Ginger Golden Girls

21 sierpnia 2015

Rozdział LXIX

Cześć!
Nie wszystko jest takie jak się wydaje, prawda? :)





…ciebie, palancie.



                Jo oddychała bardzo szybko. Miała zamknięte oczy i… czekała. Albus był już tak blisko, że wystarczyłoby, by podniósł się o cal. I wtedy…
- Nie mogę.
                Odsunął się a Jo odetchnęła. Otworzyła oczy.
- Przepraszam! – zawołał Al i zrobił jeszcze jeden krok w tył. – Ja… myślałem, że to moje największe marzenie…
- Ale? – zapytała Jo, zagryzając wargi. Albus kręcił głową, jakby sam niczego nie rozumiał.
- Ja… zawsze będę cię kochał, Jo. Ale nigdy nie będę w tobie zakochany. Rozumiesz?! – zapytał z frustracją, jakby chciał dodać: „bo ja nie”.
Jo uważała, by się nie uśmiechnąć.
- Jesteś pewny, Al? – zapytała, robiąc krok w jego stronę i kładąc dłoń na jego piersi. – Ja nigdy o tobie nie zapomniałam.
Al wytrzeszczył oczy. Teraz to on oddychał szybciej.
- Kocham Scarlett. I… i zabiję tego jej nowego znajomego! Zabiję i zrobię wszystko, żeby do mnie wróciła!
Jo przyglądała mu się z wytężoną uwagą.
- Rozumiem… - powiedziała cicho.
Al patrzył na nią przez chwilę z delikatnym zdumieniem, ale i ulgą. W końcu zrobił zażenowaną minę, skinął jej głową i odszedł szybko. Jo wypuściła głośno powietrze.

- Sprytnie! – prawie podskoczyła. Obróciła się szybko przez ramię i zobaczyła Ginny Potter, która zmierzała w jej stronę.
- Nie wiedziałam, że jest pani w zamku! – zawołała szybko, nie kryjąc wyrzutu. Ginny zrównała się z nią i Jo dopiero zauważyła, że uśmiecha się pod nosem.
- Bardzo sprytnie! – powtórzyła.
- Nie wiem o czym pani mówi! – burknęła Jo i ruszyła do przodu. Ginny szybko ją dogoniła.
- Wiesz co właśnie zrobiłaś?
- Wiem… - mruknęła Jo z nutką dumy. – Udowodniłam Albusowi, że jedyne co do mnie czuje to żal, że przegrał z Jamesem.
Ginny pokiwała głową z podziwem.
- Nie sądziłam, że tak się poświęcisz! A co gdyby Al wpadł w twój podstęp i cię pocałował?
Jo poczerwieniała i odwróciła się szybko, totalnie zażenowana.
- Byłam pewna, że tego nie zrobi… On kocha Scarlett bardziej niż myśli, widziałam ich razem tysiąc razy. Są sobie pisani jak… jak Rose i psychiatryk.
Ginny wybuchła śmiechem i długo nie mogła się uspokoić. Dotarły do końca korytarza i ruszyły po schodach.
- Albus musiał w końcu podjąć decyzję – powiedziała jeszcze Jo, ściszając nieco ton. – A nie zrobiły tego, gdybym to ja go odepchnęła. Teraz wie czego chce. Jestem tylko jego byłą dziewczyną, którą woli o wiele mniej od obecnej, a nie kimś, kogo nie może mieć.
- To bardzo mądre, Jo – odparła poważnie Ginny. – Cieszę się, że mam cię w swojej rodzinie.
Jo zatrzymała się nagle.
- Ja nie… - urwała. Od tygodni nie wypowiedziała imienia Jamesa i po prostu nie mogła już rozmawiać na jego temat.
- Jesteś – powtórzyła pewnie Ginny. – Jesteś członkiem mojej rodziny, bez względu na wszystko. Dziękuję za to co zrobiłaś dla Ala – dodała jeszcze, choć jej oczy zaszły łzami, z tego samego powodu, z którego Jo zamilkła.
- W każdym razie… - otrząsnęła się po chwili. – Mogłabyś coś dla mnie zrobić? – Jo uniosła brwi. – W pokoju Ryana jest zapasowa peleryna-niewidka. Mogłabyś ją przynieść? Ja chciałabym jeszcze pożegnać się z Lucy, a Harry na mnie czeka.
Jo skinęła głową.
- Jasne… Zaraz wracam.

                Idąc przez zamek oddychała szybko. Koniec. Przynajmniej to ma za sobą. Teraz może już cieszyć się samotnością do końca życia… Dotarła po drzwi Ryana i po prostu je pchnęła, pewna, że co najmniej ją zaatakują. Ale Hastings wyjechał, jak wiedziała i wyglądało na to, że odczarował wszystkie zabezpieczenia.
                Weszła ostrożnie i zaczęła rozglądać się za peleryną. Pewnie była w szafie… Ale Jo nie dowiedziała się tego. Zobaczyła coś, na widok czego zamarła a potem wydała z siebie wysoki, przerażony pisk.

                                                               *

                Rose miała dokładnie dziesięć sekund, by obmyślić plan i go zrealizować. Jesse zasłonił ją i wyczarował olbrzymią tarczę, ale wystarczyło jedno zaklęcie wyćwiczonych oddziałów Ankdala, by je przebić. Jedno, a padło ich dwadzieścia.  
                Ale ten moment, który dał im Jesse wystarczył. Rose wyszarpnęła spod peleryny mieniącą się tkaninę i błyskawicznie na nich zarzuciła. Jesse chwycił ją w pasie i pociągnął mocno w prawo. Nowy grad zaklęć zasypał pokój, ale tamtym było już trudniej. Rose i Jesse zniknęli, a jako, że żołnierze stali w kole teraz celowali do siebie nawzajem. Jeden z nich coś krzyknął i zaczęli strzelać w podłogę, ale Rose i Jesse w tym czasie wpełzli pod stolik, na którym stała drewniana szkatułka, w której musiała być strzała.
- Wyczaruj duplikat! – szepnął szybko Jesse i Rose kiwnęła głową, wciąż uważając, by nie strącić z nich peleryny-niewidki wujka Harry’ego.
                Norwegowie z frustracją padli na kolana i zaczęli wyszukiwać ich po omacku. Dwóch z nich stanęło w drzwiach i jeden przy oknie. Cała reszta rzuciła się po chwili do stolika, pod którym kulili się Jesse i Rose.
                Red wyczarowała w końcu drewnianą szkatułkę, idealnie przypominającą tę, którą musieli zabrać i pomachała Jessiemu przed nosem. Ten skinął głową a potem zaczął szukać czegoś w kieszeni marynarki.
                Nagle Rose pisnęła i przysunęła się do niego szybko, bo jeden z żołnierzy włożył głowę pod stolik i wyciągnął rękę. Był na cale od Rose, gdy Jesse stuknął jeszcze różdżką w maleńki przedmiot, który wyjął i ten zniknął im z oczu, a potem poczuli jak wypełza. Wstrzymali oddech, ręka żołnierza była już na cal, gdy…
                BUM!!!
                Detonator pozorujący wystrzelił gdzieś koło okna, żołnierze rzucili się w jego stronę, a wtedy Rose błyskawicznie wyciągnęła rękę i zgarnęła szkatułkę. Syknęła, jakby coś ją oparzyło, ale musiała jeszcze podrzucić duplikat. W ostatniej chwili zdołała wrócić pod pelerynę-niewidkę, Jesse chwycił ją w pasie… i deportowali się bezszelestnie.

- Jesteśmy pieprzonymi hardcorami…
- To było… To było…!
                Rose chodziła tam i z powrotem po piaskowej drodze, na której się zatrzymali. Jesse wpatrywał się w nią z szaloną radością.
- Ale wiedzieli! – krzyknęła Red, wciąż cała rozdygotana. – Ankdal musiał coś podejrzewać. Albo zostawił większe straże niż liczył Harry!
Jesse machnął ręką.
- MAMY TO, ROSE!!!
Red zatrzymała się i uśmiechnęła promiennie.
- Musimy wracać, za pięć minut zamkną granice, zaalarmowani przez tamtych.
Jesse skinął głową. Podszedł do niej i chwycił ją za rękę a chwilę później przywitało ich słońce Danii.
- Tylko nie znowu ten paskudny kraj! – stęknęła Red, gdy wylądowali. – Wiesz, co? Należy nam się cholernie dobra nagroda! – oznajmiła nagle.
- Racja – mruknął Jesse dziwnie niskim głosem i Rose uświadomiła sobie nagle, że wciąż nie puścił jej ręki.
                Nie zdążyła zaprotestować. Jej nogi oderwały się od ziemi, ręce Jessiego zabłądziły w jej długich włosach a jego usta znalazły się na jej wargach. Pocałował ją bez pytania, nachalnie i zdecydowanie umiejętnie. Jednak…
 PLASK!

- Pojebało cię? – zapytała uprzejmie. Jesse wyszczerzył zęby i w końcu się od niej odsunął.
- Wybacz, marzyłem o tym od pierwszej klasy. – oznajmił bez cienia skruchy.
Rose wytrzeszczyła oczy.
- Jesteś cholernie seksowna!
Red przewróciła oczami.
- Po pierwsze: nie powiem Malfoy’owi. Zginąłbyś brudną śmiercią… Po drugie: DAJ SPOKÓJ SCOTT!!!
Jesse natychmiast się zasępił.
- Wyluzuj, Red… To tylko buziak – i mrugnął do niej. Rose westchnęła.
- Właśnie dlatego, daj jej spokój. Zbierajmy się. Pewnie nas gonią…
Jesse skinął głową i znowu do niej podszedł a Red z łaską podała mu rękę.
- Przyznaj, że ci się podobało!
                To był cud, że wylądowali w Wielkiej Brytanii. Ciężko bowiem teleportować się i jednocześnie bić kogoś po głowie.

                                                               *

                Ankdal przechylił głowę jak średnio zainteresowany widz spektaklu.
- Nigdy bym nie pomyślał, że Harry Potter poświęci dwoje dzieci, by mnie dopaść.
- Przeszliśmy dwie mile zabezpieczeń, stary ośle – oznajmiła Elizabeth, na co Scorpius jęknął a Ankdal natychmiast się wyprostował. – Nie waż się obrażać pana Pottera. Jest sto razy mądrzejszy od ciebie – Norweg próbował coś wtrącić, ale Elizabeth nie dopuściła go do głosu. – Dałeś się podejść dwójce siedemnastolatków. Wstyd.
- Miałem wobec ciebie plany, lady Elizabeth – oświadczył Ankdal. – Niestety, zginiesz zupełnie nieciekawą śmiercią!
Elizabeth prychnęła.
- Spaliłabym się ze wstydu, gdybym dała się zabić takiemu capowi! Z drogi!
Gustav Ankdal chyba nie wierzył własnym uszom i Scorpius wcale mu się nie dziwił. Ale wyglądało na to, że jego cierpliwość w przeciwieństwie do temperamentu Elizabeth ma swoje granice. Różdżka, która przez cały czas była wymierzona w Elizabeth drgnęła i poczuli nagle, jakby zatrzęsło się podłoże. Długi, srebrno-złoty promień wystrzelił w ich kierunku, a wyglądał jak żywa szarańcza.
                Scorpius machnął różdżką i olbrzymia tarcza zasłoniła jego i Elizabeth, a Ankdal zamarł. Jego spojrzenie bardzo powoli przeniosło się na różdżkę w ręku Scorpiusa.
- Skąd…
- To? – zapytał niefrasobliwie Scor, przerzucając między palcami Czarną Różdżkę. Na twarzy Ankdala pojawiło się zrozumienie.
- Harry Potter przygotował swoich żołnierzy… - stwierdził rozbawiony, wpatrując się w Scorpiusa.
- Dość dobrze – odarł ten grzecznie i machnął znowu Berłem Śmierci, zmuszając Norwega do obrony.
                Walczyli jak równy z równym, w dodatku Elizabeth włączyła się żywo i wkrótce Ankdal został zepchnięty do defensywy. Ale trwało to krótko. Może i było ich dwoje i mieli Czarną Różdżkę, ale Gustav Ankdal nie tylko z nazwy był wybitnym czarodziejem. Zniknął a chwilę później pojawił się za nimi. A potem machnął jeszcze w kierunku Elizabeth i ogniste więzy rzuciły się na nią tak szybko, że nie zdążyli zareagować. Elizabeth wrzasnęła, Scorpius dopadł do niej, jednocześnie blokując zaklęcia Ankdala. Elizabeth krzyczała z bólu, Norweg śmiał się w głos, a Scorpius miał tylko moment na decyzję. I nie zastanawiał się długo.

- Scor… Ja… Gdzie my jesteśmy?
Scorpius namoczył szmatkę i jeszcze raz przyłożył jej do twarzy.
- W naszym namiocie.
Elizabeth próbowała usiąść, ale jej nie pozwolił.
- Ale… kołczan!
Scorpius pokręcił głową.
- Mieliśmy go przynieść, nikt nie mówił o pokonywaniu świra, który wchłaniał magię z ludzi przez dekady!
Scorpius wyglądał naprawdę źle i Elizabeth postanowiła tym razem go nie denerwować.
- Masz rację i tak jestem zdumiona, że przeżyliśmy.
Scorpius mruknął coś niezrozumiałego i znowu przetarł jej czoło. Elizabeth wpatrywała się w niego uważnie. Nagle świadomość, że mogli zginąć dotarła do niej z całą mocą. Jej serce biło szybko jakby właśnie przebiegło spory odcinek, a Scorpius wciąż pochylał się nad nią z troską wypisaną na twarzy.
                Nie wiedziała, kiedy jej ręka wystrzeliła w górę i przyciągnęła go do siebie a potem pocałowała bez pytania. Na moment. Odrobinę.
                I pierwsza go odepchnęła.
- Elizabeth… - Scorpius wpatrywał się w nią z niemym zdumieniem. – Czy tobie jeszcze mało?! Może i przeżyłaś Ankdala, ale Rose jest od niego sto razy gorsza!!!
Cambell w końcu się podniosła a jej oczy świeciły jasno i był pewien, że ma gorączkę.
- Chcę Blake’a. Ja… muszę go mieć.
Scorpius wzniósł oczy do nieba i wstał.
- Zawsze do usług! – warknął z frustracją. – Zbierajmy się. Musimy powiedzieć, że nawaliliśmy, a ty masz chyba sprawę do załatwienia…
Elizabeth wciąż go nie słuchała, myślami będąc chyba lata świetlne od ich namiotu.

                                                          *

                Albus był w trakcie najbardziej chaotycznego pakowania, jakie można sobie wyobrazić. Myślał tylko o tym, żeby dostać się do Francji, wytargać Scarlett za te jej lśniące włosy i przywalić jej nowemu znajomemu, na myśl o którym cały cierpł. Do jego walizki trafiły więc wszystkie eliksiry, które znalazł w pokoju Scorpiusa (ukradzione na pewno panu Malfoy’owi i kompletnie niewiadomego użytku), miecz (jeden z tych, które walały się po zamku) i… pluszak Mary. Zapomniał go jej dać a teraz w amoku wrzucił go do walizki.
                Był w trakcie pakowania bluzki, która z całą pewnością należała do Rose, gdy usłyszał pukanie do drzwi i wrócił na ziemię.
- Proszę!
Do pokoju weszła Jo. Al natychmiast się zmieszał.
- Jo… Jestem strasznie zajęty! – powiedział, nie patrząc jej w oczy. – Poza tym… myślę, że nie powinniśmy przez jakiś czas…
- Al… - zamilkł i uświadomił sobie, że Jo jest potwornie zdenerwowana. Patrzyła na niego ze strachem i miał wrażenie, że blednie z sekundy na sekundę.
- CO?!
Jo nie odpowiedziała, tylko bardzo powoli włożyła rękę do kieszeni i wyciągnęła coś w jego kierunku. Słońce zagrało w kamieniach bransoletki, którą wyjęła. Albus ruszył do przodu.
- Skąd ją masz?!
Jo zadrgała szczęka.
- Była w pokoju Ryana… Musiał ją znaleźć w dniu, kiedy opuszczaliśmy Hogwart. Al…
                Wyglądał, jakby ogarnęło go szaleństwo. Dopadł Jo tak szybko, że chciała się cofnąć, ale nie zdążyła. Albus prawie wyrwał jej bransoletkę i wbił w nią spojrzenie pełne czystego przerażenia.
- Mój zegarek… Pokazywał, że ma się dobrze… Te listy… - Albus wyglądał jakby stracił zmysły.
- Al… - powiedziała Jo delikatnie, bojąc się o jego stan. – Myślę, że Scarlett może być w niebezpieczeństwie.
Albus drgnął, jakby dostał w twarz. Znieruchomiał.
- Zaklęcie namierzające – powiedział powoli. Jo skinęła głową. Wyjęła różdżkę, bo Albus był wciąż w takim stanie, że chyba nie zdawał sobie sprawy, że trzyma swoją w ręku, bo zaczął rozglądać się nieprzytomnie po pokoju.
                Jo podeszła do niego i ostrożnie wzięła od niego bransoletkę, a potem dotknęła ją różdżką od strony, której dotykała skóra Scarlett.

                Albus wpatrywał się w Jo, nie bardzo wiedząc co robi. Jeśli coś jej się stało… Jeśli…
Zwariuje. Za chwilę zwariuje.
- I co?! – zapytał ponaglająco. Jo podniosła na niego spojrzenie, znad prowizorycznej mapy, którą narysowała na kawałku pergaminu.
- Nie pokazuje jej… - powiedziała bardzo cicho. Albus zadrżał konwulsyjnie.
- Jeżeli…
Jo pokręciła natychmiast głową.
- Al, to nic nie znaczy! Jeżeli jest gdzieś uwięziona, coś może blokować to zaklęcie! Najważniejsze, że żyje!
- Skąd wiesz? – zapytał Albus tak słabym głosem, że Jo zerwała się z miejsca.
- Mówiłeś, że pisała listy! Nawet jeśli… nie odpowiadała za ich treść. Poza tym, Al… - głos Jo trochę przycichł. – Scarlett byłaby cennym nabytkiem dla Ankdala. Tak jak ja, gdy mnie porwali. Jeśli jej przydarzyło się coś podobnego, jej życiu nic nie grozi.
Albus przestał mrugać. Obrazy z porwania Jo stanęły mu przed oczami i zapiekło go w piersi. Scarlett to nie była Jo. Nie mógł… nie miał siły, żeby poradzić sobie z bólem, który pojawiał się z tymi domysłami.
- GDZIE TY IDZIESZ?! – Jo zerwała się z miejsca, gdy Al był już przy drzwiach.
- Muszę ją znaleźć – powiedział nieprzytomnie.
- A gdzie zamierzasz szukać?! – ryknęła, bo Al wyglądał jakby nic do niego nie docierało. Zatrzymał się na moment.
- Wywlokę go za pysk…
Jo wytrzeszczyła oczy.
- Kogo?! 
Albus spojrzał na nią, a w jego wzroku było tylko czyste szaleństwo.
- Jamesa. Zmuszę go by mi ją oddał…
Jo wypuściła głośno powietrze. Kilka razy otwierała i zamykała usta, w końcu pokręciła głową.
- Al, musimy wymyślić jakiś plan… Po pierwsze jestem pewna, że twój ojciec zabezpieczył jakoś mury, żebym stąd nie wyszła…
Tym razem Albus zaprzeczył.
- Nie zrobił tego. Prosił mnie, żebym cię pilnował. To wszystko.
- Świetnie. A teraz…. – Jo przymknęła na moment oczy, żeby się skupić. Ale w tym momencie w jej głowie pojawiły się przywołane mimowolnie obrazy.
                Piwnica. Głód i strach. Greyson i długie godziny bólu.
- Louis – powiedziała, otwierając szybko oczy. Albus wytrzeszczył oczy. – Louis – powtórzyła Jo. – On… spotyka się z tą dziewczyną, Leah Leander, która jest po stronie Hurrlingtona. Widziałam ich na błoniach, kiedy zaatakowano Hogwart. Musi nam pomóc.
Jo machnęła ręką, by ruszyli, ale nagle Albus zamarł i ani drgnął. Jo zerknęła przez ramię, zatrzymała się i podeszła do niego.
- Nie myśl o tym – powiedziała, spoglądając prosto w jego nabrzmiałe czerwienią oczy. – Sprowadzimy ją z powrotem.
Al odbił się od ziemi i ruszył, a Jo miała problem z dognaniem go.

                                                            *

                Dakota przecierała smoczą łuskę na tyłach ogrodu. Jack stał plecami do niej i pochylał się nad tuzinem słojów, w których zamykali maści. Dakota uświadomiła sobie nagle, że mu się przygląda, poczuła pieczenie w policzkach i szybko się odwróciła. Co się z nią działo? Jej nauczyciel był zdecydowanie zbyt przystojny.
- Dakota?
                Serio, czy pan Potter nie mógł jej podesłać kogoś, kto nie ma sześciopaka na brzuchu, co podejrzała zupełnie przypadkowo…?
- Hej!
- TAK! Słucham cię!
                Jack patrzył na to co robi z uniesionymi wymownie brwiami i spojrzała szybko w dół. Łuska, która miała zetrzeć na grube kawałki była już miazgą.
- Och, przepraszam, zamyśliłam się!
                Jack zachichotał i podszedł do niej szybko.
- Da się naprawić… - mruknął. – Wszystko w porządku?
Dakota westchnęła ciężko.
- Nie – powiedziała kwaśno.
- To przez tego typka? – zapytał ostro Jack. Wzruszyła ramionami.
- Sama nie wiem. Wojna nie sprzyja myśleniu o życiu osobistym.
- Zauważyłem. Moja dziewczyna coraz gorzej znosi rozłąkę…
- Och…
Jack znowu uniósł brwi a Dakota poczuła, że ciasny supeł w jej żołądku trochę się rozluźnia. Ku jego zdumieniu przysunęła się nagle i poklepała go po plecach. Nie mógł być w większym szoku.
- Eee??
- Przepraszam! – zawołała szybko. – Bardzo się cieszę, że z kimś jesteś! Ja… - pokręciła szybko głową. – Jestem w totalnej rozsypce! Zerwałam z kimś, kto cholernie mnie zranił i… wtedy zjawiasz się ty… - tu posłała mu zażenowane spojrzenie. – Przystojny uzdrowiciel! No jakby ktoś chciał mnie na siłę uleczyć – wyrzucała z siebie szybko.
Jack uśmiechnął się szeroko.
- Nawet nie wiesz jak mi schlebiasz. Jestem z Anne od roku.
- Bardzo się cieszę!
I z o wiele lżejszym sercem odwróciła się, by zająć startą na drobny mak łuską. Jack jeszcze chwilę na nią patrzył.
- Hej, ale wtedy mówiłem serio – powiedział nagle. – Naprawdę jesteś drugą najpiękniejszą dziewczyną jaką znam.
Dakota nie przerywała czynności.
- Bierz się do roboty, Dickens, bo za dużo mówisz! – i pokazała mu język.

                                                     *

- Mamy dwa dni. Pojutrze Ankdal zaatakuje siedzibę naszej armii.
- A Rosja przypuści atak na Polskę i Czechy.
- Co nie daje nam najmniejszych szans.
                Harry, Noel i Ryan stali przy okrągłym stole w jednej z sal ministerstwa. Każdy z nich miał na sobie długi podróżny płaszcz i na twarzy każdego z nich błyszczały starsze lub nowsze blizny. Wyglądali jak trzyosobowy oddział specjalny.
- Mamy dwie opcje – mówił Ryan, wpatrując się w mapy na stole. – Możemy poświęcić te dwa dni na przygotowania i zabrać ze sobą przynajmniej połowę armii Skandynawii na tamten świat. Albo… - tu jego oczy błysnęły tym, czego Harry i Noel już nie mieli; młodzieńczą niepohamowaną fantazją. – Możemy jeszcze namieszać.
- Mów dalej – powiedział Raejack, wyraźnie zainteresowany. Harry kiwnął głową.
- Rosja myśli, że zastanie środek Europy na kolanach, oczekujący na ostateczny cios. I tak będzie jeśli Polacy i Czesi będą czekać do piątku.
- Ty chyba nie proponujesz…? – Noeal urwał, jakby nawet bał się wypowiadać tych słów.
- …atak na Rosję – odezwał się Harry. Ryan wyszczerzył zęby a Noel otworzył usta. – Rosja nie jest przygotowana do obrony, nie spodziewa się niczego.
Ryan kiwnął głową.
- Są w trakcie przygotowań, jeśli zostałaby zaatakowana przed tym jak sama miała to zrobić, miałaby o wiele mniejsze szanse.
- Zwołaj oddziały – Harry zrobił krok w tył i spojrzał na nich żywo. – Każdy kto ma odwagę, ma być gotowy przed zmrokiem. Ja skontaktuję się z Polską i Czechami. Trzeba jeszcze powiadomić Hermionę. Wrócimy na dzień przed naszą bitwą i trzeba dopilnować przygotowań.
- Ja… Ja to zrobię! – odezwał się Noel. Harry skinął głową.
                A potem wszyscy trzej bez słowa odbili się od miejsc i wyszli, a ich czarne płaszcze podróżne powiewały na wojennym wietrze.

                                                               *

                Niepokój panował w siedzibie wojsk Hurrlingtona i dziwne pogłoski dochodziły od kilku dni. Mówiono, że ktoś włamał się do domu samego Gustava Ankdala w Norwegii i, że sforsowano zabezpieczenia tajnej siedziby, o której nikt wcześniej nawet nie słyszał.
- Poleci parę głów – powiedziała Leah, zamykając drzwi. James uniósł wzrok.
- Musimy to skończyć – odparł tylko, wskazując na swoje notatki. Leah kiwnęła głową i usiadła koło niego.
- Tutaj, James – wskazała na mapę, którą trzymał na kolanach. – Tutaj jest najlepsze miejsce.
James długo się w nie wpatrywał.
- Sir Steven zgodził się na każde, które wybierzemy. Potem on i Warren poprowadzą armię.
- Trzeba pokazać mu plany.
James kiwnął głową i wstał a potem wyszedł bez słowa z jej pokoju. Leah przetarła zmęczone oczy i przymknęła je na moment. Cichy świst i skrzeczenie ognia w kominku wyrwało ją z otępienia. Czerwona karteczka wzbiła się z popiołów i fruwała po pokoju niepokojąco szybko.

- Odbiło ci?! Jak mogłeś wysłać mi wiadomość kominkiem?! Jesteś szurnięty i nienormalny!!!
Louis odczekał, aż przestanie się wydzierać, dopiero wtedy podszedł do niej i pocałował ją szybko.
- Dzień dobry, kochanie. Udany miałaś dzień?
Leah warknęła coś niezrozumiałego i rąbnęła go pięścią w ramię.
- Czego chcesz?!
- Musisz mi pomóc. Twój idol, sir Porywacz prawdopodobne więzi dziewczynę mojego kuzyna. Musisz się dowiedzieć gdzie jest. Nazywa się Scarlett Archibald.
Leah patrzyła na niego, jakby zobaczyła go po raz pierwszy.
- Czy ci rozum odjęło?! – ryknęła w końcu. – Kiedy pojmiesz, że ja nie jestem po twojej stronie???!!!
Louis przestał się uśmiechać.
- Możesz nawet dobijać targu z diabłem, Leander. Musisz mi pomóc znaleźć tę dziewczynę.
- Nie ma mowy.
- To nie jest prośba.
Leah odwróciła się i chyba zamierzała odejść. Ale nie zrobiła ani kroku.

- Nikt, nigdy w życiu nie powiedział mi, że mnie kocha – odezwała się, wciąż stojąc do niego tyłem. – I średnio wiem co to znaczy. Ale jeżeli ja kiedykolwiek kogoś kochałam, to tylko ciebie, palancie. Kocham cię tak, że praktycznie tego nie wytrzymuję. Wybrałam właściwą stronę, Lou.

I już jej nie było.














Ps. nie będzie zapowiedzi rozdziału 70, bo nie da się jej stworzyć bez zdradzania najważniejszych rzeczy. Ten rozdział będzie zatytułowany "Umarłem razem z nią" i pożegnamy w nim jedną z blondynek.

...



40 komentarzy:

  1. Matko Boska! Merlinie! Morgano!
    Jak ja uwielbiam Jo! No, po prostu świetna jest :D
    Taki (prawie) szantaż emocjaonalny na Alu wykonać...
    Był James! Był James! Ty chcesz uśmiercić którąś z naszych kochanych blondynek!
    (Łaał, brawo Karolina właśnie to przeczytałaś...)
    Wracając. Blondynki są fajne. Sama kiedyś byłam blondynką.Mamy tu jeszcze jakieś blondynki?
    Ten moment Louisa i Leah był taki... gorzko-słodki... Ale jak zwykle wspaniały :D
    Harry, Noel i Ryan. To było... ciekawe. Atakujcie Rosje! A-ta-kujcie Rosje! Atakujcie Rosje.
    Jak fajnie, że Jack ma swoją Anne. Jessie może jest dupkiem, ale Dakota jest jego przeznaczeniem.
    Ja wiedziałam, że Ty coś wykombinujesz z Elizabeth i Scorem. I Jessiem i Rose.
    Jo i Albus odkryli (prawie), co się dzieje/działo ze Scarlett. Taak, Albus, wylec Jamesa za flaki, to jest to... Ale w sumie... To masz moje pozwolenie.
    Jak zabijesz Jo lub Leah to wpadnę w depresję. Głęboką depresję.
    Ja już wiem, że nie przeżyję kolejnego rozdziału.
    Jak ja kocham twój styl pisania. Potrafisz tak wczuć czytelnika w to, co napisałaś... Mam nadzieję, że zrozumiałaś to, co napisałam xd
    Nie ma dużo takich osób, jak ty na blogspocie, czy ogólnie w internecie. Jeżeli tylko będziesz mogła wydać książkę, wiedz, że będę Cię w 100% wspierać i napewno ją kupię. Masz niesamowity dar- potrafisz czarować słowem.
    Pozdrowienia w Angli, która uspokajająco na mnie wpływa,
    zagorzała wielbicielka,
    Karolina.
    Ps. Znowu przepraszam za błędy :\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo mi miło :) Co do książki - na razie proszę o kciuki, bo to moje wielkie marzenie, ale powoli się realizuje :)

      Ja jestem blondynką! :P

      Łączę się w bólu, bo napisałam sobie plan rozdziału 70 i jestem w głębokiej depresji :/ Ale nie widzę innej możliwości i niektórzy bohaterowie po prostu muszą zginąć. Happy end byłby mniej realny od Jo niepakującej się wiecznie w kłopoty :P


      :))

      Usuń
  2. jezuuuuu zabijesz jedna z blondynek dlaczego dlaczego dlaczego(przynajmiej nie rose❤️❤️❤️❤️❤️)ale to nadal nie dobrze:(((
    Al super jezuuu jak dobrze ze postanowiłeś jej szukac i 'nowego znajomego' stłuc czy cos supersupersuper znajdziesz Scar mam nadzieje przynajmiej(kurde ona jest blondynka)
    James sie wreszcie pojawil:D ciekawi mnie teraz jego postać czy cos knuje czy poprostu wypełnia obowiązki po tamtej stronie no
    scena Leah i Lou jejuuu taka niby słodka ale tez smutna troche ze względu na okoliczności ugh:<
    atakujcie Rosje!!! dacie rade wierze w to!!
    Elizabeth chce Blake'a co?????? WRESZCIE HURAAA
    Jesse co to było halo:/ Rose kocha tylko Scora wiec papa!!
    fajnie ze Jack ma dziewczyne, chociaz lepiej zeby Jessie nie wiedział tomizm sie bardziej postara ehhh
    boje sie następnego rozdziału ale nie moge sie juz doczekać jejuuuuu

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam!
    No kurde! Nigdy nie uda mi się być pierwszą!
    Ale wracając do rozdziału. Pierwsza moja reakcja to takie wielkie, błyszczące i całkowicie gimbusiarskie oraz tandetne "OMG"! Nie no, serio.
    Byłam w szoku.
    Ale to normalne odkąd zaczęłam czytać Twoje opowiadanie. Cały czas mnie czymś zaskakiwałaś. Były te dobre i te złe niespodzianki. Przejdźmy dalej.
    ,,I wtedy…
    - Nie mogę." To chyba mój ulubiony moment w całym opowiadaniu! <3
    Wiedziałam, że nie zrobisz Jolbus!!! JOMES ALWAYS AND FOREVER ♥♥♥
    ,,- Przeszliśmy dwie mile zabezpieczeń, stary ośle" Teraz już sobie przypomniałam za co uwielbiam Elizabeth.
    Wredna, bezczelna, szczera do bólu. Ideał <3 :D
    ,,- Ja… Ja to zrobię! – odezwał się Noel." Ho, ho! Czy ktoś tu zakochał się w Hermionce? Wiem, wiem dziwna jestem, ale Noel to ostatni fajny i wolny facet i chyba w wieku Granger, który na nią zasługuje!
    NORMIONA ALWAYS AND FOREVER ♥♥ (tutaj dwa serduszka, bo trzy są zarezerwowane dla Jomes ^^)
    ,, A potem wszyscy trzej bez słowa odbili się od miejsc i wyszli, a ich czarne płaszcze podróżne powiewały na wojennym wietrze." Wiesz... wyobraziłam sobie ten moment i... omg! Chyba się zakochałam! Żartuję, nie mogłabym zdradzić Jamesa! ♥ :D
    Okej, skończyłam z cytowaniem i przechodzę dalej.
    Jak w pierwszej zapowiedzi tego rozdziału pisało "dlaczego czas się zatrzyma?" (czy jak to tam było, już nie pamiętam) to seryjnie myślałam, że czas się zatrzyma! Ale... cwane. Nie powiem, że nie, cwanie to zrobiłaś.
    Mogłabym wytłumaczyć, ale leniem jestem i mi się nie chce.
    Ja tam nigdy nie lubiłam Ginny, lecz w Twoim opowiadaniu rządzi! Wspominałam już może? Tej rudej (oczywiście nie mam nic do rudych! Rudzi ludzie, to fajni ludzie) nie lubiłam od chyba pierwszej, ewentualnie drugiej części książek pani Rowling. Była taka wkurzająca, nijaka. No, po prostu jej nie lubiłam. W zasadzie... to żadnej dziewczyny z całego HP nie lubiłam.
    Każda z nich była wyjątkowa i na swój własny, oryginalny sposób potrafiła mnie wku*wić do łez (no może nie do łez, ale pomińmy to).
    Oh God... no... please, no... powiedz, że pożegnamy Scarlett! Ale czekaj, czekaj... właśnie doszłam do jakiegoś wyjątkowo głupiego i bezsensownego wniosku, ale doszłam do niego sama, więc muszę się tym pochwalić!
    Napisałaś pożegnamy... lecz nie napisałaś czy któraś z naszych blondynek na pewno zginie. Może pożegnamy Jo w tym sensie, że ona pójdzie razem z Alem szukać Scar albo ona się zbuntuje i... dobra. Nigdy nie byłam dobra w zgadywaniu. Chociaż... już nie pamiętam. Jeśli któraś z naszych blondynek jednak zginie to... BLONDYNKI! ŁĄCZYMY SIĘ! (Ciekawe ile nas jest...)
    Ten moment gdzie opisywałaś ucieczkę Rose i Jesse'go... zachowywałam się wtedy jak... niedorozwinięta i zapowietrzona foka? Hmm... to chyba nie to określenie. Może... mam! Moje paczadełki (wybacz, że tak ranię nasz wspaniały język) wyszły z orbit i... w zasadzie to zachowywałam się jak niedorozwinięta i zapowietrzona foka, lecz pomiń to i wciąż myśl, że jednak jakaś tam cząstka mnie jest normalna.
    Rose i Scorpius... te pocałunki mnie rozwaliły! Serio, nie spodziewałam się tego. No dobra, po Jessem mogłam się spodziewać, bo po rozstaniu z Dakotą (imię Dakota zawsze będzie mi się kojarzyło z Dakotą Fanning, sama nie wiem czemu) jest... trudno mi określić... niewyżyty seksualnie? Nie znam się na tym, nie będę się wypowiadać.
    Tutaj muszę zgodzić się z Karoliną.
    Jeśli kiedykolwiek wydasz książkę to ja też będę Cię wspierać! Ludzie muszą poznać Twój talent, bejbe! Nie marnuj go!
    Mam nadzieję, że ten atak na Rosję się uda, bo inaczej oni zginą... zginie Ryan... Ryan on... pie*dolę! Przecież mam Jamesa! <3
    Żywię nadzieję, iż komentarz wyszedł w miarę długi i normalny (chociaż co do tego ostatniego to wątpię).
    Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
    Selene Neomajni

    OdpowiedzUsuń
  4. "tutaj dwa serduszka, bo trzy są zarezerwowane dla Jomes"
    !!! Masz ode mnie kamień z napisem "love"! :D

    Nie, nie będzie Jolbus. Oni się nie kochają, sprawdzili to ;P
    Noel i Hermiona już dawno są na językach czytelników GGG :P Ale podtrzymuję - do końca opowiadania Hermiona będzie sama. To nierealistyczne, żeby rok po rozwodzie i w trakcie wojny minister magii wchodziła w związek :PP

    Czas się zatrzymał metaforycznie. Im wszystkim ze strachu...

    Ja też nie lubiłam nigdy Ginny, ani w książce ani w filmie. Ale rozwaliłam małżeństwo Ronowi i Hermionie (bo ich razem nie lubię bardziej) i uznałam, że Harry'ego i jego żonę zostawię w spokoju. Ale Hermionę zawsze uwielbiałam i nie mogłam uwierzyć, że Rowling nie zmiękła i nie połaczyła jej z Harrym.

    Muszę Cię zmartwić - w następnym rozdziale zginie jedna z bohaterek. Blondynka a mamy ich trzy. :////

    Jesse to po prostu Jesse, on się nigdy nie zmieni. Elizabeth była trochę oszołomiona :P W

    No! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurcze.. Ej no ale wymyslilas! :D No bo z tymi blondynkami to przeciez no weź ... No to moze być Scarlett wiadomo dlaczego. To może być Jo, która ruszy z Alem żeby ratować Scar i wtedy może zginąć. No i to może być Leah, która pójdzie szukać Scarlett i wtedy może jej się cis stać . Ale weź :P . Ja wcale żadnej blondynki nie faworyzuje, ale to nie może być Jo bo Jomes , zapomniałaś?
    Huh. Przerazilas mnie tym wyznaniem Jo o tym,ze wcale o nim nie zapomniała , ale potem się wyjaśniło i huuhh... Ulga :D
    A ja lubiłam Ginny i dalej ja lubię. I fajna z niej tesciowa :D
    Ale to z Rose i Jessem to O MATKO!!!!! To to juz w ogóle było straszne. Czy on musi do każdej ?! Szczęście dla niego, ze Scor tego nie widział .
    Ja tak myślałam, ze Elizabeth pocałuje Scora. No ale jej zachowanie w sumie tłumaczy szok po tym co się stało. No i jeszcze " Chce Blake'a" <3
    Co to znaczy, ze Dickens ma dziewczynę?! Ranyyy ... ;)
    Ja i tak będę szippowac Noela i Hermione! Nie zabierzesz mi tego !! :D .
    No i TAK ! Dokopcie Rosji! Dokopcie Putinowi!
    Aa i na koniec mój ulubiony tekst : "Są sobie pisani jak... jak Rose i psychiatryk" :D
    O!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dickens ma dziewczynę, bo nigdy nie ma tak, że jak cię facet zdradzi i masz złamane serduszko to z nieba Ci spada boski i cudowny następny :P

      Usuń
  6. O matko! TAK! Dobrze Albus, hah przypomniał mi się ten czarny potwór kiedy zaczęła się miłosna historia Alrett, jestem ciekawa co stanie się z nimi.
    Warren,, Potem on i Warren poprowadzą armię'' A to gnojek, jest po stronie Ankdala, może to on zmusił albo coś zrobił James'owi, żeby przeszedł na ciemną stronę mocy.
    Nigdy go nie lubiłam. Teraz to go nienawidzę.
    Oby pomysł Ryana wypalił.
    Scorpius i Czarna Różdżka wow, nieżle.
    Co do tych trzech blondynek, zostało jeszcze tylko 8 rozdziałów, a Jo jest główną bohaterką, więc myślę, że nie zginie tak szybko. Obstawiam Leah, nie wiem czemu, ale tak myślę.
    Wiem, że krótko, ale za chwilę leci Insygnia Śmierci a ja muszę stoczyć z siostrą bój o pilota, więc kończę. A mam pytanie do Ginger, czy piszesz lub planujesz pisać jakieś inne opowiadania?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie publikuję nic innego, ale piszę mnóstwo rzeczy. Chciałabym jeszcze po GGG opowiedzieć jedną historię na blogspocie, ale przyznam szczerze, że chyba nie dam juz rady czasowo.

      Usuń
  7. Zamawiam miejsce napisze jutro bo dzisiaj nie dam rady :/
    Jo Scarlett i Leah to blondynki prawda ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff wreszcie jest
      Juz myślałam że nie znajdę czasu by coś napisać bo mam staż od 10 do 20 i jak wracam to jedyne o czym myślę to spać ;D
      Jo... ty cholerna... pozwoliłas mi myśleć ze dasz się pocałować Albusowi! Ale to było mądre... Naprawdę mądre
      Ginny wrocilas madrzejsza niż wcześniej xD
      Rose i Jesse ... wiedziałam że im się uda xD a Jesse... no cóż
      Elizabeth ja Cię uwielbiam <3 tylko Ty potrafisz nazwać najpotężniejszego czarnoksiężnika capem... masz skłonności samobójcze czy co?! Jeszcze ten pocałunek... wiedziałam że w końcu się wydarzy
      Atak na Rosję? Haha Putin strzeż się xD
      Ryan kocham Cię
      Leah i Louis... to było pożegnanie prawda..?

      Usuń
  8. Och dzięki, dzięki, dzięki za to że obyło się bez pocałunku Jolbusa! Chwała ci, ale tylko do następnego rozdziału bo jeśli zabijesz akurat tę blondynkę, o której myślę i unieszczesliwisz tym pewnego blondyna to już nie chwała, a hańba ci.
    Rose i Jesse prawie jak ninja :D
    Elizabeth postanowiła zasmakować plebejskich usteczek Blakea?
    Zastanawia mnie trochę jak ten konflikt, albo raczej totalna wojna wśród czarodziejów, odbija się na mugolach. Znaczy sporo jest przypadków porywania, mordowania itp okropnych rzeczy, ale czy ktoś im to tłumaczy np "wybuch gazu zrujnował niewielkie górnicze miasteczko, nikt nie przeżył"?
    Wybacz wszelkiego rodzaju literówki i błędy, komentarz pisany bardzo szy bko i ptawie nielegalnie na telefonie ;) Pozdrawiam,
    ~ Mała Mi

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie pożegnamy się z Jo prawda? Bo jeśli tak to... to ja przestaję czytać! Nie, nie mogę przrstać czytać bo wtedy się nie dowiem czy chodzi o Jo i kto przeżyje a kto umrze :( ale gdybym przestała czytać wszyscy którzy nie umarli do tej pory żyliby wiecznie :)!
    Scarlett jeszcze nie umarła prawda? Al zdąży się z nią pożegnać i umrze razem z nią?
    Tak sobie myślę że blondynek jest dużo na świecie i żeby nas nie zasmucić możesz wymyślić jakąś nową postać której nikt nie będzie lubił i ją zabić ;)
    Był James, ale mało go było :( powiedz mi że on jest szpiegiem albo ktoś się pod niego podszywa i, że wszystko skończy się dobrze, i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scarlett żyje. To chyba jedyne pytanie, na które mogę odpowiedzieć :)

      Usuń
  10. Jak zwykle miłe zaskoczenie 😀 Wchodzę, a tu nowy rozdział.
    Albus, masz dokopać tym psycholom za Scarlett! To dla mnie podstawowa sprawa! 😁
    Jesse... Czy on się kiedyś zmieni?!
    Dziwie się tylko, że Rose nie dokopała mu bardziej 😂
    Elizabeth nawet rozumiem. Musi wreszcie być z Blakiem.
    Ryan mnie rozbraja w sensie pozytywnym. Proszę wciskaj go kiedy tylko coś wymyślisz😂
    No i... Jak to któraś z blondynek! ?
    Kurde to nie może być Jo...
    A co dopiero Leah! Ona i Louis zasługują na cudone życie! Nawet jeśli są po przeciwnych stronach!
    Nie chcę nikogo ranić, czy coś, ale gdybym miała określić kto według mnie mógłby zginąć to byłaby to Scarlett. Oczywiście pogrążyłabym sie w żałobie z Albusem i byłoby mi go cholernie szkoda. Ale po prostu ona najmniej przypadła mi do mojego nienormalnego gustu...
    O boże...
    Dodawaj nowego posta jak najszybciej, bo nie będę mogła spać po nocach myśląc kto i jak zginie o,o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy chcecie szybko nowy rozdział, a ja chcę, żeby był jak najpóźniej :P To jest trudne zabijać swoich bohaterów :P

      Ale czasem trzeba! :/

      Usuń
    2. Wybacz. Rozumiem, że to musi być trudne, ale czasem bywam ogromną egoistką 😂 Mogę prosić o dostęp do cz. 1 i 2? Tak sobie wchodzę, żeby ogarnąć znów bohaterów i wgl, a tu brak dostępu 😕

      Usuń
  11. Jeny, tak wiele emocji w tym rozdziale! <3
    Jestem mega szczęśliwa, że między Jo i Alem nie doszło do niczego. Ach, jak ja mogłam wątpić w Albusa... Oczywiste, że bardzo kocha Scarlett, to jak zareagował, gdy Jo powiedziała mu o bransoletce mówi samo za siebie. Jeśli to ona ma umrzeć w kolejnym rozdziale... Nie, nie, nie! NIE. Al nie może jej stracić, przecież on już tyle wycierpiał! :( Mam nadzieję, że uda mu się ją uratować.
    O Jo się raczej nie boję, nie uśmierciłabyś chyba głównej bohaterki przed końcem opowiadania. Chociaż pewności nie mam, mam nadzieję że Ci taki szalony pomysł nie wpadł do głowy :D
    Z ogromną ulgą przyjmuję fakt, iż Rose z Jessim jak i Elizabeth ze Scorem są cali. Dobrze, że mieli pelerynę oraz Czarną Różdżkę, teraz sobie uświadomiłam, że Harry nie pozwoliłby im wyruszyć bez odpowiedniego przygotowania. Zaskoczyły mnie te ich pocałunki, Jessiego może mniej, ale Elizabeth i Scor to było takie... "Co?!" Ale to takie nic nieznaczące, to całkiem okej. A Elizabeth otwarcie przyznała, że jest zainteresowana Blake'iem <3 Cudownie :D
    Atak na Rosję? Odważny pomysł, ale lepsze to niż czekać bezczynnie na ich ruch. Oby wszystko poszło zgodnie z planem!
    Louis i Leah! Od niedawna naprawdę ich polubiłam razem a niestety mam takie przeczucie że to Leah jest tą blondynką co umrze.Moja teoria jest taka,że ona pomoże w odnalezieniu Scarlett i przypłaci za to życiem. A tak w ogóle, po tym jak Leah powiedziała Louisowi, że wybrała właściwą stronę zaczynam myśleć, że działa na tej samej zasadzie co myślę, że działa James. Czyli jest szpiegiem i na prawdę jest po stronie Wielkiej Brytanii. A wszystko z miłości do Louisa </3 Takie rozwiązanie chyba złamałoby mi serce, jednak wydaje się w miarę sensowne xD
    W każdym bądź razie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, którakolwiek blondynka zginie będzie to mega smutne, bo każda z nich jest wyjątkowa. Nie każ nam żyć zbyt długo w niepewności :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie moglam sie zabrac za ten komentarz.. no ale jest! :)
    Woow, Jo ma lepsze pomysly niz myslalam.. Gratulacje Carter, jestem dumna :)
    Myslalam, ze Ginny nie ogarnie planu Jo i bedzie zla.
    Zdecydowanie oni sa meega hardcorami. Powinni tworzyc jakis super duet, czy cos w tym stylu.
    Jesse powinien sie ogarnac, a nie przyklejac do Rose.. Dobrze, ze Malfoy tego nie widzial, bo Atwood chyba musialby zbierac zeby z podlogi.
    Elizabeth jest genialana... Uwielbiam ja za tego "capa" :D. Chyba pomylila Scorpiusa z Blake'm (tak to sie pisze??).
    Dobrze, ze Jo znalazla ta bransoletke, maja o kilka godzin wiecej zeby uratowac Scarlet.
    TAAK!! ATAKUJCIE ROSJE!!
    Ryan ma genialne pomysly, co oni by bez niego zrobili? Bo teraz przynajmniej maja jakies szanse w tej wojnie.. Powinni mu jakis pomnik postawic jal to sie skonczy :)
    Ginger.. COS TY ZROBILA Z 1 i 2 CZESCIA SWOJEGO OPOWIADANIA?? Chce sobie je jeszcze raz przeczytac, a tak ZABLOKOWANE!!!
    ~Pozdrawiam i zycze duuzo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy mogłabym tez prosić o dostęp do 2 pozostałych czesci?:) chciałam sovie przypomniec hahaha

      Usuń
  13. Jejku! Al kocham cię mega mocno! <3 Wow. Jo jaka sprytna. Super. W końcu znaleźli tą bransoletkę! Hihihihihihih. :') Jesse i Elizabeth najlepsi! Przynajmniej najlepsza para EVER jest już bezpieczna! Bardzo mądry plan Al :'') Od kiedy Jo i James nie są razem zakochał się w tej parzę! TĘSKNIE ZA NIMI! :''( Oni są dla siebie stworzeni! Jack ma dziewczynę?! Żal. Czekaj! Warren to nie ten typ co uczył OPCM i co do Astorii zarywał? I on jakimś dowódcą w wojsku był! Jezu! Wszystko zaczęło mi się układać!

    Z pozdrowieniami
    Margo!

    PS. Aaa... Zapomniałam! Mogę liczyć na zaproszenie do 1 i 2 części? Lubie czasem wracać to tego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym odpisać, ale ja nie rozumiem 3/4 tego komentarza! :P Ale spoko, wywnioskowałam, że jesteś chyba zadowolona (?) :P

      Dodałam Cie.

      Usuń
    2. Tak! Jestem bardzo zadowolona :)
      Dziekuje.

      Usuń
  14. Jak dobrze, że Albus się opamiętał! Nigdy nie mogłam sobie wyobrazić razem Jo i Abusa, a Jo miała genialny pomysł :)
    te pocałunki Jesse/Rose i Scorpius/Elizabeth bardzo mnie zaskoczyły :D
    Ale i tak Elizabeth była najlepsza!
    ,,Cambell w końcu się podniosła a jej oczy świeciły jasno i był pewien, że ma gorączkę.
    - Chcę Blake’a. Ja… muszę go mieć.'' to było rewelacyjne!!!
    Na początku jej nie lubiłam, ale teraz jest jedną z moich ulubionych postaci :D
    Czekam na kolejny rozdział :) boję się, która blondynka zginie, a mam złe przeczucia że może to byc Leah :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Chwała Bogu, że Albus się nie odważył, naprawdę! :) No i Jo taka cwaniura, haha! ;)
    Dobrze, że Jo znalazła tą bransoletkę, bo w końcu się dowiedzieli, że z Letti coś jest nie tak, ale z drugiej strony teraz będą się martwić...
    A jak przeczytałam, że mają zaatakować ruski naród (specjalnie z małej litery i tak nieładnie wyrażone, bo do dzisiaj pamiętam co nam, Polakom, zrobili; mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza) i mam nadzieję, że jeśli nawet nie wygrają, to chociaż pokażą, że zwycięstwa tak łatwo "nasi" nie oddadzą.
    Nie wiem, czy to co tutaj napisałam ma jakikolwiek sens - w mojej głowie miało ;)
    Świetny rozdział,
    Paulina M. aka Hit Girl

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział przeczytałam już jakiś czas temu około trzeciej/czwartej nad ranem na komórce, ale że padałam na ryj, nie dałam rady skomentować (kiedy zobaczyłam, że coś dodałaś też padałam, ale nie mogłam się powstrzymać od przeczytania) no a później byłam strasznie zabiegana. Już myślałam, że w ogóle tego rozdziału nie skomentuję, bo nigdy nie wiem co napisać, kiedy nie jestem świeżo po przeczytaniu, ale jednak jestem.

    Po pierwsze to bardzo, bardzo się cieszę, że Dakota nie będzie z Jackiem! Zwłaszcza, że to już prawie koniec opowiadania, a ona ledwo co się z Jesse'em rozstała.
    Jak przeczytałam, że Jesse pocałował Rose (i że dostał w ryj) zaczęłam śmiać się jak głupia. Podobnie było przy pocałunku Elizabeth i Scorpiusa. Naprawdę mnie to rozbroiło i nawet teraz, kiedy to piszę, brzuch mnie rozbolał od tłumionego śmiechu. X'D Dobrze, że wszyscy są cali i chociaż jedna misja zakończyła się sukcesem. A Elizabeth jest totalnie cudowna i za nazwanie Ankdala "starym osłem" kocham ją jeszcze mocniej. <3
    Na ponowne łączenie Albusa i Jo też byłoby już za późno, więc nie jestem zaskoczona tym, że się nie pocałowali. I chociaż na początku jakoś bardziej wolałam Jo z Albusem niż Jamesem, to cieszę się, że teraz jest tak jak jest.
    Na początku obstawiałam, że to Scarlett umrze, bo jest w kiepskiej sytuacji, ale teraz wydaje mi się, że to zbyt oczywiste i jednak nas zaskoczysz.
    Atak na Rosję bardzo mnie ekscytuje. Ciekawe co z tego wyjdzie.
    Pozdrawiam, LS
    PS: Zdałam teorię z prawa jazdy!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję! :) To teraz tylko praktyka, życzę zdania za pierwszym razem! (Chociaż najlepsi kierowcy ekhem ekhem... zdają za drugim!) :P

      Ktokolwiek nie zginie, myślę, że będzie to w jakiś sposób zdumiewające przez sytuację i powód tej śmierci...

      Pozdrawiam :))

      Usuń
  17. Tyle akcji! Ciekawa jestem, z ktora blondynka sie pozegnamy. Jak napisalas, sa trzy i ja obstawiam Scarlett. Nie wydaje mi sie, zeby przeyzla porwanie. Niespodziewane pocałunki :P Elizabeth rozwalila mnie tym ,,.Chce Blake'a. Ja...musze go mieć" xD Jeszcze te teksty, kiedy ona i Scorpius rozmawiali z Ankdalem :D
    ,,- Po pierwsze: nie powiem Malfoy’owi. Zginąłbyś brudną śmiercią… " kolejny genialny tekst :P
    Al w koncu sie dowiedzial, ze Scarlett jest wieziona. Dziwi mnie to, ze uwierzyl w te listy, no ale coz, byl przeciez przekonany, ze nosi branzoletke i ze jest bezpieczna. W tym wypadku nie mozna miec do niego pretensji.
    Nic dziwnego, ze taki facet jak Jack ma dziewczyne xD Dakota mialaby inaczej zbyt duze szczescie ;) Chociaz w sumie po zwiazku z Jesse na nie zasluguje.
    Czekam na rezultaty w zwiazku z podjeciem decyzji o ataku na Rosje i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział cudowny. Czytałam dwa razy.

    Rose - w akcji przypomina Hermionę. Głowa na karku i zimna krew. Szybkie działanie. Aż chce się wydać: aww, jak one szybko rosną (dzieci)
    Jesse - nagrabił sobie tym pocałunkiem. To tylko kwestia czasu kiedy Malfoy się dowie. A dowie się napewno. Kobieciarz do końca? :)
    Scorpius - komentarz o tym, że Rose jest sto razy groźniejsza, bezcenny. Pomimo niepowodzenia misji wielki ukłon za trzeźwy umysł i wyciągnięcie ich z tego bagna.
    Elizabeth - czy ona coś piła? Opary z bagien jej zaszkodziły? Zawsze była pyskata i trochę szalona, ale: osioł? Cap? Mistrzostwo. No i oczywiście "chcę Blake'a". Pocałunek jej wybaczam. Była w szoku. Tylko co na to ruda? (Ginger czy to tylko moje "przywidzenia" czy z twarzą Elizabeth nie jest zbyt dobrze?)
    Jo - intrygantka jedna. Umyśliła, wykonała, dopięła swego.
    Al - przez chwilę myślałam, że się zarumieni tylko z jednej strony, ale wyszło o niebo lepiej. Wyłazi z niego znajoma bestia ;) na samą myśl o innym kolesiu z jego dziewczyną. Powodzenia w misji ratunkowej. Jesteś Potter. Dasz radę.
    Leah/Louis - jestem w totalnym szoku iż nikt nie odkrył jeszcze ich schadzek. Pod nosem Ankdala. Lou miałeś taką okazję przemycić swoich do jego siedziby i co? Gdzie ty masz głowę? No, dobra. Wybaczam ci. Miłość jest ślepa... I głucha. :) Swoją drogą czy wiesz, że większość czytelników uważa, że Leah zginie w najbliższym czasie? Uparli się żebyś nie zaznał szczęścia. Proszę odłożyć tą różdżkę. Lou mówię do ciebie. Tak, tego buta też. :D
    Dakota - szkoda, że nowy nauczyciel ma dziewczynę. Ale jakby spojrzeć na to z innego punktu widzenia to żony jeszcze nie posiada.
    Cieszę się, że Harry postanowił działać. Nie od dziś wiadomo iż zaskoczenie może odmienić losy. Do piachu z Rosją!!

    MiMiK

    Ps. "Wywlokę go za pysk" najlepsze ever forever dot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasmucę Cię! :) Malfoy i Rose nie dowiedzą się o tych pocałunkach :P Dla nich one nic nie znaczyły i nie zaryzykują bezsensownej awantury :)

      Nie rozumiem o co chodzi z tą twarzą, musisz jaśniej :P

      Dzięki za wystraszenie mi Louisa!!! GDZIE JA GO TERAZ ZŁAPIĘ?!
      :p

      Usuń
    2. Z twarzą Elizabeth - miałam takie głupie odczucie, że jej coś zrobiłaś :) fragment w którym wysttaszony Malfoy przykłada zimny ręcznik do jej twarzy. Wyobraziłam sobie, że on taki wystraszony bo ją spotkało coś podobnego. Ale mnie uspokoiłaś. Ufff (ulatuje para).
      Louis - i obyś go nie znalazła :) przynajmniej dopóki nie zginie ta trójka. Muszę się upewnić, że przeżyje :D

      Usuń
    3. Tak sobie doczytuję i zdaje mi się, że mignęło mi nazwisko Warrena czy jak mu tam (od początku gościa nieznosiłam więc i zapamiętać trudniej), więc cofam i? Jest. Jak się we mnie zagotowało. Bezczelny, bezszczebelny, wrrr. Już wiem dlaczego go nie lubiłam. Podły zdrajca. Szuja jedna, no. Podświadomie musiałam coś przeczuwać. Gnida wredna...

      Ps. Wybacz moje uniesienie ale aż mną zatelepało. Podstępny drań. Troche przypomina mi Glizdogona. Po cichu, spokojnie, bez wzbudzania podejrzeń ale do swojego podłego celu.

      Usuń
  19. O boziu! O boziu!
    Tak, wiem... Znów kilka dni po fakcie napisałam, sorka, ale nie miałam neta i ten teges... Wiesz jak to ja i moje pieskie szczęście...
    Dziś postaram się napisać krótko i zrozumiale (oczywiście, na ile ja mogę xd)
    Nie wierze już całkowicie w Jessa... Proszę, zabij go zamiast tej blondynki (która ma być Scarlett bo innej nie pozwalam Ci uśmiercić [mówię tu o Jo]).
    James jest taki GHHHHH!!!!
    Jak zaraz nie znormalnieje (chyba nowe słowo wymyśliłam?) to strzele mu patelnią w łeb, żeby się opamiętał i w końcu powrócił na klęczkach i bukietem łajnobomb (albo czekokolwiek co tam Jo lubi) w rękach, przepraszajac Carter...
    Szkoda mi Dakoty, ale coraz bardziej mi się wydaje, że będzie ona z Ryanem, bo powiedziałaś, że bedzie mieć fajną żonę, no i... Dakota jest fajna :)
    Rose! Moja krew! Ona zachowuje się odealnie tak jak ja (co wyjaśnia, dlaczego i mnie i ją wszyscy chcą wysłać do psychiatryka xd)...
    Scorpius jest takigahsjdvdjsk *o*
    Wreszcie Elizabeth zrozumiał, że (mój) Blake ją kocha, a ona jego! <3 Blabeth wreszcie będą razem *____*
    Żygam tęczą...
    Smutno mi Scar i Albusa, ale jak wszystkim wiadomo ja tam ich ani nie shipuje, ani nie specjalnie lubie, więc sorry, ale nie zależy mi tak na nich, jak np. na Blabeth, Scorose, Lumeron, Leais (albo Louah) lub Jomes...
    No i moje kochane, które chyba tylko ja szipuje Dryan (Dakota i Ryan) <3
    Miałam się nie rozpisywać...
    I widzisz co ty i te twoje opowiadanie ze mną robicie?
    Okay, już nie męczę...
    ~Nat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Zapomniałam Ci jeszcze podziękować, że jednak Jo i Al nis są razem ani ten teges...
      Dziękuje!!!
      ~Nat

      Usuń
  20. Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
    Wiem, że nie komentowałam, ale nie miałam jak, bo nie ma mnie prawie cały czas w domu.
    Ten komentarz też nie powali długością, bo jest pisany na szybko.
    Rozdział jest cudowny, jak zwykle zresztą, ale jak zabijesz tą osobę, o której myślę, to chyba jednak zrzucę na ciebie tą obiecaną kiedyś bombę atomową.
    Pozdrawiam,
    An.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jesse... Czy on nie może się ogarnąć. Ktoś powinien przeszczepić mu mózg... Elizabeth - absolutnie ją uwielbiam. Szkoda, że Jack ma dziewczyną... No, ale dzisiaj ma a jutro może nie mieć.

    OdpowiedzUsuń
  22. Brawo Albus! Tak trzymaj,trzeba uratować Scarlett!
    Jo tym razem,głosem rozsądku,aż dziwne.
    Jesse,nawet Rose pocalowales?! Przynajmniej mu się odwdzieczyla :D Scena ich ucieczki była świetna,peleryna niewidka zawsze pomoże. Elizabeth cała i chyba zdrowo,do tego chce Blake'a,tak ma być! Harry, Ryan, Noel,dobry plan,oby wam się udało,tobie Leah też. Zawsze wiedziałam *reszta pewnie też* ze go kochasz 💓

    OdpowiedzUsuń
  23. Najgorsze ze wiem co zaraz sie stanie...

    OdpowiedzUsuń