uslyszec o tym pierscionku, bo James chcial zachowac to dla siebie jak na razie :) Ta obietnica Scora jeju mam nadzieje, ze jednak nic mu sie nie stanie, bo ta panika Rosse ona by tego nie przezyla :( . Draco sie wsciekl no ale co sie dziwic nie wie co sie dzieje z zona i synem. Harry zdecydowanie za bardzo sie wzrusza. Wampiry, wilkolaki (wnioskujac po tym, ze byl tam Greyback)???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry za bardzo się wzrusza? Twoje dziecko uratowało Ci kiedyś życie? :P No właśnie, to jest dość wzruszająca chwila :D

      :DD

      Usuń
  3. Albus zasłużył na Order Merlina, to co on zrobił i wykombinował było niesamowite, Scar jest szczęściarą. A Scorpius, kiedy wyznał miłość Rose miałam ochotę się rozpłakać, ale wytrzymałam. Co do następnego rozdziału, mam nadzieję, że dowiemy się czy Leah jest szpiegiem. Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze super!! Ale mnie zastanawiają bracia Alexander i zapewne ich chęć zemsty. Zaczynam się bać o Malfoyów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesse i Dakota? Już praktycznie zapomniałam p och istnieniu od natłoku wrażeń, a tu wracają po bohaterskiej ucieczce przed bandą wampirów :P
    Jest Louis, a gdzie Leah? Nie lubię jej, ale mimo wszystko interesują mnie troszeczkę losy tej... gryfonki.
    "- Po ślubie nie będę cię słuchać! – oznajmiła, a potem odwróciła się i odbiegła." Kocham Lucy :D no i Camerona za całe jego zakochane jestestwo ♥
    Greyback i Hunt?! Aż mi ciarki po plecach przeszły jak to czytałam. Dwie największe kanalie + uroczy zastęp śmierciożerców, hmm... na pewno będzie milutko :/
    Rose. Scorpius. Ja już ich widzę na tej werandzie *.*
    Myślę, że Harry reagował bardzo podobnie na swój Order Merlina :D
    GDZIE JEST GINNY?!
    To tyle, dodawaj prędko kolejną część. Ja muszę wiedzieć jak się potoczy spotkanie Jo- Greyson
    ~ Mała Mi
    Ps. na prawdę napisałam "prędko"? O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale o co chodzi z Ginny? Ona jest razem z innymi w ministerstwie. Żyje :)

      dodam prędko <3

      Usuń
  6. Cudo!
    Zaczynam sie o nich wszystkich powaznie bac...Scor i Rose nie moga zginac! Po tym wszystkim co przeszli! Po akcji z Ronem?! Nie!
    To samo Jomes! Przeciez oni tyle przeszli... Jo tyle wycierpiala a James tak sie zmienil!
    Nigdy nie przepadalam za Albusem le go tez nie zabijaj! Po tym jak uratowal ojca!
    I Cameron i Lucy sa nietykalni rozumiesz! Ja nie wyobrazam sobie 3 czesci bez nich!
    Pozdrawiam i zycze duuzo weny
    Julk ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekhem...
    :-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D
    :-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D
    :-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D
    No. Mniej więcej tak wygląda moja reakcja na rozdział. Nie mam pojęcia co pisać, więc mam nadzieję, że to ci wystarczy.
    Pisz szybko ~ Ruda
    Ps. Sorry, że tak krótko ale nie jestem stworzona do takich tekstów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne :) Al spisał się świetnie, ten Order mu się należy :D Dobrze, że Harry miał tę Czarną Różdżkę, bo inaczej byłoby kiepsko.
    Rose i Scor... kurczę, nie zrobisz nam tego, oni oboje przeżyją. Muszą :')
    Hunt, Alexander, Greyback i reszta śmierciożerców... Nie wygląda to zbyt dobrze, plus jeszcze te wojska ze Skandynawii :/ zaczynam się obawiać o wynik tej walki. Ale Berło Śmierci jest po dobrej stronie, może jeszcze się do czegoś przyda :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny rozdzial! A najlepsze to:
    ,- Bredzisz, Malfoy. Przeżyjemy i będziemy mieć zajebiste życie." Hahah, no padlam jak to przeczytalam! XD

    OdpowiedzUsuń
  10. W takim momencie?!
    W takim momencie?!
    Obraziłam się.
    Serio.
    Scorose ;3
    Mój komentarz taki produktywny, że sama jestem z siebie dumna.
    Ozdobiłam bombę atomową różowymi elementami i teraz jest to różowa bomba atomowa.
    Nie wiem co napisać.
    Genialny rozdział, genialna walka, genialna Jo, genialna Lucy.
    Genialne wszystko, genialna autorka.
    Dziękuję ~ Nazzie 2015
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale why ta bomba jest różowa. WHY?!

      Byłam u Ciebie! Nie skończyłam czytać, bo nie miałam za dużo czasu ostatnio, ale obiecuję go znaleźć! :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Jestem okropną, okropną osobą, ale to już wiemy od dawna. Nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, a tu kolejny! Przepraszam bardzo, ale przygotowuję się do hiper mega ważnego konkursu i nie mam czasu na... praktycznie nic :/
    A co do rozdziału...To było piękne! Mam nadzieję, że Harry'emu nie stało się nic poważnego! Cam i Lucy są najsłodsi (oczywiście zaraz za Jomes i Rospiusem xd) i ślub! O moja Rowling, nie mogę się doczekać! Cała scena Scor i Red była taka urocza, że poczułam się jakbym wypiła ogromny kubek słodkiej herbaty, albo duży kufel kremowego piwa :p Tak mnie...rozgrzała :) Spowodowała przyjemne ciepło w moim żołądku. Al to jednak jest mózg! Potrafi myśleć racjonalnie i rozsądnie nawet w najgorszych chwilach! Spodobało mi się, kiedy Harry powiedział jemu i Jamesowi (i całej reszcie, no ale who cares, ja się skupiam na synach :p zresztą jak zawsze xd) że jest z nich dumny. Mam nadzieję, że teraz James nie będzie się wkurzał jak tylko usłyszy nazwisko Ryana :p Poza tym urzekłaś mnie tym malutkim fragmentem, w którym Potter mów do Carter, że ona też dostanie pierścionek xd "budująca reakcja..." :p ale i tak wszyscy wiemy, że by się zgodziła. Kocha go. Chociaż chyba mu jeszcze tego nie powiedziała. Albo powiedziała? W górach? Chwila, sprawdzę bo nie pamiętam...Nie, jednak nie jest ze mną tak źle :) Nie powiedziała, no ale nic straconego, jeszcze to zrobi, a ja się będę cieszyć. Chociaż to, że przyznała głośno, że "jest jego", to w sumie też takie wyznanie miłości...Dobra, chyba odbiegłam od tematu...
    W każdym razie rozdział niesamowity i już boję się następnego! Ile trupów się w nim pojawi? O.o Mam nadzieję, że dużo ale nie spośród postaci, których lubię! Chociaż prawie na pewno któraś z nich też zginie, więc...Zacznę przygotowywać się psychicznie.
    Pozdrawiam, życzę weny, czasu, odruchu serca, byś nam nikogo cudownego nie pomordowała :) Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dlatego Cię wielbię (i jeszcze za Twojego bloga i wymyślanie odjechanych nazw:P) - zrozumiałaś, wyłapałaś to! James nie mógł nigdy dogadać się z Harrym, bo gdy on dorastał Harry poświęcał Ryan'owi bardzo dużo czasu i James był zazdrosny, stąd niekoniecznie go lubi. Więcej o tym... kiedyś tam :D

      Nie Jo nic takiego nie powiedziała, z tego oto względu, że ona to prawie ja, a ja jestem chora jak mam to powiedzieć, no po prostu przeszło mi to przez gardło parę razy w życiu :/

      W następnej części rozdziału (a będą łącznie 3), zginie 2 osoby, ale jedna to bohater bardzo negatywny, i nie wliczam go do trójki, na myśl o której drżycie :D
      Myślę, że bać można się ostatniej części tego rozdziału, a następna będzie o... szpiegu :)

      "odruchu serca" <33

      Usuń
    2. A tak w ogóle to przypomniało mi się o jeszcze jednej kwestii...Mam taką rzecz, że zawsze widzę shipy tam gdzie ich nie ma i cóż...Nie obraziłabym się gdyby Hermiona była z tym całym Reajackiem (czy jak tam się to pisze). Jakoś ta niedawna scena między nimi była urocza i pasują mi do siebie :) Na pewno bardziej niż Granger z Ronem.
      Co do Jo, Ciebie i wyznania miłości to naprawdę to rozumiem. Mi to nigdy nie przeszło przez gardło. To takie duże słowa! Ale Jo i James to...ech, epicka para i epickie uczucie no!
      A tak w ogóle to ja się boję każdego rozdziału, bo nie jestem pewna co tym razem wymyślisz, ale jednocześnie jestem podekscytowana i szczęśliwa, więc cóż...to już chyba moja wewnętrzna dychotomia ;)

      Usuń
  12. Boski!
    Rospius. <3 To było najpiękniejsze. Mam nadzieję, że Scor spełni swoją obietnicę. On nie mógł się z nią pożegnać, nie możesz go zamordować. Ani jego, ani Rose.
    Cameron i Lucy. Ten ślub. W poprzednim rozdziale obstawiałam, że to na pewno nie będą oni, a tu takie zaskoczenie.
    Jo i jej świetna i jakże "budująca reakcja" na wiadomość o pierścionku. Hahah. *.*
    Albus. Skąd on wziął tą Różdżkę?! Kiedy on zdążył o tym pomyśleć?! Jest na prawdę niesamowity i bez dwóch zdań zasługuje na Order Merlina. Badzo dobrze, że się tam pojawił, bo już się obawiałam o życie Harry'ego.
    I teraz coś co mnie martwi. Wynik wojny. Greyback, Hunt, bracia Alexander, grupa śmierciożerców i wojska Skandynawskie... Kiepsko widzę losy Anglii.
    Boję się też o Astorię. Co chce zrobić Alexander?
    Boję się o losy moich ulubionych bohaterów.
    Gdzie jest Ginny?!
    Kogo zamorduje Ankdal i gdzie on się podział?
    Oby Leah nie była tym szpiegiem... Za bardzo lubię Louisa i ją samą.
    Ale się rozpisałam... Pozdrawiam i do następnego - Lilka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAA! Jaki długi komentarz od Ciebie, nie do wiary! :PPP

      Albus ma Czarną Różdżkę, bo przecież on i Scarlett odebrali ją Genevive w Hogarcie... Al nie oddał jej McGonagall, bo uznał, że się przyda. No i ot :P

      Co wy z tą Ginny, ona jest w ministerstwie razem z oddziałem Harry'ego, który już wygrał w tym budynku.

      Alexander chce zemsty, oczywiście :P

      Ps. Czy Ty przypadkiem nie miałaś lewego źródła czytania dalszej części rozdziału??? :DDD

      Usuń
    2. A skad mialabym miec? Czytam na bierzaco plus krotki tekst 'co wydarzy sie w nastepnym rozdziale' czy jakos takos. Xd
      Sama sie sobie dziwie ze taki dlugi z reguly nie potrafie pisac takich rozbudowanych komemtarzy bo ciagle pisalabym jak fantastyczni oni nie sa a to juz wiesz ze wszyscy twoi bohaterowie sa swietni i w ogole opowiadanie jest ekstra. Ale obiecywalam sobie juz ze poprzedni rozdzial skomentuje ladnie bo bardzo mi sie ppdobal i juz mialam komentowac a tu widze nowy i zostawilam taki dlugi pod nowa notka.
      Ps Przepraszam Cie za bledy i brak polskich znakow ale pisze z telefonu.

      Usuń
    3. Aaa bo jest lewe źródło. Myslałam, że do Ciebie dotarło ;P

      Usuń
    4. Chce poznać to lewe źródło, bo jak nikt inny budujesz ogromne napięcie by nas torturować. :)

      Usuń
    5. Bardzo chetnie poznam lewe zrodlo. To jest jakas tortura czekac na ich dalsze losy... c;

      Usuń
  13. aaaa nie mozesz zabić Scora, nie nie nie nie!!! to wyglądało jakby pożegnanie :(( ale przecież on jej obiecał, nie mozna łamać obietnic:(
    'budująca reakcja' Jo na pierścionek ahahaha, to było takie kochane<33
    nardzo rozbawiła mnie Lucy: 'po ślubie juz nie bede cie sluchac' ahahahahh
    jejkuu tak sie bałam o Harry'ego a tu Albus z czarna różdżka!! zdecydowanie zasłużył na Order Merlina :D
    kurcze kurcze obawiają mnie smierciozercy no, dlaczego:(
    mam nadzieje, ze Draco znajdzie Astorie i Scora i Rose i wgl ze wszystkich
    nie mozesz nikogo zabić z tych osob którzy walczą, prosze:((( Rose, Scora, Jamesa, Jo, Albusa, Scarlett, Camerona, Lucy baaardzo prosze:( musze sie przygotwać psychicznie na następny rozdział:/
    czekam na następny, o wlaasnie koedy bedzie?:( nie zabijaj nikogo Ginger proosze:( znaczy mozesz te 'czarne charaktery':(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny niedługo. Mogę zabić Scora. Napisałam go :P
      Eeeej, czemu mnie macie za taką podłą? :D

      Usuń
  14. Chciałabym, żeby Scor dotrzymał tej obietnicy. Po tym wszystkie nie moze tak po prostu zginąć. Strasznie podobał mi się Al, kiedy nawet w kryzysowej sytuacji nie stracił głowy i był w stanie odpowiednio zareagować. Sytuacja ze Śmierciożercami nie wygląda najlepiej, zastanawiam się, czy przy okazji walki cały świat na tym nie ucierpi. W końcu tyle magii zgromadzonej w jednym miejscu... To może być trudne do opanowania.

    U mnie nowy rozdział :)
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział, a właściwie jego część - Świetne.
    Trwa wojna, a oni znajdują czas na to żeby się przekamarzać i żartować. To nowe pokolenie... Wychowywane w beztrosce :)
    Mam typa odnośnie typowania trupa wśród głównych bohaterów i nawet znalazłam na niego wytłumaczenie (okrężnymi ścieżkami chadza mój mózg), ale poczekam (nie)cierpliwie na rozwój wydarzeń. Rozdział napisany więc i tak niczego już u Ginger nie wybłagamy :)
    Pozostaje nam czekać na naszego wspaniałego kata i modlić się...
    Koronką:
    Oby nie Rose, oby nie Scorpius, oby nie James, oby nie...
    ;) ;) ;)
    MiMiK

    Ps. Wybacz głupoty. Późna godzina już

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiego masz typa?! Zdradź, no zdradź :DD

      Kat. Świetnie.

      :P

      Usuń
    2. Obstawiam Albusa. Ale nie pytaj jak do tego doszłam. Sama niewiem. Mój mózg chadza własnymi ścieżkami po nocach, a nad ranem serwuje mi takie wytłumaczenia, że s-fi się chowają.

      Usuń
  16. Superbohater Al :* Rospius oni są tacy cudowni!!!, ja też tak chcę :( mówiłam że walka Harrego i Ankdala to bd coś chociaż miałam nadzieję że w końcu wykończysz Ankdala. + opiekuńczy Draco <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Aaaa... Nigdy nie sądziłam, że można się śmiać i umierać z przerażenia jednocześnie, a jednak ! Draco.. cóż jak już kiedyś mówiłam.. sprawiłaś, że Go pokochałam <3 Harry.. teraz boje się bo to w mojej opinii nie wygląda najlepiej. No i Albus ta jego nowa odsłona podoba mi się bardziej niż przedtem ^^ Rose przebiła samą siebie i jeśli ktokolwiek wątpił w powagę ich związku (jak tak można ?!) to teraz już chyba nie ma wątpliwości <3 Przepraszam, że tak krótką - zresztą nie tylko pod tym postem, ale i następnymi ;( - ale bardzoo chcę przeczytać resztę (umieram z ciekawości :D), a na moje nieszczęście dalej jestem gimbusem -.- co za tym idzie we wtorek egzaminy :(( a troche zależy mi na wynikach (taak wzięłam się do roboty xD) Dziękuje za to co robisz xoxo

    OdpowiedzUsuń
  18. O matko,chyba jeden z najbardziej emocjonujacych rozdziałów! A szczególnie scena pojedynku Harry'ego i Ankdala,była tak realistyczna,ze od razu przypomniałam sobie pojedynek Harry'ego i Voldzia. Mistrzostwo! I jeszcze Al jako superbohater ❤ Byłam z niego dumna chyba nawet bardziej od jego ojca xD Najbardziej rozbawiły mnie sceny,gdy Louis poznał Cama i Albus dowiedział się o zaręczynach :D Szczerzyłam się do telefonu jak głupia XD I Scorose ❤ Ich rozmowa była świetna,wyznanie Scora i rekacja Rose,aż się wzruszyłam xD A Draco jeszcze bardziej podbił moje serce,ta jego troska ❤ Aż się boję co tam dalej wymyśliłaś,ale żeby się dowiedzieć trzeba przeczytać,więc zabieram się za to i za komentowanie oczywiście ;)
    Pozdrawiam ;)
    -wisniakkk

    OdpowiedzUsuń
  19. "- Po ślubie nie będę cię słuchać! – oznajmiła, a potem odwróciła się i odbiegła." hahaha od teraz to mój ulubiony cytat :D Lucy jest zajebista.
    Rospius <3 najlepsza scena matko znowu ryczę co się ze mną dzieje ostatnio rozklejam się na prawie każdym rozdziale. No ale to wyznanie Scora naprawdę brzmiało tak jakby się żegnał. Ale chyba dotrzyma obietnicy?
    Hahaha reakcja Jo no wieść, że tez otrzyma pierścionek świetna :)
    Gdzie zniknęła Astoria? żeby jej się tylko nic nie stało.

    Pozdrawiam
    Carmen

    OdpowiedzUsuń
  20. Lucy i Cam ...po prostu brak mi słów.... to było takie słodkie <3

    Scena Rose i Scorpiusa była wzruszjąca :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie napiszę dużo, ale chcę byś wiedziała, że...
    Jestem pod wrażeniem. Aż mi dech zaparło!

    Całusy
    BlackRabbit

    OdpowiedzUsuń
  22. Scena Rospius mnie przeraża. Czy to znaczy ze któreś z nich zginie? Nie rób tego!
    A Al taki mądry i odważny <3
    Czytam dalej, bo nie wytrzymuje presji :P
    ~TikiTaka

    OdpowiedzUsuń