Ginger Golden Girls

3 sierpnia 2015

Rozdział LXVI cz. 2

Witam! 2 część szybko, bo wyjeżdżam! Następny ROZDZIAŁ będzie za jakieś 2 tygodnie, ale za tydzień może uda mi się wrzucić miniaturkę, którą zaczęłam parę miesięcy temu :)


Ps. Takie małe info w sprawie Norah i Neville’a – bardzo nie mam na nich miejsca :P poza tym uznałam, że należy im się coś więcej niż 1 strona na 5 rozdziałów, więc kiedyś napiszę o nich miniaturkę :P 

Ps. 2 - Jeśli ktoś nie czytał "Pluszaka w Slytherinie" to może mieć problemy ze zrozumieniem wielu rzeczy, które będą się teraz działy. 

A teraz trochę bomb, więc... uwaga :D


No i z dedykacją dla Selene Neomajni, która tak bardzo wyczekuje wspólnej sceny Jomes :D

Wiem, że mnie pamiętasz

cz. 2 



- Więc skończyłaś z tym palantem? – Jo spojrzała na Scorpiusa z mordem w oczach.
- Spotkałam się z nim raz w życiu! Poza tym Jason był twoim kumplem z klasy przez siedem lat! Nie jest żadnym palantem!
- Och, dla Scorpiusa jest! – burknęła Rose. Skręcili na marmurowe schody a Red wyszarpnęła swoją rękę z uścisku Malfoy’a. – Każdy kto się kręci koło jego utajonej dziewczyny jest palantem!
Dla Jo było to tak głupie, że aż zachichotała. Scorpius odwrócił się do Ala.
- Jest tak śmieszna jak jest zazdrosna, że nigdy nie wyprowadzę jej z tego błędu! – syknął. Albus spojrzał w sufit.
            Zbiegli po stopniach do Sali Wejściowej i Al oddalił się do jadalni, gdzie siedziała Scarlett. Jo, Rose i Scorpius mieli wchodzić tuż za nim, ale ktoś ich powstrzymał.
- PANIE MALFOY! Niech pan zaczeka!!!
Wszyscy troje zatrzymali się i spojrzeli na pędzącego w ich stronę Olivera Wriothesley'ego. Rose warknęła głucho na jego widok, chwyciła Scorpiusa za rękę i popchnęła z powrotem w stronę Wielkiej Sali.
- Proszę zaczekać!!! – darł się dalej nauczyciel Eliksirów i Scorpius obejrzał się w jego stronę.
- Niech pan sobie daruje, co? – powiedział ze złością. – Nie obchodzą mnie żadne maści z odchodów hipogryfa, rzygi gumochłonów ani smoczy pot! Nic nie działa na blizny po Szatańskiej Pożodze i jestem w stanie z tym żyć!
Rose spojrzała na niego z dumą, ale Wriothesley nie dawała za wygraną.
- Przyznaję, że niektóre moje pomysły nie były tak skuteczne jak sądziłem… – powiedział cicho profesor, robiąc niewinną minę. Jo parsknęła śmiechem. – Ale jest pewien sposób…
- NIE! – warknął Scorpius, robiąc krok w jego stronę. – Nie wiem czego pan nie rozumie, ale nie będę więcej stosował żadnych pańskich durnych eksperymentów!
Wriothesley zrobił obrażoną minę, ale chyba rozumiał jego złość, bo tylko pokręcił głową.
- Nie chodzi o moje wynalazki. Jest jedna rzecz na świecie, która pomaga na blizny po Szatańskiej Pożodze… Oczywiście, moje przepisy też miały niebywale pewną skuteczność, jednakowoż…
Scorpius warknął głucho, pociągnął Rose za rękę i bez słowa skierował się do Wielkiej Sali. Byli już w progu, gdy usłyszeli jeszcze:
- Łzy feniksa! Łzy tego ptaka leczą każdą bliznę!!!
Scorpius przystanął na moment, a Jo i Rose wymieniły spojrzenia, ale już nie obejrzeli się na zwariowanego profesora tylko wemknęli się do Wielkiej Sali.
Profesor McGonagall wygłaszała właśnie przemowę. Niezbyt wzruszającą, raczej rzeczową, jak zwykle. Jo, Rose i Scor usiedli koło Ala i Scarlett i w spokojnych nastrojach zjedli ostatni, porządny posiłek w Hogwarcie.

                                                           *

- Wolałbym cię sam odstawić do domu… - mruknął Albus, z ustami na szyi Scarlett. Ta przejechała nosem po jego policzku.
- Obiecałam mamie, że pojadę z nią do ciotki. Wiesz o tym…
Al westchnął niezadowolony.
- Wiem, ale wcale mi się nie podoba, że wybierasz się na cały tydzień do Szwajcarii… To cholernie daleko.
- Za to jak wrócę, odwiedzę cię w Dolinie Godryka! – obiecała, odrywając się od niego na moment.
Albus prychnął.
- Nie „odwiedzę”, tylko zostanę tam na całe wakacje – poprawił ją tonem kończącym dyskusję. Scarlett tylko się zaśmiała, ale było już późno i nie miała ochoty się sprzeczać. Przysunęła się do niego znowu i zaczęli żegnać się bez użycia słów, choć ich usta miały dość żmudne zajęcie. W końcu Scarlett oderwała się od niego i jakby nie chciała psuć tej chwili, ścisnęła go jeszcze za rękę, pomachała i odwróciła się, by odejść.
            Albus odprowadzał ją wzrokiem aż zniknęła za bramami Hogwartu. Dopiero wtedy odwrócił się, by odnaleźć swoją rodzinkę, z którą miał po raz kolejny przenieść się do domu Camerona i Lucy, bo ich rodzice znowu poinformowali ich, że mają ważniejsze rzeczy na głowie.
            Był już na dziedzińcu i skierował się do Sali Wejściowej, gdzie reszta miała na niego czekać, gdy usłyszał coś, co sprawiło, że włos zjeżył mu się na głowie. Ziemia zatrzęsła się od gradu zaklęć, Albus odwrócił się natychmiast i zamarł. Widział to już. Wyjął różdżkę i poczuł, że zimny pot zalewa mu plecy. Znowu Hogwart. Znowu mieli się o niego bić.

                                               *

            Jo obróciła się błyskawicznie w kierunku Rose i Jessiego.
- Słyszeliście?! – pokiwali jej głowami.
- Gdzie jest Al?! – krzyknęła Red wyszarpując różdżkę. W tym momencie zobaczyli biegnącego do nich Scorpiusa. Miał zaciętą minę i płonący wzrok.
- Hurrlington! – powiedział tylko. – Widziałem przez okno jego wojsko. Sforsowali bramę.
Jo zamarła. Jeśli w Hogwarcie był sir Steven, mógł tu być też… Otrząsnęła się.
- Lily! – zawołała, przywołując się do porządku. – Muszę znaleźć Lily!
- Idę z tobą! – krzyknęła Rose, gdy Jo rzuciła się w kierunku schodów. – Na pewno jest z Hugiem!
            Scorpius i Jesse odprowadzili je spojrzeniami a potem bez słowa wypadli na dziedziniec. Tu właśnie zaczynała panować panika. Wszyscy, którzy jeszcze przed chwilą zbierali się do wyjścia ze szkoły, by teleportować się za jej murami, wpatrywali się teraz z przerażeniem w idącą w ich stronę armię Hurrlingtona.
- Znowu ściągnął Skandynawię? – zdumiał się Jesse, obserwując morze wojska. Scorpius tylko zaśmiał się lodowato.
- Nie musiał. Jak pozyskał Pottera, połowa kraju przeszła na jego stronę…
Hogwartczycy w końcu odzyskali rozum i rzucili się z powrotem do środka, uciekając w popłochu przed maszerującym tłumem. Zrobiło się zamieszanie, bo w tym samym momencie ktoś próbował wydostać się przez Drzwi Wejściowe.
- Dalej, karaluchy… Wywieje was stąd tak jak ostatnio! – krzyczała Norah Johnson, zakasując rękawy. Za nią biegł Neville i Hagrid, a tuż za nimi profesor McGonagall z różdżką w pogotowiu.
- Atwood! Malfoy! – zawołała na ich widok. – Wracajcie do szkoły!
- Z całym szacunkiem, pani dyrektor – odpowiedział jej Jesse. – Nie ma pani za wielkiego wyboru!
Profesor McGonagall spojrzała na niego pobłażliwie.
- Doprawdy, Atwood… Widziałeś kiedyś bitwę w tej szkole, na którą Harry Potter nie przyprowadziłby swojego wojska?!

                                                           *

            Jo i Rose pędziły przez zamek jak szalone, aż w końcu na trzecim piętrze zobaczyły Lily i Huga.
- GDZIEŚCIE SIĘ…?! – zaczęła Rose, ale Jo jej przerwała.
- Szybko! Musicie się stąd wydostać!
Kolejny grad zaklęć wstrząsnął posadami zamku. Lily zrobiła wielkie oczy a Hugo wyjął różdżkę.
- Znowu się biją?! Super!
Rose walnęła go w głowę różdżką i pociągnęła za sobą, co wyglądało dość zabawnie, bo był od niej dużo wyższy.
- Weasley! Carter! – wszyscy odwrócili się do Elizabeth.
- Cambell! Co się dzieje na dole?! – zapytała szybko Jo. Elizabeth biegła w ich stronę.
- Masakra! Hurrlington atakuje, ale z jakiegoś przejścia ciągle wysypują się ludzie. Widziałam twoją matkę! – dodała w stronę Rose. Ta chyba po raz pierwszy w życiu wypięła dumnie pierś na tę wiadomość.
- Oczywiście, ze widziałaś. Weasley’owie zawsze walczą jak jest potrzeba!
- Świetnie… - mruknęła Elziabeth i spojrzała na Lily i Huga. – W każdym razie wasza matka jest za tamtym korytarzem, przed grabem Jednookiej Wiedźmy i kazała się tam wszystkim zebrać.
- Przejście do Miodowego Królestwa! – zawołała Jo. – Eskortują was do Hogsmeade! – dodała w stronę Lily i Huga ale ci zrobili nadąsane miny.
- O nie! – Lily tupnęła nogą. – Zawsze się nas pozbywacie. Idę walczyć!
Jo miała już udzielić jej kazania, ale w tym momencie Lily tak bardzo przypominała jej Jamesa, że głos uwiązł jej w gardle. Na szczęście Rose nie miała z tym problemu:
- MAMO!!! MAMOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!
Chyba tylko umarły by jej nie usłyszał, dlatego w ogóle się nie zdziwili, gdy chwilę później z następnego korytarza wypadła zasapana Hermiona Granger.
- ROSE! HUGO!
Lily i Hugo spojrzeli na Red z nienawiścią. Jo nie miała już na to czasu. Całą sobą czuła, że on jest w tym zamku. Odwróciła się i bez słowa popędziła przez zamek.

                                                              *
           
            Scorpius złapał Ala w ostatniej chwili.
- CO ty odpierdalasz?! – ryknął wciągając go za kolumnę na dziedzińcu. Potter wyglądał jakby był w amoku.
- Scarlett… Była za bramą!
Malfoy wychylił się i sekundę później cofnął, a czerwony grot śmignął mu koło nosa.
- Na pewno zdążyła się teleportować! Zresztą, dałeś jej tamtą bransoletkę! Podobno pokazuje, kiedy jest w niebezpieczeństwie!
Albus dopiero po chwili zrozumiał sens tych słów. Wydał z siebie zduszony okrzyk i podwinął rękaw szaty, żeby spojrzeć na swój zegarek. Oprócz wskazówek miał jeszcze mały kamyczek, który teraz był słonecznie żółty.
- Wszystko z nią w porządku – powiedział z niewyobrażalną ulgą. – Musiała zdążyć…
Scorpius kiwnął głową, ale nie mieli już czasu by dyskutować. W koło nich latały zaklęcia, ktoś krzyczał a z Hogwartu wciąż wysypywał się tłum ludzi.
- Na trzy cztery? – zapytał jeszcze Scorpius. Albus wyprostował różdżkę.

                                                           *

            Leah była z tyłu i właściwie nie wiedziała co się dzieje. Słyszała tylko, że na odsiecz Hogwartowi przybyło Ministerstwo i jakimś cudem są przed nimi. Wymanewrowała tak, by znaleźć się poza zasięgiem wzroku sir Stevena i obeszła mury z drugiej strony, gdzie już wrzała bitwa.
            Wojsko Hurrlingtona ścierało się tu z aurorami, ale Leah zobaczyła też kilka znajomych twarzy – Cameron Carter pojedynkował się z trzema osobami na raz, a tuż za nim walczył ten chłopak, o którym mówili, że jest następcą Harry’ego Pottera. Ryan… jakiś tam. Ale przyglądała im się tylko przez chwilę.
- Experlliarmus!!! – była na to przygotowana i odwróciła się błyskawicznie odbijając zaklęcie. A potem zaśmiała się głośno.
- Czy ty kiedyś się ode mnie odczepisz?
Louis pokręcił głową. Znowu podniósł różdżkę, ale w tym samym momencie Leah opuściła swoją i podeszła do niego, odpychając jego witkę na bok. A potem pociągnęła go za sobą w głąb szkolnego dziedzińca.
- Spetryfikowałaś mnie na dwa dni! – warknął Louis, gdy ciągnęła go w kąt.
- Yhym, na szczęście możesz się już ruszać!
Nie dała mu odpowiedzieć. Pociągnęła go do siebie i pocałowała, zarzucając ręce za jego szyję. Chciał protestować. Obiecał sobie, że gdy tylko skończą, czyli za jakieś dwadzieścia minut, zrobi jej porządną burę…

                                                            *

            Harry mignął Jo, gdzieś koło grządki dyniowej Hagrida. Chciała do niego podbiec, ale nie miała siły. Oberwała porządnie w lewą nogę i płuco i choć się tym nie przejmowała, czuła, że nie starczy jej już sił, by tam dotrzeć. Zresztą napastnik, z którym walczyła zdawał się być zdeterminowany, by jej na to nie pozwolić.
- Tańcz, dziecinko! Tańcz! – śmiał się ochryple wysoki czarodziej, w podartej szacie, z żółtymi zębami, który wpatrywał się w nią z maniakalnym uporem.
            A Jo czuła, że nie podoła. Po raz pierwszy w życiu jej wola przetrwania była tak słaba, że walczyła już tylko po to, by nie umierać jak tchórz. Nie było tu Jamesa. Sprawdziła w każdym oddziale na błoniach i na dziedzińcu. A jeśli go nie było, to ona nie miała o co walczyć…
            Zielony promień wydobył się z cienkiej różdżki czarodzieja, ten zaśmiał się ochryple, a Jo poczuła jak siła uderzenia wytrąca najpierw różdżkę z jej ręki a potem… promień uderzył w podłoże. Czarodziej i Jo spojrzeli zdumieni w stronę, z której błysnęło inne zaklęcie. Jo zamarła.
- Odejdź! – James szedł pewnie w ich stronę, patrząc rozkazująco na napastnika Jo. Tamten posłał mu niezadowolone spojrzenie, ale nic nie powiedział, tylko cicho oddalił się w stronę innych grup walczących.
            Jo poczuła taki ucisk w piersi, że nie mogła się podnieść. James spojrzał na nią i zatrzymał się.
- Nie powinno cię tu być.
Jo nabrała szybko powietrza. W końcu, z bólem zdołała się podnieść.
- Ani ciebie, James – powiedziała bardzo cicho. Spodziewała się, że odpowie coś, co po raz kolejny złamie jej serce. Może nawet znowu ją zaatakuje. Ale James nadal stał bez ruchu, wpatrując się w nią tak jak nie patrzył na nią od miesięcy.
            Serce Jo urosło i podjechało do jej gardła. Nie trzeba jej było nic więcej. Zrobiła kilka kroków w jego stronę, ale wtedy James podniósł różdżkę.
- Uciekaj stąd, Jo! – powiedział szybko, gdy zatrzymała się w miejscu. Ale nie mógł już jej oszukać.
- Pamiętasz mnie – szepnęła, nie mogąc oderwać wzroku od jego niebieskich oczu. – Wiem, że mnie pamiętasz.
James, jakby nie mógł wytrzymać zrobił krok w jej stronę, ale w tym samym momencie wydarzyło się wiele rzeczy. Ktoś wrzasnął, długi promień potoczył się w ich stronę i oboje odskoczyli i wiele osób pojawiło się znikąd.
- Panna Carter! – ryknął zakapturzony mężczyzna i rzucił się w jej stronę. Dwie kobiety tuż za nim zrobiły to samo.
            Jo wciąż wpatrywała się w Jamesa i przez to straciła na moment czujność, ale i tym razem przyszedł ratunek.
            Wysoki blondyn, którego chyba gdzieś wcześniej widziała wyrósł jak spod ziemi i jednym zaklęciem położył obydwie kobiety, szarpnął jeszcze raz różdżką i mężczyzna, który był tuż przy Jo upadł na ziemię.
- Uciekaj! – Ryan Hastings podbiegł do niej i stanął tak, że zasłaniał ją przed Jamesem.
- NIE! – krzyknęła Jo i próbowała go ominąć, ale przytrzymał ją jedną ręką, drugą celując w Pottera.
- Zabierz ją stąd – powiedział tylko James. Już na nią nie patrzył, a Jo znowu poczuła jakby coś paliło jej wnętrzności.
- Taki miałem zamiar – powiedział Ryan, mierząc go wzrokiem. – Ale i ciebie nie zamierzam puścić wolno!
Błysnęło i Ryan rzucił zaklęcie tak szybko, że James miał tylko ułamek sekundy by je odbić. Ale jakimś cudem zdołał to zrobić. Zaczęli walczyć i Jo udało się wtedy wyswobodzić z uścisku Ryana.
- Nie! – krzyknęła, gdy jego zaklęcie w końcu dopadło Jamesa i Potter upadł ciężko na ziemię. Ale Ryan nie zamierzał już z nim walczyć. Opuścił różdżkę i ruszył w jego stronę, a Jo próbowała go wyprzedzić.
            Ale w tym momencie znowu otworzył się ogień, obrócili się i zobaczyli jak cały oddział maszeruje w ich kierunku, zasypując ich gradem zaklęć. Jo nie zwracała na nich uwagi, ale Ryan zaklął głośno, posłał Jamesowi pełne litości spojrzenie, chwycił Jo w kolanach, podniósł i rzucił się do ucieczki.
            Jo krzyczała jak opętana i wyrywała się, ale Ryan trzymał ją mocno i nie puścił, póki nie znaleźli się pośród sprzymierzeńców. Dopiero wtedy zrzucił ją niezbyt delikatnie na trawę.
- Nie trzeba nam tu samobójców! – warknął. Jo nie zwracała na niego uwagi. Rzuciła się do przodu, żeby zobaczyć, czy ktoś pomoże Jamesowi wstać. Dopiero gdy się upewniła, jej ramiona opadły i zaczęła drżeć na całym ciele.
- Już dobrze… - usłyszała i podniosła głowę. Albus obejmował ją, patrząc w to samo miejsce. – Już koniec. Wygraliśmy…
Jo zamknęła ciężko oczy.

                                                           *

            Harry Potter po raz kolejny odbierał gratulacje, które go nie obchodziły. Armia Hurrligtona straciła sporo ludzi, podczas gdy po ich stronie była tylko jedna ofiara - młody auror, którego Harry osobiście przeniósł do Wielkiej Sali. Ostatnie oddziały Hurrlingtona uciekały za bramy Hogwartu, by się ewakuować. W jednym z nich Harry widział Jamesa i jego serce kroiło się na pół. Znowu mu nie pomógł. Znowu nie odzyskał swojego syna. Cokolwiek miało się wydarzyć jeszcze w jego życiu, tego nigdy sobie nie daruje…
- Nie wiem co by było, gdybyśmy nie dostali cynku – Ryan opierał się o kolumnę na dziedzińcu, ocierając pot z czoła.
- Już się nie dowiemy – odparł Harry, odwracając się od bramy. – Profesor McGonagall!
Dyrektorka miała rozwiane włosy, ale spokojne spojrzenie – żadnemu uczniowi nic się nie stało.
- Tak, Harry?
- Trzeba znaleźć Hermionę. Wydacie decyzję o zamknięciu szkoły.
Na dziedzińcu zapadła martwa cisza. Nawet płomienie, które tliły się jeszcze na jakiejś kępce trawy zdawały się zamilknąć po tych słowach.
- Harry… - Norah Johnson wpatrywała się w niego w osłupieniu. Ale Potter patrzył tylko na profesor McGonagall.
- Jeszcze dziś powiadomi pani rodziców i media. Do zakończenia wojny nie wróci tu żadne dziecko.
Mówił takim tonem, że nawet głupi nie odważyłby się mu teraz sprzeciwić. Profesor McGonagall bardzo powoli kiwnęła głową, a potem odeszła a pozostali mieli wrażenie, że trzyma się za serce. Harry odwrócił się do Ryana.
- Sprawdź czy na pewno odeszli.
Hastings bez słowa ruszył w stronę bram Hogwartu.

            Szedł przez spalone trawy i porozrzucane strzępki szat. Tu i ówdzie leżeli jeszcze poranieni zwolennicy Hurrlingtona, którzy przegrali tylko dlatego, że Harry jak zwykle zjawił się na czas. Ryan wolał nie myśleć co by było, gdyby szkoła dostała pomoc za późno…
            Był już przed bramą i zwolnił, wyciągając różdżkę a potem rzucił na siebie zaklęcie Kameleona. Odczarował bramę i wyszedł poza mury a potem rozejrzał się uważnie. Nie było już śladu po Hurrlingtonie i jego armii, tylko piach za ogrodzeniem wskazywał, że przed chwilą teleportowało się stamtąd kilkadziesiąt osób. Ryan patrzył na ślady jeszcze przez chwilę, a potem jego wzrok przyciągnęło coś innego. Kolorowa bransoletka błyszczała w blasku zachodzącego słońca. Ryan pochylił się i podniósł ją, przyglądając jej się ciekawie. Nie znał się na błyskotkach, ale miał dziwne wrażenie, że ta ma dużą wartość. Schował ją do kieszeni i wszedł z powrotem na teren Hogwartu, a potem ruszył w stronę jego obrońców.

                                                            *

            Jo nie bardzo wiedziała co się wokół niej działo. Czuła tylko obecność Albusa, wiedziała, że gdzieś niedaleko jest Jesse, słyszała jak Scorpius krzyczy na Rose, by dała mu opatrzyć swoją rękę… Nic więcej do niej nie docierało.
            Nie wiedziała czemu wszyscy (w tym wrzeszcząca, że chce walczyć z Ankdalem Elizabeth Cambell i podobnie się zachowujący Blake Currington) zbierają się w Wielkiej Sali wokół starej patelni, ani czemu pan Potter każe im ją dotknąć. Miała gdzieś szarpnięcie w okolicach pępka i to, że wylądowała na twardej marmurowej podłodze, a dokoła niej znajdywali się wszyscy, których nie widziała od wieków.
            Ginny Potter rzuciła się najpierw na Lily, a potem Albusa i na nią. Profesor McGonagall witała się z całą rodziną Weasley’ów, Neville i Norah Johnson rozglądali się ciekawie wokół i dopiero wtedy Jo zorientowała się, że są w jakimś wysokim pomieszczeniu, wyłożonym gobelinami i staroświeckimi ozdobnikami. Usłyszała pisk i Astoria Malfoy podbiegła do Scorpiusa i Rose a w następnym momencie Cameron i Lucy ze sporym brzuszkiem znaleźli się przy Jo. Tuż za nimi byli… jej rodzice. Do Jo nie docierało co do niej mówią… Gdzieś ponad ramieniem taty zobaczyła Dakotę Scott i innych uzdrowicieli jak krzątali się przy się Rose i panu Potterze, którzy byli najbardziej poranieni. Hagrid płakał na widok jakichś ludzi, których Jo kojarzyła chyba z nazwą „Zakonu Feniksa” czy coś takiego… To wszystko działo się wokół niej bardzo szybko, ale Jo nie umiała odnaleźć w sobie żadnych emocji, żeby to wszystko poczuć.
- Gdzie my jesteśmy?! – darła się Rose i dopiero ją usłyszała Jo. Pan Potter uśmiechnął się do niej smutno.
- Witajcie, w naszej siedzibie. W zamku Merlina!

                                                           *

            Niewiele z tych wydarzeń Jo zdołała zapamiętać. Była skrajnie wykończona i dopiero gdy się przespała w jakiejś wysokiej komnacie, zaczęły do niej docierać strzępki informacji.
- Siedzą tu od miesięcy – mówił Al, prowadząc ją w jakieś miejsce przez stary zamek, pełen gobelinów i złotych kandelabrów. – Tata chyba szykuje tu jakiś schron. Póki co są tu wszyscy, którzy mają jakieś zadania. Śpisz z Rose – dodał nagle, patrząc na nią ze współczuciem.
Jo spojrzała na niego tak, że poczuł przypływ litości. Ale doszli już do jadalni i nie zdążył niczego powiedzieć.
            W środku przy dużym stole siedzieli tylko Rose, Scor, Lucy, Louis, Dakota, Elizabeth i Blake. Scorpius poprawiał bandaż Red, Lucy zajadała ze smakiem wielki talerz frytek, Louis i Dakota dyskutowali cicho a Blake sprawiał wrażenie, jakby za wszelką cenę nie chciał patrzeć na Elizabeth. Na widok Jo zaczęli machać i nakładać na jej talerz wszystko po kolei.
- Gdzie Jesse? – zapytała Jo, gdy Albus zajął miejsce i patrzył na nią wyczekująco.
- Poszedł się przejść – odparła tylko Dakota.
- Siadaj! – zarządziła Rose. – Nie wiem kto tu gotuje, ale wyżerka jest lepsza niż w Hogwarcie!
Ale Jo nie ruszała się z miejsca.
- Gdzie jest pan Potter?
Albus posłał jej pytające spojrzenie, ale nie zwracała na niego uwagi. Odpowiedział jej Louis:
- Ma pokój dokładnie nad tą salą.
Jo skinęła głową i nim zdążyli ją powstrzymać wypadła stamtąd i pobiegła w kierunku schodów. Po minucie stała przed pokojem na pierwszym piętrze.
- Proszę! – usłyszała, gdy tylko zastukała do drzwi.
Weszła. Pan Potter na jej widok próbował się uśmiechnąć, ale Jo wiedziała, że czuje to samo co ona. Nie zamierzała już marnować czasu.
- Tym razem mnie pan wysłucha – oznajmiła robiąc dwa kroki w jego stronę.
- Jo… - przerwał jej delikatnie. – Kiedy przyszłaś do mnie w święta byłaś w potwornym niebezpieczeństwie. Zobaczyłaś to dzisiaj. Jednym z celów Hurrlingtona byłaś ty.
Na Jo nie zrobiło to wielkiego wrażenia.
- Dawno temu mój dziadek Leonard Marlow polował z trzema innymi łowcami – mówiła, nie zważając na niego. – Jednym z nich był Ferdynand Forly, drugim Wilhelm Mortimer. Trzeci prawdopodobnie zginął. Jeden z nich przywołał potwora, który potrafi odbierać ludziom magię. Tak właśnie doszedł do władzy Gustav Ankdal. Przywołuje tę samą Bestię, a w dzienniku mojego dziadka są na to dowody.
Nie wiadomo było czy na Harrym zrobiło to odpowiednio wielkie wrażenie. Wpatrywał się w nią jednak z uwagą i odezwał się dopiero po chwili.
- Jo, usiądź, proszę.
Posłuchała go.
- Popełniłem błąd, nie wysłuchując cię wcześniej. Nie wiedziałem, że ta historia zaczęła się tak dawno.
- Ale wie pan o Bestii? – zauważyła bystro Jo. Harry skinął głową.
- W zeszłym roku zjeździłem pół świata, by dowiedzieć się możliwie wszystkiego o przeszłości Gustava Ankdala. A naprowadziłaś mnie na to ty…
- JA?! – zdumiała się. Harry skinął głową. Zdjął okulary i wyuczonym gestem zaczął je czyścić.
- Bestia, która zaatakowała cię dwa lata temu w Hogwarcie była stworzeniem, którego nie przywołałby żaden uczeń. Wiedziałem, że to czary szpiega Hurrlingtona i strwożyłem się, bo to magia rodem z czeluści piekieł. Kiedy okazało się, że Crosby był na usługach Ankdala potwierdziło się tylko, że Norweg jest we władaniu magii, której ani ja ani nikt ze znanych mi żyjących nie jest w stanie się przeciwstawić. Bestia, która cię zaatakowała to uosobienie wyrwanej komuś magii. Została stworzona po to, by wyżerać tę część ludzkiej duszy, która czyni nas czarodziejami.
Jo słuchała go w milczeniu, nie spuszczając z niego wzroku.
- Ale to wszystko co byłem w stanie wywnioskować. Długo jeździłem po świecie i szukałem starych znajomych Ankdala. Przeżyli tylko dwaj.
Harry założył okulary na nos i spojrzał na Jo z wyczekiwaniem, nic więcej już nie mówiąc. Początkowo Carter nie miała pojęcia o co mu chodzi, a w końcu coś w niej zaskoczyło. Gwałtownie odsunęła się na krześle, robiąc wielkie oczy. Nie! Ale w końcu… czuła to od dawna.
- Taw… - szepnęła ze zgrozą. – Leonard, Forly, Mortimer i Taw…
Harry skinął głową bardzo powoli.
- Gustav Ankdal był łowcą. Nie wiedziałem, że pracował z Marlowem i twoje informacje na pewno bardzo mi teraz pomogą. Ale odkryłem, że Ankdal polował kiedyś na demony. Dotarłem do Mortimera, ale nie jest już zbyt pomocny. Prawdopodobnie Bestia dopadła i jego.
- Nie! Moment! – Jo czuła, że kręci jej się w głowie. – Dziadek pisał Taw przez „w”! nie przez „v”!
- Jo, Leonard prawdopodobnie nie wiedział jak zapisać imię swojego przyjaciela z dalekiego kraju. Zresztą, Andkal nie musiał wcale podawać mu całego imienia.
- W porządku… Ale Mortimer wcale nie stracił swojej magii! Był naszym nauczycielem przez prawie rok i…
- I czy kiedykolwiek widziałaś, aby rzucał zaklęcie?
Jo odebrało mowę.
- A więc dlatego… dlatego był taki powolny i w ogóle.
- Tak myślę – powiedział Harry, przyglądając jej się z pewnym zadowoleniem, że tak szybko łączy fakty. – Podobnie ma się Ferdynand Forly. Bestia, którą stworzył TAW odebrała magię przynajmniej dwóm jego towarzyszom.
- DZIADEK! – wrzasnęła Jo. – Zginął w walce z wampirami! Żaden łowca nie dałby się zabić kilku wampirom! Ale… ale – myślała gorączkowo. – Dziadek nie stracił magii. Pamiętam, że na krótko przed śmiercią wciąż jej używał.
Harry bardzo powoli skinął głową.
- Myślę… i jestem bardzo ciekaw co ty na to… że Leonard, który był wybitnym czarodziejem mógł nie dać się do końca Bestii. Na pewno znacznie osłabiła jego magię, być może odebrała mu jej sporą część i dlatego ostatecznie uległ słabszym od siebie. Ale sądzę, że Marlow mógł znać sposób na powstrzymanie Bestii.
Jo wpatrywała się w niego osłupiała.
- Mówił pan, że dotarł też do Forly’ego!
- Owszem. Niewiele powiedział z własnej woli. Dzięki oklumencji zobaczyłem Bestię na własne oczy i dowiedziałem się, że Gustav Ankdal był niezbyt urodziwym młodzieńcem – wtrącił Harry i spojrzał w sufit. – Widziałem też twojego dziadka w jego wspomnieniach, ale gdyby nie ty nie wiedziałbym, że to on... Forly i Mortimer nie posiadają żadnych wartościowych dla nas wspomnień. Nie wiedzą ani jak Bestia została przywołana, ani jak ją unicestwić.
Jo przetarła czoło, na które wstąpiły strużki potu.
- Mam dziennik dziadka – powiedziała szybko. – Ale znam go na pamięć i wiem, że niewiele ponad to co już panu powiedziałam można z niego wyciągnąć.
Harry wyglądał na bardzo zainteresowanego tym faktem.
- Teraz wiemy czego szukać, Jo – powiedział z nadzieją. – Poza tym chyba zapomniałaś, że żyje jeszcze jeden świadek życia Leonarda Marlowa.
Jo zrobiła wielkie oczy a Harry uśmiechnął się w końcu.

- Twoja mama. 










43 komentarze:

  1. Wow, tak szybko? :)
    Kolejna wojna w Hogwarcie? Mysle, ze Harry dobrze zrobil kazac zamknac Hogwart, przynajmniej na jakis czas..
    Ta bransoletka byla Scarlet, prawda? Ona jest w niebiespieczenstwie tak jak kiedys Jo, ale ona nie jest taka jak Carter.. gorzej to zniesie.
    Jo!! Gdzie jest ta Jo co pokonala Andakala?? Wracaj do nas..
    A wiec Jo jest w niebiezpieczenstwie.
    James!! Nareszcie prawdziwy Potter!! Tylko szkoda ze tak krotko..
    Leah..:) Tak wogole to ona bedzie po stronie Harry'ego. ..
    I znowu Harry'emu nie udalo sie uratowac Jamesa.
    Rayan, co bysmy bez ciebie zrobili chlopie.. A jakby tak on byl z Jo.. :P
    Pozdrawiam i czekam na miniaturke :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to bransoletka, którą Scarlett dostała na gwiazdkę...
      Co do Jo - trochę ciężko być sobą, jak Twój chłopak walczy po złej stronie mocy :P

      Usuń
  2. JAMES NADAL CZUJE COŚ DO JO!
    Mimo eliksiru, mimo wypranego mózgu...JOMES PONAD WSZYSTKIM!
    Jak zwykle fantastyczny rozdział, ale jak możesz pozostawić nas teraz w takim oczekiwaniu?! No jak?!
    Uwielbiam Cię i nie mogę doczekać się kolejnego wpisu ;)

    PS Czy ta znaleziona bransoletka to bransoletka Scarlett? Dobrze zrozumiałam?
    PPS Kiedy Jo w końcu przypomni sobie ten wierszyk? ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, ile się dzieje! Czyżby stary James wrócił? <3 Mam nadzieję, niech szybko wraca na tę dobrą stronę.
    Boję się o Scarlett, oby była bezpieczna. Gdy Ryan znalazł bransoletkę trochę się przeraziłam.
    A to że Gustav był łowcą... Mimo iż, gdzieś w głowie świtała mi myśl, że to może być on, i tak mnie to zaskoczyło. Mam nadzieję, że Harry i Jo znajdą sposób, aby unicestwić Bestię.
    Ciekawe, jak Jo zareaguje na to, że jej matka była łowcą. Jeśli oczywiście Agatha jej o tym powie. :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Witam!
      O ja pierdziu... dedykacja? For me? Czuję się zaszczycona!
      Nawet nie wiesz jaką radochę mi tym sprawiłaś zwłaszcza, że rozdział wyszedł tak zajebiście (i nie, nie chodzi mi tylko o to, że był Jomes, chociaż w większości to jednak tak).
      ,,Jo zamarła. Jeśli w Hogwarcie był sir Steven, mógł tu być też…" James! Mój kochany i jakże zajebisty James! Wiedziałam, że on zawsze kochał Carter (nawet jak o tym jeszcze nie wiedział) i kochać będzie, a co z tym idzie, będzie ją chronić nieważne czy będzie miał mózg czy nie, nieważne po, której stronie będzie! A tak wg, to mam tu wiadomość do Ankdal'a: "THAT'S LOVE BITCH! I łapy precz od Jamesa! On należy tylko i wyłącznie do Jo!!!"
      JOMES ALWAYS AND FOREVER ♥♥♥
      Kiedy doszłam do tego momentu: ,, Czarodziej i Jo spojrzeli zdumieni w stronę, z której błysnęło inne zaklęcie. Jo zamarła.
      - Odejdź! – James szedł pewnie w ich stronę, patrząc rozkazująco na napastnika Jo." Miałam takiego ogromnego banana na twarzy byłam taka rozemocjonowana i wg, myślałam, że on ją pocałuję wyznając wielką miłość a tutaj:
      ,,James, jakby nie mógł wytrzymać zrobił krok w jej stronę, ale w tym samym momencie wydarzyło się wiele rzeczy. Ktoś wrzasnął, długi promień potoczył się w ich stronę i oboje odskoczyli i wiele osób pojawiło się znikąd.
      - Panna Carter! – ryknął zakapturzony mężczyzna i rzucił się w jej stronę."
      Ryan! Ty idioto, palancie! Ty *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*, *CENZURA*!
      A niech cię pociąg przejedzie! Ciuch, ciuch sku*wysynu! No jak można z*ebać tak doskonały moment Jomes?! Na początku to chciałam, żeby on był z Hermioną, ale teraz... giń, przepadnij! Nie chcę cię znać! Ale pomijając moment z Jomes (♥) to bardzo mi się podobała ta chwila Louisa i Leah. Wyszli tak... słodko. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się ich dalsza znajomość, gdy James wróci na tą właściwą stronę i rozwali Ankdal'a, a potem na świecie znów zapanuję pokój, tęcza i jednorożce. Tak, mam coś z głową.
      Świetny pomysł z tym Zamkiem Merlina. Tego jeszcze nie widziałam.
      A tak wg to, kiedy Dakota dowie się o tym co zrobił jej (już niedługo były) chłopak? Nie pisz mi chociaż, że ona się o tym nie dowie! Ona MUSI o tym wiedzieć, żeby potem go brutalnie porzucić i zaplanować zemstę!
      Dziewczyny górą!
      Nawet nie wiesz jak zaskoczyłaś mnie w tym ostatnim momencie! Chociaż to powinno być logiczne, w końcu Agatha była jego córką jednak Ty uśpiłaś moją czujność, że nawet się tego nie spodziewałam! A i najważniejsze pytanie.
      Czy Potter odzyskał swój rozum czy co tam kompletnie?
      No, bo widać różnicę jak traktował Jo wcześniej, a jak teraz. Myślę, iż on chce chronić w jakiś sposób swoją przyszłą żonę. Nie wiem w jaki sposób, lecz na razie jest do bani. Ojejku... ale się o nich rozgadałam! Chyba większość komentarza mi zajęła ta dwójka! Mimo, że chcę, aby Ryana przejechał pociąg to i tak życzę jemu oraz Hermionie dużych, ładnych dzieci! Czekaj, czekaj. To chyba moją drugą ulubioną parą jest albo Ryona albo Rospius. Kurde... nie wiem, które wybrać! Ale na pierwszym miejscu był i zawsze był Jomes!
      JOMES ALWAYS AND FOREVER ♥♥♥
      Mam nadzieję, że komentarz wyszedł w miarę długi ;)
      Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
      Selene Neomajni

      Usuń
    2. Czuję niewytłumaczalne porozumienie dusz! :D Dla mnie Jomes też są o niebo bardziej elektryzujący niż Rospius i reszta :P

      Ale Ryan chronił Jo. I nie, nie przejedzie go pociąg. A już NA PEWNO nie będzie on z Hermioną... AAAAAAAAA! CO za pomysł! On ma 22 lata!!!!! I zdecydowanie będzie z kimś o wiele młodszym od Hermiony!! :P

      Dakota i Jesse w nast rozdziale, och dowie się oczywiście, że się dowie :P

      To do następnego! :)

      Usuń
  5. Moment Jomes <333333333
    Kobieto, oni nie mogą zginąć, ani nie być razem, bo wiedz, że ukatrupie cię Avadą! I co z tego, że pójdę do Azkabanu, co z tego, że nie wyjdę za mąż wtedy za Scorpiusa, Camerona i Jamesa...
    Tak szczerze dziś dopiero przeczytałam "Pluszak w Slytherinie" bo wcześniej zabierałam się za to kilka razy, ale jakoś nie wychodziło i dziś to przeczytałam... Widzę, podobieństwa rodziców Carterów do Camerona i Jo... to jest takie fajne, że czytelnik umie to zauważyć, to oznacza, że jesteś dobrą pisarką (Ach Nat sypie komplementami xd)
    Żądam wątku z Jessem, bo jestem ciekawa co on nawywijał...
    Lou i Leah <3 Awwwwwwwww *o*
    Czekam na miniaturkę Noah × Neville *.*
    Brakuje mi w tym rozdziale scorose :/
    Harry i przełom w akcji... to mi się podoba :) jestem ciekawa co się stało konkretniej w czasach dziadka Jo i co mama Carter ma do powiedzenia w tej sprawie.
    Mi się wydaje, że James ma tą samą sytuację co Szalonooki w czwartej części, ale też nie wykluczam obliviate, albo bestii...
    Pozdrawiam i czekam na next <3
    ~Nat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapominiałam jeszcze powiedzieć o Ryanie... Coraz bardziej go lubię... Czyżby kolejny w liście mężów Nat? Yeah...
      Bransoletka... Czy to nie czasem od Scarlett? Chyba Scar będzie tą która umrze... tak mi się wydaje... Ale nwm...
      Albus będzie taki złyyyyy i smuuutny, przez to, ale wolę to niż śmierć np. Jo
      Teraz już kończę
      Pozdrawiam
      ~Nat

      Usuń
    2. Nope, nikt się nie podszywa za Jamesa :P

      Co do Twoich mężów - Ryan będzie mieć strasznie fajną żonę :P Ale znam jednego z bohaterów (tych co przeżyją :P), który będzie wolny!

      Usuń
  6. Przepraszam, że tak długo mnie tutaj nie było, ale zbliża się mój egzamin z prawa jazdy, a kiedy czymś się stresuję, to raczej nie pozwalam sobie na przyjemności (a czytanie tej historii należy do rzeczy zdecydowanie przyjemnych!). Ale kiedy weszłam tutaj i zobaczyłam ile mam zaległych rozdziałów do przeczytania, postanowiłam jednak to zrobić.

    Rozdział był świetny. Pierwsza część bardzo poruszyła moje sentymentalne serducho i poczułam się jakbym ja też kończyła szkołę.
    Tak sobie teraz myślę, że jestem strasznie głupiutka. Bo przemknęło mi przez głowę, że Taw to może być Ankdal (chociaż pomyślałam, że to raczej mało możliwe i pewnie się mylę), ale nie wpadłabym na to, że Taw od GusTAV.
    Bardzo współczuję Jo. Cieszę się, że w Jamesie chyba obudziło się trochę starego Jamesa. Nadal nie ogarniam jak to się stało, że przeszedł na tamtą stronę i chyba nie mam siły o tym myśleć. Pożyjemy, zobaczymy.
    Louis i Leah są cudni. Kiedyś za nią za bardzo nie przepadałam, ale jakoś z rozdziału na rozdział lubię ją coraz bardziej. Tak samo jak Elizabeth, chociaż Elizabeth lubiłam od początku.
    Chociaż zakończenie Hogwartu (i w ogóle zamknięcie Hogwartu! Aua!) jest dosyć... przykre, (bo za każdym razem jak czytam jakiś ff potterowski, przywiązuję się do tej szkoły na nowo i takie zakończenie szkoły serio porusza mnie tak, jakbym ja ją kończyła) to cieszę się, że w końcu uda mi się coś przeczytać o dorosłym życiu czarodziejów (znaczy byłby tu już te wątki dorosłych, ale większość głównych bohaterów nadal siedziała w zamku). W dodatku dorosłym życiu czarodziejów W CZASIE WOJNY. Cud, miód i orzeszki.

    Pozdrawiam, LS
    PS: Jeśli znowu będę zalegać z rozdziałami, to przepraszam, ale mam nadzieję, że do Twojego powrotu uda mi się to zdać... Chociaż bardziej ogarnięci znajomi zdawali za trzecim/czwartym razem, więc czarno to widzę. X'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Daaawno Cię nie było ;/

      Trzymam kciuki za prawko! :)

      Usuń
  7. O jaaaaaa! James przypomniał sobie o Jo ! Jomes przezwycięży każda przeszkodę! Taka miłość.. :)
    TAW! :O No przecież, ze to skrót od Gustava! No to nieźle .. Fajnych przyjaciół miał Marlow :P
    Hurrlington porwał Scarlett!!!! Co teraz będzie? Al myśli, ze ona jest juz w domu i ani mu do głowy nie przyjdzie, ze jest w niebezpieczeństwie! Jejuuu :(
    Myślałam, ze ta bitwa będzie jakoś dłużej trwała i no będą jakues znane mi ofiary ( odetchnelam z ulga, ze jednak takowych nie było [Scarlett ?!]) . Ale najgorsze jednak dopiero przed nimi, mam racje ? Na pewno :)
    Oby jednak było jak najmniej ofiar z naszej paczki. :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zgadłaś, czarne chmury nad Arlett :P
      Do końca jeszcze dwie ogromniaste bitwy a co do ofiar z naszej paczki... będą, muszą być :P

      Usuń
    2. Ohhh.. No tak. Rozumiem to, że muszą być ofiary, chociaż tak bardzo tego nie chcę. Jednak to ty wymyslilas to opowiadanie i ty będziesz decydować o tym, kto zginie. Ale nawet, gdybyś usmiercila wszystkich, których najbardziej lubie w tej historii, to nadal bede ją wielbic :) W końcu przeciez wcale nie przestałam lubić serii HP, mimo, ze przy końcu Rowling usmiercila kilku moich ulubionych bohaterów :D. Taka kolej rzeczy : kiedy jest wojna ktoś musi zginąć niestety ..
      :)

      Usuń
  8. Scorpius ma unijną dziewczyne? No nieźle, nieźle ;)
    Scarlett się coś stało prawda?! Jejciu! Leah i Louis <3
    JAMES pamięta JO! JOMES ! On coś kombinuje jestem pewna na 99% :) Zamykają Hogwart?! NIE! Zamek Merlina? Ciekawe, ciekawe :D
    Taw to ANKDAL?! Przyznam się że od paru rozdziałów zastanawiałam się nad tym. Ciekawe czy Agatha przyzna się Jo że polowała ;) Wiem, bez ładu i składu ale cóż nie każdy ma taki talent jak ty.Hihihihi :')

    Z pozdrowieniami
    Margo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umarłam. Jeśli Twój telefon (?) sam wpadł na pomysł z "unijną" Jo to chce go odkupić :P

      Tak, Scarlett ma kłopoty, powiedziałabym nawet, że duże :/

      Usuń
    2. Jejku! Nie zauważyłam tego. Hihihihihihihihi :')

      Usuń
  9. Taw=Ankdal
    Nie wpadłabym na to!
    Teraz to ja czekam na spowiedź Agathy.
    JOMES!!! Nareszcie. On pamięta Ją! Jeah! I wszyscy się cieszą. James będzie robił skandal. Na 99,7%
    Zamek Merlina. Ten wątek jest do rozwinięcia. To może być lepsze jedzienie od tego w Hogwarcie?!? Szacun, kuchnio Zamku Merlina!
    Ta bransoletka bardzo mnie niepokoi. Scarllet, żyjesz jeszcze? Ja wiem, że przypływ adrenaliny robi swoje i tak dalej i nie jesteś słaba, ale... żyjesz?
    Al zacznie siwieć. Powiadam wam, Albus Severus Potter zacznie siwieć. No, bo ile można? Najpierw Jo, teraz Scarllet...Biedy chłopak. Może Owtum-y zda.
    Jestem zadowolona z przebiegu bitwy. Naprawdę.
    Łzy feniksa. No to przecież było oczywiste.

    Pozdrawiam, Karolina.
    Ps. Wiesz, taka trochę załamka, że Rayan będzie miał żonę. Fajną żonę. Hermionę? XD
    Ps.2
    Kto jeszcze został wolny? Z chłopców? Nie pamiętam. Przypomnisz? :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emmm co to znaczy, że James będzie robił skandal? :D

      NIE! Ryan nie będzie z Hermioną! Mnie to przeraża! On jest 4 lata starszy od Jamesa!! :P

      A przecież jeszcze nie okazało się kto będzie z kim na końcu :P po prostu mówię, że nie każdy będzie z kimś :P No i nie każdy biedak dożyje...
      :D

      Usuń
  10. Jomes <3 Ale trochę taki ubogi ten moment- myślałam, że zaczną się całować, czy cuś... I Ankadal jako łowca? Taw... GusTAW... o matko, nie pomyślałabym... Rozdział jak zwykle świetny, tylko co ze Skarlett? Ta bransoletka... :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Scarlett! Porwali ją prawda? Tak samo jak Jo w pierwszej / drugiej części... Ale ona już spadła z ósmego piętra wystarczy jej! No i oczywiście biedny Al! On już tyle przeszedł... Nie utrudniaj mu życia jeszcze bardziej... I Ginger dlaczego mam wrażenie że chcesz go znowu zeswatac z Jo? ONI DO SIEBIE NIE PASUJĄ GINGER! I wiesz o tym lepiej niż ktokolwiek inny :)
    James... eliksir przestaje działać?
    Ryan *.* miałam przez chwile taka wizję jego i Lily... I to nie wygląda źle... sama kiedyś napisałaś ze będzie z kimś młodszym ^^
    Leah i Louis... ja serio przestałam ich rozumiec... Jak się tak kochają to czemu nie porozmawiaja spokojnie i nie wymyślą kompromisu?
    Zamek Merlina? Hmm ciekawie się zapowiada :) a jak nazwalas organizacje?
    Wiedziałam że Ankdal był łowca ^^ mogłabym być detektywem xD albo nie może lepiej nie...
    Duzo weny życzę i pozdrawiam z Mazur ^^

    PS. Z powodu mojej choroby od pierwszego dnia przyjazdu na Mazury jestem chora i siedzę w domku sama i opuszczona...wiec na poprawę humoru przeczytałam siobie znowu twoje opowiadanie ^^
    Jeszcze raz weny życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z powodu mojej choroby od pierwszego dnia przyjazdu na Mazury jestem chora i
      Hahahaha serio to napisałam?
      Naprawdę musi być ze mną źle xD

      Usuń
    2. Hahahhaah :D Wiesz, to w sumie jest logiczne, że jest się chorym z powodu choroby! :P
      Ale straaaasznie zazdroszczę Mazur! Byłam tam w lipcu i jestem totalnie zakochana! :P

      A co do reszty... Albus i Jo! Mam i zawsze miałam więcej kolegów niż koleżanek i absolutnie każdy znany mi mężczyzna traktuje swoją pierwszą dziewczynę jak coś absolutnie bezcennego. Dla mnie jest normalne, że taki Albus w rzeczywistości miałby spory problem z odkochaniem się w Jo - a to co się będzie między nimi działo ma dwie mozliwości - coś z tego będzie lub się pożegnają z tymi uczuciami na zawsze. Ja uważam, że to jest mega ważny wątek :P

      Bardzo bardzo chciałabym wiedzieć dwie rzeczy - a) skąd pomysł, że James jest pod wpływem jakiegoś eliksiru? b) skąd wzięłaś Lily i Ryana? :D
      ps. tak, napisałam, że on będzie z kimś młodszym ale od Hermiony:P

      Louis i Leah - to nie takie proste, pamiętaj, że wciąż nie wiadomo czemu właściwie Leah jest po tamtej stronie.

      No, dużo zdrówka! :))

      Usuń
    3. No bo w pierwszej części był ten Czarny Wywar i tak sobie myślę że zachowanie Jamesa pasuje do jego działania... może nie trafiłam ale mam jakiś trop xD
      No nie powiesz mu ze Lily i Ryan by nie pasowali?! Ona z tych kilku scen wydaje się tak podobna do Jo czyli idealna dla kogoś takiego jak Ryan! I on stałby się naprawdę synem dla Harrego... a Harry nie musiałby się martwić o córkę... trochę to pochrzanione bo Lily ma teraz 15? 16 lat?... ejj to nawet nie taka duża różnica...
      Co do Ala... ja wiem pierwsza miłość jest ciężka do zapomnienia i wgl ale no... Scarlett go teraz potrzebuje... choć mam wrażenie że niedługo juz będzie go potrzebować :(
      No właśnie Leah! Mogłaby zaufać Louisowi i mu wytłumaczyć a nie cały czas mówić że on nie zrozumie i ze ona nie ma wyjścia... jak się kogoś kocha to powinno mu się mówić takie rzeczy....
      Co do Mazur to musze wierzyć Ci na słowo bo przez durna gorączkę siedzę w pokoju czwarty dzień i jeszcze nic nie zobaczyłam -,-'
      Mam tylko pytanie... zmieniłaś coś w pierwszych dwóch częściach prawda? W sensie w tekście... bo przepraszam jeśli pomyliłam z innym fanfickiem ale w pierwszej części James pisał list do Jo na Boże Narodzenie... a teraz go nie ma... to było tu prawda?

      Usuń
    4. Sprawdź swojego maila, wysłałam Ci coś :P

      Usuń
    5. Jeszcze raz dziękuję *.*

      Usuń
  12. Jak szybko druga czesc :)
    Boje sie o Scarlett. Al myśli, ze jest bezpieczna z rodzicami, a tak naprawde zostala porwana. Jak sie okazuje taka branzoletka tez nie daje pewnej informacji, czy ktos jest bezpieczny :/ W nastepnym rozdziale najbardziej czekam na to, jak rozwinie sytuacja z nia.
    Oooo, ja juz widze oczami wyobraźni jak Dakota zareaguje kiedy sie dowie, co zrobil Jesse. W tym rozdziale mu sie upieklo przez to cale zamieszanie z atakiem, ale bedzie musial sie przyznac.
    Pomimo tego, ze James moze i nadal czuje cos do Jo, nie zmienia to faktu, ze stanal przeciwko swojemu ojcu, a to dla mnie jest niewybaczalne. Ciagle ma wyprany mozg.
    Profesor Wriothesley i jego kolejny sposob na uleczenie Scorpiusa :D W tym wypadku, gdyby Scor sprobowal, uleczyloby to najprawdopodobniej jego rany, ale szczerze watpie, by chcial :P
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzial z niecierpliwością : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee a jak bransoletka ma dawać pewną informację jak Scarlett nie miała jej na ręce?

      Usuń
  13. Jesteś niesamowita!
    Czyli że raczej nikt się nie podszywa pod Jamesa...
    To może James jest szpiegiem?
    Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Ten rozdział w porównaniu z poprzednim jest jak taka bomba z informacjami i mnóstwem emocji.
    Pozdrawuam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rayan *.* Wielbię każdy fragment z nim.
    Gustav o.o Od początku wydawało mi się głupie imię Taw ! :D
    Nie przepadam za Scarlett, ale żeby coś jej się od razu stło? :O Boże, żeby tylko było bezpieczną.Za bardzo było by mi szkoda Albusa, gdyby coś jej się stało :O
    No i LOUIS :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możecie mi, błagam powiedzieć, gdzie widziałyście imię "Rayan"????!

      Usuń
  15. jejuuu Jaaaames powróciłeś???????❤️❤️ jak super jeju moze na koncu bedzie Jomes jednak no
    boze Scarlett dlaczego zgubiłaś bransoletkę noo kuurde, nie mozesz bc w niebezpieczeństwie no niee:(((
    boje sie o reakcje Dakoty no, Jesse dlaczego to do cholery zrobiłeś:/ ale ktos musi byc kobieciarzem hahaha biedna Dakota:(
    wreszcie Harry wysłuchał Jo!! moze bedzie wiadomo jak pokonać bestie:D
    zycze duzo weny!!:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć!
    Na początku bym chciała bardzo, ale to bardzo przeprosić, że nie komentowałam, ale nie miałam dostępu do internetu. I mam nadzieję, że więcej to się nie powtórzy.
    Właśnie nadrobiłam wszystkie zaległości i jest w stanie powiedzieć tylko: Wow! Wszystko się co raz bardziej komplikuję, a to po prostu kocham! Całe twoje opowiadanie jest takie super mega zajefajne, że po prostu brak słów! Mogłaby cały czas czytać.
    Wracając do rozdziału...
    Czyżby Wriothesley wreszcie miał dobry pomysł? Jeśli jednak znowu się myli to niech pożegna się z swoim aktualnym życiem. Gdy z nim skończę jego zwłoki będą się nadawały tylko do spalenia i zrobienia z nich ekologicznego nawozu. Może wreszcie moja paprotka nie będzie tak więdnąć... xD
    Wiedziałam, że Scarlett stanie się coś! Ale nie! Ona upadła się, że sama wróci do domu. I jaki morał z tej bajki? Niegdyś nie wracaj że szkoły bez Albusa... Ale przeżyje? Musi przeżyć! Nie pozwala jej zginąć lub oszaleć! Nie na mojej warcie! Oj nie, oj nie!
    Lily takie słodkie zafochane dziecko... Zdecydowanie trzeba jej chłopaka. Tylko kto by się nadał...
    Spotkanie Leah i Scora takie słodkie. I nie trzeba najlepszych i najmłodszych landrynek. Wystarczy tylko poczytać GGG. Dzięki tobie pewnie wreszcie schudnę XD
    James! Co to do jasnej ciasnej było! Ogarnij się wreszcie po której stronie stoisz! Raz ratujesz Jo, a raz ją ranisz! Jesteś piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!
    Ech! Zmęczyłam się przebywaniem Jamesa.
    Ale teraz wróćmy do pozytywów! Było James! Krótkie, ale było! Kocham ich! Są u mnie na pierwszym miejscu z Rose i Scorem. Tych dwoje też kocham.
    Zamek Merlina... O czymś takim jeszcze nie słyszałam. Kreatywne, bardzo kreatywne. Składam ci serdeczne gratulacje.
    Lucy zakładająca wielki talerz frytek po prostu mnie rozwaliła! Ją rozumiem, że wciąż je się więcej, ale nie przesadzajmy! Chociaż tylko jej pozazdrościć. Sama mam ochotę czasem opędzlować talerz frytek, ale nie mogę. W każdym razie życzę jej smacznego!
    Jo wreszcie powiedziała o tym Harry'emu! Mam teraz tylko nadzieję, że szybko znajdą sposób na zabicia bestii. Ona już naprawdę zaczyna mnie irytować!
    Ciekawie jak zareaguje Jo, nie wieści o przeszłości swojej rodzicielki. Już nie mogę się doczekać jej miny :)
    Rozpisałam się trochę... Ale to chyba dobrze XD
    Pozdrawiam
    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za błędy. Tablet + autokorekta = zło wcielone

      Usuń
  17. Miałam złe przeczucia już zaraz po tym, jak Scarlett opuściła zamek, a ułożyło mi się, jak Ryan znalazł tą bransoletkę. Gosh, what's goin' on? :D
    No i ten TAW łamane na ANKDAL? Jo se musi przypomnieć ten wierszyk! :D Wierzymy w nią wszyscy! :)
    Świetny rozdział,
    Paulina M. aka Hit Girl

    OdpowiedzUsuń
  18. Właśnie łzy Feniksa czemu od razu o tym nie pomyśleli one leczą każdą ranę więc na pewno pomogą Scorowi.
    Wow kolejna bitwa.
    TAAAAAAAAKKKKKKK!!!!!!! (nareszcie mogę to wykrzyczeć) jednak James gdzieś tam w środku jest sobą i nie porzucił Jo dalej się o nią martwi.
    Leah i Louis <3 są najlepsi co tam bitwa lepiej się całować :D
    Czy bransoletka którą znalazł Ryan nie należy przypadkiem do Scarlett? chyba jej nie porwali? chociaż bym się nie zdziwiła mogli by szantażować Ala.
    Zamek Merlina fajnie brzmi :)
    Nareszcie Harry wysłuchał Jo.
    Że co? Gustav czwartym łowcą że też o tym nie pomyślałam, w sumie to nawet logiczne Tav od Gustava. Swoją drogą to ile on w takim razie ma lat?

    Pozdrawiam
    Carmen

    OdpowiedzUsuń
  19. Oby Scarlett nic nie było,ale boję sie,ze mogli ją porwać tak jak Jo. James jednak nadal coś do niej czuję i się martwi,czyli wszystko nie jest stracone!
    Leah i Louis znowu idealni <3 Nareszcie Harry' emu udało się porozmawiać z Jo i chyba już wszystko wiemy o Bestii i Ankdalu. Zamek Merlina,ciekawa kryjówka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeszcze,czy mogę prosić o dostęp do wcześniejszych części,bo niestety nie udało mi się przeczytać Pluszka W Slytherinie i na pewno będę czytać to opowiadanie jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam nadzieję,że u Jamesa to nie była tylko chwila przebłysku tylko niedługo wszystko wróci do normy. Rose pewnie bd teraz polować na jakiegoś feniksa :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziewczyno ty masz genialny umysl jakis ze tak wspaniale wszystko poskladalas w calosc...

    OdpowiedzUsuń