Ginger Golden Girls

28 lutego 2015

Rozdział XLVII

Nie wierzę ci



                Rose zaczęła wracać do swojej postaci. Jej włosy odzyskały czerwony kolor, i była już swojego normalnego wzrostu, więc ubranie Hermiony trochę na niej wisiało.
- Rozumiecie już? – zapytała niecierpliwie. Właśnie skończyła po raz drugi opowiadać czego dowiedziała się od Mary Hervell. Jo machnęła głową w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Pani Hervell jest Strażnikiem Tajemnicy – powtórzyła – Czyli jest gwarantem Zaklęcia Fideliusa?
Rose kiwnęła głową ze znudzeniem.
- Zdeponowano w niej adres jakichś mugolskich urzędów.
- Pewnie siedzibę premiera, albo i pałac królowej! – stwierdził Scorpius – Dla mugoli to ma duże znaczenie.
James kiwnął głową.
- A więc na tym zależy Hurrlingtonowi – powiedział – chce usunąć mugolskie władze.
- Wybuchnie panika – dodał ponuro Al – Mugole będą przerażeni i… posłuszni.
- Nie dojdzie do tego! – stwierdziła pewnie Jo – Mary Hervell jest bezpieczna w zamku!
Cztery pary oczu wbiły w nią powątpiewające spojrzenia.
- Okej – westchnęła – mamy tu jednego do trzech szpiegów, ale póki co przekazali Hurrlingtonowi tylko, że Hervell tu jest. Nic więcej.
- Przekazała – poprawiła ją Rose – Szpiegiem jest któraś z nich.
- Kim jest Leah Leander? – zapytała niecierpliwie Jo, patrząc po wszystkich. Odpowiedział jej James, który położył się na ławce.
- Jest ze mną na roku. Ma bogatych starych, nikogo nie lubi i ma niezłe poczucie humoru. Aha i zabujał się w niej nasz kuzyn.
- CO?! – krzyknęli jednocześnie Rose i Al. James pokiwał głową.
- Louis rzucił dla niej Grace.
Red zakryła sobie usta dłonią, a Albus wytrzeszczył oczy.
- Czyli są razem? – zapytał, świdrując Jamesa wzrokiem – No to trzeba go o nią wypytać!
James wzruszył ramionami.
- Nie nazwałbym tego związkiem. Nawet nie wiem czy ona też go lubi. Po prostu Louisa trafiło między oczy.
- Leander jest ładna – odezwał się nagle Scorpius.
- To może się z nią umówisz? – zapytała słodko Rose. Scor postukał się w czoło.
- Myślisz, że może być niebezpieczna? – zapytała Jo Jamesa. Ten milczał przez chwilę.
- Pewnie jest wiele rzeczy, których nikt nie wie o Leah, ale cokolwiek robiła w tej klasie… nie wierzę, żeby chciała zrobić komuś krzywdę.
- Okej – powiedziała powoli Rose, zaczynając spacerować w miejscu – A co z tymi wywłokami ze Slytherinu?
Scorpius posłał jej takie spojrzenie, że musiała się odwrócić, by na niego nie patrzeć. Jo i Al wymienili spojrzenia.
- Zachowywały się jak seryjne morderczynie – stwierdził Albus – Ale co mnie dziwi najbardziej, one się chyba nie lubią… - Jo pokiwała głową, a Scorpius przewrócił oczami.
- Mało powiedziane. Elizabeth wyeksmitowała Gen z jej własnego pokoju i drą koty od września.
- Więc czemu razem współpracują? – zastanawiała się Jo – Mówiły o tym, że muszą gdzieś się dostać. Pewnie do drugiej części zamku, żeby przejrzeć rzeczy Mary Hervell.
- Ktoś w ogóle sprawdzał czy faktycznie tam poszły? – odezwał się James ze swojej ławki. Scorpius, który miał mapę pokręcił głową.
- Są… są w Slytherinie. Każda w swoim pokoju.
- Siedzimy tu od godziny – powiedziała Rose – Gdziekolwiek były, zdążyły wrócić.
Przez chwilę nikt nic nie mówił, bo każdy pogrążył się w swoich myślach.
- A co ze Scarlett? – zapytała po chwili Red, a Albus natychmiast drgnął – Mówiliście, że Almond powiedziała, że to nie Cambell ją zrzuciła.
Jo kiwnęła głową.
- Ale Cambell była mocno zdenerwowana tym, że jej groziłyśmy. Nawet jeśli jej nie pchnęła, maczała w tym palce.
- Nie wiem czemu polazłyście tam same! – ofuknął je Albus – Teraz ja sobie z nią porozmawiam!
Rose uniosła wysoko brwi.
- Jedyną osobą, z którą trzeba pogadać jest Scarlett. Musi wiedzieć, że coś jej grozi.
- Nic jej nie grozi! – wybuchł Albus – Nikt jej nie tknie!
Jo i Scorpius spojrzeli na siebie i szybko się odwrócili, bo inaczej parsknęliby śmiechem.
- Stary – odezwał się znowu James – Scarlett musi wiedzieć co się dzieje.
Al kiwnął w końcu głową.
- Wiecie kto jeszcze musi być przygotowany? – zapytała Red. Reszta wlepiła w nią pytające spojrzenia.
- Louis – powiedziała Rose – Zadaje się z kimś kto może być szpiegiem Hurrligtona.
Zapadła cisza, która oznaczała zgodę i wszyscy znowu zatopili się w swoich rozmyślaniach. Ale nic ponadto co zostało już powiedziane nie przychodziło im do głowy, i w końcu jedno po drugim opuścili klasę na czwartym piętrze.

                                                                          *

                Astoria Malfoy nigdy nie lubiła zakazów, zwłaszcza, gdy wydawały jej się głupie. Dlatego kolejne prośby profesor McGnagall, by siedziała w swojej części zamku wpuszczała jednym uchem, a wypuszczała drugim. Większość czasu spędzała na łące Hagrida, gdzie opiekowała się zwierzętami żyjącymi w Hogwarcie, albo na ukrywaniu się przed Ianem Warrenem. Nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią zdawał się w ostatnim czasie być wszędzie tam gdzie Astoria. Wpadał na nią na dziedzińcu i koło chatki Hagrida, albo zwyczajnie przychodził do drugiej części zamku. Początkowo Astoria cieszyła się, że może porozmawiać z kimś, kto zdawał się też interesować magicznymi stworzeniami, ale po jakimś czasie doszła do wniosku, że młody profesor okazuje jej zbyt duże zainteresowanie.
                Z tego powodu, pewnego czwartkowego popołudnia wpadła do cieplarni, dokładnie w momencie, gdy wychodziła z niej Hermiona.
- AŁA!
- No, chole…! Eee…
Odzyskały równowagę i spojrzały na siebie zażenowane.
- Przepraszam! – zawołała od razu Astoria – Gapa ze mnie!
- Nie, nie! To ja na panią wpadłam! – mówiła Hermiona, kręcąc głową.
- Jaka „pani”! – oburzyła się Astoria, a potem zerknęła za siebie i zamknęła szybko drzwi – Eee… może usiądziemy? – zapytała, wskazując na dwie odwrócone donice po daktylowcach – W zasadzie to chyba powinnyśmy porozmawiać…
- Zgadzam się! – odparła szybko Hermiona, po czym obrzuciła wzrokiem donice – Od kilku dni przymierzałam się, żeby się z tobą spotkać!
Astoria uśmiechnęła się radośnie, a potem zaczęła czyścić denka donic. Hermiona, uniosła tylko brwi, po czym wyciągnęła różdżkę i jej pomogła.
- Przede wszystkim, chcę ci podziękować – powiedziała, gdy już usiadły na tych nietypowych siedzeniach, co najwyraźniej w ogóle nie przeszkadzało Astorii – To co ty i Draco zrobiliście dla Rose…
- Daj spokój! – zawołała natychmiast Astoria – Rose jest dziewczyną Scorpiusa. W dodatku jest fantastyczna! – dodała, na co Hermiona znowu się zdumiała – Gdybyś widziała jakie dziewczyny podsuwała mu matka Dracona…
Hermiona parsknęła nerwowym śmiechem.
- Eee… To miłe, ale wiesz, Rose… jest dość…
- Jest wspaniała – ucięła Astoria z zachwytem – Właśnie tak wyobrażałam sobie swoją synową!
Hermiona nie mogła wyjść z szoku, ale zdała sobie sprawę z tego, że nie może słuchać z otwartymi ustami pochwał dla swojej córki, więc szybko je zamknęła.
- To bardzo miłe – powiedziała – Za to Scorpius to cudowny młody człowiek! – dodała zupełnie szczerze. Astoria cmoknęła z rozterką.
- Czasem ma głupie pomysły… - mruknęła niezadowolona. Hermiona wbijała już sobie paznokcie w dłoń, żeby nie parsknąć śmiechem. Astoria Malfoy była zupełnie wyjątkową personą.
- W każdym razie – powiedziała szybko Hermiona – To naprawdę miłe, że Rose mogła spędzić u nas święta.
- Przyjemność po naszej stronie – Astoria uśmiechnęła się szeroko – A może… - zamyśliła się – w przerwie wiosennej, odwiedzicie nas całą rodziną?
Hermiona wzięła szybki wdech i mimowolnie spochmurniała.
- To chyba nie będzie możliwe – powiedziała, wpatrując się w wielki bambus, który kołysał się leniwie w cieplarni, choć nie było tu wiatru.
- Coś się stało? – zapytała delikatnie Astoria. Hermiona zrobiła bezradną minę. Z jednej strony siedziała z zupełnie obcą osobą, i nie miała najmniejszej ochoty na zwierzanie się. Z drugiej, ta wiadomość i tak kiedyś się rozejdzie, a rodzice Scorpiusa usłyszą o tym tak czy inaczej.
- Nie wiem czy Ron przyjmie wasze zaproszenie…
Astoria pokiwała głową ze zrozumieniem.
- No tak, wiem, że on i Draco mają… trudną przeszłość.
Hermiona tylko wzniosła oczy do nieba, na co Astoria prawie parsknęła śmiechem.
- Przeszłość! – prychnęła – Dziecinne problemy!
Astoria pokiwała szybko głową.
- Faceci – dodała.
Hermiona westchnęła.
- Jest jeszcze jeden problem, przez który to spotkanie nie byłoby zbyt miłe. Ja i mój mąż… bierzemy rozwód.
Astoria otworzyła usta ze zdumienia i wzięła głęboki wdech. A potem bez zastanowienia wstała i objęła Hermionę, która aż sapnęła ze zdziwienia.
- Tak mi przykro! – mówiła Astoria, klepiąc ją po plecach – Mam nadzieję, że to nie przez sytuację z naszymi dziećmi?
Hermiona odczekała, aż pani Malfoy skończy ją pocieszać, i usiądzie, a potem pozbyła się zdumionego wyrazu twarzy i pokręciła głową.
- Od dawna mieliśmy problemy. Ostatnia sprawa tylko potwierdziła to, co czułam od dawna.
Astoria milczała przez chwilę.
- Wiesz obgadywanie takich rzeczy w cieplarni na przewróconych doniczkach nie jest zbyt pocieszające – stwierdziła filozoficznie. Hermiona nie wiedziała, co jej odpowiedzieć, w  końcu to był pomysł Astorii. Na szczęście ta mówiła dalej – Wpadnij dzisiaj do drugiej części zamku, co? Napijemy się wina, które skonfiskowałam Draconowi, ponarzekamy na twojego męża i zastanowimy się czy znam kogoś fajnego dla ciebie!
Hermiona osłupiała.
- Ja… Tak, chętnie? – powiedziała, zdumiewając samą siebie.
- Jesteśmy umówione!
Hermiona podniosła się z donicy i coś jej się przypomniało.
- Wpadłaś tu jak burza… - powiedziała, marszcząc czoło – Ktoś cię gonił?
- Eee… - Astoria wyglądała jak spłoszony pierwszak – Nie gonił, bardziej… nachodził.
- Kto taki?! – zawołała oburzona. Po tym jak miła była dla niej pani Malfoy, bardzo chciała jej się czymś odwdzięczyć. Astoria wstała ze swojej donicy i skrzywiła się zawstydzona.
- Ian Warren. Ostatnio ciągle mnie odwiedza. I ja go oczywiście lubię! – zapewniła Astoria – Ale Draco… Wiesz, on jest strasznie zazdrosny i…
- Załatwię to – oświadczyła Hermiona.
- Och, nie! – zawołała Astoria – Nie chcę robić nikomu problemów!
- Więc zamierzasz ukrywać się w cieplarniach?
Astoria zrobiła zamyśloną minę, jakby to rozważała, a Hermiona parsknęła śmiechem.
- Wymyślimy coś wieczorem – obiecała jej, kierując się do drzwi, a Astoria cała się rozpromieniła.

                Pożegnały się przy drzwiach wejściowych, i Hermiona skręciła do pokoju nauczycielskiego. Idąc, myślała o Rose. Zawsze miała nadzieję, że gdy znajdzie odpowiedniego chłopca, wyciszy się i ustatkuje. Cóż, właśnie zyskała pewność, że to się nie stanie…

                                                                          *

- I co? – szepnęła Red. James wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia.
- O czym tak szepczecie, plotkary?! – w Wielkiej Sali pojawiła się Jo, a James i Rose prawie spadli ze swoich krzeseł – I czemu siedzisz przy stole Ravenclawu? – zapytała Jamesa – W dodatku nie dosiądziecie się do Ala – dodała, bo właśnie zauważyła Albusa i Scarlett siedzących trochę dalej – Hej, A…!
James w ostatniej chwili zdążył chwycić swoją dziewczynę tak, że udało mu się zakryć dłonią jej usta i posadzić koło siebie.
- Co ty wyprawiasz, Potter?! – zawołała zdumiona. Rose patrzyła na nią z mordem w oczach.
- Carter! – syknęła, kopiąc ją pod stołem – Niszczysz nam plan szpiegowski!
Jo uniosła brwi najwyżej jak mogła.
- Albus miał ostatnio powiedzieć Scarlett, że mu się podoba – wyjaśnił konspiracyjnie James. Jo cała się rozpromieniła.
- To on już wie? – zapytała radośnie. James skinął niecierpliwie głową, wracając do podglądania brata, który niestety siedział tak, że nie widzieli jego twarzy.
- I cooooo?! – zapytała przejęta Jo. Red zmiażdżyła ją spojrzeniem.
- Nie wiemy, bo się napatoczyłaś i prawie wszystko zepsułaś! – warknęła. Jo zrobiła niewinną minę, a potem razem z Rose i Jamesem zaczęła wpatrywać się w Ala i Scarlett, prawie nie oddychając.
- Co wy, debile robicie?! – cała trójka podskoczyła jak poparzona, gdy nad ich głowami zatrzymał się Scorpius.
- Uważaj na słowa, Malfoy – mruknął James, nie odrywając się od swojej czynności.
- Obserwujemy Albusa i Scarlett – wytłumaczyła mu Jo, gdy nachylił się i pocałował Rose.
- Aha – Scor usiadł na samym końcu i dołączył do nich – A robimy to, bo Potter odkrył największą tajemnicę swojego życia, czy któreś z nich jest szpiegiem Hurrlingtona?
- Tak – mruknęła Rose, nie zwracając na niego uwagi i cała czwórka wlepiła w Ala i Scarlett świdrujące spojrzenia.

- Boję się ich – powiedziała Scarlett. Albus zerknął przez ramie na drugi koniec stołu, gdzie wybuchła nagła konsternacja i Jo wsadziła łokieć w nieswoją owsiankę, James zaczął go czyścić, a Rose i Scorpius pogrążyli się nagle w ewidentnie pasjonującej rozmowie.
- Nie zwracaj na nich uwagi – mruknął Al, chociaż miał ochotę walnąć ich klątwą – Zgadzasz się?
Scarlett spojrzała na niego z ironią.
- Na to, że zabierasz mnie nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co?
- Tak.
- Nie.
- Scar…
Blondynka pokręciła głową, jakby odganiała się od czegoś.
- W porządku! Ale jak mnie zabijesz, a mam wrażenie, że o to ci chodzi… to pożałujesz!
Albus wyszczerzył się szeroko.
- Świetnie! Coś jeszcze…
- Już się boję…
- Tamci kretyni – wskazał za siebie palcem, nawet nie odwracając się w stronę swojego brata i reszty – Chcą ci coś powiedzieć.
- Co?! – zdumiała się Scarlett i zrobiła przerażoną minę. Albus spoważniał.
- Chodzi o… twój wypadek.
Scarlett przeraziła się jeszcze bardziej, ale udawała, że jest w porządku.
- Ach, wiedziałam, że na tym ósmym piętrze to była Rose i Jo – próbowała żartować, ale Albusa jakoś to nie bawiło.
- Chcieli się z tobą spotkać – dodał – Wszystko ci wytłumaczą.
- Okej – zgodziła się ze strachem.
- A wieczorem zabieram cię… gdzieś! – dodał jeszcze Albus i spojrzał na nią…. inaczej. Scarlett miała wrażenie, że się czerwieni.
- Poddaję się – wydukała.
- No i świetnie! – zawołał Al, chwycił grzankę, cmoknął ją w czubek głowy i wstał od stołu.
Przed odejściem, spojrzał jeszcze na bandę podglądaczy i, gdy Rose z nerwów przewróciła dzbanek z kawą a reszta rzuciła się, by jej pomóc, pomachał im środkowym palcem, i gdy upewnił się, że go widzą, wyszedł spokojnie z Wielkiej Sali.

                                                                        *

                James nie nadawał się do poważnych rozmów i dobrze o tym wiedział. Dlatego, odkąd ustalili, że ma pogadać z Louisem o Leah miał pustkę w głowie. No, ale kto inny mógł to zrobić? Rose, która właściwie nie potrafiła rozmawiać z innymi ludźmi? Albo Jo, która, gdy tylko zaczynało się z nią rozmawiać o uczuciach zamykała się na cztery spusty?
                Rad, nie rad James skierował się po obiedzie do Wieży Krukonów i zaczął licytować się z kołatką, która chyba uparła się, by go nie wpuszczać, bo zadała najtrudniejsze pytanie na świecie.
- Pewnie się mylę, ale pasuje ci odpowiedź: „twoja stara”?! – darł się James, gdy nie trafił za dziewiętnastym razem.
- Też bym tak strzelał – mruknął rozbawiony głos tuż za nim. James odetchnął z ulgą, bo w jego stronę szedł nie kto inny jak Louis.
- Właśnie cię szukałem!
Louis podał mu rękę.
- Jakie było pytanie? – zapytał. James spojrzał morderczo na kołatkę.
- Nieważne, chodźmy się przejść.
Louis wzruszył ramionami i dołączył do niego.
- Coś się stało? – zapytał, przyglądając mu się z ukosa. James kiwnął powoli głową.
- Chodzi o… Leander.
Louis mocno się zdziwił, ale nic nie powiedział, tylko czekał aż James wyjaśni o co mu chodzi.
- Powiem ci coś, ale nie możesz tego rozpowiadać – oznajmił James, mierzwiąc sobie włosy, co znaczyło, że jest mocno zdenerwowany – W Hogwarcie przebywa szpieg Hurrlingtona. Próbuje wytropić pewną sprawę, która jest mu do czegoś bardzo potrzebna…
- Skąd o tym wiesz? – zainteresował się Louis. James uśmiechnął się z ironią.
- Wrodzona ciekawość. Poza tym moja dziewczyna to zawodowy szpieg.
- Może to ona pracuje dla Hurrlingtona? – zaśmiał się Louis. James udawał, że się zastanawia.
- Nie zdziwiłbym się – burknął, na co Weasley parsknął śmiechem – W każdym razie – podjął James, poważniejąc – odkryliśmy ostatnio coś podejrzanego. Tą samą sprawą, którą interesuje się Hurrlington, interesuje się też… Leah.
Louis zwolnił. James miał wrażenie, że myśli o czymś bardzo intensywnie.
- Jesteś pewien?
James pokiwał powoli głową.
- Inaczej bym ci nie mówił.
Teraz Louis skinął głową.
- Dzięki – powiedział zatrzymując się – sorry, stary ale muszę…
- Jasne – odparł szybko James, patrząc na niego ze zmartwieniem – trzymaj się.
Louis machnął niecierpliwie głową, odwrócił się i odszedł, a James ruszył powoli z powrotem, modląc się w duchu, by Leah Leander okazała się być po prostu tak ciekawska jak Jo.

                                                                        *

                Było po dziesiątej, w zamku panowała senna cisza i tylko w Pokojach Wspólnych tliły się jeszcze ciche rozmowy. W Gryffindorze kilka osób grało w gargulki, a pierwszoroczni piekli pianki w kominku, rozmawiając o czymś niezbyt głośno. Dakota czytała podręcznik Zaklęć z piątej klasy, bo poprzedniego dnia przyśniło jej się, że ten materiał będzie na Owutemach. Prawie podskoczyła w fotelu, gdy usłyszała czyjś głos tuż przy uchu.
- Dobry wieczór, Scott – Jesse stał tuż za nią i wpatrywał się w nią jak zwykle dość bezczelnie.
- Nikogo tu nie ma! – zaśpiewała do siebie Dakota, wracając do lektury. Ku jej zdumieniu Jesse obszedł fotel, stanął nad nią i wyjął jej książkę z dłoni.
- Chodź ze mną.
Dakota przymknęła oczy.
- Atwood, nie interesuje mnie co zniszczyłeś w tym zamku, co ukradłeś, albo kogo zabiłeś. Masz oficjalne pozwolenie na dewastowanie czego zechcesz! – oświadczyła tak sfrustrowana, że prawie zaczęła się trząść.
- Świetnie! – stwierdził Jesse, a potem nachylił się i chwycił ją za rękę, szybkim ruchem stawiając ją na nogi.
- Co ty wyprawiasz?!
- Mogę robić co chcę, prawda? No więc zabieram cię gdzie chcę!
- Po co?! – warknęła – Nie dam ci szlabanu i nie zabiorę punktów, więc…
- Przymknij się, co? – zapytał z nadzieją, ciągnąc ją za sobą.
- Nigdzie z tobą nie idę! – darła się Dakota, zwracając na nich uwagę całego domu. James, który grał z Fabianem w karty w kącie salonu posłał im pytające spojrzenie. Jesse nie zwracał na niego uwagi, ale Dakota zaczęła rozważać poproszenie go o pomoc. Jesse odwrócił się do niej i przystawił usta do jej ucha.
- Idziesz ze mną, albo powiem wszystkim, że się ze mną całowałaś!
Na twarzy Dakoty wykwitły dwie wielkie, czerwone plamy i natychmiast się zapowietrzyła.
- Ty kretynie! Sam mnie pocałowałeś! I nie waż się nikomu mówić! – syknęła szybko. Jesse uniósł brwi.
- A więc idziesz ze mną?
Dakota zagryzła wargi, wyrwała mu swoją rękę, a potem wyminęła go i ruszyła portretu Grubej Damy.

- Jest po dziesiątej! Nie mamy prawa tu być! – szeptała rozzłoszczona, gdy szli korytarzem. Jesse włożył ręce do kieszeni i przyglądał jej się z uwielbieniem.
- Dokładnie! Łamiesz regulamin, Scott. Tego ci trzeba!
Dakota przystanęła.
- TO jest twój plan?! Nie możesz mnie denerwować swoim łamaniem prawa, więc każesz to robić mi?!
Jesse pokręcił głową ze znudzeniem.
- Kiedy przestaniesz sobie wmawiać, że chcę ci zrobić coś złego? Jedyne o co mi chodzi to, żebyś się rozluźniła.
- Jestem wyluzowana. – wycedziła przez zaciśnięte zęby, cała się trzęsąc.
- Och tak – mruknął rozbawiony – jesteś wyluzowana jak grudka kleju.
I ruszył przed siebie, łapiąc ją za rękę. Dakota nie ruszała się z miejsca.
- Atwood, błagam cię, daj mi spokój!
Jesse znowu się zatrzymał.
- W porządku! – powiedział – Pod jednym warunkiem – Dakota uniosła brwi z nadzieją – Przejdziesz się ze mną po tym cholernym zamku. Złamiesz kilka punktów regulaminu i jeśli powiesz mi… szczerze… że ci się nie podobało już nigdy się do ciebie nie zbliżę!
Dakota ważyła jego propozycję.
- Obiecujesz?
Odpowiedziało jej wściekłe spojrzenie.
- Zgoda!
- Aby przypieczętować umowę, musisz mnie pocałować…
- Ruszaj się, kretynie! – warknęła wyrywając swoją rękę i wyprzedzając go. Jesse powlókł się za nią.

                To była najdziwniejsza przechadzka w jej życiu. Przez całą drogę czuła gorącą kulę przerażenia w gardle. Aż bała się pomyśleć, co by było, gdyby ktoś ich przyłapał… Ich! Ją! Prefekt Naczelną, która w życiu nie straciła ani jednego punktu!
                Jesse zaprowadził ją na Wieżę Astronomiczną, tajnym przejściem, w którym musieli trzy razy chować się do wnęk w ścianie, bo przechodzili tamtędy aurorzy. Potem pobiegli do kuchni i wykradli z niej dwie butelki piwa kremowego, a Atwood uparł się, by wypili je w…
- Nie.
- Taka była umowa.
- Chyba cię porąbało, jeśli sądzisz, że włamię się do gabinetu któregoś profesora! – darła się Dakota, zapominając, że muszą być cicho. Jesse pstryknął ją w nos.
- Oczywiście, że się włamiesz. W rzeczywistości jesteś spragnioną wolności dziewczynką.
Nie miała pojęcia jak ma zareagować, więc po prostu odwróciła się na pięcie i ruszyła do Gryffindoru.
- Komu najpierw powiedzieć, że całujemy się przy każdej okazji i, że widziałem cię nago? – zapytał niefrasobliwie Jesse. Dakota zatrzymała się natychmiast.
- Nie widziałeś mnie nago! – warknęła siniejąc ze złości. Jesse zrobił zdumioną minę.
- Więc skąd mam twój nagi portret?
Bezsilny okrzyk wydarł się z jej gardła, gdy minęła go z furią i prawie biegiem ruszyła na drugie piętro.
- Profesora Longbottoma nie ma w zamku! – syknęła i ruszyła tak szybko, że ledwie ją dogonił.

- Twoje zdrowie, Scott! – Jesse leżał rozwalony na kanapie Neville’a, a Dakota piła swoje piwo tak szybko, że prawie się nim zachłysnęła.
- Nie możesz usiąść? – zapytał rozluźniony Jesse.
- Nie możesz zostać pożarty przez kałamarnicę? – zapytała Dakota spod drzwi, w których spodziewała się w każdej chwili zobaczyć samą McGonagall. Jesse zarechotał.
- Kto by cię wtedy doprowadzał do szewskiej pasji, kotku?
Nie zniżyła się do odpowiedzi.
- Wypiłam! – zawołała chwilę później, machając pustą butelką. Jesse zmierzył ją spojrzeniem, pokręcił głową, ale wstał z sofy.
- Wygrałaś, wracamy… - i otworzył jej szarmancko drzwi.
                Przez całą drogę powrotną nie odezwali się do siebie ani słowem, ale gdy znaleźli się przed portretem Grubej Damy, Jesse nagle chwycił ją w pasie i jednym ruchem przycisnął do ściany.
- Ściemniasz, Scott – oznajmił z ustami na jej nosie.
- O czym ty bredzisz? – prychnęła.
- Podobało ci się!
Dakota zaśmiała się złośliwie.
- Och tak, lepsza mogłaby być tylko wycieczka na cmentarz z grabarzem!
Jesse nie dał zbić się z tropu.
- Mów co chcesz, widziałem twoją minę na Wieży Astronomicznej.
- Masz różne zwidy, Atwood, tak się dzieje jak się pali za dużo skrzeloziela…
Jesse uśmiechnął się szeroko tuż przed jej nosem. Ale nic już nie powiedział, a tylko pochylił się niżej i musnął, prawie niewyczuwalnie jej usta. A potem puścił ją i odsunął się.
- Wygrałaś, Scott – powiedział poddając się – Obiecałem, że jeśli ci się nie spodoba, dam ci spokój. Od dzisiaj nawet na ciebie nie spojrzę.
I jakby chciał to od razu udowodnić, odwrócił od niej wzrok, podał hasło Grubej Damie i wszedł do środka.
                Dakota osunęła się po ścianie i usiadła na zimnej posadzce. Jak ona go nie znosiła!!! Nie mogła uwierzyć, że zmusił ją by złamała regulamin! Było po jedenastej, a ona przebywała poza swoją wieżą! Dobrze, że da jej w końcu święty spokój. Przynajmniej nie będzie z nim więcej biegać po zamku nocą. To było głupie, nieodpowiedzialne i tak cholernie podniecające!
                CO?! Dakota ukryła twarz w dłoniach i szybko pokręciła głową. Co jej odbiło?! Czemu przyszło jej to do głowy?!
Ale nie mogła przecież okłamywać samej siebie… To była najbardziej szalona rzecz jaką w życiu zrobiła. I nie chciała nawet myśleć, że więcej się nie powtórzy…
                              
                                                                      *

                Louis walczył ze sobą przez cały dzień. Stwierdził, że prześpi się z tym co powiedział mu James, ale choć było już późno, wiedział, że tej nocy nie zmruży oka. Wstał i ubrał bluzę, a potem wyszedł z dormitorium.
                Wiedział, że nie dostanie się do Wieży Gryffindoru i nawet nie zamierzał próbować. Po prostu nie mógł wysiedzieć w jednym miejscu. Zszedł do Sali Wejściowej i wyjął różdżkę, rozglądając się uważnie. Wobec tego, co powiedział mu dzisiaj James, wcale nie pocieszył go fakt, że bez problemu wydostał się na zewnątrz.
                Owiał go zimny wiatr, więc zaciągnął kaptur i ruszył przed siebie. Nie chodziło nawet o to, czego dowiedział się James. Od dawna czuł, że to co ukrywa Leah to nie drobnostka. I te jej ciągłe łażenie po zmroku. O ironio! Louis prawie zachłysnął się powietrzem, gdy zobaczył dobrze znany cień zmierzający w jego stronę. A może to jego pobudzona wyobraźnia podsuwała mu takie obrazy?
                Ale nie… chwilę później był już pewny, że wzrok go nie myli. Ze strony Zakazanego Lasu zmierzała w jego stronę Leander.
- Chyba kpisz! – zawołał wściekle. Leah spojrzała w jego stronę i skierowała się do niego.
- Błagam, Weasley – mruknęła wyraźnie sfrustrowana – błagam, nie zdawaj mi żadnego pytania, na które ci nie odpowiem.
Ale po raz pierwszy odkąd się poznali, Louis nie widział w niej pięknej, zagubionej dziewczyny, ale dorosłą kobietę, która podejmuje w życiu własne decyzje.
- Nie możesz mnie o to prosić – powiedział oschle – Powiedz gdzie byłaś.
- Wiesz, że nie mogę! – zawołała wściekle, stojąc dokładnie naprzeciw niego.
- Bo co? – warknął Louis – Masz problemy z rodzicami… Może z kimś jeszcze? Kojarzysz nazwisko sir Hurrlingtona?
Leah przymknęła na moment oczy, a potem wzięła głęboki oddech.
- Chcesz poznać odpowiedź na to pytanie? – zapytała bardzo powoli, ciężkim głosem. Louis przestąpił z nogi na nogę, czując, że za chwilę po prostu wybuchnie.
- Co robiłaś w Zakazanym Lesie?
Leah patrzyła na niego poważnie.
- Moi rodzice są po jego stronie. Cała moja rodzina stoi za Hurrlingtonem.
Louis bardzo powoli trawił tę informację.
- Co robiłaś w Lesie?
- Spotkałam się z ojcem. Robię to od dawna.
- Po co?
- Jeśli ci powiem, zginiesz.
Louis zaśmiał się szyderczo.
- Przestań mi grozić, Leander!
Leah pokręciła szybko głową.
- Nie grożę ci, Lou. Mówię prawdę, jeśli mój ojciec dowie się, że wiesz czemu tu przybywa, zabije cię.
Louis wpatrywał się w nią bardzo długo.

- Szpiegujesz kogoś dla Hurrlingtona? – zapytał w końcu. Leah nawet na moment nie spuściła wzroku. Patrząc mu prosto w oczy, powoli pokręciła głową.
- Nie.
- Nie wierzę ci.
Leah przymknęła na moment powieki, a gdy je otworzyła już go nie było.

                                                                         *

                Scarlett trzęsła się ze strachu. Gdyby nie to, że Al szedł tuż koło niej, pewnie dostałaby zawału. Dochodziła północ, a oni wędrowali sobie w najlepsze do lochów.
- Al, ja się boję… - powiedziała Scarlett, gdy ogarnął ich chłód i znaleźli się w nieprzeniknionych ciemnościach. Albus nic nie odpowiedział, tylko wziął ją za rękę i wyjął różdżkę, którą zaczął oświetlać drogę.
                Na szczęście, nim Scarlett dostała zawału, gdy znaleźli się w lochach, skręcił do pierwszej klasy, którą mijali.
- Klasa Eliksirów? – zdumiała się, gdy Al pchnął drzwi i zamknął je za nimi. Ale Potter znowu jej nie odpowiedział, tylko zaczął machać różdżką, zapalając pochodnie.
                Scarlett wpatrywała się w niego z rządzą mordu. Gdy ciągle nie zwracał na nią uwagi, prychnęła wściekle i podeszła do niego tak blisko, że musiał się nią zainteresować.
- Co my tu robimy?! – wrzasnęła głośno. Albus spojrzał na nią i włożył różdżkę do kieszeni.
- Tu się poznaliśmy.
Oczy Scarlett rozszerzyły się gwałtownie.
- Co?!
- Sześć lat temu zamieniliśmy tu ze sobą pierwsze słowa. Rose tak mnie denerwowała, że szukałem wolnego miejsca i usiadłem koło ciebie. Powiedziałaś, że masz grypę i, że nie radzisz mi siadać koło siebie.
- Al… - bąknęła – Pamiętasz to?
- Powiedziałem, że zaryzykuję – kontynuował Albus – Dwa dni później miałem trzydzieści dziewięć stopni gorączki i drgawki.
Oczy Scarlett zaszkliły się i zaczęła szybciej oddychać.
- Co my tu robimy?
Albus zbliżył się jeszcze trochę i objął ją delikatnie.
- Wiszę ci sześć lat – powiedział z lekko zażenowanym uśmiechem – Postanowiłem je odrobić od samego początku.
Scarlett nie wiedziała co powiedzieć.
- Al… A co z… z Jo?
Albus wzruszył ramionami.
- Nic. Był taki dzień, kiedy jej widok niczego we mnie nie wywołał. I nie miało to nic wspólnego z tym, że zaczęła się spotykać z Jamesem – wtrącił z powagą – a bardzo dużo z tym, że ty powiedziałaś mi… to co mi powiedziałaś.
Scarlett znowu się zawstydziła i spuściła wzrok.
- Wszystko się wtedy zmieniło – mówił dalej.
- No tak – mruknęła Scarlett – odkryłeś pokłady dziewczyn w zamku…
Albus spojrzał na nią przepraszająco.
- Wybaczysz mi kiedyś? – zapytał, łapiąc ją za podbródek – Wybaczysz mi, że byłem kretynem przez sześć lat?
Scarlett zerknęła na niego z ukosa.
- To zależy co jest teraz.
Albus zaśmiał się wesoło.
- Teraz chcę z tobą być. Bądź ze mną, Scarlett…
Patrzyła na niego, jakby bała się tego co mówił. Jakby bała się własnych marzeń.
- To wszystko brzmi naprawdę nieźle – powiedziała – ale…
- Masz rację – przerwał jej – Nie ma sensu gadać.

                Jak smakuje ktoś kogo od wielu lat pragniesz, powie ci tylko ten, kto był na tyle cierpliwy, by na niego poczekać. Albus pochylił się i położył jej ręce w talii, delikatnie przesuwając palcem po kawałku skóry, który odsłaniała jej bluzka. Przyłożył twarz do jej twarzy i ucałował jej usta. Serce waliło mu jak młot, nogi miał jak z waty, ale nie wyobrażał sobie, by mógł się od niej oderwać.
                Gdy rozchyliła usta, miał wrażenie, że w jego krwi płynie lawa. Przyciągnął ją bliżej i pocałował mocniej. Jego ręce zabłądziły na jej plecach a Scarlett jęknęła cicho. Al oderwał się na moment, żeby na nią spojrzeć. Śmiała się.
- Okej, masz gadane – powiedziała, obejmując go nieśmiało. Albus pocałował ją w policzek i nie odrywał już od niej ust.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia? – śmiała się wciąż Scarlett.
                Albus mruknął potakująco, a potem zaznaczył długi ślad od jej ucha do roześmianych ust.





               


52 komentarze:

  1. Okeej, to jest chyba mój ulubiony rozdział, chyba na pewno. Z nieba mi z nim spadłaś! Byłam tak zdesperowana, że zaczęłam czytać jakiegoś beznadziejnego fanfika po angielsku. Nie powinnam tak mówić prawda? Jestem dwulicowa, nie wolno obgadywać fanfików za plecami. Nie ważne... XD
    Scarlett i Al, Dakota i Jesse, Rose i Scorpius, God, ta moja radość mnie kiedyś zabije. :D
    'To on już wie?' i 'Pewnie się mylę, ale pasuje ci odpowiedź: „twoja stara”?!' aka teksty miesiąca. Jomes jak zwykle w formie. :p
    Moja upragniona rozmowa Astorii i Hermiony. Pani Malfoy jest taka urocza! Po prostu kocham tę kobietę. <3 Jestem za przyjazdem Miony wraz z dziećmi do Malfoyów. Bardzo bardzo za!
    Jesse i Dakota, ship them so hard. Kiedy Scott wreszcie zrozumie, że łączy ich miłość wielka i niezwyciężona i taka jaką ja najbardziej lubię i muszą być razem i to jest ich przeznaczenie i jeśli nie to napiszę fanfika o nich, ok?

    Pozdrawiam Cię i oddaję pokłony za ten rozdział!
    Patrycja, która cierpi bo ferie się kończą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A możesz napisać tego fanfika o Jessiem i Dakocie jak ja skończę tego? :p

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ale jak jestem beznadziejna w pisaniu? I wymyślaniu ciekawych historii? XD
      Czytałam sobie komentarze (taki szpiegus) i JAK TO ZGINĄ 3 OSOBY?!?! Dostałam zawału serca i to jeszcze przed szkołą. Teraz będę myśleć tylko o tym. :(

      Usuń
  2. Ahh.. Jak słodkoo ;)
    Po pierwsze moi najulubieńsiii czyli Jesse i Dakota. Czyżby Dakocie spodobało się łamanie regulaminu ? a zwłaszcza z Jessem :D
    Po drugie Scarlett i Al . Wreszcie razem :) No i ta urocza scena w klasie eliksirów . Awww.
    Po trzecie Astoria. Po prostu jest swietna. A jeszcze jak się zaprzyjazni z Hermiona to juz w ogóle meega :P.
    Po czwarte scena kiedy Rose Scorp James i Jo podgladali Albusa i Scar i potem kiedy Albus pokazał im środkowego palca to było swieetne!:D
    No i piąte - Leah. O co chdzi z jej ojcem? Kim on jest? No i czy ona jest tym szpiegiem czy nie bo juz się pogubiłam . I co z nią i Louisem
    Rozdział cudny. Tylko mam nadzieje ze w następnym rozjasnisz nam juz trochę bardziej sprawę ze szpiegiem i z Leah.:)

    Pozdrawiam
    Nowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale sprawa szpiega to największa zagadka tej części, więc jak mam ją rozjaśnić? :P

      Usuń
  3. Ale sie cieszę! Scralett i Albus w końcu się pocałowali! Ja wiedziałam, wiedziałam, że po to ją tam zabrał! On są cudowni! Świetni! No brak mi po prostu słów na ich opisanie!
    Dakota jaka szalona! No żeby z chłopakiem pić kremowe piwo w gabinecie nauczyciela podczas ciszy nocnej! A ja i tak wiem, że ona i Jesse to jeszcze nie koniec!!
    Jestem rozdarta. Wcześniej byłam pewna, że w sprawie szpiega Genevive jest niewinna, ale jak tak sobie to wszystko przemyślałam, to w sumie byłoby dziwne, gdyby Elizabeth była poplecznikiem, bo ona przyszla do Hogwartu w tym roku i dla mnie to jest zbyt oczywiste, zwłaszcza, że ona glosno mówi o tym, co sądzi o wyprowadzeniu magii z ukrycia. A może o to chodzi? Po tym rozdziale z moich podejrzanych wykreślam mimo woli Leah (przynajmniej na jakiś czas). Ale wracajac do Gen: ona jakoś nie wygłaszała publicznie zdania o tym wszystkim, co nie? Tak mi sie zdaje. A więc na tej podstawie moj chory mózg jest zdania, że : Elizabeth jest szpiegiem. Głośno mówiąc swoje zdanie odwraca uwagę od poplecznika - Genevive. Ona natomiast wykonuje swoje zadanie. W takich sytuacjach jak ta, dziewczyny współdziałają. Dodatkowo ich kłótnia ma za zadanie ,,obalać" teorie, ze pracuja one razem. To taki bonus :D.
    Mialam wiele teorii. Ta mi sie wydaje najbardziej prawdopodobna xD.
    Okej, to juz koniec. :) Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzial!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz jedną bardzo słuszną teorię, ale popracuj nad wnioskami :P I zapominasz o niektórych faktach :D

      Usuń
  4. Rozdział jest super. Tak podglądanie Albusa i Scarlett było super. Rozmowa Hermiony i Astorii też fajna. Taka normalna. Ale najlepsze i tak było łamanie regulaminu przez Dakotę. Szkoda, że Leah nie chce powiedzieć Luoisowi prawdy, ale jeżeli tego nie robi, to znaczy, że zależy jej na nim (przynajmniej mam taką nadzieję). Pozdrawiam i życzę dużo weny, Nikita

    OdpowiedzUsuń
  5. o taaaaaak! Dakota sobie teraz uzmysłowi jak jej źle bez Jesse'iego, ale on będzie udawał, że już mu nie zależy i jej będzie smutno, będzie chciała mu zrobić na złość i znajdzie sobie 'chłopaka' i Jesse się wkurzy i jej wygarnie, że ją jednak kocha i ona też mu powie, że on wcale nie irytuje jej tak bardzo jak mówi i, że łamanie regulaminu się jej bardzo bodobało i będą żyli długo i szczęśliwie... Taka moja love story buhahaha :D

    No i moja teoria spiskowa z Leah w roli głównej wzięła w łeb. No cóż, bywa... Ale mam nową: Elizabeth jest poplecznikiem, ale stosunkowo niegroźnym. Genevite (tak ma na imię? nie jestem pewna czy tak to się pisze) to prawdopodobnie szpieg, a nasz Leah jest uroczą niewinną istotką (bleah.. sorki, dalej jej nie lubię sama nie wiem dlaczego), albo jednak jest szpiegiem, ale w decydującym momencie przejdzie na jasną stronę mocy, a Gen będzie zagubioną dziewczynką, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie (chlip, chlip)
    Zdecydowanie piszę za długie zdania :D No nic,
    życzę weny i pozdrawiam~ Mała Mi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W teorii o Dakocie i Jessiem zgadza się jeden punkt :P

      A w tej drugiej... Niewiele :P

      Usuń
  6. Rozdział jak zawsze wspaniały! Fajnie by było gdyby Hermiona z Hugonem (nwm jak to się odmienia xd znowu!) no i oczywiście z Rosę pojawili się u Malfoyów.
    Mam kolejny powód żeby lubić i czytać tego bloga! A mianowicie - Astoria! Jest tutaj taka no.. normalna. Nie tak jak w opowiadaniach/blogach/one-shotach jakie czytałam. Przeważnie autorki przedstawiają ją jako szarą myszkę podporządkowaną rodzicom albo wręcz przeciwnie jako jakąś nieczułą, wredną pannice z wyższych stron... Serio?! Chwała Merlinowi za to, że u cb jest inaczej :) ;D

    Czekam na nn i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Al jest ze Scarlett <3 Ta scena na końcu taka idealna <3
    Ja tam wierzę Leah. Po dłuższych przemyśleniach uważam, że jednak nie jest tym szpiegiem. A jakoś od połowy części byłam przekonana że to ona :D Jakoś bardziej na tę pozycję mi pasuje Genevive, może dlatego, że dosyć mało o niej wiemy? W pierwszej części było coś o jej rodzinie, ale teraz już słabo pamiętam. Co do Elizabeth mam wątpliwości... Myślę, że może być" niewinna", ale w sumie Leah bardziej mi pasuje do tej roli :)
    Tak na koniec dodam, że scena Hermiona i Astoria była przegenialna :D już od kilku rozdziałów ciekawiło mnie jak będzie wyglądać ich spotkanie :P
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli rozmowa na donicach jest ok? :P uff :D

      A z tymi Waszymi pomysłami co do szpiega... Dziewczyny, wystarczy pomyśleć! Macie 2 fakty, które są oczywiste i naprawdę można się wszystkiego po nich domyśleć :P A Wy strasznie kombinujecie :D

      Usuń
    2. Wiesz... Teorie spiskowe są najlepsze ;P

      Usuń
    3. Dokładnie :D a potem na końcu części będzie " no to przecież to było takie oczywiste!" :P

      Usuń
  8. kolejny świetny rozdział! wątek Albusa i Scarlett na koncu najlepszy❤️ Al wreszcie zdał sovie sprawę co czuje do Scarlett,
    nie moge sie doczekać aż Dakota zda sobie sprawę jak bardzo lubi Jessego :D
    rozmowa Hermiony i Astorii była świetna, jakby były jakimiś przyjaciolkami czy cos.
    zastanawia mnie ten szpieg:(( raz wydaje mi sie ze jest nim Genevive a raz ze Leah, grrr Elizabeth jest raczej poplecznikiem :o to w sumie byłoby za proste gdyby była szpiegiem, czekam na następny rozdział i życzę duzo weny!!!!!❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam jedno pytanie. Jak to jest możliwe, że 47 rozdział jest tak dobry? Tu powinien być jakiś spadek formy, no ja nie wiem! :)
    A tak serio, jest fantastycznie!

    Prawie się popłakałam przy "To on już wie?" i "Twoja stara", nie mówiąc o Astorii :P

    Ja tam uważam, że Leah nie jest niewinna, chociaż raczej nie jest złym charakterem. I w ogóle to ją uwielbiam jak Jo, są dość podobne :)

    Z jednej strony cieszę się, że niedługo wszystko się wyjaśni, a z drugiej boję się końcówki. Mam nadzieję, że nikt nie zginie w tej części, bo 3 byłaby strasznie smutna :(

    Pozdrawiam Cię!
    Panna Bez Gmaila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej części zginą 3 osoby.

      A teraz uciekam, nim zostanę oskalpowana. Będę z następnym rozdziałem! :P

      Usuń
    2. Oskalpowana?! Mało powiedziane!
      To ja już miałam chwalić rozdział (który jest jak zawsze po prostu fantastyczny) i snuć idiotyczne teorie spiskowe, a tu natknęłam się na tą wzmiankę i nie mogłam tak tego zostawić! Aż 3?! Przecież to masa ludzi! Błagam, tylko nie Rose, Scorpius, Draco, Astoria, Hugo, Cameron, Lucy, Albus, Scarlett i Hermiona! I jeszcze Jomes! Proszę, oszczędź ich! I Louisa, i może jeszcze Jessiego! Niech zginie GRACE, BŁAGAM! I Crosby, i Elizabeth. O, ewentualnie Genevive. No i oczywiście Hurlington, ale on to raczej w III części...

      No nic, pozostaje mi tylko czekać. Wspominałam już kiedyś, że jestem STRASZNIE niecierpliwa? Nie? To teraz to robię. xD

      Pozdrawiam, przerażona perspektywą straty bohaterów Roxanne xx

      Usuń
    3. A mogłabyś mi objaśnić kolejność bohaterów, których mam nie zabijać? Rozumiem, że obawiasz się o życie Huga (który nie pojawił się ani razu), ale Jomesa, którzy są tu najgłówniejsi wymieniasz na końcu...

      To jest dla mnie większa zagwozdka niż dla Was szpieg :P

      Usuń
    4. Yyyy... To była taka kolejność, jak mi się przypominali.
      Scorpius, Rose, Astoria, Draco, Jomes, Al, Scarlett, Cameron, Lucy, Louis, Jesse, Dakota, Hermiona, Hugo, Leah.
      Idealnie.

      I JESZCZE RAZ: BŁAGAM, NIECH ZGINIE GRACE LUB CROSBY, A WTEDY CAM W CHWALE POWRÓCI DO LUCY! PROOOSZĘ! :)

      Usuń
    5. Dobra słuchaj, specjalnie dla Ciebie postanowiłam nie zabijać Hugo :P

      <3<3<3

      Usuń
  10. Łał.
    To było takie kochaaaane! Al i Scar! :*
    I chcę więcej Jess'a i Dakoty. Oni to po prostu.... Nie wiem. Super?!
    I Tęsknię za Cameronem i Lucy.
    A rozdział był bardzo ŁAŁ.
    TTNA

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest cudowny <3 Postanowiłam pierwszy raz napisać tak długi komentarz :D
    Zacznę od Ala i Scar, oni są tacy uroczy i wgl kocham ich i tyle czekałam na ta ostatnia scene
    Dakota i Jessie są chyba (dla mnie) teraz najciekawszą parą. Zastanawiam sie co się później wydarzy w ich relacji i proooszę napisz coś o nich w następnym rozdziałe :))
    Leah wydaje mi się taka troche dziwna. Lubię ją ale nie jestem co do niej pewna. Wydaje mi się że to ona jest szpiegiem.
    Scena Hermiony z Astoria byla świetna, mam nadzieje że się zaprzyjaźnią
    Troche mało Scorose i Jomes ale jak to sama napisałaś w 3 cz. namieszasz więc nie narzekam :D
    To chyba tyle i wiesz może za ile następny rozdział??:'D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Martwię się, że James'owi lub Scorpius'owi może stać się coś poważnego, takie mam przeczucie, obym się pomyliła. Mówię tak przyszłościowo, a co do następnego rozdziału nie mogę się doczekać Dakoty, tego jak uświadomi sobie, że Jesse będzie dla niej coś więcej znaczyć :) a co do Leah, mam pytanie: jak wpadłaś na pomysł, żeby miała tak na imię, bo bardzo mi się podoba :) i sądzę, że nie będzie po ,, ciemnej stronie mocy'' pozdrawiam i do następnego rozdziału *-* ( przepraszam, że tak chaotycznie)
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam gdzie, ale natknęłam się na to imię bardzo dawno i strasznie mi się podoba! Żałuję, że nie ma jakiegoś ładnego spolszczenia (Lea jest okropne :/).

      James i Scorpius - to nie jest przeczucie, ale chyba wyczułaś bloga po prostu :P No tak, chłopaki będą mieć pod górkę :/

      Usuń
    2. A i mam jeszcze jedno pytanie: nowy rozdział zamierzasz dodać w tym czy przyszłym tygodniu?
      A.

      Usuń
  13. aaaaa cudowny rozdział
    scar i al przesłodcy
    dakocie no sorry ale niech ta dziewczyna sie ogarnie !!!
    jomes oooooo
    rose i scorp fantastyczni
    leah jest głupia no bo kto sie słucha rodziców którzy są po stronie jakiegoś głupiego psychola
    wgl rozdział super, rozwój akcji na serio tylko brawa bić
    nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału
    pozdrawiam ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz być bardzo młoda... Co to znaczy, że Dakota ma się ogarnąć? Ma mieć inny charakter, bo lepiej by się czytało, gdyby była zakochana w jessiem?
      "Leah jest głupia, bo się słucha rodziców, którzy są po stronie psychola". A wiesz czemu oni są po jego stronie? Albo czemu Leah się ich słucha?

      Nie lubię takich komentarzy, bo pokazują, że niektórzy czytają tego bloga, tylko żeby wszyscy się całowali i przytulali.

      Usuń
    2. źle zrozumiałaś to z dakotą chodziło mi o to że jej zachowanie jest bardzo zagmatwane raz mu sie daje całować raz mu daje odchodzić
      sorry że nie wiem wszystkiego o leah ...
      i wcale by sie lepiej nie czytało tego bloga gdyby cały czas było jak sb wciskają jezyki do gardeł
      pozdrawiam
      BARDZO młoda Zosia Chyła :)

      Usuń
    3. Hahaha. Dakota raz się daje całować, raz daje mu odchodzić. Chyba Jesse raz ją całuje raz odchodzi?

      Usuń
  14. A ja tam nie lubię Dakoty i Jessiego. Znam takich ludzi w realu i nie mogę z nimi wytrzymać. No ale u Ciebie ich związek jest tak elektryzujący, że czyta się świetnie :P
    Ostatnio złapałam się na tym, że nie mogę sobie przypomnieć Jo i Jamesa z czasów, gdy nie byli razem :P Są najlepsi!
    Mam teorię na szpiega, całkiem dobrze wytłumaczoną, ale co mi z tego, że ją napisze :p i tak mnie potwierdzisz :D

    Lubię takiego Ala. Jak jest ze Scarlett to jest nagle bardzo męski :p A co do trzech trupów, to ja obstawiam jedną z dziewczyn Genevive/Leah/Elizabeth (chociaż wszystkie mają tak fajne charaktery, że to byłaby strata), plus ktoś od Weasley'ów i może Kingsley, albo Norah/Neville. Ja tam się nie boję, że pozabijasz teraz głownych bohaterów, bo wydaje mi się (i to jest tragiczne), że zrobisz to w części 3 :(

    Pozdrawiam Cię! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zofia w formie jak widzę! :P Lubię to! A trafiłaś w sedno, bo ja też nie znoszę ludzi z takim charakterem jak Dakota (jak Jesse mam (nie)stety przyjaciela :P), ale myślę, że dla fabuły takie osoby są ważne, bo wolę kujona niż słodką idiotkę, albo pustaka, czyli głowne bohaterki większości romansów :P

      Hahahaha, nie, nic nie powiem o szpiegu, poza tym jak coś mówię, to tylko wszystko się Wam miesza :P

      ALE masz nosa do trupów! :P

      Usuń
  15. Moj ulubiony moment to ten ze Scarlet i Alem. Czekam na nastepny. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Niesamowity rozdział, przeczytałam go już z 5 razy ;) Scar i Al <3 Jomes, Rospius, Dakota i Jessy (niech ktoś wymyśli nazwę na ich parking xd), Hermiona i Astoria ... wszyscy nieziemsko, cudownie niezwykli! nie wiem czy dobrze pamiętam, ale czy Genevive nie była jakoś spokrewniona z Siłami Zła Nieczystymi -Hurrlingtonem? To mogłoby czynić z niej szpiega...
    I jak to chcesz zabić 3 osoby?! dobra podziwiam cię, bo większość DOBRYCH pisarzy uśmierca bohaterów, i w sumie nadaje to książce,fanfiku etc. realizmu, ale... JAK BĘDĘ MIAŁA ŻYĆ BEZ MOJEJ UKOCHANEJ POSTACI??? ja tu nadal jestem w depresji po śmierci Newta (fani Więźnia łączmy się!) a ty mi zabijesz któregoś bohatera ;c nóż w serce, gwóźdź wątrobę... i kurcze przepraszam za te głupoty i żale ale już nie myślę... Powodzenia, pozdrowienia buziole xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mogłabyś się tylko jakoś podpisywać?
      A i nie Jessy (skąd Wam się to wzięło? :P) tylko Jesse :) jak Jesse Bradford.
      Gen jest spokrewniona z Ankdalem.

      Ekhym, ja nigdzie nie napisałam, że w tej części zginą główni bohaterowie, tylko 3 osoby, więc może za bardzo się przejmujecie? :P

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Dobrze specjalnie dla ciebie, porzucę swą anonimowość xd Będę się podpisywać Afra :) wybacz mi za ten błąd, na przyszłość się poprawię! ;) Może nie uśmiercisz (w tej części) kogoś z głównych, ale moim zdaniem każda postać którą przedstawiłaś ma swoją duszę i jednak ciężko znaleźć bohatera w którym wszystko, by się negowało ... zresztą ja tam lubię ich wszystkich, niektórych w trochę pokrętny sposób xd

      Usuń
  17. O rany! Rozmowa Astorii z Hermioną była świetna. Już to pisałam, ale się powtórzę: Uwielbiam Twoją Astorię! Jest taka ciepła i urocza i kochana.
    A przy Jo, Jamesie, Scorpiusie i Rose obserwujących Ala i Scarlett machałam z radości nogami.
    Mi się wydaje, że to jednak Leah jest szpiegiem - ale nie z własnej woli, tylko przez rodzinę. Genevive będzie poplecznikiem, a Elizabeth będzie niewinna - za bardzo ją lubię, no. Ale w sumie zdjęcie Elizabeth jest w tej "kolumnie" po lewej, a Genevive nie czyli Elizabeth pewnie będzie kimś ważniejszym w tej historii (tak jak woźny! był w bohaterach i okazał się zły! (nie wpadłam na to, ale przeczytałam w komentarzu jak jeszcze nie byłam z tą historią na bieżąco)). Pewnie i tak z niczym nie mam racji. Nieważne. X'D

    Pozdrawiam, LS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej podoba mi się argument: "Elizabeth będzie niewinna - za bardzo ją lubię". <3<3<3

      Z tymi zdjęciami z lewej to jest tak, że są to osoby (z młodego pokolenia), które najczęściej występują.

      Pozdrawiam Cię i dziękuję :)

      Usuń
  18. To teraz ja. Przeczytałam rozdział od razu w niedzielę, ale od tamtej pory zastanawiam się nad tym wszystkim. Dla mnie Leah jest absolutnie największą podejrzaną. Motywy to pewnie inna sprawa... Elizabeth i Gen, cholera mam mnóstwo pomysłów i żaden nie jest dobry, więc zaryzykuję taki - Ty, Ginger uwielbiasz mieszać i zaskakiwać. A więc Genevive jest niewinna! Bo to by było najbardziej zaskakujące! ;)

    Zakochałam się od nowa w Albusie. Przy Scarlett jest niesamowity, więc mają moje błogosławieństwo :)

    I myślę jeszcze (24 na dobę:P) o tym kto zginie. Ktoś wyżej napisał, że w tej części pewnie nikt z głównych bohaterów i się zgadzam z tą teorią, ale bardzo się martwię o część 3. tam pewnie zginie Scor albo James i to będzie straszne :( Nie zabijaj ich, ok? :)


    Katerina

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział fantastyczny :) Mało Rose i Scorpiusa (jestem naprawdę ich wielką fanką) :D W końcu Al się ogarnął. I dobrze. Dakota i Jesse super :)
    Jest jeszcze jedna rzecz. BARDZO tęsknię za Cameron'em i Lucy 😍 :'(
    Już się nie pytam kiedy następny rozdział :) Ale i tak nie mogę się doczekać :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  21. To może tak na początek: Cześć Wszytkim :D
    Jako że za opowiadanie wzielam się z 3 dni temu i skonczylam w tym momencie, coś mi podpowiadała żebym wkońcu napisala chociaz jeden komentarz, ale uważałam ze to troche za późno :/ i byli by mi bardzo miło gdybys chociaz raz odpisala, serio poczulabym sie o wiele pewniej ze go przeczytalas i zaczelabym je częściej pisac ^^ nie mam wlasnego bloga, nie jestem pewna, ale moze masz tam jakies magiczne statystyki pokazujące ze dodaje komentarze? ;) co do rozdzialu...... nic dodac nic ująć juz od kilkunastu rozdzialow wstecz zauwazylam ze masz niesamowite poczucie humoru i teksty zawarte w opowiadaniu są strasznie zabawne i przy niektorych płacze ze śmiechu :D osobiscie uważam ze takie rozmowy na doniczkach zbliżają ^^ cos czuje ze Astoria i Hermioma zostana dobrymi przyjaciółkami, świetna byla takze scena kiedy Jo, James, Scor i Rose podsuchiwali Ala :D widze ze wiele osob powyżej wymyslilo bardzo duzo teorii spiskowych, nie doszlam jeszcze do nastepnych rozdzialow ale cos mi mowi (znowu, kurcze czy ja posiadam jakis wewnętrzny głos? !?!?!?!?!?!? O.o) ze to Almond mogla by byc tym szpiegiem, tylko wtedy to Crosby musialby kłamać :/ Leah poczatkowo obstawialam jako szpiega ale po tym co sie tu wydarzylo bardziej mi pasuje do tej niewinnej , Elizabeth zaś (ktorej nawiasem mowiac strasznie nie trawie i wydaje mi sie ze jeszcze namiesz miedzy Scorpiusem i Rose, ktorych uwielbiam^^) wracając do tematu to chyba wlasnie ona bedzie poplecznikiem Hurrlingtona, nie mam nic przeciwko, juz soboe wyobrazam jak Rose ją unieszkodliwia a ona przestanie zgrywac wielką Królowa Wszechswiata xP czytając poprzednie komentarze zauwazylam ze sporo z was nie przepada za Norah, ja ją absolutnie uwielbiam , no moze tego incydentu z Harrym ale oprocz tego jest jedna z moich ulubionych postaci w tej historii :D no bo przeciez jaki inny nauczyciel potrafi tak rozpic kazdego czarodzieja ^^
    No to lece czytac kolejne posty, mozecie sie spodziewac moich spoznionych komentarzy pod nastepnymi rozdzialami xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę Ci nawet zawsze odpisywać! :)
      Witaj, rozgość się, czuj jak u siebie itd.! :)

      Dziękuję za miłe słowa! :) Mogę Cię uspokoić, Elizabeth nie zamierza mieszać między Scorem i Rosem, no dobra będzie małe spięcie... ale nie, to nie ona będzie problemem w ich związku.

      Do usłyszenia przy nowych rozdziałach :)

      Usuń
    2. Bardzo ci dziękuję ze mi odpisalaś :D
      To naprawde strasznie miłe uczucie tak patrzec w ekran i szeroko sie uśmiechać, bo ktos coś dla ciebie zrobił :D
      Szkoda tylko ze takich ludzi jest z czasem coraz mniej :/
      Nie chcę kończyć pesymistycznie, wiec do zobaczenia następnym razem ^^

      Usuń
  22. Alett/Scarbus <3 Cacy/Calucy <3 Jomes <3 Scorose <3 Dessie/Jakota (jak to głupio brzmi) <3 Nie podoba mi się jedynie rozwód Rona i Hermiony, trochę to bez sensu, ale okej :)

    OdpowiedzUsuń
  23. I moja teoria została obalona bo mimo iż Leah faktycznie coś kombinuję to po tym rozdziale wątpię ( przynajmniej na razie), że jest szpiegiem. Kurde chyba muszę wymyślić sobie nową teorie :)
    Scena z Astorią i Hermioną była super, nie ma to jak szczera rozmowa na donicach coś czuję, że te panie się zaprzyjaźnią i w sumie dobrze, że Hermiona chce zostawić Rona moim zdaniem oni nigdy do siebie nie pasowali.
    Wow Dakota łamie regulamin co prawda zmuszona przez Jesse ale zawsze to coś. Ale jestem ciekawa czy przyzna się Jessemu, że mimo wszystko jej się podobało.
    Scena Scar/Al bajeczna, zakochałam się, oni idealnie do siebie pasują.

    Pozdrawiam
    Carmen

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo polubiłam Astorie, a jej rozmowa z Hermioną była naprawdę fajna :)
    Kibicuje bardzo Albusowi i Scarlett :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Astoria jest wspaniała! Mówiłam że wszyscy Malfoy'owie są taaaaaaacy cudowni. "- Masz różne zwidy, Atwood, tak się dzieje jak się pali za dużo skrzeloziela…" Hahahahha :'') Padłam. Jesse jest genialny! Może Dakota trochę odpuści :) Tylko nie Leah i Louis! Kurde! Al i Scarlett są słodcy :*

    Z pozdrowieniami
    Margo!

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie wiem jak komentować. Nie wiem. Co mam napisać? Bo to, że GGG jest cudne i można bez niego żyć jak bez tlenu (czyli wcale), uświadomiły ci pewnie moje (i cudze) komenty.
    Powtarzam się, ale kocham wszystkich twoich bohaterów (z wyjątkiem Grace, Iana i panienek E. i G.).
    Ale czy da się inaczej...?
    Wątpię.

    Wiesz też pewnie, że wspieram cię całym sercem i, co tu kryć?, jestem twoją fanką!

    Całuski,
    BlackRabbit

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja nie mogę.. Pozbierać szczęki z podłogi!!
    Pozwól ze skomentuje tu kilka rozdziałów, gdyż nie rozgramiczam co było w którym.. Mogę się pomylić :P
    No to jest super, kobieto skąd ty masz pomysły na te bajeranckie teksty i wątki no poprostu to wymiata!! Trzymaj tak dalej!
    Euforiatheone

    OdpowiedzUsuń